Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

nie będę płacił za ust fantomy
resztką trzeźwości w obskurnych barach
ani nie poślę najlepszej z koszul
na pastwę ognia twojego ciała

dogasła we mnie ufność legendom
że pchnąć ku sobie można planety
przyjmując zimne prawa lat świetlnych
nie wyznam wiary w święty magnetyzm

jedno co mogę zrobić dla ciebie
przed snem się odbić stęsknioną myślą
od wszechobecnej twarzy księżyca
tyle ci musi starczyć za wszystko

 

 

 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Udany wiersz o nieudanym życiu ;D Dziękuję pięknie za odwiedziny!

Opublikowano

@error_erros Na takie Twoje wiersze czekam. Czytałam i uśmiechałam się, znaczy sprawił mi dużą przyjemność. Lubię też jak posługujesz się językiem polskim. A co do inspiracji muzycznej; jak ja męczyłam tę piosenkę... chyba jakieś setki razy pod rząd potrafiłam słuchać. Jest genialna, tak jak i Ty. Jeszcze raz - udanych urodzin :) !!!

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Miód na moje czarne serce!

Ten wiersz kosztował mnie trochę nerwów. Napisałem go na służbowym komputerze i - jak zwykle w tej sytuacji - wysłałem sam sobie mailem, żeby po pracy jeszcze go dopracować. I okazało się, że mail mi się nie wysłał, musiałem go w domu odtwarzać z pamięci... :P

Ja, przyznam szczerze, nie jestem fanem Myslovitz. Ale od ich muzyki czasami nie da się uciec.

 

Wielkie dzięki za życzenia i wszystkie miłe (acz przesadzone ;] ) słowa! ;D

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Słusznie, albo i nie, różnie bywa. Ale czasem po prostu przychodzi moment, że trzeba zejść na ziemię i twardo na niej stanąć.

 

Bardzo dziękuję! ;D

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Nazywasz to egoizmem, niech będzie. Ja bym to nazwał rachunkiem zysków i strat - tak łatwiej jest uwierzyć w podjęte decyzje.

"W twoim stylu" to już chyba najczęściej wydawany werdykt tutaj pod moimi wierszykami ;D

Wielkie dzięki!

Pewnie, że wolałbym "wystarczy" i że brzmiałoby o wiele lepiej, ale są ludzie, którzy nie są w stanie znieść jednej nadprogramowej sylaby, a ja już dostałem baty za ostatni wierszyk i nie mam ochoty dawać tu pretekstu do marudzenia ;P

Pięknie dziękuję!

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Tak, analiza SWOT, czyli: strenghts, weaknessess, opportunities, threats. Sporo projektów przez to przeszło i przeważnie się sprawdza, ale przewidzieć wszystkiego nie sposób, jak sławnej piaskowej burzy, gdy amerykańscy komandosi chcieli odbić zakładników w Teheranie, albo tego, że  zatrudniony szef projektu jest wywalony za molestowanie asystentki.. M

Edytowane przez Marek.zak1 (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Twoje komentarze nigdy nie przestaną mnie zaskakiwać. Napiszę o miłości, a Ty potrafisz te założenia z powodzeniem przenieść w realia wojenne i tego typu rzeczy. Coś wspaniałego, uwielbiam sposób, w jaki czytasz moje wierszyki ;D

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Zadziwiająco wiele osób lubi tę piosenkę. Ja nigdy jakoś nie ekscytowałem się Myslo. A od ich tekstów lepiej sprawdza się ich odwrotność - jak widać w wierszu ;D

Dzięki, że wpadłaś, Renia!

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Odnoszę wrażenie, że głównie na tym bazuje jej popularność - że każdemu o kimś przypomina.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Jest jeszcze jedna piosenka o bliźniaczej funkcji, podobnie w tej kwestii użyteczna - "Nie ma mowy" Normalsów. Polecam.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Och, nie Ty jedna ;]

xD

 

Życzę emocjonujących koszmarów ;D

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Dziękuję! I przepraszam, pisanie wesołych mnie nudzi ;D

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Bożena De-Tre Bożenko. Dziękuję. No naprawdę.....
    • @violetta   Bo to jest lokal socjalny, a nie - komunalny, tym bardziej: prywatny, poza tym - ludzie, którzy mają prywatne mieszkania i tak płacą za czynsz - chociaż nie powinni, nie mam również wody w kibelku - używam miski z wodą, to jest mój wybór: stosuję filozofię minimalizmu - płacę mniej za wodę i w ogóle nie płacę za gaz, jak widzę: do pani nadal nie dociera - wszystko już w życiu miałem i niczego już nie potrzebuję, prócz: podstawowych rzeczy do ziemskiej, mieszkaniowej i osobistej - egzystencji.   Łukasz Jasiński 
    • Już słońce żółcią maluje pejzaż, Nad łąką mgły, co przyszły znikąd. Jeśli Ci powiem, to nie uwierzysz "że lato - odchodzi po cichu". Jest zawstydzone, zmieszane z błotem I naznaczone niejedną klęską. Ale przestańmy, nie mówmy o tym, Chce odejść cicho - po angielsku. Lecz brak mu gracji, tudzież lekkości, Gdy kroczek robi, by wyjść bez dźwięku; Wtedy gdzieś lunie, błyśnie, zagrzmoci, Napędzi strachu, zadrży lękiem. Jeszcze wykręci kilka numerów, Zaskoczy ludzi jakimś żywiołem. A ja śmiem twierdzić tutaj i teraz - ono się samo siebie boi. Stąd ta reakcja - niby agresja, Lecz ciepłym wiatrem wyszepcze "wybacz!". Może pomyślisz, skończysz narzekać i zaczniesz trochę przewidywać. Dzień, zda się, szybciej nam wszystkim bieży, Bociany lecą już w swoim szyku. Jeśli Ci powiem to nie uwierzysz "że lato - odchodzi po cichu"    
    • @Migrena Noo pióro każdy musi mieć swoje przecież.Masz swój rozpoznawalny już styl ..i to jest super.
    • *Zwracam uwagę na celowość takiego właśnie zapisu tytułu.      Minęło już trochę czasu, odkąd on pojawił się w moim życiu. Myślałam początkowo: facet jak facet, znajomy jeden z wielu. Jak pojawił się, tak zniknie. Nie przywiązywałam więc wagi do jego obecności tym bardziej, że - jak zdawało mi się wtedy - relacja ta jest i pozostanie czysto zawodową. Nawet w miarę kolejnych spotkań, na które gdy umówiliśmy się, przychodził. Często z kwiatami lub z prezentami o innym charakterze, zawsze jednak okazując, że pamięta, co lubię. Okazując, że słucha i że zwraca uwagę na moje potrzeby i że szanuje wyznaczone przeze mnie granice.     Minęło tych spotkań sama nie wiem ile. Nie liczyłam; zresztą ważniejsza jest ich jakość. Znając swoją wartość nie zauważyłam, że w pewnym momencie zaczął przyglądać mi się baczniej. Ot, swego rodzaju rutyna. Przyzwyczajenie kobiety do męskiej atencji. Do tego, że często oglądają się za mną na ulicy nawet wtedy, gdy ubieram się "na chłopczycę". Tak, tak - myślę sobie wtedy - pogap mi się na tyłek, jeśli chcesz. Tyle twojego.     Nie zauważyłam także dlatego, że znów wskutek rutyny dawno już nie przyglądam się swoim uczuciom. Jestem singielką, zajętą w dużej mierze życiem zawodowym, dbaniem o swoje ciało, obowiązkami wobec mamy i psem. Ukochanym dogiem imieniem Księżyc. Skąd akurat to imię? Właściwie nie wiem.     Zamarłam, gdy podczas jednego z ostatnich spotkań złożył mi jednoznaczną propozycję. Świadczącą dobitnie, w sposób najbardziej czytelny, na co ma nadzieje w związku ze mną. Moje zamartwienie wzrosło jeszcze bardziej, gdy obiecał, że zmodyfikuje swoje powzięte wcześniej plany. Nie sprecyzował, co zrobi, a ja - znów wskutek wspomnianego przyzwyczajenia - nie poświęciłam nawet jednej myśli na analizę, co może mu przyjść do głowy i co może zrobić. W wyniku czego przy kolejnym spotkaniu znów zaskoczył mnie tak, jak potrafi chyba tylko on. W każdym razie spośród znanych mi mężczyzn. Wyżej wymienione zastygnięcie było tym większe, że jako singielka przywiązuję żadną uwagę, a na pewno bardzo małą, do swoich uczuć. Żyję tak, jak żyję, czyli praktycznie prawie tylko obowiązkami, a faceci bywają wokół mnie - pojawiają się i znikają. Jak to oni. A on...     Swoją dotychczasową stałością skłonił mnie do pomyślenia. Do nazwania tego, co zaczęłam czuć dwoma słowami: lubię go. Gdybym powiedziała sobie: on jest bo jest, nieważne, obojętne - próbowałabym okłamać samą siebie.     W tym właśnie problem: jest. Jest mi z tym trudno. Akomfortowo wręcz: ze świadomością jego bycia, ze świadomością tego, co do mnie czuje, a jeszcze bardziej z tym, że wiem, co dla mnie zrobił. I co zrobić jest gotów. I to azależnie od tego, co mu powiem. Jak uzasadnię albo jak spróbuję przekonać, że... Wolę o tym nie myśleć, bo... bo tak jest łatwiej.     To chyba rzeczywiście karma. Ponowne spotkanie po minionych latach poprzedniego wspólnie przeżytego wcielenia, jak wyjaśniła mi jedna z przyjaciółek, trafem zajmująca się energetycznym zależnościami.     Czy znowu muszę mieć trudno i boleśnie tak, jak wtedy?? Po co się pojawił?? Musiał zechcieć więcej?? Poczuć więcej?? Źle było tak, jak było? Spotkania? Odwiedziny? Wspólny czas, kwiaty, prezenty? Szampan? Rozmowy? Objęcia i przytulenia? Bez zapewnień, deklaracji i planów?     W tym problem, że właśnie źle. Bo ja i on, my oboje, jesteśmy tacy, jacy jesteśmy, a między nami w przeszłości wydarzyło się to, co się wydarzyło. To właśnie, a nie co innego.     Czasem chcę, żebyś zniknął.  Żebyś w ogóle nie pojawił się i żebym nie wiedziała tego, co wiem teraz. Czasem, może nawet częściej, nie chcę czuć. I żebyś ty nic poczuł. Może byłoby lepiej, żebyś naprawdę był zimnym draniem? Ale wtedy...    Ech.         Kartuzy, 2. Sierpnia 2025     
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...