Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Sytuacja w Karabachu trwa od chyba 40 lat. Nie interesuje się polityką zagraniczną specjalnie, ale wiadomości bieżące docierają do mych uszu. Szkoda ogólnie ludzi, tylko taka konkluzja, można by sparafrazować powiedzonko o Damaszku i Diable, na takie: w dalekim Karabachu siedzi diabeł na dachu. Na szczęście nie nasze to sprawy.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Rozumiem martyrologię narodu ormiańskiego, określa się to czasem drugim holokaustem. Ale tutaj to konflikt azersko-ormiański, rozumiem, że sprawy miały początek powiązany z Turcją. Nie znam dokładnie tematu, i podstaw konfliktu, wypowiadałem się tylko z powodów stricte humanitarnych. Po prostu żal ludzi, gdy uczestniczą w konflikcie z użyciem broni, a to sprawy bieżące, jak wnioskuję dlatego Iwonka napisała ten tekst. Mnie interesuje Polska, nie mam zamiaru analizować spraw z zewnątrz, nie znam się na tym. Polacy mają swoje sprawy w NATO.  

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Że się też wtrącę Marku. Mam takie wrażenie, że organizacje narodowe chętnie wtrącają się w pomniejsze sprawy. Natomiast jak konflikt jest naprawdę poważny- umywają ręce (np. Rwanda). To się też przekłada nawet na zwykłe kontakty sąsiedzkie.  Ludzie wściubiają  nos z kim sąsiadka śpi, ale jak już się krew leje i noże latają to siedzą cicho ze strachu. No, któryś tam zadzwoni po policję i tyle.

Edytowane przez iwonaroma (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@iwonaroma Erdoganowi jest potrzebna nowa, mała i zwycięska wojna bo walczy o pełnie władzy i przywództwo w islamskim świecie, a nic tak dobrze nie robi jak pokazywanie siły. Nikt za Ormian umierać nie będzie, a organizacje są zupełnie bezradne. Zobacz, co było z Kurdami, też ich spacyfikował, a amerykańscy sojusznicy ich zostawili samych. 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Tak, są osobowości, które dla władzy zrobią wszystko. Sulejman zabił swego najdroższego przyjaciela a także  własnego syna! bo w pewnym momencie uznał, że mogą stanowić dla niego zagrożenie... Ale to nie tylko Turcja, wiadomo. Żaden kraj nie jest wolny od takich ludzi, historia to pokazuje. 

Opublikowano

Podobno żadne kijki do nordic-walkingu czy sprzęt alpinistyczy jak choćby czekan trzymane w ręku nie dorastają do pięt odczuciu i natychmiastowemu przypłuwu mocy jaki daje -kałach. Dasz takiego chłopku-roztropku wzwód członka gotowy. Idąc dalej tym beszczelnym tokiem myślowym po naciśnięciu spustu - orgazm gotowy.

Chciałoby się krzyknąć najgłupsza strzelanina świata, ale ci co w niej biorą udział mają jeden argument po swojej

stronie - o wiele głupsze by było dać bronii zerdzewieć i jej nie użyć ani razu.

 

Pozdrawiam

Pan Ropuch

Opublikowano (edytowane)

Czytam państwa i w zasadzie jako kompletny laik w dyskusji podkreślam jeszcze raz swój punkt widzenia, to znaczy żadne konflikty z użyciem sprzętu wojskowego do celów agresji nie są dobre. Natomiast ja chciałbym stanąć trochę w obronie tych Amerykanów, do których braku reakcji w sprawie Ormian odniósł się @Marek.zak1, otóż Amerykanie moim zdaniem nie są od tego, by w każdym zakątku globu pilnować porządku i używać perswazji. Działają w sprawach strategicznych. A ten rejon jest pod wpływami innego mocarstwa. Poza tym wspomniana Turcja należy do NATO, moim zdaniem nie trzeba wywoływać jakiś nacisków w układach tak czułych, bo polityka bywa wredna. Nie żebym był jakimś fascynatem polityki Turcji, ale to strategiczne państwo, a najważniejszy jest pokój globalny. Wszyscy o tym wiedzą i wszystkim na tym zależy, szkoda tylko, że Ormianie mają gorzej. 

Edytowane przez Tomasz Kucina (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

A ja się nie zgodzę z Tobą @Tomasz Kucina i ustami komika, filozofa i myśliciela jednego z lepszych w mojej skromnej opinii amerykańskiego Georga Carlina, powiem - Amerykanie potrzebują wojny tak jak kania dżdżu. Żadna inna nacja w tylu zakątkach świata i na tylu frontach nie bierze i nie brała udziału. Być może sam fakt, że drugą nację w środkach przeznaczonych na zbrojenie prześcigają dziesięciokrotnie (na pewno kilkukrotnie ;) nie będę teraz srawdzał) - mówi prawie wszystko za siebie.

 

 

Wszystko jest powyżej podpisuję się wszystkimi kończynami pod tymi słowami.

Nieodżałowany George.

 

 

Pozdrawiam

Pan Ropuch

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Widzę, że byłeś już szybko i perfekcyjnie przygotowany na krytykę USA, bowiem dosłownie po kilku chwilach wyrzuciłeś ten link na portal? Chciałbym tylko zauważyć, że dyskusja dotyczy regionu i państw skonfliktowanych, co do których USA nie ma obowiązku bezpośredniej reakcji, bo geopolitycznie to trochę daleko do Ameryki leżą – chyba musisz przyznać? Więc ja „postawiłem” tu przed chwilą komentarz o ostrożnym i zdystansowanym stosunku do sprawy tego konfliktu Stanów Zjednoczonych, a ty dokładasz mi link w zasadzie z zarzutem rzekomo o nadwrażliwości działań USA w polityce międzynarodowej. Rodzi się więc zasadne pytanie: czy zrozumiałeś to o czym pisałem przed chwilą?, czy kompletnie stoisz w amoku?, bo ja ja pisałem o ostrożnym pomiarkowaniu w tym konflikcie azersko-ormiańskim Stanów Zjednoczonych? Więc jak to jest naprawdę? Piszesz, że się nie zgadzasz ze mną. Coś tu nie halo? Otóż się zgadzasz, skoro wstawiasz mi link z absurdalną lewacką propagandą w której notabene krytykuje się zaangażowaną politykę zagraniczną USA i przy użyciu wulgarnych genitalnych porównań, przecież to jest tak obsceniczne, że nie nadaje się na wizualizacje i prezentacje publiczną?. Ja do takich metod perswazji nie mam zamiaru się odnosić.

 

Ogólnie uważam, że USA jest gwarantem globalnego pokoju na świecie i naturalnie to musi powodować ich częstsze reakcje w świecie, na pewno nie ma to nic wspólnego z rasami i fallusami. Nie są Stany Zjednoczone siewcami imperializmu, wręcz przeciwnie. I to jest moje zdanie w sprawie. Szkoda, że nie zauważyłeś, że brak reakcji broni i strategii USA w obu wojnach światowych XX wieku czyli ten pasywizm o który zabiegasz, spowodowałby że dziś pewnie mówiłbyś po niemiecku, albo chodził w pasiakach. Takich rzeczy oczywiście nikt nie bierze nawet pod uwagę. Tyle z mojej strony.

Opublikowano (edytowane)

To Ty wprowadziłeś cichcem do dyskusji i sam się ustawiłeś poniekąd w obronie jedynego gwaranta porządku Świata to jest Stanów Zjednoczonych :D - dopóki dopóty to jest ich porządek Świata. Wpierw musiałbyś udowodnić:

a) lewackość temu Panu (George Carlin), który uwaga jak nie lewak nazywa rzeczy po imieniu, ba stał za życia zawsze na straży języka i słowa oraz wszelkich zmian, które ta lewackość (którą Bóg wie raczyć czemu wprowadziłeś do dyskusji) wszystkimi możliwymi drogami wprowadziła.

[Nie zauważyłem by wcześniej w dyskusji ktokolwiek poruszył temat lewackości. (chyba, że coś mnie ominęło)]

b) moją lewackość. Zapewniam Ciebie, że wojna (jakakolwiek) jest zdecydowanie bardziej obsceniczna, wulgarna i absurdalna niż to jak on o niej mówi i to jego porównanie. Wojna to gówno! I to mówię ja moimi ustami, a nie jakiś lewak. I tak każda wojna to nasz zasrany obowiązek by mieć o niej wyrobione zdanie i zająć wobec niej pozycję jest to tak samo ogólnoświatowe jak pandemia czy jakikolwiek wirus.

 

 

Ps. (po edycji) Rozumiem, że Irak, Afganistan, Libia to wzorowe demokracje i arabska wiosna oraz marsz ludów do Europy w ten porządek Świata się wpisują.

 

 

Pozdrawiam

Pan Ropuch

Edytowane przez Pan Ropuch (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Bo tak uważam, i nie wykorzystuje do tego obscenicznych linków z twoim nickiem.

To była dyskusja o Karabachu, a ja odniosłem się do punktu widzenia Marka co do braku zaangażowania USA w politykę Ormian. I tylko dlatego, ciebie nic tam nie było?

 

Jak chcesz przemycać takie linki to proszę bardzo, wolność jest w necie, ale proszę bez mojego nicka, bo ja mam inny punkt widzenia i nie muszę w tym uczestniczyć. Możesz wrzucać takie obsceniczne linki ze swoim tylko nickiem, albo do osób które to lubią. To jest prosta uczciwa zasada. Już raz tak mi zalinkowałeś  z profanacją Krzyża, teraz powtarzasz zabieg. 

Co ty wypisujesz? Czy wyraźnie nie napisałem, że wojna to ZŁO! Przecież to była podstawa moich wcześniejszych komentarzy? O co tobie chodzi teraz? Wczorajsza debata Trumpa ciebie zbulwersowała czy jak? Za dobrze wypadł? Bo nie wiem jak to już sobie wytłumaczyć? W USA mają finał kampanii prezydenckiej, pomiarkuj, i wyluzuj. Dyskutowaliśmy o Karabachu i o tekście Iwony, a ty mi wrzucasz krytykę USA (powtarzam) z histerycznym linkiem, tak - uważam lewaka (moje wrażenie), jak to jest kultura wysokich lotów według ciebie --> to ja podziękuję tej dyskusji. Czego ty ode mnie chcesz?, przecież moje wypowiedzi poprzednie wyrażały głęboko zaangażowany pacyfizm i wykazywałem jasno o absurdalności jakichkolwiek konfliktów militarnych na świecie. Z autorem tekstu dyskutuj nie ze mną? Pomyliłeś adres.

Opublikowano

@Tomasz Kucina Tomku, nigdzie nie napisałem tego, a Amerykanów wspomniałem wyłącznie w kontekście  Kurdów, których byli sojusznikami, którzy walczyli z Państwem Islamskim i których zostawili na pożarcie Erdogana. Armenia nie jest sojusznikiem USA i musi radzić sobie sama, czy przy pomocy Rosji.   

Opublikowano (edytowane)

Oczywiście, że drugi największy amerykański komik (według Comedy Central) po Richardzie Pryorze to wysoka kultura ba najwyższa! To nie jest tylko krytyka USA, ale fakt ten link głównie do niej się odnosi. Niestety tu trzeba spojrzeć szerzej. Ten konflikt w Karabachu to też pokłosie tejże polityki.  Ktoś im tą broń sprzedał, ktoś ich dozbroił i zrobił na tym interes. Nie powiesz mi, że pasterze z Afganistanu wypędzili Związek Radziecki przy pomocy pasterkich kijków i bez pomocy USA. Nie powiesz mi, że ci sami pasterze i ich dzieci strzelają do Koalicji Zachodu z innej broni niż kupili wcześniej przy pomocy USA. Wystarczy spojrzeć kto w tym maczał palce (czyje służby) a najlepiej prześledzić transakcje i przepływ pieniądza. Zapewniam Ciebie, że USA już na tym konflikcie robi interes to raz, a za chwilę jeśli eskaluje o więcej krajów etc. to zrobią i na tym politykę.

 

ps. najpierw dozbroimy tych mniej niedobrych by walczyli z tymi gorszymi, a później na rydwanach  ognia pokażemy Światu jacy to my jesteśmy dobrzy - ba najlepsi i zaprowadzimy tam porządek.

 

a gdzie zasada - zło dobrem zwyciężaj?

 

Pozdrawiam

Pan Ropuch

Edytowane przez Pan Ropuch (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Nie widzę Marku pola do polemiki, między nami jest zgodność punktów widzenia, tak, pisałeś o Kurdach, i Erdoganie i przy okazji o Amerykanach, moim zdaniem porównanie sytuacji obecnej w Karabachu do sprawy Kurdów, było ciut nieuzasadnione, bo sugerowało tak jakby, że Amerykanie mieliby mieć obowiązek nacisku na Turcję, a Turcja to chyba jednak mega strategiczne państwo, i z nią należy ostrożniej, ale zgoda, może niepotrzebnie i z nadwrażliwością przeczytałem twój komentarz, to ten niżej, żeby było precyzyjnie z mojej strony. Wszystko ok. Zgoda.

 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Berenika97   Miniatura o relacji w której uczucia nie są odwzajemniane.    Ogromna głębia kryje się za tą matematyczna miniaturą.   Niesamowite.     
    • @huzarc  Dziękuję za tą recenzje, zależało mi by każdy przedmiot w wierszu niósł głębsze znaczenie niż pozornie się wydaje. Cieszę się że to wybrzmiało    Pozdrawiam serdecznie.   @Tectosmith  Cieszę się że wiersz działa!! Chciałem oddać właśnie ten pozorny spokój między jednym wydarzeniem a drugim, stan pogranicza. Dziękuję za ten komentarz i poświęcony czas na mój wiersz. Pozdrawiam serdecznie    @Berenika97 Dziękuje za ten obszerny komentarz, Interpretacja metafor jak najbardziej trafna :) czasem zwykłe przedmioty mogą oddać więcej niż tysiąc słów. Miło że przesłuchałaś piosenkę. Pozdrawiam i życzę miłego wtorku :))  
    • Jak dla mnie - wiersz zadumany, może dlatego myśli „lecą” niespiesznie. Wyobrażam sobie peel’a nad brzegiem morza z tą butelką wina i nastrojem do zadumy nad…życiem.Bardzo plastyczny obraz. p.s Tylko nie wiem co tam robi Nelly Furtado, ale  w takim razie nie jest tam ( na tej plaży ) aż tak źle :)
    • Są takie dzieła, które przez swoją inność, kontrowersyjny język  czy wulgarność i seksualizację treści, nigdy nie opuszczą podziemi,  by móc objawić się w pełni  swego anty człowieczego  i bezbożnego mroku, oczom ludzi.  Ogółowi społeczeństwa, które karmione jest kłamstwem,  wyzyskiem i pustą idyllą uczuć. Władza, która rozsiadła się wygodnie w fotelach waszego umysłu. Rozkazuje Wam kochać, marzyć, śnić,  żyć kolejnym dniem lub teraźniejszym  tak mocno jak gdyby jutra miało nie być. Musicie pokładać nadzieję  w pracy, zysku, dostatku. Kłaść podwaliny z własnych ciał. Jak cegły pod budowę świetlanej gospodarki.     Kochacie kicz i tęczowość sztuki upadku. Czegoś na wzór muzyki, poezji i kina. Śmietniska, odrzutu przemielonego z farsą. Czegoś co wywołuję u mnie  nawet nie obrzydzenie. A strach przed zidioceniem. Nie ma miejsca dla człowieka. Dla idei.  Wszystkich mesjaszy ukrzyżowano. A człowiek współczesny, spalił i obrócił w pył swą cywilizację.     Cóż Ty sztuko uczyniła młodym, że płonie na stertach  papier zapisany przez wieszczy? Pękają, łamane pod butem i na kolanie płótna smutnych, sensualnych pejzaży, naturalna nagość i intymność aktów, sceny batalii i potyczek. Pędu końskiego i huku samopałów. W domowych świątyniach,  rozwidlonych zza okiennych rolet, nikłym światłem ledowych lampek. Na podręcznych,  kilkudziesięciocalowych ekranach, przebiega życie przez palce, zajęte baraszkowaniem  w słonych przekąskach. Podzielone jest na  odcinki, sezony i sagi. Saga o ludziach,  którzy ludźmi już zwać się się mogą. Nastał dzień gniewu znany z księgi. Nie Bóg jest winowajcą. Nie Szatan nawet. A człowiek, innowacja i postęp.   Lecz po katastroficznym pożarze  i trzęsieniu ziemi. Zaszło jak zawsze słońce  za krwią nabiegły, zachodni horyzont. Władztwo objęła noc. Zimna, lodowata, mgielna. Z tej mgły gęstej, wychynęły postaci. Byli podobni do ludzi. Dzikich, pierwotnych, pierwszych. Lecz mimo wrzasków i krzyków  niepodobnych do żadnego języka, mimo pijaństwa, palenia opium  i wolnej syfilisowej miłości. Byli elitą i dziećmi upadku, który zrodził największy triumf.     Dla nich nic znaczy wszystko. Koniec jest początkiem. A forma i styl są nienaganne. Żyją poza światem widzialnym. Świat kiedyś ich szukał. Pytał do czego są mu potrzebni. Odpowiadali. Do niczego. Nie Tobie. Nie innym. Kochamy tylko siebie i sztukę. Niech żyję sztuka! Pełna brutalnego naturalizmu. Pełna zgnilizny, śmierci i zgorszenia. Pełna pytań bez odpowiedzi, egzystencjalnego bólu istnienia. Pełna szoku, oporu i odrzucenia. Indywidualności ducha. Pogrzebu za życia. I trucizny współżycia społecznego. Dekadencki bal owładnął ulice,  pełne tych postaci i tańczyli oni tak w narkotycznym upojeniu  aż do brzasku.     Zbudziłem się dość nagle i niespodzianie. Ranek musiał być w pełni  bo słońce stało już dość wysoko. Rozejrzałem się wokół i szybko zorientowałem się gdzie byłem. Spędziłem noc tym razem  nie w piwnicznych odmętach kamienic rynku, nie w pustostanie na granicy lasu a w samym centrum parku miejskiego, naprzeciw już nieczynnej  z racji pory roku fontanny. Biała, zgrabna, jesionowa ławeczka  służyła mi za łóżko  a brudny tobołek z garstką moich rzeczy  urósł w potrzebie  do rangi poduszki bezdomnego.     Usiadłem z trudem, kaszląc przy tym. Otarłem zaróżowioną twarz  obrośniętą siwą, skołtunioną brodą. Blade, ledwie błękitne oczy  trwały jeszcze w odmętach pijackiego snu. Zatarłem je brudnym rękawem. Od razu poczułem się lepiej. Bardziej trzeźwo. Pomiędzy dziurawymi butami,  walały się zeschłe liście i gałązki, strącane przez ostatnie dni  silnym wschodnim wiatrem. Było jednak przyjemnie ciepło  jak na początek października.     Właśnie październik. Początek roku akademickiego. A park był usytuowany zaraz naprzeciw akademickiego miasteczka. Ludzi była wokół masa. Większość stanowili uczniowie i studenci, śpieszący na zajęcia i lekcję. Wielu z nich przycupło na ławkach wokół mnie i czytało notatki  lub zlecone przez profesorów książki. Inni jedli spóźnione śniadanie a część po prostu odpoczywała,  obojętna na wszystko, z dymiącymi papierosami w dłoniach. Wsłuchani w rytm obudzonego miasta z którym wetknięta w jego centrum przyroda nie mogła konkurować.     Już miałem wstać i ruszyć przed siebie  tak daleko jak nogi poniosą, lecz ujrzałem dosłownie naprzeciw siebie postać młodej kobiety zaczytanej w książce której okładka i tytuł, wywołały u mnie gęsią skórkę  i odruch wręcz wymiotny. Dziewczyna mogła mieć  co najwyżej osiemnaście lat  co klasyfikowało ją szybciej na uczennicę liceum niż studentkę. Była istotnie urocza i urodziwa. Długie blond włosy  opadały jej wręcz na kolana  gdy była pochylona nad lekturą. Zielone, duże oczy.  Skakały ze słowa na słowo, widać urzeczone i pochłonięte przez wyimaginowany świat w nich zawarty. Rzęsy miała pięknie wydłużone makijażem  a brwi nakreślone idealnie wąska linią podkreślały jej wspaniałe rysy  i nieskalaną młodość cery.     Czy może mi panienka powiedzieć, czy nadal w szkole uczą,  że on wieszczem i wielkim poetą był? Pierwej nie oderwała nawet oczu od lektury, ale wreszcie odpowiedziała,  choć tak chłodno i obcesowo,  że aż pożałowałem pytania. Uczą tego nadal drogi Panie.  Uczyli zapewne i w Pana czasach,  uczą teraz i za dwieście lat nadal będą. Wielkim poetą był.  I basta.     Aż nie mogłem powstrzymać się od śmiechu. Panienka wybaczy ale wierutne to brednie. Ballady, romanse, epopeje… brednie, brednie, po stokroć brednie, w które wierzyć może jedynie  ciało i serce młode. Naiwne i nie znające życia. Uczucia, miłości, rzędy dusz,  małe i wielkie improwizacje. A małe i wielkie są tylko kłamstwa  tej całej romantycznej hucpy. Ale ma panienka jeszcze czas się przekonać na własnej skórze, choć nie życzę tego z całego serca.     Dziewczyna aż poczerwieniała ze złości. Pan widać kloszardowy krytyk  i literat pierwszej wody,  skoro kultura klasyczna Panu tak nazbyt uwiera i wadzi.  Cóż zatem powinnam czytać  wedle pana mniemania,  co mi nie zniszczy serca i duszy  nie wyda na pułapkę kłamstwa. Co Pan niegdyś czytał  i skończył w rynsztoku? Panienka jest już duża i powinna czytać prawdziwą literaturę. Modernizm jest jedyną ścieżką i lekarstwem. Baudelaire, Verlain, Poe,  Przybyszewski, Grabiński…     Pan każe czytać mi szaleńców! Wariatów i ludzi obłąkanych. Czytać ich tylko po to by samemu zjechać po równi pochyłej ku szaleństwu. Widać Panu z nimi po drodzę i pod rękę. Wygląda Pan jak oni i ich bohaterowie. Ja jestem ich epoką Droga Pani. A czy zna Pani poetę z naszego miasta. Miał na nazwisko Tracy. Zaginął lata temu. Niektórzy twierdzą, że umarł. Tracy… ten świr udający w swych utworach, że żył przeszło sto lat temu, zresztą podobno jego mieszkanie wyglądało tak jakby mieszkał tam Dostojewski a nie on.     Czytałam kiedyś kilka jego wierszy. Przerażająca lektura. Depresja, lęk i upadek człowieka. Ponoć chodził codziennie na cmentarz by szukać samotności i weny. Czasami spał między nagrobkami  Wyruszał samotnie w nieznanych kierunkach  tylko po to by gdzieś pośrodku lasu, mieszkać w szałasie tygodniami  Tylko po to by pisać. Podobno zastrzelił się  pewnej zimowej nocy na cmentarzu. Pochowano go jako nn bo tak sobie życzył. Ale grobu nikt nigdy nie widział. Przeraża mnie Pan i pańskie autorytety.   A więc nie będę już przeszkadzał w lekturze. Wstał piękny dzień więc  i mi wypada wstać i iść, szukać swego grobu. Za dnia szukam śmierci  a nocą tonę w objęciach  balu nihilistycznych figur. Nigdy nie wiem czy na cmentarzu, wreszcie wychynę z bezimiennego grobu, czy w trumnie z kochanką  o twarzy zabranej przez rozkład  będę łaknął i pragnął jej krągłości rozkładu, którymi karmię swą wenę zbrukanego, przeklętego poety. Wtedy widać mnie poznała i zemdlała. A ja podszedłem do niej, wyciągnąłem  z jej zimnych lekko wilgotnych dłoni  książkę wieszcza i wyrzuciłem ją  do kosza obok ławki. Uchyliłem jej ronda na pożegnanie i ruszyłem na cmentarz do swego bezimiennego grobu.  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...