Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Jak WIELKA JEST NIEMIŁOŚĆ,
potęga jej poraża,
jak dręczy tłumy ludzi,
w drobiazgach się objawia.

 

Jak czarna dziura wsysa:

energię, dobroć, słowa, 

niedokochane dziecko

kompleksów już nie schowa.

A starczy się zatrzymać
i zmienić wektor w zdaniu,
że MIŁOŚĆ NIE JEST WIELKA,
to żadne dokonanie

i żadna też zasługa,
popłynąć w nurcie z prądem

i przyjąć ją jak swego,
nie kontrolować potem.

I zdać się, że co będzie
- to będzie, i to wszystko.
I cieszyć się, że przyszła,

- to takie oczywiste.          :)

 

 

Edytowane przez beta_b (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@beta_b Lubię sobie tłumaczyć, że miłość to nie jest coś, co "przychodzi". Nie coś, co <czujemy>, ale coś, czym obdarzamy drugą osobę - świadomie i celowo, że to po prostu nasza decyzja, dać komuś miłość. Oczywiście wrogiem mojej teorii jest fakt, że w rzeczywistości raczej nie ma zastosowania xD Ale sam staram się tak właśnie miłość realizować.

A wiersz bardzo fajny, pouczający.

Opublikowano

@Gosława

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

To nie jest proste, raczej jako wzór skrócony na psychologiczne zadanie. 

 

Hehe, bo tu jeszcze jest chemia i zgodność, w wartościach czy łóżku. :D

 

Ale dziękuję za lekturę. Dobrego dnia. bb

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Środek super mocny, działanie odlotowe, zalecane branie w parach. Na zejściu, może być zabójczy, zwłaszcz gdy znajdzie "słabą głowę" — nie odpuści. Powoduje, że ludzie którzy go brali wspólnie, z jego braku, patrzą na siebie jak na robactwo, a gdy któraś z nich znajdzie innego do ćpania — mówią dużo złego nowemu o jego poprzedniku. W niektórych przypadkach dochodzi do rękoczynów — Dziękuję nie biorę ;) 

Edytowane przez 8fun (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Wielkość miłosci wyraża się chyba właśnie tym - że wypełnia soba też najzwyklejszą codzienność, że jest zawsze i wszędzie, że zamienia się w życie. Po prostu. :)

Dziękuję Ci za ten wiersz, jest wspaniały :) Pozdrawiam!

Opublikowano

@8fun Tak właśnie jest i wszystko się zgadza. 

Podałam wzór skrócony, ale po drodze konieczne jest przeżycie, a przynajmniej zrozumienie. bb

@8fun odnosiłam się w komentarzu do NIEMIŁOŚCI. MIŁOŚĆ nie oczekuje, jest dobrowolna a nawet pomimo.

@duszka

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Tak, dokładnie tak. Dziękuję. bb

Opublikowano

@8fun Hm, jak czytam na głos to nie czuję arytmii, szczególnie, gdy nie upieram się na poprawne akcentowanie ale dudnię kolejne sylaby. Tym razem troszku się czepiasz, choć zazwyczaj masz rację. bb

Opublikowano

@Pi_

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Tak Pi,

ale małymi literkami chcę dodać, że świadome, dojrzałe uczucie daje zaspokojenie i szansę na udany związek. Czy coś się uda - zależne jest od naszych emocjonalnych umiejętności. A to się okazuje wcale nie tak oczywiste. Czym innym jest pragnienie pokiereszowanego wewnętrznego dziecka.

Dzięki za uwagę. bb

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Ja i mój piesek jesteśmy sobie w realu a między nami współczucie (lubimy się przecież) ja na niego oczami on na mnie ślepiami żałuję tej jego psiej doli, a on żałuje mojego człowieczeństwa ale mimo powyższego i to jest zastanawiające nie żałujemy swojej przyjaźni no, powiedzmy, że nie, że nie co do zasady... (wyjątkiem jest tutaj choćby jutrzejszy spacer cholera, że o siódmej z minutami no w mordeczkę, że na smyczy i z kagańcem)   Warszawa – Stegny, 28.02.2025r.
    • @Łukasz Jasiński A co do pisu, wymęczyli mnie strasznie jak rządzili, zresztą widać jak, to byłem za lewicą i nawet za platformą. Teraz rządzi platforma to w przewrotności swojej ja nawet mogę być za pisem. A tak naprawdę nie jestem ani za jednymi ani za drugimi ani za trzecimi ani za czwartymi nawet. I wcale nie muszę być, bo nie ma absolutnie żadnego takiego obowiązku. Oni, jacyś oni, bez przerwy chcą na tobie ten obowiązek opowiedzenia się wymóc, wiesz wmusić go w ciebie, a ty wcale nie musisz tego robić. A przynajmniej możesz, bo naprawdę masz takie prawo, odmawiać im jak najwięcej i ile możesz. Do czasu zresztą jak brakiem kasiory ciebie przycisną, bo wtedy trudniej jest o niebo odmówić. 
    • @Bożena De-Tre @Domysły Monika Zwłaszcza, że powinno się popracować najpierw nad sobą samym, a widzę tam głębokie deficyty.
    • Nazywali go złodziejem kwiatów – kradł serca wyłącznie najpiękniejszych dziewcząt. Jednak jak wpada każdy i on też wpadł – takie pogłoski przychodziły zewsząd.   Ponoć pewnego dnia, gdy nowych łupów szukał. Na przekór to go znalazło coś, na co złodziej nie znał (i znać nie mógł) słów. Nośnikiem tego czegoś był nowy ktoś.   W niewiedzy miotał się – z czym i z kim ma do czynienia, do tej pory serce twarde, teraz mu ogień trawił i dym myśli okadzał. Trwał dzień i noc w męce.   Aż ponownie mu przyszło na ten obiekt rozterki trafić przypadkiem na mieście. A okazał się nim przepiękny chłopiec i złodziej wiedział – zakochał się wreszcie.   Tylko jak to on – wzór straceńczy męstwa? Przecież mężczyznę kochać to przypadłość jest niewątpliwie i pewnie – niewieścia. Jak stał tak upadł i załkał złodziej w głos.   Gdy podnosił się z ziemi – przyrzekał światu, że jeśli by miało do chłopca należeć jego serce, to wyrzeka on się miłości – jest mu ona obca.   Nie minęło zbyt wiele czasu i ów, przybity wcześniej, złodziej krążył miastem i szukał nowych dla siebie kobiet znów. Żyj i nie wiń się – było jego hasłem.   Kiedy wychodził rankiem od dziewczyny, coś go tknęło i za siebie się spojrzał. Stał tam ten chłopiec. Złodziej pełen winy nieznanej wzruszył się – poczuł, ze dojrzał   do miłości nad pożądaniem, chucią. Do chłopca zbliżył się, biorąc za rękę, lecz chłopiec chwilę drogą szybko uciął – nie kocham cię – rzekł mu cicho, z lękiem.   Złodziej z szału oniemiały rzucił się na chłopca, wziął z kieszeni małe zawiniątko i wyjął nóż, i młócił, krzycząc – zabiłem wszystko co kochałem.
    • ..."To kwestia smaku. Świeże „ narybki” się pojawiają..pozwolić im płynąć wypada i mieć oczy otwarte-:)Pozdrawiam"...    I tu pełna zgoda.  Paru już widzę uciekło 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...