Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

odchodząc


Antoine W

Rekomendowane odpowiedzi

@[email protected] miałem pecha - nie dość że czytałem wszystko, to jeszcze próbowałem tak jak oni.... ale bez cienia zachęty od polonistek, a przeciwnie wręcz ;) (teraz mam całą kolekcję sztuk Williama S. na DVD i nikt nie chce oglądać :( a z naszych inscenizacji cały czas lubię się śmiać z "poskromienia" z p. J. Gajosem )

 

a ten cykl co mam, to teatr tv BBC

Edytowane przez Antoine W
dopisek (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Leszczym wiem wiem puściłem ci oko ;) ale jednak to pierwsze, i kompozycja to naprawdę ważna sprawa, nie dało by się tego wszystkiego oglądać gdyby nie ona...

wiedz że cenię twój dowcip. przykład kompozycji opartej na centrum

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Edytowane przez Antoine W
dopisek (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Antoine W... zastanawiam się, czy jest to odejście typu, rozstanie... czy odejście

na drugą stronę, już na zawsze, bo 'to' drugie odnajduję w ostatniej strofce i tak

to rzeczywiście wygląda. Ten fragmencik b. podoba mi się..
    zostać ? (to) dopiero początek (...) żyć - przeżyć i... (być może) tworzyć (jeśli się uda).
W dwóch pierwszych... I - szy wers... wyrwałeś - osobnik męski - czyli on,

więc dlaczego dalej jest.. "ona bez serca nie może".. a nie.. on, czyli ten, który odszedł.?

to mój jedyny dylemacik. Możliwe, że.. pomiędzy.. gdzieś błądzę.

Pozdrawiam.

Edytowane przez Nata_Kruk (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Antoine W I teraz taka zagwozdka: czy serce potrzebne jest do tworzenia? Zdawałoby się, że - to metaforyczne oczywiście - jest konieczne. A jednak bohaterka, nie mając już serca, ma zamiar tworzyć. Czy bohaterka aby nie chce za dużo ;>

No dobra, żartuję sobie. Wiersz bardzo zgrabniutki. Widzę, że natrzaskał sporo serc - w pełni zasłużenie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Waldemar_Talar_Talar Chyba to o mamach?  
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        Ja akurat nie piszę fantastyki, nawet bym nie potrafił. Nie mam zresztą takiej potrzeby. Tylko o tym co sam przeżyłem materialnie lub duchowo lub bliskie mi osoby doświadczyły.
    • gdybym potrafił jak nie potrafię skraść letnim brzaskom ptasie szczebioty z kredką do oczu zielonych barwień i flakonikiem woni lipcowych   a nocom w pełni tym lunatyczkom co nad dachami wśród snów się snują by blaskiem sierpnia móc się zachłysnąć uszczknąć co nieco na jesień burą   to rozmazanym dniom listopada gdy już nadejdą spłakane szare mógłbym makijaż słońcem nakładać z tych wykradzionych tak płochych marzeń   i porwać ciebie w mój świat w błękicie byś była kwiatem a ja motylem i razem z tobą nim się zachwycić lecz wyobraźni czy masz na tyle
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        Kocha nie kocha lubi szanuje wróżba witkami los dwojga splata spadają listki snując fabułę płacząca wierzba zna przyszłe lata   Co komu jeszcze w gwiazdach pisane nim czas wysypie treść z piaskownicy na świat szeroki i pełen wrażeń między słowami naszej ulicy   Mała ławeczka pod jarzębinką korale drobną rączką zakryte odgadnij liczbę jeden do czterech odbierz całuski i baw się życiem       Na naszym podwórku wróżono z witek wierzby płaczącej, odrywając kolejne listki wraz z naprzemiennie wyliczanymi słowami z pierwszego wersu. Ostatni był wyrocznią. Na ławeczce pod jarzębinką zwyczajowo gromadziły się nieco starsze dzieci. Stare drzewo, pamiętające wiele pokoleń, rosło pod sporym kątem, tak że opadające gałęzie tworzyły coś w rodzaju domku chroniącego przed mniejszym deszczem lub letnim upałem. Zabawa nazywała się kotki(wierzbowe), lecz u nas ich rolę pełniły czerwone koraliki wiszące nad rozmarzonymi głowami. Dziewczynka ukrywała w dłoni sekretną ich liczbę, od jednego do czterech, a zadaniem chłopca było jej odgadnięcie. Gdy mu się to udało miał prawo odebrać całuska.  
    • @aff no widzisz nie jest tak źle ze starym kredensem  Pozdrawiam Kredens nie taki znowu stary
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...