Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Znam to :) A nie pamiętam, jakie było moje pierwsze skojarzenie...

Złudzenia optyczne są fascynujące, np.te przedstawienia rzeczy niemożliwych . Zresztą ,  nie ma obiektywnego spostrzegania oczami fizycznymi... inaczej widzi człowiek inaczej pies a inne zwierzę jeszcze inaczej :) 

Robiono też różne (nie zawsze etyczne) eksperymenty z wdrukowywaniem obrazów spostrzeżeniowych. Np.młode kocięta hodowane od urodzenia w pudłach pomalowanych w pionowe pasy. Gdy je wypuszczono na wolność nie potrafiły chodzić po schodach...(poziome pasy). Tak można manipulować mózgiem poprzez obrazy :) 

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Rozumiem, że to żart sytuacyjny? ;) Ok. Nie jesteśmy przecież bufonami, pomimo różnicy w światopoglądach żartować każdy może i potrafi. Ale tak na marginesie, nie wiem jak tam u ciebie, bo w moim środowisku to jest totalna abstrakcja. Chcesz to uwierz albo nie, ale serio ja nigdy jeszcze w życiu nie wziąłem nawet macha zielska do płuc, o innych kwestiach nie ma mowy. Papierosów też nie cierpię. Co innego mały procencik. Czasem się przydarzył, ale od końca sierpnia poprzedniego roku nie miałem nawet piweczka w ustach. Ot, takie postanowienie. Bez powodów szczególnych. Uznałem, że bywało za często więc nałożyłem na siebie rygory ;) 

Edytowane przez Tomasz Kucina (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Oczywiście. Oglądałem kiedyś film przyrodniczy, ornitologiczny i pokazywali jak nadlatujący nie pamiętam czy był to orzeł czy sokół widzi krajobraz - nadlatując nad obszar wchodzą w jego pole widzenia kolory, i obraz staje się ostry i widzą UV, to co dalej jest w odcieniach szarości. A pszczoła to widzi dopiero ciekawie. to tysiące fasetek i kilka przyoczek. Nie wiem dokładnie czy psy widzą kolory czy nie, bo niektórzy twierdzą, że to "daltoniści" ;)

 

Te praktyki ze zwierzętami powinny być surowo zabronione! Barbarzyństwo w najwyższym wydaniu.

 

Pozdrawiam Iwonko. 

  • 9 miesięcy temu...
Opublikowano

Bardzo ładną laurkę wystawiłeś Panom. Tekst rzeczywiście długi, ale nie czytało mi się mozolnie, wręcz przeciwnie; ma logiczną konstrukcję. Najpierw zaczynasz od przedstawienia ich wspólnych przemyśleń, a potem prowadzisz przez klasykę i twórczość Herberta, po czym zamykasz podsumowaniem przepełnionym podziwem dla ich postawy. Pamiętam jak u dziadka znalazłam Zeszyty Literackie, w których opublikowana była korespondencja między nimi. Czytałam z wypiekami na twarzy, ten szacunek do myśli i intelektualizowanie sztuki klasycznej, znalezienie kontynuacji dziejowej przez filozofię i brak nacisku na odpowiedzi - byłam zafascynowana. Uwielbiam ich rozmowy i tę sztubacką uniżoność Herberta. Ale! Wracając do Twojego wiersza. 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

to kwintesencja zawartego przekazu. 

Elzenberg nawet w swoich filozoficznych esejach brzmiał bardzo lekko, wręcz poetycko czy literacko - to tak bardzo słychać potem u Herberta, który szukał precyzji, ale nie chciał rezygnować z piękna. Ech, ja bym tu mogła przynudzać na ich temat, a zwłaszcza koktajlu ich relacji, ale Ty to pewnie wszystko wiesz :) 

Swoją drogą SZOK jakie wiersz wywołał komentarze :O Pozdrawiam! 

Opublikowano

@GrumpyElf Mega kompleksowy "uczyniłaś" komentarz. W zasadzie bardzo miło było go przeczytać. Bo treść jest merytoryczna zwłaszcza w ocenie relacji między Herbertem i Elzenbergiem. Nie muszę tu nic dodawać, bo precyzyjnie i trafnie to rozumiesz, bardzo symetryczne mam zdanie na temat panów. Ciepło, serdecznie Ciebie pozdrawiam

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Dziękuję. 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Wędrowiec.1984 No dobra, ale poprzednie moje tłumaczenie, bardziej mi się podoba, jest takie... bardziej poetyckie.  Przy pisaniu świadomość trochę się plącze z wyobraźnią, przynajmniej w moim przypadku tak jest :)
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      To nie jest splątanie kwantowe, tylko splątanie świadomości.
    • Dawniej każdy poranek pachniał złotem. Słońce wschodziło nad wzgórzami i bez słowa kładło na dachach ciepło, które otulało serca jeszcze przed pierwszą kawą. Ale od jakiegoś czasu coś się zmieniło. Niektórzy mówili, że światło stało się zbyt białe, inni że zbyt blade. Starzy ludzie w wioskach patrzyli na nie z lękiem, dzieci – z obojętnością. A ono wciąż tam było. Na niebie. Zawsze na niebie. I właśnie to było najbardziej niepokojące. „Nie czuć go” – mówiła codziennie staruszka Maja, siadając na swojej drewnianej ławce. „Kiedyś czułam, jak przechodzi przez skórę i dociera do duszy. A teraz… tylko patrzę, ale nie widzę.” Ludzie zaczęli snuć domysły. Czy to przez dymy, które wznosiły się z fabryk po drugiej stronie wzgórz? Czy może przez coś bardziej niewidzialnego? Przez rzeczy, których nie da się zmierzyć – jak strach, obojętność, rozpad miłości? Niektórzy szeptali, że prawdziwe słońce już dawno zgasło. Że to, które świeci teraz, to tylko replika – sztuczna kula światła stworzona przez tych, którzy chcieli kontrolować nie tylko czas, ale i nasze nastroje. „Zamienili nam światło serca na światło technologii” – pisał ktoś na ścianie opuszczonej stacji meteorologicznej. Ale pewnego dnia przyszedł chłopiec. Miał na imię Elian. Pojawił się znikąd, w butach z błota i z patykiem zamiast laski. Nie zadawał pytań. Siadał pod drzewami i mówił do liści, do wiatru, do kamieni. Ludzie uznali go za dziwaka, ale dzieci zaczęły go słuchać. A potem coś się wydarzyło. Pewnego ranka, kiedy Elian stał na wzgórzu, zamknął oczy i rozłożył ramiona. Słońce – blade i nieruchome – zaczęło wypełniać się ciepłem. Powoli, bardzo powoli, niebo poruszyło się z westchnieniem. Jakby przypomniało sobie, że kiedyś umiało kochać. W ciągu kilku dni ludzie zauważyli zmianę. Ptaki zaczęły śpiewać wcześniej, a cienie drzew znowu stały się miękkie. Staruszka Maja płakała z radości: „To ono. Prawdziwe. Wróciło.” Ale Elian powiedział tylko: – Ono nigdy nie zgasło. To my przestaliśmy świecić od środka.  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...