Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

@Dagmara Gądek

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

'O! Matko chimerykow'  -:)   — wiesz? Snuł się, w tej chwili wierszyk w głowie na temat powyższy, od frazy początkowej zacząłem, ale skupię się na tym, co napisałaś jako osoba, która liznęła temat przez kubki smakowe, poznając to i owo zaznały smak(ów)u, o jaki(ch)m doskonale wiesz! Pamiętam też, twój pierwszy post na tym portalu, od razu poznałem — czyli ciebie, Dagmaro — a gdzie to się zaczęło? Pamiętasz, nieprawdaż? Na łąkach, gdzie poziom głównie opierał się na jadzie, rzekomo wyższym 'levelem poezji'; dzisiaj coś z niego zostało, lecz innowacja w środku pozwala dokonać niewyobrażalnych zmian, jakie dzieją się, nie tylko w głowie-:) Samą egzegezą dokonała na utworze z innego portalu, gdzie daniem głównym stało się słowo 'szeleszcze' !! Ponoć dla niektórych jako archaizm czasownikowy, zerknij/ zerknijcie w wolnym, dla was czasie:

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Bo ktoś uważa, że to pierdolety... pisane z ręki samej, 
Pani Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej

"Mewa"

 

Pozdrawiam, ciebie i pozostałych!

Amen

Edytowane przez Nefretete (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Dagmara Gądek Nowatorski to był Jan Sztaudynger Stanisław Jerzy Lec, Julian Tuwim, Konstanty I. Gałczyński etc. Już na ten temat się "popisałam" na pp aż uznano tam moje konto za  "podejrzane", ponieważ się "czepiam"

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Chimeryki - moim skromnym zdaniem - koncepcja - może bezwiednie, ale wtórna. I na tym poprzestanę.

@M_arianna_ kultura w szerokim spectrum. 

@M_arianna_ pojęcie abstrakcyjne 

Opublikowano

Ja nie stawiam nA „ wyższy level poezji” , lecz na jej oryginalność i jeśli krytykuję, to mając na uwadze destrukcyjną łatwość, z jaką wyświechtane frazy potrafią przesłonić prawdziwy potencjał Autora/ -Autorki

 

Rozszczepienia znaczeniowo / słowotwórcze pchają na nieograniczone tory, choć w miarę zgłębiania - można wyładować na płyciźnie; czyli polot - musi być w służbie balansu.

 

Dagmaro, wybacz, że...

Resztę pominąłem, aczkolwiek ważna jest także; w tym wątku nie pomija myśli głowa, co podobna, tobie, też zapisuje na pięciolinii, czy w kratkach ołówkiem/długopisem. Wszystko, co może być muzyką, albo więzieniem. Sumuje się. Tak jak, twoją podróż przez deszcz i słońce złożyły walizki ( wiesz? Ja nie myślę, kiedy piszę ten post do ciebie, to czuje)

Potencjał autora —  kiedy jest prawdziwy? Gdy znany, poprzez twórczość swoich wierszy, komentarze zostawia nie tylko pod swoimi, ale innymi zaznaczając poziom języka, nie 'wyższego levelu poezji — bo to totalna bzdura!

( gdybym chciał to rozszerzyć o doświadczenia, straciłbym drogocenny czas)

To,co piszesz:  polot - musi być w służbie balansu.

Zgadzam się z tobą, ale istnieje z warunkiem, o którym napisałem w powyższych frazach.

Wydaj mi się, że leży tu! Główny powód, na postawie którego można określić autora

I znowu 'ale' Auto -:))

 

 

Wypoczywaj!

Serdeczności ślę

 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Migrena muszę oczyścić myśl z grzechu, co mi się nasunęło, czytając prolog przestałem się uśmiechać, to co było zabawne, w nim utonęło, sugestia bo nie wiem czy to tylko moje odczucie o skrócenie, po poprawce ewentualne , powiem co jeszcze jeśli będzie takie życzenie :))) Pozdrawiam :)
    • @sam_i_swoi Proszę bardzo :) Każdy komentarz jest cenny. Najwyżej podyskutujemy :)
    • @violetta ... cudownie wyglądała   Merlin Monroe z nieba  z zazdrością spoglądała  ... Pozdrawiam serdecznie  Miłego dnia 
    • @Migrena nie wiem czy autor sobie życzy? tym podchwytliwym pytaniem o słów kilka, wyjaśniam że doceniam myśl i zaangażowanie, lecz ocena może pomniejszyć ten wkład, prawem wyboru "życzę sobie to i tamto" byłoby Ok. dla wszystkich?  
    • Polityk wdziera się do przychodni NFZ jak tornado w złotej marynarce, jak kapsułka witamin z huraganem w środku. Drzwi skrzypią jak stare respiratory na kredycie. Kolejka pacjentów cofa się w popłochu – czują, że zaraz zniknie im nie tylko limit refundacji, ale i resztki nadziei. Rejestracja mdleje, bo wszystkie miejsca są już „tylko prywatnie”. Krzesła jęczą i próbują schować się pod podłogą. Termometr robi fikołek i udaje martwego. Plakaty o zdrowiu rwą się same – wiedzą, że zdrowie to luksus. Lewatywa rzuca się pod nogi pielęgniarki, błagając o ratunek przed uzyciem politycznym. Polityk siada. Fotel pęka jak budżet po wyborach, jak złamana obietnicą wyborcza. Kroplówki skaczą jak kibice na stadionie – każda kropla to podatek, każdy worek – dotacja dla kolegi z partii. Pacjenci   chowają się pod stołami. Stoliki robią salta. Gabinet drży jak cały system ochrony zdrowia. Lekarz blady jak recepta bez refundacji. Stetoskop na jego szyi dygocze jak bankomat przy pensji minimalnej. Biurko ginie pod brzuchem polityka – Zeppelin absurdu unoszony na naszych składkach. Oczy – dwa rentgeny pychy. Oddech – inhalator z piekła, co dmucha na półki z lekami. Syropy bulgoczą jak marszałek sejmu w amoku. – Co panu dolega? – pyta lekarz drżącym głosem. Polityk śmieje się jak rezonans magnetyczny na dopalaczach, śmiech rozdziera gabinet na części pierwsze. – Wszystko mnie boli, doktorze! Plecy od noszenia władzy, ręce od brania kopert, żołądek od darmowych bankietów, nogi od omijania kolejek do specjalistów… A sumienie? – tu wybucha rechotem – Nie pamiętam, gdzie je zgubiłem! Lekarz nie cofał się, nie drżał. Patrzył na polityka w absolutnej, nienaturalnej ciszy. Na jego policzku, tuż pod okiem, pojawiła się linia – pojedyncza, lśniąca kropla, która sunęła wolno w dół. Nie była słona. Była lepka jak zaschnięty tusz, gorzka jak brak refundacji. Ciśnieniomierz na biurku zaczął dziwnie syczeć, jakby łapał ostatni oddech tuż przed krzykiem. Wtedy eksplodował. Skala kończyła się na słowie „EGO”. Rentgen pokazuje wnętrze: katastrofalnie rozdęte ego za publiczne miliardy. Widać przerzuty władzy na wszystkie organy, metastazy stanowisk w każdej tkance, a w sercu – pustą salę sejmową. W środku wakacje na Krecie, darmowe kotlety, kilometrówki, premie, premie, premie. Dookoła – zadłużone szpitale, pacjenci czekający latami na operacje. Długopis lekarza wybucha w dłoni. Tusz wsiąka w sufit i układa napis: „Naród zapłaci”. Szafka na leki płonie ze wstydu. Pielęgniarka mdleje, rejestratorka śpiewa hymn w omdleniu. Kroplówki robią falę. Pacjenci salutują jak w Sejmie. Polityk wspina się na wagę i czyni z niej tron. Ze stetoskopu – berło. Z kart pacjenta – nową ewangelię o sobie. Każdy kilogram jego ciała to nasze podatki. Każdy oddech – kredyt wzięty w naszym imieniu. Każde mrugnięcie – nowa ustawa na jego korzyść. Wstaje i woła: – Tu nie ma przychodni! To moje żarowisko! A wy wszyscy jesteście moimi sponsorami! Pacjenci uciekają przez okna. Stoliki robią fikołki. Strzykawki latają jak ptaki apokalipsy. Lekarz chowa się w szafce, która rozpada się z hańby. Na podłodze rozsypane tabletki i recepty układają się w napis: „Tu był Polityk. I już nikt… nigdy nie wyzdrowieje.” Ostatnia tabletka toczy się po podłodze, zatrzymuje w kałuży krwi i wykwita na niej napis: „REFUNDACJA = 0 zł”.      
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...