Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Na dworcu kolejowym tłum.

Z megafonów wylewają się informacje.

Nieprzerwana rzeka informacji,zapowiedzi komunikatów..

Pasażerowie tworzący tłum są bezimienni..Tak bezimienni.

A jednak nie!

Na ławce na peronie siedzi samotna ,smutna kobieta.

Czegoś , kogoś. wyczekuje.

Smutno spogląda na młodzież wsiadającą do pociągów.

Pociągi odjeżdżają za granicę .

Do kobiety podchodzi młody mężczyzna.

Kobieta wręcza mu paczkę.

Mężczyzna paczkę odbiera .

I mówi kobiecie.

Pani syn żyje.

Kobieta uśmiecha się.

W uśmiechu widać i radość, i smutek.

Młodego człowieka kobieta prosi,

Niech syn do mnie zadzwoni.

Proszę mu przypomnieć o mnie..

I tak na setkach stacji kolejowych..

Oczekują matki.

Jest ich tysiące.

Tysiące ognisk miłości,

Tysiące świateł nadziei.

A wszystko to zbuduje dobro,które pozostanie.

Wśród nas!

 

Powracający z zagranicy.

 

 

 

 

Opublikowano

@Advocatus Jest wrażliwość, jest umiejętność zauważania ludzi i ich problemów. To już bardzo dużo. Wiem, że współczesne czasy zacierają granicę między poezją a prozą( trudno to czasem jednoznacznie rozgraniczyć), jednak ten tekst bardziej przypomina mi prozę, która po prostu została rozbita na wersy. Pozdrawiam. 

  • 2 tygodnie później...
Opublikowano

@Anna_Sendor@Anna_Sendor

Szanowna Pani !

 

Bardzo dziękuję za zauważenie nowej formy wypowiedzi poetyckiej.Do tego namawiał mnie Tadeusz Kantor.

Z Tadeuszem Kantorem współpracowałem około 10 lat jako nie literat.Uczestniczyłem też w pracach Komisji Absurdu założonej przez T.Kantora

 

                                                                                                                    Advocatus@Anna_Sendor

Opublikowano

@Advocatus Czyli raczej się zgadzamy:). Ja mam tylko jedną wątpliwość - wg mnie to już nie jest zupełnie nowa forma- znam sporo współczesnych literatów, którzy właśnie tak piszą ( ja prawie 20 lat temu widziałam już w sieci tego typu teksty) pod względem  formalnym i sami nie potrafią stwierdzić, czy to jeszcze poezja czy już proza. Czasem decydują niuanse, czasem w ogóle nie da się przesądzić. Tak czy owak - forma interesująca. Pozdrawiam i udanego dnia życzę:).

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @Dekaos Dondi Natomiast ja lubię czytać Twoje absurdalne teksty czy są z morałem czy też bez. Pozdrawiam :)))
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @Dekaos Dondi Mówi się, że chwytaj tonącego za włosy, no dobra, ale co w przypadku, gdy tonący jest łysy. ;)
    • Smutek rozdziera serce me, bo dwa nasze serca zrobiły krok w stronę piekła. Oddaliły się od siebie, raniąc tam, gdzie nie trzeba. Życie, choć piękne, przynosi mi katusze każdej nocy, dopóki Ty — władczyni mej duszy, wspólniczko mych myśli — nie zetrzesz cienia, który padł między nami.   Serce me krwawi, upada i pęka na kawałki. Nie umiem żyć bez Ciebie, a Ciebie mi najbardziej potrzeba. Każdy krok wstecz rozdziera mnie od środka. Zbierz więc te kawałki z ziemi, zlep je krwią i miłością, tchnij w nie życie — bo bez Ciebie nie potrafię dalej iść.   Serce me, czarne i z kamienia stworzone, ciągnie swój ciężar jak Syzyf głaz przez wieczność. Zanim się obejrzę, krzywdzę sam siebie, a przecież to nie siebie ranię — lecz Ciebie.   I z każdą Twoją łzą, z każdą smętną myślą, z każdym moim zaniedbaniem staję przed sobą i swym głazem — i modlę się, byś jeszcze raz zechciała ulżyć memu sercu.   Ziarno swego serca zasadziłaś w mym ogrodzie, przegnałaś wszelkie dusze i powodzie, uchroniłaś je przed śmiercią i mnie — mą duszę jagnięcią.   Drzewo Edenu z twego serca rośnie, lecz to ja zrywam z niego owoc. Nie odpowiem Ci na to jednogłośnie, bo żadnego słowa nie wystarczy moc.   Ilekroć staje przed Tobą, nogi drżą, dusza staje obok — wali w me serce. I szepcze, proste słowa: „Bóg tej tajemnicy dochowa.”   Więc chodźże, proszę, do mnie na kolana, szepnij parę słów z Twego serca, podaj jedną maść na te odległości i oddaj mi serce pełne mej miłości.
    • Tekst można też czytać od końca, w sensie – całości zdań.        Ciężka aureola, jeszcze kilka sekund, pobujała lśnienie na falach, przyduszając go jeszcze bardziej, by sprawniej mógł utonąć. Tonący pogulgotał jeszcze deczko, pomachał rękami, pokazał środkowy palec swojej tożsamości i zaczął spływać w kierunku dna. Niestety. Pomimo wzmożonych chęci, nie dostał drugiej szansy odbicia.    Niby gdzie miał ów ratownik z dobrego serca, pobrudzić dłonie. Przecież woda przezroczysta jak kryształ, nie skłaniała ku temu. Tonący odpychał wybawiciela, ze słabnącym z każdym zachłyśnięciem, obrzydzeniem, gdyż podobno ów, był barwnie nieczysty. Chociaż zgodnie z informacją zawartą w plotce, chciał go uratować, bo w porę zauważył i popłynął z wyciągniętymi ku pomocy, rękami. Zatem nic dziwnego, iż utonięcie Świętoprawego w pobliskim jeziorze, wywołało zdziwiony szok oraz niedowierzanie.     Gdzieniegdzie ozdobiony podeptaną pychą, w której jęczały pogniecione, jedynie słuszne prawdy, był wisienką na dodającym otuchy torcie, gdzie każdy skonsumowany kawałek, stanowił nieskazitelny przykład do naśladowania. W jej lśniącym prześwitywaniu, połyskiwała szubienica z powieszoną pogardą. Wystawały z niej wyciśnięte przez pętlę – tudzież rozszarpane szponami miłości do bliźniego – strzępki sinego języczka.     Niektórzy nawet widzieli nad bezbarwną czapką, jaśniejącą aureolę. Szczególnie ściany inaczej odrapane oraz olane ciepłym moczem, przytulały wielokrotnością balsamicznych odbić. Co prawda, gdy wracał to miał problem, lecz echa kroków jego – pomimo przeciwności losu – koiły zbłąkane dusze. Stąpał ciężko, zawsze prawą stroną ulicy. Faktycznie. Mówiono o nim, że to chodzący wór cnót wszelakich
    • @Wiesław J.K.–Dzięki:)–Tu także chodzi o to, kim był ten,  co tłumaczył zasady i co mógł przegapić, ów przybysz z pola, skoro na końcu, Księżyc oświetlał mu – niecałą drogę?:)–Pozdrawiam:)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...