Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'dzieciństwo' .

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Wiersze debiutanckie
    • Wiersze gotowe
    • Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
  • Wiersze debiutanckie - inne
    • Fraszki i miniatury poetyckie
    • Limeryki
    • Palindromy
    • Satyra
    • Poezja śpiewana
    • Zabawy
  • Proza
    • Proza - opowiadania i nie tylko
    • Warsztat dla prozy
  • Konkursy
    • Konkursy literackie
  • Fora dyskusyjne
    • Hydepark
    • Forum dyskusyjne - ogólne
    • Forum dyskusyjne o poezja.org
  • Różne

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Znaleziono 13 wyników

  1. Poranek nad Wisłą, poranek jedyny. Zapamiętałam go jako niewyspany, ale szczęśliwy. Nikt z nas nie wiedział, że owego poranku już nigdy nie będzie. Każdy z nas przespał resztę poranka. Tylko pewien wróbel, który wiedział, co się stanie oglądał nasz poranek z hotelowego parapetu.
  2. "Znicz" ...wiersz z dzieciństwa (dla śp. dziadka) mały promyk ognia w pas się kłania Tobie mówi ci, że nigdy o cię nie zapomnie on jest mały, lecz wspaniały przypomnina dawne dzieje... dzieje twe za życia w małym zniczu.. tak, cmentarnym gdzie się kryją cudy Twego życia gdy się go zapali czarnieć się zaczyna i pomału mały ognień swe gorąco wzbija pali się tak..aż wyczerpie dolę swego życia...
  3. Biedronka na liściu skakała, Do kwiatuszka zaglądała. Nagle - pszczółka przyleciała, Przy kwiatku się zatrzymała. Zapylić chciała roślinkę I napełnić miodem skrzynkę. Bo pszczółki są pożyteczne! I zbierają miód skutecznie. Potem pszczółka odleciała, Biedronka dalej skakała. Wtem... Po liściu maszeruje Mrówka, która wciąż pracuje I, choć nie zapyla kwiatów - Bardzo przydaje się światu! Tu posprząta, tam przeniesie - Czyści wszystko w każdym lesie! Mrówka powoli umknęła, Biedronka skakać zaczęła. Po czym widać, że dwa trzmiele, Których jest już dość niewiele, Okrążyły kwiatostany, Bo kwiat przez nie zapylany Jest, a zatem trzmiele, pszczoły Są dla kwiatów jak Anioły. Trzmiele wkrótce odfrunęły. Gdzie indziej fruwać zaczęły. Ile dzisiaj tej nauki! Maszerują też trzy żuki. Odnogami, żuwaczkami, Poruszają, są kumplami. W lesie, na łące i w polu, Przy budynkach oraz w boru! Żuki odmaszerowały, Przeszkadzać biedronce nie chciały. Na łodyżce i w promyczkach Pełznie również gąsieniczka. Zjada listki, aby kiedyś Swą przemianę nagłą przebyć. I z dość brzydkiej, marnej larwy Ubrać się w przepiękne barwy. Gąsienica popełzała, Biedronka ciągle skakała. Aż tu nagle... Piękny motyl Na kielichu kwiatu złotym Usiadł, i choć nie zapylił, To skrzydła swoje rozchylił, Aby barw mnóstwem odcieni Jeszcze bardziej świat odmienić. A biedronce na skakance Świat się wydał pięknym wielce! Morał taki - świat jest cały Pełen w niewielkie - morały!
  4. leo

    ah, ta dziwność!

    dlaczego mam się bać "dziwności"? bo sam straszyć będę? to nie powód do wstydu! w każdym scenariuszu, odrobina śmiechu jest potrzebna "dziwność", czyli co dokładnie? dzieło sztuki w lustro obrane, co dokładnie? może zwykły trunek co dwa oblicza ma? czym dokładnie "dziwność" jest? ja i ty dziwak, kochamy być dziwakami tymi co smoki na świat sprowadzą, tymi dzieciakami, co w kącie różne własne bajanie mają, co odrzuceni przez ich ziemię zostali, więc nową stworzyli, nie wstydźmy się "dziwności"! zagraj co chcesz przy ognisku, i po prostu rozpłyń się, nie dajmy umrzeć "dziwności", bądźmy różni i ciekawi czyńmy różne durnoty, bez zasady i głębszego rozrachunku, po co się kłopotać? świat się przecież jutro pewnie skończy niech więc dziwność nas obejmie, nic mam nie grozi, nie bójmy się.
  5. Kiedy stałem się dorosły chciałem wyrzucić drewnianego konika na biegunach wtedy naszły mnie myśli że wraz z nim odejdzie dzieciństwo wszystkie beztroskie zabawy głośne śmiechy w pokoju i kiedy mały skromny chłopczyk smutny przychodził Zawsze czekał, żeby pocieszyć. ---- Nie pozostawiłem go w kurzu i samotności stoi tam, gdzie zawsze od wielu lat jak w zaklętej baśni przy kominku tak szybko zmienił się świat A on nadal taki sam. ---- Dziś córka powiada że potrafi słuchać choć nigdy nie wyrazi czułych słów Kiedy ranimy i gdy kochamy. ---- Autor wiersza Damian Moszek.
  6. Quidem.art

    Łowisko

    Plusk w dywanie mgły, pod stopą, Szelest traw przy brzegu. Księżyc pełen piegów. Fałdy na wodzie leniwie się wloką. Ćwierkot świerszczy srebrem szyje Granat drzew i siwą szarość traw. Sennie wzdycha jeszcze staw. Do brzozowych pni tulą się wędek kije. Bursztynowy miód ogniska. Zapach chłopca uśmiechniętych włosów. Bukiecik łez dla losu. "Śpimy, Tatusiu? Tak, synku, trzeba się wyspać." Brzask chłodne palce do śpiworów wsuwa, Srebrna biel waty pęka gałązkami czarnych drzew. Łopot skrzydeł, dziobów żywy śpiew. Tak krótka była ta noc długa. Sekundy, minuty, lata czas deszczem wymiata… Lśniące szkło, mosiądz, biel obrusów, Tutaj kurzu się nie kurzy, lecz prószy. Za oknami granat zdobi Wielki Kanion miasta. Migotliwe lśnienia, złote wyspy kolorów, Misterium wystawy szeptami sądzi nagich. . Szczególnie jeden obraz musujące lampki wabi. Pejzaż świtu nad wodą , czy może wieczoru? Artysty srebro ułożonych loków Przez łzy ogląda szczegóły z bliska. Ktoś o dwie skry w cieniu pyta mistrza. "To? Oczy mojego taty, a tam ja, z boku."
  7. Ile kroków zrobiłem? Usiadłem na kamieniu milowym. W ciszy wspominam przeszłą drogę, By nie zapomnieć za chwilę. Mama. Gwiazda Polarna nieba. Jest przy każdym moim kroku. Uczyła wierzyć Bogu. Więcej mi słów nie trzeba. Dzieciństwo. Zdarte kolana i wyobraźnia. Nieśmiertelna ciekawość. Nigdy człowiek nie miał dość. I miłość. Też była ważna. Młodość jak kliper herbaciany Przez burze i flauty Kochając szanty. Smutek leczyła mama. Potem cały świat. Otworzył się piękny. Serce biło i kochało jak szalone. Jedną po drugiej traciło żonę. A później mroczne zabiły bębny. Zanim czerw uderzył zrywając aorty, Dotknąłem nieba, słuchałem Boga, Dwa serca otuliła miłość błoga, Razem zwiedzaliśmy wielkie świata porty. Wtedy uderzył. Wszystko w pył. Kosmos był. Żył. Policzyć je było najprościej. Tyle zrobiłem kroków. Wszystkie były ku Bogu. Pół kroku mi tylko brak do miłości.
  8. FilipD

    Kraść

    W symfonii nam było spać, pianino stoi tam martwe. Kładłem pod poduchę zęba, papierem się ścielił blat. Świt z pobudką ciepła twarzy. Blade dłonie koją złość. Żołnierzyki sobie kradłem, od tak, po prostu, bo... Każdy promyk grzech uświęcał, jeden uśmiech był pokutą. Skrzynki pełne złotych marchwi, Kwiatki sadziłem przed ścianą. W drzewie była taka dziura, gałąź odchylić i jest, w środku pusto, pierwsze usta zapoznane. Sad, schronisko, domki z drewna, tafla wzburzona od chęci, jeziorem zasypialiśmy, w symfonii nam było spać.
  9. Dzień słoneczny, ławka z drewna, idzie człowiek po chodniku, choć to jakby po śmietniku Wszędzie ludzie, wszędzie gwar, nikt już nie wie nikt nie mówi Nikt szacunku nie zna, ni wdzięczności, patrzą w ekran, jak narkotyk Wszędzie ludzie, tacy sami, różnią się telefonami nikt już nie wie, nikt nie mówi krew wylana, pot strząśnięty, I po co się męczył żołnierz wyklęty?
  10. janofor

    Letni poranek

    letni poranekto bułka z miodembabcia czekającaw progu z ubraniemi uśmiechem twoimspacer swobodny świeże owoce na bazarkuwśród straganów błyszczącychciepłym wiatrempachnąceukochany obiad z dziadkiembez dziadka już taknie ukochanytrącący brakiemoczu i dłoni jegopelargonie na balkoniei mieczyki w ogródkuz pszczołami czekającymiodrobinę wytchnienia od pracyz namaszczeniem wąchanesen wśród poduszekwielu i ogromu snówo poranku następnymjeszcze piękniejszym i zdrowszymniż każdy poranek poprzedni
  11. Idę na spacer przez puste ulice. Po drodze mijam mroczne, szare kamiennice. Widzę tylko blask latarni w oddali. Gdzie się podziali wszyscy ludzie mali? Kiedyś to miasto życiem tętniło. Na podwórkach dzieci się tyle bawiło. Nigdy nie brakowało ludzkiej życzliwości. Nie istniały obojętność, strach oraz złości. Dzisiaj bezinteresownie nikt nie pomoże. Czy Ty to widzisz dobry Panie Boże?! Co się z tym światem naszym podziało, Że ludziom wszystkiego jest ciągle za mało? W pogoni za pieniądzem, na nic nie zważają. Zapatrzeni w siebie, innych w nosie mają. Nie patrzą na żadnego innego człowieka, Nie widzą, że życie im szybko ucieka. Czy nie lepiej usiąść i chwilą się cieszyć, Odpocząć, pomyśleć i się nie spieszyć? Zastanów się człowieku póki masz czas I nie zapominaj że żyje się raz. Bo gdy dobiegnie koniec życia twego I zapytają, co spotkało cię w nim pięknego, To co im powiesz? Że je zmarnowałeś? Bo rzeczom materialnym się tylko poddałeś?
  12. Spirala szaleństwa powoli się rozkręca. Tłum Dziki bije do mojego umysłu pięściami Pokrytymi kłującymi ostami. Hałas strun Szaleńczo szarpanych szału szorstkimi szponami Rozrywa połączenia nerwowe. Pęknięte szkło Ukazuje miliony oczu wpatrzonych w głębię Swych odbić. Małe dziecko płaczem do matki rzekło: "Choć żyję i członki swe czuję, ona ozięble Swymi gałkami nerwowo się we mnie wpatruje. Przez to poczuwam się przez swoje istnienie błędem. Zatem jestem, nie ma mnie? Czego oczekuje? Jaki jest mój cel? Sama zniszczę się tym obłędem!"
  13. befana_di_campi

    Sielanka

    Akwen zbyteczny – balia wystarczy z jasnych klepek sklecona promieniście. Pływa w niej oko fioletowej wody. I mucha – Mydlnicy zapach w sadku. Studnia kołowrotem rzęzi. Zielony domek z romboidem w rozkiwanych drzwiach stoi w bezpiecznej odległości Chrypi tenorkiem pordzewiały kogut haremik kur się krząta. Kot w ucho skrobie z przejęciem. Pies zajada trawę Na dachu gontem sczerniałym – obła jak okaryna - chmurka. To ona wiedzie sielanki nutkę. Dyktuje aurę i chandrę 7.01.2011
×
×
  • Dodaj nową pozycję...