Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Quidem.art

Użytkownicy
  • Postów

    307
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Quidem.art

  1. Quidem.art

    Rollercoaster

    Nagroda jest w kubku, Którego na scenie jeszcze nie ma, Gdy zastanawiasz się nad trzema. I tylko ona jest odtrutką. Los stawia wszystko na jedną kartę, Woalem marzeń owija oczy. Zanim za nimi skoczysz, wszystkiego są warte. A potem, w locie, piękne widoki Dech zapierają, jak przeżyta miłość. Pióra u skrzydeł z tego, co było, Strumień powietrza rozrzuca na boki. Wszystko się zmieni W ciszy finału. Wtedy mety całun Ukaże czwarty, ukryty w ziemi. Lądując tylko tego żałuj, Żeś innym skrzydła w podróży zmielił.
  2. Nie zmyją jej ze mnie, Choćby kwasem lali. Jej barwa nie blednie I naprzeciw stali. Nie da się wymyć Czerwień, bo we krwi płynie, A biel nie blednie, Skoro jest bez winy. Nie zrozumieją, jak to się stało, Że wskroś mnie wnika, Nawet gdy starają Trzymać ją we wnykach. Dzisiaj siwą głowę Ku niej pochylam, Spojrzeniem i słowem Dumny, że jak była, Tak i będzie wzorem, Jak w najgorszych chwilach Umieć żyć z honorem.
  3. Quidem.art

    Nie trzeba

    Projekt Takamoya, chwila 125 Nie trzeba być drapieżnikiem, Żeby dla innych stać przeciw wszystkim. Nie trzeba być herosem, Żeby uśmiechnąć się pod ciosem I mówić naprzeciw krzyki. Jeżeli spojrzysz w oczy bijącego Bez lęku, którego szuka wściekle, Zobaczysz, że on sam jest w piekle. I współczujesz dlatego. Potem wystarczy, z okiem w niebiosach, Parę uśmiechów w dół posłać Leżąc na krwistym kocu, na łące, Być całym sercem brzdącem, Któregoś w sercu chował.
  4. Historia kończy się każdego dzisiaj Nocą gasnącą na końcach powiek. Na wiele z pytań słońce odpowie Słowami, których nikt jeszcze nie słyszał. Sny stają się jasne zawsze za późno, Nadzieje znajdują nowe oblicza. Wczorajsze lęki zegar już wykrzyczał, do rąk wciskając torbę podróżną. Nieważne, na którym staniesz peronie, Kupiony bilet nic nie gwarantuje. Dopiero po ruchu wagonu poczujesz, Czy we właściwą ruszyłeś stronę. W pamięci podróży zawsze tak jest, Że wszystkie mapy funta kłaków warte, Szukając wśród nich najtrafniejszej karty, Na końcu każdej znajdziesz dworzec Kres.
  5. Projekt Takamoya, 124 Taka jesteś mojmoj że warto w burzy Spragnione ciepła dłonie, Na chwilę choć, w aksamitny płomień Z czułością zanurzyć Zachwyt nad zmierzchem kładzie Się deszczem włosów w miłym bezładzie, Gdy pieści je szeptów wieniec, Światłem w półcieniach tonący z drżeniem. Śmiech plecie w zegarze Warkocze półsennych marzeń Na śladach dawnych bitew, Tak czule, że nie warto już krzyczeć, Gdy góra staje się głazem.
  6. Quidem.art

    Prosto w twarz!

    Wykrzycz mi orgazm prosto w twarz!
  7. Quidem.art

    Spokój

    Spokój nie jest ciszą W której ogrodowe róże Czekają na burzę, Liśćmi nie kołysząc. Nie jest też milczeniem Nad pustką słów, Które ktoś zamienił znów W bezduszne znaczenie. Spokoju nie ma w bezruchu Tłumu wobec kaźni prawdy, Choćby nawet każdy Z nich znał ją ze słuchu. Czuję go za to wszędzie, W deszczu, na żywej ulicy, Kiedy Twoje serce słyszę I wiem, że jesteś tam, gdzie będziesz, Nawet, jeśli czasem krzyczysz.
  8. Projekt Takamoya, chwila 123 “Co za dzień! Dzisiaj spaliłam sobie d*psko i brzuch. Strasznie piecze! 😡 Paweł właśnie powiedział że wygrałam. Nie wiem co takiego, ugryzłam go tylko w moje ulubione kości, tam gdzie biodro… :)) 😬”. Słuchając jej słów Pierdziel pomyślał “Słodko kwaśny, to smak, jaki czujemy, kiedy mija nas chwila, która mija.”
  9. Projekt Takamoya, chwila 122 Przyglądając się uśmiechniętej Bambaryło Pierdziel pomyślał “Świat staje się piękny, kiedy nie tylko Ty go widzisz, ale i on dostrzega Ciebie”.
  10. W rzeźni na hakach wiszące daty, Zwyczajne kartki z kalendarza, Miejsca zdarzeń, Zasuszone kwiaty. W półcieniach głowy freski malowane Z uczuciem i wiarą w piękno. Te kwiaty nie zwiędną, Jak spokojny sen nad ranem. Nawet zamknięty w sobie, Kiedy zostaniesz człowiekiem, To z wiekiem Potrafisz rany zdobić, Bo wiara jest lekiem, A lek Słowem.
  11. Quidem.art

    Tak jest

    Projekt Antymateria, chwila 9 Czasem tak jest, że wszystko się łamie i już po wszystkim. Wychodzisz skuty, trzaskają drzwiami. Huk, jakby cię cały świat przycisnął. Opada kartka z kalendarza wyrwana, Cichną potrzaskane myśli. Czasem tak jest, że czujesz miłość na ustach i dłoniach, aż płonie, jak słońce, wszystko, co było, aż po horyzont, i dłużej niż koniec. Czasem tak jest, że czekasz, a zegar udaje, że staje zdziwiony, i choćbyś był dalej, niż całkiem daleko, to wierzysz, jak mąż wierzy żonie, Gdy śnieżny woal jej twarz obleka, póki czerń nie skryje łez słonych. Dopiero wtedy wiesz, że czasem tak jest.
  12. Quidem.art

    Cisza przed

    Projekt Antymateria, 8 Zamykają się usta otwarte w pół zdania, Tylko dlatego, że słowa Niewarte niczego, zostają w głowach, Skrępowane głodem trwania. Biegnące stadem minuty ściągają buty I drepczą jak skradający się pająk. Krótkie staccato palców, nie mając Nic do roboty, przebiega galopem suchym. Strzela zapalniczka przy otwartym oknie. Oddech szelestem strumienia Przemyka między milczeniem, A czasem, co się przelał bezpowrotnie. Ołtarzem staje się stół, Tylko kapłanów zbyt wielu. Tak czekamy na obiad, mój przyjacielu… A życie, jak żwir spod kół…
  13. Quidem.art

    Panaceum

    Ból staje się płaszczem, Kiedy pragniesz być suchy Pośrodku zawieruchy, Co świat łzami głaszcze. Może liście to kartki kalendarza Furkoczące w przelocie, By zasnąć gdzieś w błocie. A może to tylko zbieg wydarzeń. Dopiero słońce odkrywa kolory, Tańczące w naszych oczach. Dopiero kiedy kochasz Przestajesz być chory.
  14. Dziękuję. Ilość polubień mnie nie zniechęca... Van Gogh też nie miał za dużo lajków. Przynajmniej za życia. 😜
  15. Może to autyzm, albo ADHD, A może paranoja, lub rak. To pewnie przez nie świat Raz zdaje się ptakiem, a raz gadem. Cisze wrzeszczą najgłośniej, Krzyków nie słychać, Szczęśliwy czas smutnie przemyka, A ból tkwi w gardle ością I nie znika, splątany radością. Malowane twarze wszystko wiedzą, Choć więcej czuje make up niż głowa. Tyle razy wszystko jest od nowa, Że dalej się dojdzie siedząc. Głupota od mądrości oddzielona miedzą. Nawet miłość inna niż na obrazku. Gorąca zimą, Nie wiążąc najsilniej trzyma I chłodzi w słońca blasku. Miłość, która nie jest maską, Kiedy chleb smakuje jak wino.
  16. Quidem.art

    Widzę Cię

    W słowach, Schowaną między dźwiękami, Kiedy między nami Przepływa rozmowa. W świetle rozbudzonego ledwo słońca, Snami jeszcze pachnącą, Nim oczy przetrzesz. W ciszy, Przytuloną do mnie, Jak upragniony świecy płomień, Gdy czas nas nie słyszy. Wszędzie, Gdzie mogę znaleźć życie. I na to liczę, Że zawsze tam będziesz. Każdego dnia jest 8 marca. Za każdy dziękuję, bo dzięki Tobie czuję, Że życie przeżycia jest warte.
  17. Projekt Antymateria, 7 Dwudziesta dwie na cyferblacie. Czas pęka teraz na dwie połowy. Dzień na kocu nocy się rozłożył I cały urok światła stracił. Stół jest poezją więziennej nudy. Karty przy szachach grają w chińczyka. Piekło za oknem zmiękło i znika, A słowa w głowach wieczór ostudził. Godzina znika, pretensji nie słychać. Nad zasiekami, między chmurami Przemyka z cicha księżyca kamień. Gwiazdy, jak iskry z okna płomyka. Na osi symetrii myślę o Tobie. Wahadło odcięło cienie od światła. Symetria zblakła Przy każdej ciszy po każdym słowie.
  18. Projekt Antymateria, 6 Dwunastu apostołów Wokół trzeszczącego stołu. Nudę odliczania mierzą Codzienną wieczerzą. Rusztowania pryczy, Światło zimne, jak wzrok katów. W małym świecie poza światem Głowa mówi, serce milczy. Poza horyzontem zdarzeń Płynie rzeka zwykłych ludzi. Gdy tysięczny raz się zbudzisz, Lato stanie się znów latem. Teraz nauka przewijania, Pamięć trzeszczy na dwóch drogach. Łatwiej tutaj spotkać Boga, Niźli w środku Watykanu. Obok kmiotka siedzi bogacz, Przy demonie stoi anioł. Każdy z nich zaś tęskni za nią, Zagubioną gdzieś za bramą.
  19. Quidem.art

    Wieloświat

    Projekt Takamoya, chwila 119 Tam, gdzie obłokom rozdają nogi, W kwiecistych lasach czają się zbóje, Krowa nie ryczy, komar nie kłuje, A świat teatrem dla ubogich. I tam, gdzie ciszy nikt nie słyszy, A czas rachują ziarenka piasku, Gdzie nie zachwycają lustrzane blaski, Gdzie wszędzie dalej jest niż bliżej. W każdym z tych światów, Jak nić Ariadny, Twoich ust smak każdy Prowadzi. I kocham Cię za to.
  20. Projekt Takamoya, chwila 118 Bambaryło skocznie wpada do sypialni niosąc owoce. Uśmiechnięta od ucha do ucha śpiewnie zaczepia Pierdziela - Chcesz banana?.. i dośpiewuje - nana nana Szczęśliwy Pierdziel pomyślał wtedy dwie myśli: “Miłość ma wpływ na wszystko.” i “Jak niesamowity byłby świat, gdyby stworzyła go kobieta!”. Trochę później zagadnął usypiającą Bambaryło - A wiesz, z jakim człowiekiem warto być? - No, z jakim? - Z takim, z którym warto żyć i pić. I to by było na tyle.
  21. Projekt Antymateria, 5 Tego świata nie wybieram, W małych ludziach puste głosy. Myśli układane w stosy Proces Kafki sponiewierał. Zamiast pasji wola trwania, W głębi celi twarz idioty. Śmiech szympansa krzywym lotem Karmi głowę niedospaniem. Los narzuca plewy glebie, Czas rozciąga guma ciszy. Nawet krzyku nikt nie słyszy. W środku życia pusty przebieg. Obcy ręcznik i ubranie, Smętna szmata materaca. Obraz Ciebie przestał wracać. Strup na ciepłej jeszcze ranie. Niech się już cokolwiek stanie, Bo czekanie nie popłaca Na tych szarych krat pałacach I bezmyślnych strat kurhanie. Byłaś blisko, moja miła. Bliżej tylko Bóg zamieszkał. Szkoda, że ten czas straciłem, Szkoda, że los sprzyjać przestał. Pozostało zapić winem, Chociaż miłość wciąż nie przeszła.
  22. @poezja.tanczy Dziękuję, cykl Antymateria powstał w czasie pobytu w ZK. To doświadczenie pokazało mi świat z tak odmiennej perspektywy, że tytuł cyklu nasunął się sam. Doświadczenie na tyle wyjątkowe, że wolałbym na tej bazie nie tworzyć już innych cykli. 😉 Trudno wyrazić jednoznacznie jego wartość, bo i było warto, i szkoda, że było. Z jednej strony bezcenne, z drugiej kosztem życia, które jest jedno. Metaforycznie ujmując - kompost to zgnilizna, ale jeśli go nie zmarnujesz, to plony wynagrodzą smród. Pozdrawiam @poezja.tanczy o, zapomniałem odpowiedzieć. Dłonie są tej, o której myśl pozwoliła mi przejść to ambiwalentne doświadczenie, i która dzisiaj jest przy mnie i ze mną, a to wcale nie było latwe, dla obojga.
  23. Projekt Antymateria, 3 Nie pamiętam dobrze daty, Nie wiem , czy jest środa, piątek, Ale wiem, że u nas światła Gaszą zawsze o dziesiątej. Piszę, czytam, rozmawiamy. Myśli płyną szybko w słowach. Często tęsknię do staruszki mamy. Tu tęsknoty huczą w głowach. Dni migają, jak widoki w oknie, Kiedy pociąg mknie przez życie. Chciałbym znowu w deszczu zmoknąć. Żal mi tego, co już wyciekł. Wielkie sprawy - miłość, przyszłość, Pochowane w głębi głowy. Trochę głupio wszystko wyszło. Żyję, jakbym żył w połowie. Każdy tunel ma światełko, Każda chwila ma swój koniec. Choćby była bardzo wielką, W ogniu czasu każda spłonie. Noc kolejny dzień zasłoni. Cisza nie jest już udręką. Zanim zgaszą, czuję w rękach Przeszłe ciepło Twoich dłoni.
  24. Projekt Antymateria, 2 Sztuczką przeklętych katów to całe czekanie Na wszystko i na nic, jak kamień w kurhanie. Jedzenie nie dławi, cisza rani za nic, Szorstkie posłanie kolcami sen plami, Kłamie wspomnieniami pamięć przesłodzona. Za oknami już jesień, szarych myśli deseń. Tego, co było nie wskrzeszę, czas skonał. Taka jest miłość, jak wielką topiel przepłynę. Kiedy chwile miną, zostawię, co było. Już lepiej rękę skryć w kieszeń, Niż dla świętego spokoju szukać rozgrzeszeń Ku uciesze ludzi małych, co stoją dookoła, Księgowych z terakoty gotowych do boju. Ciasteczkowe słowa w ich pustych głowach Chwalą powab świata, gdzie główną lekcją strata. Jutro błoto pokryje znów buty, Zwiędną zerwane kwiaty. Niczego nie chcę, Zaczynam od nowa i na końcu tęczy Poszukam złota, jak każdy marzyciel-idiota. Kiedy się zmęczę, wspomnę, jak byłaś blisko, Jak dobrze było na szczycie. Zbyt szybko szczyt mija, mijany przez życie. Ty byłaś moją zdobytą Troją, Choć zamiast konia była dłoń w dłoni. Chciałem Cię chronić zmęczonym ciałem, A sam zostałem zdradzonym Priamem. Myśliwy zwierzyną w historii tej całej… Takie to kino, kochana dziewczyno, Los śmieszny aż boli, choć szkoda, że minął. Takie to kino, kochana dziewczyno.
  25. Quidem.art

    Brak czasu

    Projekt Antymateria*, 1 Sekundy pokryte myślami, Godziny między miską a spacerem. Bezcenne tylko to, co szczere, Bezdenny wszechświat między nami. Echa peronu śladami na plaży. Spokojnie nie myślę o przeszłości. Zbyt dużo w niej złości, Za ciężki smak minionych marzeń. Miłość jest gliną, z której lepią garnki, Wypalane pragnieniem łyka zimnej wody. Najsłodsze jutro nie naprawi szkody I całe wypiję szybko wczesnym rankiem. Poprzednią torturą były strzępy świata, Puzzle sklejane w krwawiącym pośpiechu. Teraz jest inaczej. Ciepłych wspomnień echo Zegar bezdusznym wahadłem rozpłatał. Życie to lekcja, ból - zrozumienie. Straciłem przyszłość, zyskałem wiedzę. Dzięki Tobie wciąż jednak wierzę, Tylko szkoda, że jedno jest istnienie. Lepienie garnków wymaga uderzeń. Bez światła mrok nie byłby tylko cieniem. (*cykl wierszy napisanych w trakcie pobytu w ZK)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...