Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

  

Zbrodnia to niesłychana pani zabija pan.

Pogrzebać chce go w gaju na łączce przy ruczaju.

Niestety powstał problem ruczaje już nie modne.

Wody zmeliorowane.   Dwudziesty pierwszy wiek i zmiany.

Pogrzebać sobie może w ofertach.

 Gdzie? Nad morzem.

 

Sam wieszcz, Adam Mickiewicz miałby problem pogrzebać.

Nadeszły gorsze czasy w pandemii jest inaczej.

Zabiła męża zaraza, co twarzy nie pokaże.

Zaraza kochała funty, lecz trumny mu nie kupi.

Był głupi i skończył głupio.

Iskry z niego polecą w krematoryjnym piecu.

Znów wolność dla niewiernych, gdy partner bierny.

Obiecywał, że zawsze i coś go nagle naszło.

Obietnica rzecz święta, a on nie zapamiętał.

 

Ale wróćmy do Pani, co funty brała z Brytanii.

Było jej bardzo dobrze, ale powrócił orzeł.

Orły czasem wracają do gniazd gdzie orlice czekają.

Myślą - Coś się należy za lata poza macierzą.

One też o tym wiedzą.

Mąż za granicą to pieniądz.

 

Nowy wirus w europie. Powracają mężowie.

A droga cnoty śliska. Młody sąsiad z pobliska

Pomógł zdjąć z drzewa kota. W nagrodę na noc został.

Miał słabość do futerkowych, a taki młody.

To był króciutki epizod

Wszedł szybko, szybko wyszedł.

 

Nie dochowała wiary, ale przecież jej stary.

Czy do końca był  wierny i na tych wyspach bierny?

Gdy pierwszy raz powrócił - tego nie ukrywała.

Przez trzy zimowe noce wciąż sufit oglądała.

Bardzo byłam zdziwiona - Jak on tego dokonał?

 

Myślała, że tak zawsze między nami zostanie.

Długi czas rozłąki. Intensywne spotkania.

Minęły cztery lata - zupełnie inna bajka.

Powraca regularnie, ale już nie jest fajnie.

On ciągle jakiś zmęczony.

Zdradza?

Nie kocha żony?

 

Myśl pierwsza najważniejsza, sama nie była święta.

Pierwszy raz z tym młodym, co bardzo lubił koty.

Trzy razy z listonoszem. To bardzo dobry człowiek.

Miał żonę, piątkę dzieci i trudno na tym  świecie.

Ciągle praca i praca. Późno do domu wraca.

I na nic nie ma siły.

Z żoną.

Z nią  był inny.

 

Trafił się też akwizytor. Niewiele facet pytała.

Sprzedawał srebrne garnki.  Z twarzy był nawet gładki.

Kręcone włosy na plecach – to czasami podnieca.

Ale czy to jest zdrada?

 Do zwierzaka wypada czasami też się zbliżyć. Jak miły?

Tylko na chwilę.

Są przecież jakieś zasady, co regulują zdrady.

 

Mąż powrócił. Tragedia.  Na stałe.

I co  biednej zostało?

Prać te śmierdzące skarpety.

Za co?  Nocą totalny neptek.

Strajk kobiet nic nie pomoże.

Najlepiej pogrzeb.

Przecież ubezpieczony.

Łatwiej zapomni.

Tydzień już siedzi. Nic się nie zmienia.

Szansą pandemia.

 

Niech się w końcu zarazi! Niech łazi!

Ale co mogła zrobić, gdy cwaniak uważał na covid.

Kina, teatry zamknięte. Zakaz na każdym zakręcie.

Każdy ma maskę na gębie. Bezpiecznie wszędzie.

Idzie po rozum do głowy. Jest stadion narodowy

Dziś szpital covidowy.

Maseczki w koszach leżą.

Są nadzieją.

Sześć dni  podmieniała i w końcu wygrała.

 

Jest sobota siódma rano.

On już  krzyczy. Pomóż mamo!

Termometr pokazuje – a ja szczytuję.

Trzydzieści osiem osiem.  Wrzeszczy. Potrzebna pomoc!

Ja mówię - jesteś głupi. Ten termometr zepsuty.

Znów kłamiesz.

Zrób zakupy!

 

Termometry rtęciowe są złe. Lepsze te nowe.

Takie elektroniczne, uczciwe i ekologiczne,

Te prawdę pokazują jak je zaprogramujesz.

Jednego mu nie powiedziałam.  Sama programowałam.

Program dziewiąty – wdowa

Pojutrze męża chowam.

 

Sukces, sukces, co wy na to?

Już nie pomógł respirator.

Wyszła optymalna wersja.

Ta angielska.

 

Jak unikasz wdzięków żony

Szybko będziesz zarażony.

Urna będzie nowym domem.

I po tobie.

 

Opublikowano

@Andrzej_Wojnowski swoja drogę po obrazkach w TV z Indii, gdzie szaleje covid i są pokazywane tradycyjne pochówki ciałopalne bez komentarza wywoływany jest efekt psychozy, bo przeciętny nadwiślański zjadacz chleba nie znający arkanów tamtejszych obyczajów pogrzebowych myśli, że sytuacja taka ciężka, że nie grzebią w ziemi tylko kremują. Taki niuans, ale jaką moc oddziaływania ma. I na szczęście krewetek nie jadam:)

Opublikowano

Dobry, przewrotny i gorzki wiersz Andrzeju. Wszystko w nadmiarze szkodzi, a już Paracelsus to odkrył setki lat temu. Dotyczy to widać też męża. Czy każdego, niekoniecznie, bo nauki przyrodnicza dopuszczają wyjątki jednak.  Pozdrawiam. 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Ale te wyjątki, nawet jak są w przewadze są mało medialne.

Napiszesz:

" A ja kocham moją żonę

  co ma włosy przebarwione ..."

Kto to będzie czytał. Nuda.

 

A napiszesz :

" A ja zdradzam moją zonę

 kiedy nie ma jej wieczorem..."

 

Czytalność rośnie.  Piki w górę jak to mówi mistrz propagandy Jacek K.

 

Dziękuje i pozdrawiam

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Masz rację, ja też ciągle oglądam Crime + Investigation i Investigation Distovery gdzie są dokumentalne i fabularyzowane filmy o przeróżnych złych ludziach, którzy kogoś mordują z różnych powodów:). Pozdrawiam

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        ...ogólnie z humorem opisana scena, a David budzi sympatię.:)
    • Wiersz sam sobie przeczy, bo niby niema rymu, a tu nagle łup! Jest! Z Bogiem pewnie tak samo... nic to, że w galerii.  Pozdrawiam. :)
    • Bardzo ładny teks, a te wszystkie nawiązanie dodają mu tylko smaku. Pozdrawiam. 
    • @Dekaos Dondi Natura potrafi się sama obronić. Soplowy sztylet jak niespodziewany cios i to taki na amen.  Mrocznie i zimnawo. Pozdrawiam !
    • Tekst powtórkowy?     Zaczął padać śnieg. Niebanalnie przymroziło tej zimy. Pierwszy płatek spadł mu na rękę. Pomyślał sobie: wszystko jest kwestią stanu. Tak naprawdę, to zmrożona woda. Jest nieszkodliwa. No chyba, że jest jej za dużo. Na przykład na dachu. Albo na powierzchni Ziemi. Tak luzem. Tam, gdzie jej nie powinno być. Może potopić to czy tamto. Jest jeszcze para woda. Cholernie może poparzyć.    Padało i padało.    Wybrał się do lasu. Podziwiać oszronione drzewa. Uwielbiał takie widoki. Wprost szalał za nimi. I jeszcze coś lubił.     Stał pod rozłożystym świerkiem. Otaczały go też inne, bardziej potężne drzewa. Gałęzie uginały się pod białym ciężarem. Nic dziwnego. Tu jeszcze trzymał większy mróz. Promieni Słońca dochodziło niewiele. Co jakiś czas słyszał odgłosy, osuwającego się śniegu. Lubił drażnić drzewa. Nie dawać im spokoju. Szarpać malutkie zlodowaciałe gałązki. Uważał, że to nic złego. Zwykła zabawa.     Złamał nieco grubszy konar. Miał z tym trudności. Był twardy jak kamień. Ale w końcu mu się udało. To tylko zwykła, nic nie czująca, cząstka lasu. Nie musiał się przejmować. Zabawa trwała nadal.       Właśnie schylił się po odłamaną gałązkę, by ją połamać bardziej, gdy usłyszał szelest. Nie zdążył uświadomić sobie, skąd dochodził. Z góry czy z tyłu. Poczuł niesamowity ból. Coś twardego i ostrego, utknęło w jego szyi. Głęboko i dokładnie. Ogarnęła go mroźna, wilgotna ciemność.     Po chwili, był zimnym trupem, leżącym na zimnej ziemi. Jasna twarz, widniała na biało – czerwonym tle. Zawsze czuł się patriotą.     *     Śnieg stopniał zupełnie. Tak jak ostatnie sople lodu. Nie pozostał najmniejszy ślad. Zgłoszono zaginięcie. Odnaleziono go po jakimś czasie. Miał dziurę w szyi. Śledztwo nic nie wykazało. Przede wszystkim, nigdy nie odnaleziono narzędzia zbrodni.  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...