Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

mówią że trzeba przesiąknąć deszczem
by się prześliznąć gładko w sam środek
przez cienką tkankę złudnego ciepła
do ścian poezji o samym sobie

gdzie mur się jątrzy liryką strapień
w poprzek strof szarych jedyne przejście:
w ślepych zaułkach widne szczeliny
dla tych co piszą się między wiersze

słowa się głucho odbiją w gardle
gdy kiedyś przyjdziesz spytać o drogę
skłamię milczeniem lecz twarz obrócę
tam skąd wiatr letni uciekł przed chłodem

 

 

Edytowane przez error_erros (wyświetl historię edycji)
  • Gość zmienił(a) tytuł na Szara strofa
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Oczywiście, że literówka ;/ Dziękuję za czujność!

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Wiem, że trochę w tym wierszu odpłynąłem. Miałem jakąś tam wizję, ale wpadłem w taki wir przerabiania, poprawiania, upiększania, że z pierwotnej wizji niewiele zostało. Może i wyszło średnio zrozumiale z perspektywy czytelnika, ale już Wy sobie na pewno odczytacie po swojemu - od czego jesteście poetami? ;P

Nie wiedziałem, że mój dobór słów jest charakterystyczny. To miłe, że coś takiego dostrzegasz, schlebia mi to :D

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Jątrzy się jak rana, liryką strapień jak ropą - coś takiego miałem na myśli.

Ojej, to brzmi, jakbyś zakładała, że znalezienie jakiegoś sensu w tym wierszu to będzie ciężka orka :x

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Na upartego powinno wystarczyć ;D

Dziękóweczka!

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Dla takich komentarzy warto pisać! Dziękuję :D

Opublikowano

@Pi_ Zabawne, wstawiając go tutaj, początkowo walnąłem literówkę w tytule i była to właśnie "szafa"

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Szybciutko to zmienilem, ale... może niepotrzebnie

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Dziękuję za tak ciepłe słowa, jestem.przeszczęśliwy!

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • dobrze że nic nie mówisz w chłodne dni nie marszczysz brwi mogę wtedy czytać własnymi słowami chociaż nie umiem przeglądać  się we mgle dobrze że nie zabierasz dłoni nieopisanych chwil w których zastygaliśmy   tak jest dobrze zanim zamkniemy usta powieki po wieki    
    • Mam stół. Mam plan. Połóżmy na nim co boli i co nie. Pogrupujmy to. Dowiedzmy się, pomyślmy za co możemy podziękować. Spójrzmy co ma dla nas wartość.   Mam stół. Mam plan. Siebie sobie dajmy.   Zadbajmy by drugie widziało słońce, by jeśli nocą to ładny księżyc. Zadbajmy o ręce pełne dobrych chwil, pełne niematerialnego bogactwa.   Mam stół. Mam plan. Mamy siebie. Dłoń w dłoń. Życie stoi otworem. Los też. Pokażmy że jesteśmy w stanie dać radę.
    • @huzarc Dzięki za pochylenie się nad tekstem.
    • On Aromat parzonej kawy uderzył mnie pierwszy, zaraz potem jej głos. Usiadła naprzeciwko, stawiając dwa kubki. Ta sama twarz od wielu lat, te same, znajome do bólu, gesty. Tylko ja już nic nie czuję. Mówi nieustannie, a jej głos dociera do mnie jak przez szybę. Słyszę dźwięk, lecz nie czuję ciepła jak dawniej. Słowa docierają, ale mnie nie dotykają. Jak deszcz za oknem. Wiem, że pada, ale nie jestem mokry. Mówi szybko, nerwowo, jakby chciała nadrobić wszystkie lata ciszy. Patrzy na mnie z taką żałością, z resztką nadziei, że coś jeszcze da się zmienić. Jakby miłość czekała tuż za drzwiami, które wystarczy otworzyć. Ale już wiem, że za tymi drzwiami jest tylko pustka. Nie ma tam już nas, nie ma nawet tego mnie, którego pamięta. Jej dłoń leży na stole, czeka na dotyk. A głos drży jakby prosiła o łaskę, której nie umiem dać. Każde słowo opada ciężko w gęstniejącą ciszę, a ja milczę niewzruszony z zamkniętym sercem. Wiem jednak, że muszę się odezwać. Muszę, bo wciąż tu jestem, chociaż już za murem, który sam - cegła po cegle - stawiałem. W końcu mówię, że to, co było między nami umarło. Cicho, jak ogień, któremu zabrakło tlenu. Czuję, że każde wypowiadane przeze mnie, słowo wbija się w nią niczym nóż. Znów milknę, piję zimną już kawę i udaję, że jestem gościem w domu, który właśnie przestał być moim domem. Czekam, aż ona to zrozumie.   Ona   Niedziela. Jesteśmy razem. Robię dla nas kawę, z nadzieją, że wreszcie porozmawiamy. Siedzimy przy stole, tak blisko, a jednak dalej niż kiedykolwiek. Zaczynam mówić. Mówię szybko, bo panicznie boję się ciszy, która kruszy nas od środka. On jednak uparcie patrzy w bok, jakby to wszystko go nie dotyczyło. Milczy, jakby słowa kosztowały go fortunę. Jego palce nerwowo zaciskają się wokół filiżanki, już od dawna nie szukają mojej dłoni. Wreszcie się odzywa. Z litości. Czuję to. Rzuca krótkie, oszczędne zdania, a każde z nich jest jak kamień - ciężkie, zimne i obce. Tonę w tym milczeniu, które rośnie między nami jak lodowa ściana. Chcę krzyczeć, że jeszcze czuję, że serce mi pęka, że wciąż tu jestem. A on oznajmia: "Wszystko będzie dobrze." I to jest najgorsze. Bo "dobrze" to nie "kocham". To tylko cichy wyrok podany z pustym uśmiechem. A więc to tak się kończy? W jego oczach nie ma już nic. W tej ciszy umarła miłość. A ja wciąż go kocham.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...