Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Moim zdaniem niekoniecznie. Można czuć się samotnym w tłumie i opuszczonym w najbardziej intymnych okolicznościach.

Mnie bardziej zastanawia unosząca się rosa... wydaje mi się, że ona raczej opada... Ale czepiał się nie będę ;)

Pozdrawiam 

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 "samotność w tłumie" — oklepane jak jelonek na rykowisku

 

 

słońce chyliło się (Po co ten wzrok?)

 

 

 

 

 

 

 

Pompatyczne po komizm.

 

 

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

"kielich intymności"

 

 

Twój teks to typowe "pisania szaleństwo". 

 

 

 

 

Edytowane przez 8fun (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Arsis @Gosława @[email protected] @iwonaroma @heks Bardzo mi miło, że wiersz spotkał się z tak pozytywnym odbiorem. Inspiracją do tego utworu nie był jedynie rozwinięty kwiat róży, który zastałam o poranku, gdy jeszcze poprzedniego wieczoru podziwiałam jego "przymknięte" płatki, ale również poczucie wewnętrznych zmian. W rezultacie wypłynął spod pióra obraz zawieszony w chwili, który pokolorowałam odczuwanymi emocjami.

 

 @Sylwester_Lasota @8fun @Sylwester_Lasota  To dobry znak, że utwór wywołał tak sprzeczne reakcje, bo właśnie to jest rolą sztuki, aby budzić w ludziach zastygłą wrażliwość. Druga sprawa, kiedy "kielich intymności" kojarzy się niektórym z kubeczkiem menstruacyjnym. Chyba każdy z nas wie, o czym to świadczy i nie ma potrzeby, abym to rozwijała. "Samotność w tłumie" to owszem, znany i często powielany motyw, może właśnie dlatego, że jako istoty ludzkie wciąż ją odczuwamy i niejednokrotnie korzystaliśmy z potęgi tej emocji podczas tworzenia. Dziwne byłoby, gdybyśmy nie mówili o tym. To nasza narracja buduje świat, a więc moją narracją jest prawda. Nie czuję potrzeby negowania czegoś tylko z powodu zmniejszenia skali poklasku od bardziej wymagających "koneserów".

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

O czym świadczą, insynuacje skierowane przeciw osobie, nie przeciw jej argumentom też wszyscy wiemy. Właśnie utraciłaś, możliwość rozmowy zemną, z powodu tego nadużycia. 

 

 

 

Opublikowano

@8fun W przypadku braku konstruktywnej krytyki - argumentacji bazującej na porównywaniu autorskiego stylu pisania do szaleństwa ("Twój tekst to typowe pisania szaleństwo") oraz wyszydzaniu użytych w wierszu metafor ("pompatycznie pod komizm") surrealnie jest podkreślać insynuacje skierowane przeciw osobie. To ja powinnam w tym momencie z powodu nadużycia zakończyć tę dyskusję. I tak też robię.

  • 2 tygodnie później...
Opublikowano

@Anastazja Sokołowska

 

Przyznaję! przegląd komentarzy, łypiącym jeszcze się okiem w laptop zrobiłem. 

Śmiech w mojej sali-:)

Ale! Twój wiersz. Zaiste! Bardzo piękny.

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

To jest dosyć specyficzne, i podoba mi si e bardzo!

Samotność jest cieżarem przeważającym nasze ciało.

Dobrze, że puenta kończy się sukcesem. I mówię ci:

Leć, leć, leć! ... Co ja będę pisać-:) Motyl z berbeci wyleciał, poznając Świat!

 

I tyle w temacie.

 

Pozdrowienia ślę dla ciebie!

 

Sebastian

 

 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Pani Dyrektor ogłosiła, że na Wigilię zostaną zaproszeni najlepsi maturzyści z ostatnich dwudziestu lat. Jak się okazało było to zaledwie kilka osób. Inicjatorem okazał się tajemniczy sponsor, który opłacił catering szkolnej Wigilii i DJ"a pod tym jednym warunkiem...

      Frekwencja dopisała, catering i DJ również stawili się punktualnie.

      Na początku był opłatek, życzenia, kolędy a później, no a później, to trzeba doczytać.

       

      Na scenę wyszła pani Krysia, woźna, która za zgodą pani dyrektor miała zaśpiewać Cichą noc. Pojawiła się umalowana, elegancka w swojej szkolnej podomce i zaczęła śpiewać, ale nie dokończyła, bo ujrzała ślady błotka na parkiecie. Oj, się zdenerwowała babeczka, jakby w nią piorun strzelił. Trwała ondulacja w mig się wyprostowała i dziwnie iskrzyła, jak sztuczne ognie. Przefikołkowała ze sceny, czym wywołała konsternację zgromadzonych, bo miała około siedemdziesiątki i ruszyła w stronę winowajcy. Po drodze chwyciła kij od mopa z zamiarem użycia wobec flejtucha, który nie wytarł porządnie obuwia przed wejściem. Nieświadomy chłopak zajęty gęstym wywodem w stronę blondynki otrzymał pierwszy cios w plecy, drugi w łydki i trzeci w pupę. Odwrócił się zaskoczony i już miał zdemolować oprawcę ciosem, gdy na własne oczy zobaczył panią Krysię, woźną, złowrogo sapiącą i charczącą w jego stronę i zwyczajnie dał nogę.

       

      – Gdzieeee w tych buuutaaach pooo szkooole?! Chuuliganieee! – Ryknęła Pani Krysia i jak wściekła niedźwiedzica rzuciła się w pogoń za chuliganem.

       

      Zgromadzeni wzruszyli ramionami i wrócili do zabawy. DJ, chcąc bardziej ożywić atmosferę, puścił remiks „Last Christmas”, od którego szyby w oknach zaczęły niebezpiecznie drżeć.

       

      Wtedy to się stało.

       

      Wszystkich ogarnęło dzikie szaleństwo. No, może nie wszystkich, bo tylko tych, którzy zjedli pierniczki.

      Zaczęli miotać się po podłodze, jakby byli opętani. Chłopcy rozrywali koszule, dziewczęta łapały się za brzuszki, które błyskawicznie wzdęły się do nienaturalnych rozmiarów. Chłopięce klatki piersiowe rozrywały się z kapiszonowym wystrzałem i wyskakiwały z nich małe Gingy. Brzuszki dziewcząt urosły do jeszcze większych rozmiarów i nagle eksplodowały z hukiem, a z ich wnętrza wysypał się brokat, który przykrył wszystko grubą warstwą.

      Muzyka zacięła się na jednym dźwięku, tworząc demoniczny klimat.

       

      Za to w drzwiach pojawił się niezgrabny kontur, który był jeszcze bardziej demoniczny.

      Sala wstrzymała oddech, a Obcy przeskoczył na środek parkietu szczerząc zęby, na którym widoczny był aparat nazębny.

       

      – Czekałem tyle lat, żeby zemścić się na was wszystkich!

       

      – Al, czy to ty? – zapytał kobiecy głos.

       

      – Tak, to ja, Al, chemik z NASA. Wkrótce na Ziemi pojawią się latające spodki z Obcymi, którzy wszystkich zabiją.

       

      – Chłopie, ale o co ci chodzi?

      – zapytał dziecięcym głosem ktoś z głębi sali.

       

      – Wiele lat temu na szkolną Wigilię upiekłem pyszne pierniczki. Zostały zjedzone do ostatniego okruszka, ale nikt mi nie podziękował, nikt mnie nie przytulił, nikt nie pogłaskał po główce, nikt mnie nie pobujał na nodze. Było mi przykro. Było mi smutno. Miałem depresję!

      Nienawidzę was wszystkich!

       

      Tymczasem na salę wpadła pani Krysia, woźna, kiedy zobaczyła bałagan, dostała oczopląsu, trzęsionki, wyprostowana trwała ondulacja stała dęba i zaryczała na całą szkołę:

       

      – Co tu się odbrokatawia!

       

      – Ty, stary patrz, pani Krysi chyba styki się przepaliły. – Grupka chłopców żartowała w kącie.

       

      Pani Krysia odwróciła się w ich stronę i poczęstowała ich promieniem lasera. To samo zrobiła z chłopcami-matkami małych Gingy i dzięwczętami, które wybuchły brokatowym szaleństwem.

      – Moja szkoła, moje zasady! – krzyknęła pani Krysia, woźna.

       

      Na szczęście nie wszyscy lubią pierniczki.

       

      Maturzyści, zamiast uciekać, wyciągnęli telefony. To nie była zwykła Wigilia – to była `Tykociński masakra`. DJ, zmienił ścieżkę dźwiękową na „Gwiezdne Wojny”.

       

      Grono pedagogiczne siedziało na końcu sali, z daleka od głośników DJ'a, sceny, całego zamieszania i z tej odległości czuwali nad porządkiem. Nad porządkiem swojego stolika.

       

      Później Pani dyrektor tłumaczyła dziennikarzom, że Wigilia przebiegła bez zakłóceń, a oni robią niepotrzebny szum medialny.

       

      Nie wiadomo, co stało się z chemikiem z NASA, ale prawdą było, że pojawiły się spodki, ale nie z UFO, tylko na kiermaszu świątecznym, które każdy mógł dowolnie pomalować i ozdobić.

       

      Pani Krysia, woźna, okazała się radzieckim prototypem humanoidów - konserwatorów powierzchni płaskich.

       

      To była prawdziwa Tykocińska masakra, która zaczęła się niewinnie, bo od...

       

      Wesołych Świąt!

       

       

  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



×
×
  • Dodaj nową pozycję...