Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Ucichł gwar na korytarzach

puste klasy i pracownie

a gdy skończą się wakacje

nie inaczej, lecz ponownie

 

każda szkoła się zaludni

w korytarze gwar powróci

pilnych uczniów to ucieszy

a tych drugich ciut zasmuci.

 

To jest przyszłość niedaleka

lecz te letnie dwa miesiące

jak by na to nie popatrzeć

dla rodziców są znaczące

 

w dzień po pracy odpoczynek

znikło lekcji odrabianie

za dzieciaków, które twierdzą,

że za trudne jest zadanie.

 

Póki dzieci na koloniach

na wycieczkach czy obozach

noc nie musi być przespana

bowiem można w różnych pozach

 

od podszewki przestudiować

i wprowadzić potem w czyny

Kamasutrę i podziwiać

własny wigor i wyczyny.

Opublikowano

@Henryk_Jakowiec

choć w teorii mój autorze
w wierszu twym jest wiele racji
lecz przegrywem nazwać trzeba
mnie - odnośnie tych wakacji

 

dzieci bowiem mam zbyt małe
by pod kolonii pozorem
w lesie gęstym je porzucić
aby spokój mieć wieczorem

 

starszy syn pod mą opieką
zostaje - bo to przedszkolak
młodszy wprawdzie bobas - ale
w środku nocy wciąż jeść woła

 

żar na niebie a łza w oku
taki już mój los nieczuły
póki obaj nie podrosną
nie doświadczę kanikuły

Opublikowano

@corival

Ciężka praca jest rodzica,

latem czule więc pożegna

na jakiś czas i dziedzica,

i córeczkę chętnie przegna

 

na kolonie i obozy jakich wiele,

gdzie przychówek przypilnują,

a tymczasem karmiciele

chętnie się pointegrują.

 

Pozdrawiam :)

@Henryk_Jakowiec

Nie ma, co się integrować

integracja wcześniej była

no a po niej rzecz wiadoma

dwójka dzieci im przybyła.

 

Pozdrawiam :)

@error_erros

Wszytko idzie przezwyciężyć

bo przedszkolak się wyhasa

nockę prześpi niczym suseł

jest też rada na bobasa

 

nie pozwolić spać mu dzionkiem

wtedy prześpi nockę całą

będziesz brachu miał sposobność

satysfakcję też nie małą.

 

Pozdrawiam :)

 

Opublikowano

@Marek.zak1

Oto proste rozwiązanie

warto je wprowadzić w czyny

no, bo czego się nie robi

żeby zwiększyć stan rodziny.

 

Pozdrawiam :)

@joanna53

Owszem po rzetelnej pracy

jak najbardziej się należy

odpoczynek, czyli relaks

sam na sam i bez odzieży.

 

Pozdrawiam :)

@Waldemar_Talar_Talar

Można w 6 i w 9

można i z doskoku

można na stojąco

można też na boku.

 

Pozdrawiam :)

 

@corival

Niekoniecznie zaraz trzecie

zabezpieczyć też się można

i uprawiać seks bezpiecznie

tak radziła mi położna.

 

Pozdrawiam :)

 

Opublikowano

@Henryk_Jakowiec Chyba już spałam wczoraj, bo ta ostatnia zwrotka jakaś ciut niewydarzona ;) 

 

Trza przedsięwziąć jakieś środki,

albo i lokalizację zmienić,

skoro tłum bezlicznych kotków

miałczy wokół owej sieni.

 

Rodzicielka zaś bez mózgu

chyba jednak sobie chodzi,

jeśli nie widzi kierunku,

w którym dziś powinna brodzić.

 

Pozdrawiam :)

 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Migrena, @Leszczym — dziękuję. Pozdrowienia zostawiam.
    • @W_ita_M.   O, hecą żrące lecą rżące - ho.  
    • Gdy wieczorna jesienna mgła, Wszystko wkoło z wolna spowiła, Tłumiąc nikły gasnącego dnia blask, Niczym opuszczona na świat zasłona,   W ponurą jesienną słotę, Na starym z czerwonej cegły kominie, Przysiadł szary zziębnięty gołąbek, Między skrzydełka wtulając główkę,   Wtem spomiędzy matowej mgły, Dostrzegł widok ponury, W dole przed jego maleńkimi oczkami, Z wolna się zarysowujący…   Do rozrzuconych szeroko po obiedzie resztek, Na przemarzniętej trawie, Zleciały się licznie kruki posępne, Bezpardonową wszczynając walkę,   Zimna mokra trawa, Pierwszym jesiennym szronem pokryta, Areną się stała zaciekłych walk, Licznego kruczego stada,   Liczne kości z sutego obiadu, Rozrzucone bezładnie na polu, Miały być bitewnym trofeum, Dla najsilniejszych z kruczego stada osobników,   Głośne rozjuszonych kruków krakanie, Niczym wściekłych barbarzyńców okrzyki wojenne, Po spowitym gęstą mgłą krajobrazie, Cichym niosło się echem,   Pomiędzy wielkimi kretowiskami, Podobnymi do okopów na polach bitewnych, Niczym żołnierze w bojach zaprawieni, Zawzięte kruki toczyły swe walki…   Zakrzywionym dziobem swym ostrym, Próbował kruk stary kość przepołowić, Przez drugiego młodego przepędzany, Próbującego wydrzeć mu zdobycz,   Usiłując brzuchy nasycić, By dotkliwy głód zaspokoić, Nie zaprzestając zaciekłej walki, Wciąż wytężały swój spryt,   Wydziobując w skupieniu zaschnięty szpik Z porozrzucanych na około kości, Usilnie wczepiały w nie swe pazury, By dzioby w ich wnętrzach zagłębić,   Połykając łapczywie Każdy znalezionego pożywienia kęs, Wkoło tylko rozglądały się bacznie, Rozeznając możliwe zagrożenie,   A najprzezorniejszy z kruków siedząc na gałęzi, Na łakome kąski spoglądając z góry, Nagły z powietrza szturm przypuścił, Naraz odpędzając kilka innych,   Te szeroko rozpostarły swe skrzydła, Natarcie jego próbując zatrzymać, Lecz daremną była ta próba, Zmuszone były ustąpić mu pola,   Widząc posępne te kruki, Wyrywające sobie wzajemnie zdobycz, Zmrużył oczy gołąbek skulony, Powiewem zimnego wiatru szturchnięty…   Wnet rzęsistego deszczu kurtyna, Spór pomiędzy kruczym stadem rozsądziła, Do rychłego szukania schronienia, Wszystkie bez wyjątku ptaki przymusiła,   Przed ulewnego deszczu strugami, Pierzchnęły wnet wszystkie posępne kruki, Chroniąc się pomiędzy krzewami, Bujnych drzew rozłożystymi gałęziami,   Ukrył się i gołąbek, Przed zimnym rzęsistym deszczem, Pod starego opuszczonego domu dachem, Przycupnąwszy cichutko w kącie.   A każda jesiennego deszczu kropla, Brudna, wstrętna i zimna, Dla maleńkiego suchej trawy źdźbła, Była niczym trzask bicza,   A deszczu kropel setki tysięcy Tworzące zwarte oddziały i zastępy, Wielki frontalny atak przypuściły, Na połacie zmarzniętej ziemi…   Patrząc tak zza szyby, Na pole zaciekłej między krukami bitwy, O jakże cenną dla nich zdobycz, Podłe z obiadu resztki,   Ponurym wieczorem jesiennym, Mgłą i deszczem zasnutym, Krzepiąc się łykiem z miodem herbaty, Próbując zebrać rozproszone swe myśli,   Z niewyspania półprzytomny, Przecierając dłonią klejące się oczy, Patrząc na ten krajobraz ponury, Takiej oto oddałem się refleksji…   Gdy widzę jak różni szemrani biznesmeni,  Zawzięcie walczą między sobą o wpływy, Dostrzegam jak bardzo w uporze swym ślepym, Posępnym tym krukom bywają podobni.   Gdy otyli szemrani biznesmeni, Przesiadując wieczorami w knajpach zadymionych, Paląc cygara i popijając whisky, Rozplanowują kolejne swe finansowe przekręty,   Niczym dla dzikiego ptactwa, Zalegająca w rowie cuchnąca padlina, Tak zwęszona tylko korupcji okazja, Staje się łupem dla mafijno-biznesowego półświatka,   Pobłyskiwanie sztucznych złotych zębów, Fałsz wylewnych uśmiechów, Towarzyszące zawieraniu szemranych umów, Przy ruskiej wódki kieliszku,   Często bywają zarzewiem, Biednienia lokalnych społeczeństw, Gdy szemrani biznesmeni nabijając swą kabzę, Skazują maluczkich na zubożenie…   Huczne wystawne bankiety, Gdzie alkohol leje się strumieniami, Dzwonią pełne wódki kieliszki, A z ochrypłych gardeł padają kolejne toasty,   Gdzie szalona zabawa niepodzielnie króluje I rozsadzają ściany z głośników decybele, Dzwonią szklane butelki w kredensie, A strumieniami leją się drogie alkohole,   Gdzie w ochrypłych gardłach przepastnych Lokalnych biznesmenów szemranych, Kieliszki pełne gorzałki Znikają jeden po drugim   Gdzie niezliczone sprośnie dowcipy, Padają okraszone rubasznymi przyśpiewkami, A pijaków podkrążone oczy i czerwone nosy, Tłumaczy ich bełkot łamliwy,   Często będące zwieńczeniem, Podpisania umowy wielomilionowej, Z lekceważonego prawa nagięciem, Gdzie łapówki główną odgrywają rolę,   Czasem tak bardzo bywają podobne, Posępnych kruków wieczornej uczcie, Gdzie wielki zatęchłego mięsa kęs, Wyrywają tylko osobniki najsilniejsze…   Na płynnych niejasnych pograniczach Biznesowego i mafijnego świata, Utarta między gangsterami hierarchia, Przypomina tę z kruczego stada,   Gdzie kolejny szemrany kontrakt, Niczym podły padliny ochłap, Jest jak w krwawej walce nagroda Dla osobnika o najprymitywniejszych instynktach…   I ten wielki świat nowoczesnością pijany, Do ubogich odwrócony plecami, Gdzie tylko silne osobniki, Wyrywają najlepsze kęsy,   Czasem tak bardzo przypomina, Pomimo upływu tysięcy lat, Wielką ucztę dzikiego ptactwa, Na truchle dzikiego zwierza…  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • I nagłówki, a laik; wół gani.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...