Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

@Marek.zak1 Marku długo się zastanawiałem czy puścić ten wiersz, bo wiem jaki jest stosunek niektórych środowisk do wiary jako takiej. Ale doszedłem do wniosku dlaczego mam się wstydzić własnych korzeni, to wartość ponad wszystko.

 

Miłego dnia i dziękuje za opinię.

Edytowane przez [email protected] (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Natuskaa Natusko wiesz doskonale że "Bóg", skoro - wniebowzięty, dziękuje za spostrzegawczość, zawsze czytam kilkakrotnie zanim nacisnę edytora, ale widocznie się starzeję. Przepraszam, bo co jak co ale "bobu" - choć go lubię sobie nie wybaczę. Natusko własne sposoby "nieupodlenia" czasami są zawodne, lepiej oprzeć się na czymś sprawdzonym.
 

Wszystkiego dobrego, miłego wieczoru.

Opublikowano

Sumienny tekst, bo osobisty. Przeczytałem też część komentarzy, piszesz w nich mniej więcej, że wiara jest ci bliska i różaniec. Wszystko ok, do komentarza o "wielkim wybuchu". Gdzie poczułem jakby twoją konieczność wyboru między - Bogiem a fizyką i kosmologią. I dylematy z faktu wynikające. I tak sobie pomyślałem, że może wcale nie musi tu być konfliktu ( owej rozbieżności logicznej)? Nie możemy przecież wykluczyć, że Bóg np. mógł użyć znanych potwierdzonych lub niepotwierdzonych praw nauki przy tworzeniu wszechświata, np. "teorii wielkiego wybuchu". Dzielę się tylko subiektywną konstatacją, bez sugestii, nic poza tym. Pozdrawiam

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Niby wiem, ale czasami myślę, że niektórzy tutaj specjalnie robią błędy... u ciebie pomyłka nie wydaje się celowym zabiegiem, ale wolałam zapytać :) A jeśli chodzi o "nieupodlenie" wybory są kwestią indywidualną, najważniejsze co się ma w środku.

 

Również życzę miłego wieczoru.

Opublikowano

@Tomasz Kucina Tomku powiedz mi zatem gdzie jest rozbieżność, u mnie czy u Ciebie? Nie mówię o tej czy innej wierze, mówię wyłącznie o Bogu, a to zasadnicza różnica. Kto zatem stworzył wszechświat... chyba mi odpowiesz?

Miłego wieczoru.

@Natuskaa Natuszko nie wyobrażam sobie abym specjalnie miał robić błędy, a jednocześnie innym wskazywał ich popełnienie, toż to hipokryzja szyta grubą nicią, wskaż mi takich na naszym portalu a wytruje ich po kolei cykutą.
Wiesz, co do upodlenia wolę jak mi ktoś pokazuje dobry kierunek, ale sam jestem weryfikatorem swojej drogi, zobacz co się dzieje teraz w Polsce, upadlają się niektórzy, mając to w swoim mentalnym programie.

 

Miłego wieczoru.

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Rozbieżności chyba nie ma u mnie ani u ciebie. Uważam jako katolik, że Bóg jest Stwórcą wszechświata, ty chyba też - jak zrozumiałem? (z treści wiersza oraz z komentarzy pod utworem).  Nie upieram się, że tylko katolickie oddziaływanie ogranicza Boga.  Jest nieograniczony. Więc nie ma między nami żadnych rozbieżności. Wypowiedziałem się wcześniej li tylko co do Boskich narzędzi (metod) którymi się posłużył w dziele stworzenia --> i uważam, że istnieje pradopodobieństwo, że Stwórca mógł użyć poznanych przez nas (czyli ludzi współczesnych) praw fizyki.  Np. "Teorii wielkiego wybuchu", dlatego unałem, że nie musisz wybierać między Bogiem a prawami nauki. A o takim konflikcie (własnym) nie ze mną lecz (osobistym-wewnętrznym) pisałeś w którejś tam odpowiedzi na komentarz pod utworem. Natomiast sam różaniec o którym piszesz w treści wiersza --> odnosi się przecież bezpośrednio do Maryi, która zaliż wpisuje się w dogmat wiary chrześcijan. Dlatego rozumiem sobie--> że jesteś chrześcijaninem. Dobrze rozumiem?

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Edytowane przez Tomasz Kucina (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Tomasz Kucina Skoro mówisz ze Bóg jest nieograniczony, to dlaczego wierzysz właśnie w Boga chrześcijańskiego, a nie Jahwe, Mahometa, Buddę itp itd? Powiedz zatem który jest prawdziwy... czy tylko ten Twój? Jesteś pewien? Nie jestem ani katolikiem ani chrześcijaninem, wierzę tylko w Boga, jedynego Boga, jednakowego dla wszystkich, bez ubierania go w jakiekolwiek liturgiczne szaty tej czy tamtej wiary. On jest tylko jeden. Różaniec to tylko odzwierciedlenie pewnej tradycji odziedziczonej po rodzicach. Jest tylko symbolem Boga i słów adresowanych do Niego. Wiem, powiesz - przecież to herezja, nazwij to jak chcesz. Ja tak właśnie rozumiem wiarę w Boga - jedynego. Innych bogów ludzie stworzyli dla siebie żeby wiernych uciskać jak robi to władza. Wiara i władza, władza i wiara, czyż to nie to samo? Obie z wyboru.

Trzymaj się mocno fotela Tomku.

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Grzesiek nie buduj znów wyimaginowanego konfliktu pomiędzy nami. Skoro wierzysz w Boga ponad wiarami --> to moja konkluzja dotycząca naukowych narzędzi w dziele stworzenia wszechświata przez Stwórcę  nie powinna budzić sprzeciwu u ciebie wobec mojego założenia - CO DO INSTRUMENTÓW TEGO STWORZENIA.  Zostałem wychowany w wierze katolickiej, więc i dlatego uznaję Boga chrześcijan. To jest odpowiedż na twoje pytanie - dlaczego ja określam się w takiej estetyce. Rodzice nadali taki fason wiary i to świadomie i z własnej woli kontynuuje. Nie ma tu nic dziwnego. Mahometanin niech wierzy w Mahometa a Buddysta w Buddę.  Natomiast ten estetyzm (katolicki) U MNIE --> nie musi po pierwsze: budzić u ciebie kontrowersji, po drugie: nie wyklucza możliwości szerokiego ogólnego działania Boga, nawet poza wartościami chrześcijańskimi. Czyli --> Ja Boga ograniczać nie zamierzam. Ale nie oznacza to, iż w ramach jakiejś nadpoprawności i relatywizmu --> muszę tworzyć sobie dowolnego fikcyjnego Boga. Uważam że jeżeli Bóg ma globalne oddziaływanie -> to również i mój fason katolicki wchodzi też w zakres jego MIŁOSIERDZIA i zrozumienia mnie. Ty znowu dokładasz tu politykę - po co? Ja od polityki stoję DALEKO, ustaliliśmy to już poprzednio pod moim wierszem. Piszesz teraz --> że "różaniec" jest tu tylko "odzwierciedleniem" czyli symboliczne ma znaczenie w wierszu --> acha, rozumiem, odebrałem ten tekst dosłownie. Waldemarowi odpisałeś, tak- zacytuję: 

 

Uznałem więc, że skoro: "różaniec" "trzyma ciebie przy życiu" i że "nie ma w wierszu żadnej konfabulacji", i "dotykasz tej czułej materii palcami" -->to ten wiersz przebiega w naturalnej i rzeczywistej perspektywie. Więc nie dziw się mnie, że tak wiersz odczytałem. Przepraszam

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  NIE MA MIĘDZY NAMI KONFLIKTU GRZEŚ. 

Edytowane przez Tomasz Kucina (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Tomasz Kucina Tomku ja napisałem wiersz o różańcu a nie o sobie, gdzie tam jest chociaż zdanie że ja się z nim obecnie utożsamiam... może w jakimś ograniczonym wymiarze, jako syndrom przeszłości. A Bóg jest jeden, tak samo jak jeden jest Wielki Wybuch - co zatem było 5,5 mld lat przed wielkim wybuchem? Pustka, czarna dziura, widzisz że wskazówka zaczyna się przechylać w kierunku Boga. Ale tego "jedynego"... reszta to wytwór ludzkiej wyobraźni.
 

Trzymaj się zdrowo... z Bogiem.

Opublikowano

Nie wejdę w temat wiary, bo trudno mi wierzyć, zatem również dyskutować, ale różaniec spełnia funkcję mantry, afirmacji, czy zwykłego liczenia. Chodzi o odwrócenie uwagi w głowie, "mechaniczne" zatrzymanie napływu myśli. 

Lubię rymy okalające, ładnie z nich korzystasz, pozdrawiam Grzegorzu, bb

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Nie no Grzegorz? Proszę nie róbmy sobie „j...j”?

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


To jest twój tekst, zresztą bardzo udany, dlatego nie chcę (po ludzku nie chcę) wchodzić z tobą w konflikt logiczny. Moja pierwsza wypowiedź nie miała na celu ZBUDOWANIA JAKIEGOŚ PORÓŻNIENIA POMIĘDZY TOBĄ I MNĄ. Wręcz przeciwnie, w jednym z komentarzy - wyraziłeś osobistą rozterkę --> jako dylemat praprzyczyny wszechświata (ja nie chce już tu cytować - dotrzyj sam do tego komentarza - podpowiem: z „huzim”), wyraziłeś tam rozterkę w temacie -->  jak powstał wszechświat. Czy stworzył go Bóg czy też powstał z praw fizyki - poprzez Wielki Wybuch. Dlatego wyraziłem tylko subiektywną myśl --> że może pomiędzy tym wszystkim w ogóle nie ma konfliktu. TO BYŁA MYŚL NIEZOBOWIĄZUJĄCA - NIEOBLIGATORYJNA - FAKULTATYWNA (taka jedna z wielu, niekoniecznie do uznania) - OT i TYLE. A ty w kolejnym komentarzu - wyraziłeś zdziwienie że wierzę w BOGA KATOTOLICKIEGO. Uznałeś to za absurd logiczny w pewnym sensie - uzasadniając, że różne są wiary.  Wytłumaczyłem ci, wierzę w Boga katolickiego, bo wierzę w Niego naprawdę, poza tym jestem kontynuatorem tradycji w wierze.  Ponad 90 % Polaków określa się jako - KATOLIK. Nie odbiegam więc od norm Grzesiu? 

 

Teraz pytasz mnie "gdzie napisałeś, że utożsamiasz się z różańcem" --> no przecież ZACYTOWAŁEM CI W POPRZEDNIM KOMENTARZU TWOJĄ ODPOWIEDŹ DO Waldka, didaskalia, komentarze autorskie traktuję na poważnie. Jeżeli sam napisałeś Waldemarowi, DOSŁOWNIE że: „różaniec trzyma cię przy życiu” --> to i tak treść wiersza odebrałem? Wcześniej do Marka.zak1 - napisałeś, że „nie zamierzasz się wstydzić własnych korzeni” uznałem to za FAKT? . Już rozumiem, już wiem, że jednak życzeniowo. Ok. Przyjmuję do wiadomości  

 

TAK! Bóg jest JEDEN. Zgadzam się. Natomiast ludzie emanują w RELIGIACH. I nie potrzebnie uznajesz, że ten sam JEDYNY BÓG, nie jest Bogiem z tychże religii. To jest wszędzie ten sam Bóg. To oczywiste. INNYMI SŁOWY: mój i twój Bóg - to ten sam IMPERATYW. Ja natomiast obcuje z Bogiem w dogmacie katolickim. Nie możesz mieć do mnie o to pretensji?

 

Przed 5,5 mld lat i przed Wielkim Wybuchem  według mnie  - Był więc NASZ WSPÓLNY I TEN SAM BÓG. --> ale według mojego uznania KATOLICKI, a według twojego Bóg kosmologiczny, lub scjentologiczny, lub transcendentalny - nie wiem jak Go sklasyfikować --> by ciebie znów nie urazić- LECZ TEN SAM! I NASZ.

 

 MI pozwól pozostać we własnym ustalonym od pokoleń SYSTEMIE ODCZUWANIA I PRAKTYKOWANIA WIARY.  I tyle z mojej strony. 

 

Edytowane przez Tomasz Kucina (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Dekaos Dondi  a potem ktoś głowę kata zetnie  
    • @Nata_Kruk musi być szalony, bo czasem jestem szalona dzięki   @Kwiatuszek dzięki
    • @Natuskaa    "(...) To, co długo dojrzewa, bywa śmieszne i niedocenione (...)".     Rozumiem, że masz na myśli innych ludzi. Bo na podstawie już tylko "Późnego owocu" można wysnuć wniosek, że owoce adojrzałe bynajmniej Cię śmieszą.     Pozdrowienia. ;))*    
    • ... będzie zacząć tradycyjnie - czyli od początku. Prawda? Zaczynam więc.     Nastolatkiem będąc, przeczytałem - nazwijmy tę książkę powieścią historyczną - "Królestwo złotych łez" Zenona Kosidowskiego. W tamtych latach nie myślałem o przyszłych celach-marzeniach, w dużej mierze dlatego, że tyżwcieleniowi rodzice nie używali tego pojęcia - w każdym razie nie podczas rozmów ze mną. Zresztą w późniejszych latach okazało się, że pomimo kształtowania mnie, celowego przecież, także poprzez czytanie książek najrozmaitszych treści, w tym o czarodziejach i czarach - jak "Mój Przyjaciel Pan Leakey" i o podróżach naprawdę dalekich - jak "Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi" jako osoby myślącej azależnie i o otwartym umyśle, marzycielskiej i odstającej od otaczającego świata - mieli zbyt mało zrozumienia dla mnie jako kogoś, kogo intelektualnie ukształtowali właśnie takim, jak pięć linijek wyżej określiłem.     Minęły lata. Przestałem być nastolatkiem, osiągnąwszy "osiemnastkę" i zdawszy maturę. Minęły i kolejne: częściowo przestudiowane, częściowo przepracowane; te ostatnie, w liczbie ponad dziesięciu, w UK i w Królestwie Niderlandów. Czas na realizację marzeń zaczął zazębiać się z tymi ostatnimi w sposób coraz bardziej widoczny - czy też wyraźny - gdy ni stąd, ni zowąd i nie namówiony zacząłem pisać książki. Pierwszą w roku dwa tysiące osiemnastym, następne w kolejnych latach: dwutomową powieść i dwa zbiory opowiadań. Powoli zbliża się czas na tomik poezji, jako że wierszy "popełniłem" w latach studenckich i po~ - co najmniej kilkadziesiąt. W sam raz na wyżej wymieniony.     Zaraz - Czytelniku, już widzę oczami wyobraźni, a może ducha, jak zadajesz to pytanie - a co z podróżnymi marzeniami? One zazębiły się z zamieszkiwaniem w Niderlandach, wiodąc mnie raz tu, raz tam. Do Brazylii, Egiptu, Maroka, Rosji, Sri-Lanki i Tunezji, a po pożegnaniu z Holandią do Tajlandii i do Peru (gdzie Autor obecnie przebywa) oraz do Boliwii (dokąd uda się wkrótce). Zazębiły się też z twórczością,  jako że "Inne spojrzenie" oraz powstałe później opowiadania zostały napisane również w odwiedzonych krajach. Mało  tego. Zazębiły się także, połączyły bądź wymieszały również z duchową refleksją Autora, któraż zawiodła jego osobę do Ameryki Południowej, potem na jedną z wyspę-klejnot Oceanu Indyjskiego, wreszcie znów na wskazany przed chwilą kontynent.     Tak więc... wcześniej Doświadczenie Wielkiej Piramidy, po nim Pobyt na Wyspie Narodzin Buddy, teraz Machu Picchu. Marzę. Osiągam cele. Zataczam koło czy zmierzam naprzód? A może to jedno i to samo? Bo czy istnieje rozwój bez spoglądania w przeszłość?     Stałem wczoraj wśród tego, co pozostało z Machu Picchu: pośród murów, ścian i tarasów. W sferze tętniącej wciąż,  wyczuwalnej i żywej energii związanych arozerwalnie z przyrodą ludzi, którzy tam i wtedy przeżywali swoje kolejne wcielenia - najprawdopodobniej w pełni świadomie. Dwudziestego pierwszego dnia Września, dnia kosmicznej i energetycznej koniunkcji. Dnia zakończenia cyklu. Wreszcie dnia związanego z datą urodzin osoby wciąż dla mnie istotnej. Czy to nie cudowne, jak daty potrafią zbiegać się ze sobą, pokazując energetyczny - i duchowy zarazem - charakter czasu?     Jeden z kamieni, dotkniętych w określony sposób za radą przewodnika Jorge'a - dlaczego wybrałem właśnie ten? - milczał przez moment. Potem wybuchł ogniem, następnie mrokiem, wrzącym wieloma niezrozumiałymi głosami. Jorge powiedział, że otworzyłem portal. Przez oczywistość nie doradził ostrożności...    Wspomniana uprzednio ważna dla mnie osoba wiąże się ściśle z kolejnym Doświadczeniem. Dzisiejszym.    Saqsaywaman. Kolejna pozostałość wysiłku dusz, zamieszkujących tam i wtedy ciała, przynależne do społeczności, zwane Inkami. Kolejne mury i tarasy w kolejnym polu energii. Kolejny głaz, wybuchający wewnętrznym niepokojem i konfliktem oraz emocjonalnym rozedrganiem osoby dopiero co nadmienionej. Czy owo Doświadczenie nie świadczy dobitnie, że dla osobowej energii nie istnieją geograficzne granice? Że można nawiązać kontakt, poczuć fragment czyjegoś duchowego ja, będąc samemu tysiące kilometrów dalej, w innym kraju innego kontynentu?    Wreszcie kolejny kamień, i tu znów pytanie - dlaczego ten? Dlaczego odezwał się z zaproszeniem ów właśnie, podczas gdy trzy poprzednie powiedziały: "To nie ja, idź dalej"? Czyżby czekał ze swoją energią i ze swoim przekazem właśnie na mnie? Z trzema, tylko i aż, słowami: "Władza. Potęga. Pokora."?    Znów kolejne spełnione marzenie, możliwe do realizacji wskutek uprzedniego zbiegnięcia się życiowych okoliczności, dało mi do myślenia.    Zdaję sobie sprawę, że powyższy tekst, jako osobisty, jest trudny w odbiorze. Ale przecież wolno mi sparafrazować zdanie pewnego Mędrca słowami: "Kto ma oczy do czytania, niechaj czyta." Bo przecież z pełną świadomością "Com napisał, napisałem" - że powtórzę stwierdzenie kolejnej uwiecznionej w Historii osoby.       Cusco, 22. Września 2025       
    • @lena2_ Leno, tak pięknie to ujęłaś… Słońce w zenicie nie rzuca cienia, tak jak serce pełne światła nie daje miejsca ciemności. To obraz dobroci, która potrafi rozświetlić wszystko wokół. Twój wiersz jest jak promień, zabieram go pod poduszkę :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...