Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

W symfonii nam było spać, 

pianino stoi tam martwe. 

Kładłem pod poduchę zęba, 

papierem się ścielił blat. 

 

Świt z pobudką ciepła twarzy. 

Blade dłonie koją złość. 

Żołnierzyki sobie kradłem, 

od tak, po prostu, bo...

 

Każdy promyk grzech uświęcał, 

jeden uśmiech był pokutą. 

Skrzynki pełne złotych marchwi, 

Kwiatki sadziłem przed ścianą. 

 

W drzewie była taka dziura, 

gałąź odchylić i jest, 

w środku pusto, 

pierwsze usta zapoznane. 

 

Sad, schronisko, domki z drewna, 

tafla wzburzona od chęci, 

jeziorem zasypialiśmy, 

w symfonii nam było spać. 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Amber To subtelny wiersz o byciu obserwatorem, a nie uczestnikiem podróży. Szczególny jest moment, kiedy świadomie wybieramy "nieruch", gdy inni się przemieszczają. Końcówka jest piękna – ten smok pary, który rozpuszcza kontury. Delikatne przejście między jawą a snem, gdzie wszystko – i pociągi, i decyzja o pozostaniu – staje się mgliste i obojętne. Jest w tym wierszu coś z malarstwa impresjonistycznego - rozmyte światła, dźwięki, granice. I głęboka akceptacja własnego miejsca w świecie, które nieustannie się porusza dookoła nas.
    • @Andrzej_Wojnowski Niewypowiedziane słowa z czasem stają się ciężarem. A niepodjęte decyzje potrafią przez lata szeptać w uszach. Napisałeś o niemożności mówienia... w pięknie sformułowanych wersach. Piękny, smutny wiersz.
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        Tutaj brakuje precyzji. Kto jest brudny? Kto grzebie? Coś umknęło po drodze?   Chcesz pokazać obłudę, hipokryzję. Ale całość wg. mnie się trochę rozchodzi w różne strony. Skróty myślowe niekiedy imho zbyt mocne. Brakuje prostoty przekazu.     Krążysz naokoło jakiejś myśli, ale jej nie wydobywasz na światło dzienne. Może z obawy przed dosłownością?     frunące ulgi? szczerbatych Lechów? really?     Niejasne. Kto umiera? O co chodzi z tymi zawiasami? To nie wynika z niczego. Wcześniej jest o kasie. Jak to się łączy logicznie jedno z drugim (znów kuleje warstwa językowa)?     Czego się tyle przelewa? Z tymi cnotami zaczynasz iść w patos, który i tak nad wierszem się nieustannie unosi. Z jednej strony uciekasz się do rejestrów zamierzchłych (słownictwo, alegorie), z drugiej używasz słów potocznych, takich jak kasa. To się sprawdza np, w grotesce, ale ona jest zdecydowanie bardziej wyrazista, odważna, musiałbyś iść na całość, ale Ty konstruujesz tekst nader ostrożnie.   W końcówce nawiązanie do Asnyka trochę nie wiadomo po co. Dodane chyba bardziej dla efektu, ale jako podsumowanie, moim zdaniem za mało powiązane z resztą utworu.   Pomyślałam, że ten wiersz jest bardzo niezdecydowany i od pewnego momentu, zmęczony sam sobą. Bo nie wiadomo do końca, po co został napisany. Czy miał być to rodzaj moralitetu? Czy tekst prześmiewczy? Dla mnie jest tu potencjał na satyrę społeczną, z elementem groteski właśnie z tym że jak ubierzesz ją w koturny, to dobijesz całkiem. Wywal przede wszystkim dydaktykę z niego. Jest wątek knajpiany (lody, Lechy - może o piwa chodzi), a gdyby zrobić z tego taki totalny bełkot pijaczka? Z tym, że humor musi być czymś uskrzydlony. frunące ulgi szczerbatych Lechów - śmieszą, ale nie w ten sposób, co zamierzałeś. Myślę, że trochę się boisz, jakby to powiedzieć, wyluzować. W rezultacie  nie ma jak wpuścić do wersów powietrza, i same siebie podduszają. Jak któryś chce się wybić, inne go ściągają w dół, np.   Mrok buszuje w umysłach jak szerszeń (dla mnie mocna, nośna metafora) - a potem Tyle przelewa się wciąż tego tu + fragment o cnotach, dlaczego nie błyszczą - taki komunał trochę, połączony ze zrzędzeniem.   Jeśli mogłabym coś podsunąć. - zdecyduj się, jaki charakter ma mieć utwór i jakie wywrzeć wrażenie, - przemyśl, co konkretnie chcesz przekazać/skrytykować/wyśmiać - wybrać jakiś leitmotiv, do którego wszystkie pozostałe będą spływać, jak dorzecza do rzeki głównej; ogranicz ilość nawiązań, odniesień, zabiegów retorycznych, na rzecz kilku najbardziej dobitnych, i wokół nich poprowadź przekaz; bo z jednej strony chcesz być kompaktowy, ale upychasz w tekście za dużo elementów naraz. - weź pod uwagę, że prostota i naturalność języka dają więcej, niż próby 'poetyzowania'; to nie język ma Cię prowadzić w maliny, tylko Ty masz go trzymać w ryzach. - tekst ma jakiś taki beznamiętny ton; nie ma w nim emocjonalnego błysku, to bardziej taka intelektualna wydumka, a przecież dobry utwór, oprócz komponenty językowej, intelektualnej, musi mieć też jakąś emocję, żeby trafił do czytelnika. Nie obawiaj się tego, nie chodzi o to w poezji, żeby emocji się wystrzegać, tylko o to, żeby umieć je dobrze napisać; - metryka do dopracowania.   Zaznaczam, że większość tych uwag opiera się na moim osobistym odczuciu, jak to zwykle przy odbiorze poezji bywa.    
    • @infelia Zderzenie wielkomiejskich marzeń z wiejską rzeczywistością. Współczesna wersja "Placówki". :)
    • @Deonix_Bardzo dziękuję! Masz rację! Rzeczywiście motyw jest bardzo podobny - i jak tu nie kochać baśnie!  Pozdrawiam!  @Leszczym@huzarcSerdecznie dziekuję! :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...