Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Jest we mnie choroba, co tkanki rozrywa,
z najprostszych wykłada czynniki przedpierwsze.
Choć nieraz z nią walczę, to czasem - upijam,
by smakiem jej rzadkim się poić - i wiersze.

A potem w gorączce w fonemy drę słowa,
rozkładam mimikę na pierwsze atomy.
Nie tylko. Zabijam. Bo muszę mordować:
makroświat - w mikroświat, by potem - w makronic.

Nić, nici. Więc szukam, nawlekam, rozwlekam,
a każda odpowiedź to nowe pytania.
Aż czasem zapytam: czy trzeba mi lekarstw,
czy głowy mądrzejszej dla tego splątania?

Dlaczego mój rozum o wszystkim chce wiedzieć?
I czemu chce pojąć to, czego nie umie?...
To taka jest podróż: im dalej odjedziesz,
tym coraz wiesz więcej, mniej jednak rozumiesz.

[19 II 2005]

Opublikowano

Się postaram skomentować w kilku słowach. Wiersz bardzo dobry, bardzo rytmiczny, dobrze zrymowany, a i do tego sama treść nie jest banalna i zasługuje na to, b być przeczytaną. Trafiłeś z tymi nitkami - kojarzą się z kłębkiem, a od niego już prosta droga do kłębka nerwów. Podoba mi się tez tutejsza nowomowa: niby nie tak wiele nowych słów, a ożywiają one znacznie tekst. Kilka dobrych porównań, wiele niezłych sformułowań. Jakby to wszystko podsumować, to wychodzi naprawdę niezły wiersz.

Gratulacje, panie peel :)
Antek

PS. Tylko dział raczej nie ten :)

Opublikowano

Czy ja widzę dobrze? Żadnych uwag negatywnych? :) Tego, no, czuję się wręcz lekko zszokowany, Antku :) To chyba mój pierwszy raz !
Wielkie dzięki!

Pozdrawiam makroserdecznie ;), Jędrzej

p.s. Tylko, tego, można prosić o więcej? Nawet nie tyle pozytywnych, co opinii :)

Opublikowano

Przychylam się do Antosiowego zdania. Zgrabnie, rymicznie, rytmicznie. Podoba mi się wielce. Aż sprowokowałeś mnie do kilku przeróbek, w miejscach, które w moim odczuciu do tego się nadawały. Poniżej umieściłem też uzasadnienia - czemu tak.

Jest we mnie choroba, co tkanki rozrywa,
z najprostszych wykłada czynniki przedpierwsze.
Czasami z nią walczę, lecz nieraz - upijam, 1
by smakiem jej rzadkim nasycić swe wiersze. 2

A potem w gorączce na strzępy drę słowa, 3
rozkładam mimikę na pierwsze atomy.
Jak żmija się zwijam. Więc muszę mordować: 4
makroświat - w mikroświat, by potem - w makronic.

Nić, nici. Więc szukam, nawlekam, rozwlekam, 5
a każda odpowiedź to nowe pytania.
Aż czasem zapytam: czy trzeba mi lekarstw, 6
czy głowy mądrzejszej dla tego splątania?

Dlaczego mój rozum o wszystkim chce wiedzieć?
I czemu chce pojąć to, czego nie umie?...
To podróż w poznanie: im dalej odjedziesz, 7
tym wiesz coraz więcej, mniej jednak rozumiesz 8



1. Niezbyt podoba mi się "Choć nieraz, to nieraz"
2. Wydaje mi się niepotrzebne to "się poić". Ważniejsze są tu wiersze..
3. Powtórzenie słowa "upijam" stwarza niepotrzebną monotonię.
4. "Nie tylko" nic nie wnosi. "Zabijam. Więc muszę mordować" - jest nielogiczne, prędzej by pasowało "bo muszę", ale wprowadziłem żmijową wersję.
5. Kropka po "Nić" w moim odczuciu niepotrzebnie rodziela tę nić pojedynczą - pierwszą znalezioną od tych następnych.
6. "Więc" jest słabsze niż "aż", ale tu się nie upieram, natomiast "się pytam" mniej mi się podoba od "zapytam". To moja indywidualna cecha, że nie lubię zwrotu "pytać się".
7. "To taka jest" odczuwam jako wypełniacz nic nie wnoszący. Myślałem o "w nieznane", ale jest oklepane, a "podróż w poznanie" ciekawiej mi brzmi.
Ciekaw jestem ogromnie co o tym wszystkim sądzisz, czy zgadzasz się z moimi odczuciami. Z doświadczenia wiem, że trudno jest oceniać przeróbki własnego wiersza, a zwłaszcza tak ciekawego i udanego.
Pozdrawiam Cię serdecznie.
Ja.

Opublikowano

Witaj, Jacku!

Po przespaniu się się z uwagami, odpowiadam na nie:

1) Właściwie mógłbym zlikwidować powtórzenie. To był z mojej strony jedynie kaprys, by napisać tak, jak napisałem. Przyjmuję sugestię zmiany, jednak zmieniam po swojemu.

Choć nieraz z nią walczę, to czasem - upijam, - to obrazuje, że walka jest tłem dla sporadyczniej występujących wypadków upijania się tym stanem.

2) Tu będę bronić owego "się poić". Dużo się nagimnastykowałem, by zachować w wierszu odniesienie do pojenia samego siebie makroniczym. Bez tego wiersz możnaby zinterpretować jedynie jako zagubienie się w poetyckiej wiwisekcji. A wiersz nie odnosi się jedynie do poezji i pisania, ale także i do życia peela, który czasem siebie przyłapuje na takim podejściu. Peel poi się tym, czyli musi być jakieś w nim pragnienie, które upojenia wymaga.

3) Masz rację, będzie mi to trzeba zmienić. Początkowo chciałem zaznaczyć w ten sposób, że peel "drze słowa" w stanie upojenia, jednak chyba gorączka wystarczająco o tym informuje. Jednakże nie użyję Twojej propozycji, gdyż "na strzępy" wydaje mi się zapychaczem miejsca. Myślałem nad "w fonemy drę słowa" (fonem - według Encyklopedii Szkolnej Językowa Polskiego, str. 197 - twór abstrakcyjny, wiidealizowany model jakiejś konkretnie istniejącej zgłoski), co pasowałoby do wiersz i sensu dwóch pierwszych wersów drugiej strofie wręcz idealnie. Nie jestem jednak ja brzmi to słuchowo... Mogę prosić o opinię? Wstępnie wstawiam do wiersza.

4) "Nie tylko" osobiście mi się podoba. A do tego ma pewne znaczenie. Powyższe dwie strofy mówiły o części poetyckiej (słowa są chyba oczywiste, mimika natomiast przekazuje emocje - można to odczytywać jako formę i treść wiersza). Nie tylko natomiast przeczy temu, jakoby choroba odnosiła się jedynie do poezji (do czego jeszcze się odnosi, czytelnik, mam nadzieję, wytdedykuje samemu). Co do zabijam - zgadzam się, wyszło nielogicznie, moja wina. Zamieniam "więc" przed "mordować" na "bo". Nawet to dobrze wyszło, bo już i tak za wiele w wierszu było "więc".

5) Przyznaję rację, przecinek wstawiony.

6) "Aż" faktycznie pasuje lepiej. I mnie też, po porównaniu, "zapytam" wydaje się bardziej naturalne. Zmieniam.

7) "To taka" miało raczej za zadanie, żeby nie nazywać w żaden sposób owej podróży. To jest właśnie taka podróż, w której "im się dalej odjeżdża, tym się wie coraz więcej, mniej jednak rozumie". Nie chciałem narzucać jej żadnej nazwy, a tym samym czytelnikowi żadnych skojarzeń z rodzajem owej podróży.
Chociaż "podróż w poznanie" brzmi faktycznie interesująco... Muszę się z tym jeszcze przespać.


Jestem Tobie niezmiernie wdzięczny. Dla takich komentarzy warto pisać wiersze! Nie wiesz chyba nawet, jak wielką radość sprawiły mi Twe słowa, poczytuję je sobie za osobisty sukces. Dziękuję makrowielce! i polecam się na przyszłość :)

Opublikowano

Cześć Jędrzeju! A mnie z kolei cieszy wielce Twoja odpowiedź i podejście do moich sugestii. Pytasz o fonemy. W moim odczuciu brzmi wielce uczenie, ale wyszła powtórka "w": "w gorączce w fonemy". Chyba lepiej byłoby "na zgłoski", bo brzmi naturalniej, lepiej się czyta i unika się powtórki tego samego przyimka.
Pozdrawiam Cię serdecznie.
Ja.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Koncert skrzypcowy Roberta Schumanna w tle słychać. Odkryty Josepha Joachima, w D' Aranyi przechowywany, światu nieznany Sonata niewprawną ręką dziewczyny grana, temu chłopcu co walczył w Gallipoli i nad Sommą. Jakby przewidziała spalenie Reichstagu, Realpolitik w iście heglowskim stylu wcześniejszy też. Wielki Rzym, La belle époque, gdzie jest? Ikar co wyżej i wyżej ku Słońcu spadł, za dużo chciał. Coś tu jest, ta muzyka nigdy niczyja, nuci ją wiatr Znów umawia się na moście, z nim z lat młodości. Twarz jaśnieje w blasku świec, świat znów tak gra.   Ktoś do drzwi zapuka, zawoła. Jestem, patrz- to ja! *Dżumy i wojny zastają ludzi zawsze zaskoczonych". Zmiotą berlińską filharmonię, londyńską Queen's Hall, będą istnień pożogą. Muzyka Schumanna na łatwopalnym rękopisie zapisana przetrwała. W kamieniach i murach się schowała. Lew z Pireusu ją słyszy, ona wciąż trwa.                        
    • @Łukasz Wiesław Jasiński Panie Jasiński, dziękuję. Nie jestem aniołem i mam pazurki.
    • @Migrena To jeden z tych wierszy, po których trzeba na chwilę zamilknąć. Nie dlatego, że on onieśmiela patosem — ale dlatego, że dotyka czegoś bardzo kruchego i bolesnego w człowieku. W tej apokalipsie nie ma fanfar, nie ma dźwięku trąb anielskich. Jest tylko cisza, ta sama, od której wszystko się zaczęło. Cisza Boga, cisza człowieka, cisza po ostatnim słowie, które nigdy nie padło.
    • @Migrena  świetny wiersz. Tak jakby dwie części, ale to pozór, bo mają ścisłe powiązania. Pierwsza część nawiązuje do Ewangelii Jana  "Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli ktoś spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje Ciało, wydane za życie świata". To na Ostatniej Wieczerzy.  U Ciebie antonim słów  Boga, bardzo gorzkich i uprawnionych. Świat obecny ten nowoczesny postawiony  do góry nogami. Ciekawe czy Bóg nad tym ubolewa- pewnie tak.  Ludzie ludzi zabijają( wojny) dla ego?  I druga część- biblijny koniec świata- ten z Apokalipsy Jana mówi, że coś będzie. Twój wiersz mówi, że nic. Ciekawa jestem co powiedziałby Bóg, na to co ludzie wyczyniają. Może zostanie pustka po nim- wielu neguje Jego obecność. A Bóg zamknie dłonie jak dziecko, które nie chce już patrzeć na swój rysunek.
    • Aniołowie są wśród nas...   Łukasz Jasiński 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...