Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

"jeszcze paru na tym świecie jest ikarów" - Czerwony tulipan

 

 można nad tym wierszem b_b można popracować

 

lecz gdzieś w Polsce,

o tym mowa,

trafiła się ikarowa

z klawiaturą i przy barze

rzekła ja wam dziś pokaże

zaraz machnę kawał wiersza

będę najoryginalniejsza 

wyskrobała jak umiała

i trzy drinki w siebie wlała

odleciała nie przecudnie

prozaicznie na południe

optymizmem nas napawa

śpi spokojnie nie przeszkadza

:)

 

Edytowane przez Jacek_Suchowicz (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Jacek_Suchowicz Jacku, chyba źle mnie zrozumiałeś. W zasadzie nie wiem, jak zareagować na Twój wierszowany komentarz, bo czuję, że mnie osadziłeś w PL-ce. Nie chcę się tłumaczyć. 
 

W Warszawie, w ostatnim czasie często czytam o skokach z wieżowców. Samotność, stres, zamknięcie z korony, brak więzi, zmęczenie, depresja, stany lękowe/choroby psychiczne itp. Lawina przypadków - obstawiam, że z czasem ktoś zrobi reportaż o tym, bo że korona wpływa masowo na psychikę to wiemy. Państwo nawet finansuje i reklamuje telepomoc psychologiczną 
 

Zapisałam myśl po porannej, kolejnej informacji o samobójczym skoku. Nie wiem czy wiersz dobry czy zły, nie mam aspiracji. To tylko zapis. I nie szukam oryginalności. Po co?

bb

@Domanski Programem naszej sztuki jest proletariacki onanizm. (A czysta wódka ani honoru ani munduru nie plami). Za mało się znam na urodzie, sztuce i alkoholu aby zrezygnować z prostego pisania. Dziękuję za obecność. bb

Opublikowano (edytowane)

jeśli już to w peelce CZ. T.

wybacz ale piszesz to w taki sposób, że ostatnią moją myślą mogli być Ci osamotnieni nieszczęśnicy

Nie podejrzewam Ciebie o lansowanie kolejnej spiskowej teorii.

Owszem Ci nieszczęśnicy mają z wirusem coś wspólnego, a no to że muszą siedzieć na d... w domu.

Ludzie do tej pory żyjący w swoich psycho-wirtualnych światach (balangi, spotkania towarzyskie, rozmowy o niczym - brak prawdziwych więzi przyjaźni, o więzi miłości małżeńskiej - nawet nie rozwinę) są do szpiku kości samotni. Siedzenie w domu (a nadmiar czasu zmusza do użycia szarych komórek) uświadamia im stan w jakim są. Załamują się i mamy to co mamy.

Zamiast prawdziwej miłości mieli sex, który nazywali miłością

zamiast prawdziwej przyjaźni grono klakierów

zamiast Boga wyśmiewanego - pustka

rozrywka - ogłupiająca

Czego oczekujesz? (pyt. retoryczne)

Pozdrawiam

Edytowane przez Jacek_Suchowicz (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

Napisałaś przejmujący tekst na niesamowicie ważny temat, a prosty język jest tylko zaletą. Odrzucenie, samotność, niespełnienie, stres itd  to choroby coraz powszechniejsze, a tu jeden skok i już kłopotów nie ma. 2 znajome moich dzieci także to robiły, jedna jest sparaliżowana po skoku, druga, odratowana, w ciągłej depresji. Właśnie tej jednej zadedykowałem tekst opublikowany jakiś czas temu. Pozdrawiam słonecznie.. M

 

Edytowane przez Marek.zak1 (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Zwracam uwagę na problem. Może ktoś popatrzy na samotnych ludzi jak na Ikarów w futrynie okna, zanim wylecą. I zadzwoni do nich albo uśmiechnie się na chodniku, uprzedzi krok rozpaczy? 

 

@fregamo Przypis odnosi się do rzeczywistości. Czasami w ten sposób coś komentuję. A przy okazji mówi wyraźnie, że chodzi o samobójstwo.

 

@Marek.zak1 Pisałeś Marku o nocy, ale może jako metaforze ciemnych emocji. Nie wiem czy są badania, o jakiej porze dnia / nocy najwięcej jest prób (choć statystycznie najczęściej wiosną i jesienią, w poniedziałki i wtorki). Kojarzę zdjęcia namiotów, zasłon w świetle dnia, po lotach. Nie kojarzę skoków o północy. 

 

bb

Opublikowano (edytowane)

@Marek.zak1

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Tak, noc sprzyja decyzjom. Znajomy rzucił się z mostu Poniatowskiego, ale trafił na krę. Poobijany wytrzeźwiał i trafił na koniec sylwestra w Boathouse. Ale męczy mnie pytanie - jak się rzucać z balkonu w ciemność. Skoro skok wymaga odwagi, to co za różnica czy jasno czy noc. A o skoku z bloku w nocy nie słyszałam. 
Ale chcę podkreślić szacunek dla ikarów. 

Edytowane przez beta_b (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Nie widzieliśmy się ile? To ona by musiała powiedzieć. Oczywiście wszelkie sztampowe wyznania, w stylu "Nie mogłem przestać o tobie myśleć...", sobie darowałem - niczego w życiu nie znosiłem gorzej niż wpisywania się w jakiś archetyp, spełniania czyiś założeń, jakichś wyobrażeń mnie, nawet tych pozytywnych. I tutaj, konwenanse romantycznego, kruchego kochanka z anemią, zostawionego u bram dorosłego życia wolałem sobie darować, z szacunku do samego siebie, jak i do niej. Wyczuwałem, jakby ona również dzieliła moją niechęć do archetypów, może to mnie do niej podświadomie przyciągało. Zdarzało mi się prowadzić z nią rozmowy przed snem, zwierzałem się z wszystkiego co aktualnie ciążyło mi na sercu, czy na żołądku, ona kołysała mnie nogą na nodze, a ja usypiałem się własnym słowotokiem. Ale jak to jej powiedzieć, i po co? W takich momentach naprawdę zaczyna się odczuwać jakim skazaniem dla ludzkiego charakteru jest mowa. Nie mogłem znaleźć słów ani celnych, ani w ogóle jakkolwiek przydatnych, musiałem pozwolić ciszy, poezji momentu zagrać to, co chciałbym usłyszeć, w końcu w ciszy zawiera się już każdy wybrzmiały dźwięk, a wprawne ucho znajdzie w niej dokładnie ten, którego oczekuje. Ja niestety byłem zbyt zajęty, aby słuchać, dla mnie cisza nie była brakiem odzewu z jej strony, była brakiem mojego głosu. Czy to narcystyczne? Może nie w tym przypadku. Bo i ona to dobrze wiedziała. Kolejny raz poczułem jakby kolejną linię porozumienia, wspólną zabawę, improwizację na cztery dłonie na tych samych klawiszach, szum wiatru biegający od mojego ucha do jej i z powrotem. Ona również szukała się w ciszy. Dojrzały kasztan upadł z głuchym łoskotem na ziemię, gubiąc się w trawie. Poczułem ten sygnał, po tym spotkaniu wiele razy jeszcze słuchałem kasztanów, lecz nigdy nie mogłem powtórzyć tego uczucia. Wydało mi się, jakbym usłyszał w tym uderzeniu wszystko co chciałem usłyszeć, a zarazem wszystko co chciałem wyrazić, że ona równie to czuje, że ona wypadła z łupiny, i że ja się przed nią obnażam, nie musiałem już więcej słuchać, nie musiałem już więcej mówić. Choć wiem że ona również to czuła, nie miałem czasu zobaczyć tego w jej twarzy, wstała wspierając rękę na moim kolanie i odeszła. No tak, w tej chwili to już było oczywiste.

  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Leszczym Tu wystarczy, a jakiś czas temu, napisałem w podobnym klimacie. Pozdrawiam. :    
    • Nie widzieliśmy się ile? To ona by musiała powiedzieć. Oczywiście wszelkie sztampowe wyznania, w stylu "Nie mogłem przestać o tobie myśleć...", sobie darowałem - niczego w życiu nie znosiłem gorzej niż wpisywania się w jakiś archetyp, spełniania czyiś założeń, jakichś wyobrażeń mnie, nawet tych pozytywnych. I tutaj, konwenanse romantycznego, kruchego kochanka z anemią, zostawionego u bram dorosłego życia wolałem sobie darować, z szacunku do samego siebie, jak i do niej. Wyczuwałem, jakby ona również dzieliła moją niechęć do archetypów, może to mnie do niej podświadomie przyciągało. Zdarzało mi się prowadzić z nią rozmowy przed snem, zwierzałem się z wszystkiego co aktualnie ciążyło mi na sercu, czy na żołądku, ona kołysała mnie nogą na nodze, a ja usypiałem się własnym słowotokiem. Ale jak to jej powiedzieć, i po co? W takich momentach naprawdę zaczyna się odczuwać jakim skazaniem dla ludzkiego charakteru jest mowa. Nie mogłem znaleźć słów ani celnych, ani w ogóle jakkolwiek przydatnych, musiałem pozwolić ciszy, poezji momentu zagrać to, co chciałbym usłyszeć, w końcu w ciszy zawiera się już każdy wybrzmiały dźwięk, a wprawne ucho znajdzie w niej dokładnie ten, którego oczekuje. Ja niestety byłem zbyt zajęty, aby słuchać, dla mnie cisza nie była brakiem odzewu z jej strony, była brakiem mojego głosu. Czy to narcystyczne? Może nie w tym przypadku. Bo i ona to dobrze wiedziała. Kolejny raz poczułem jakby kolejną linię porozumienia, wspólną zabawę, improwizację na cztery dłonie na tych samych klawiszach, szum wiatru biegający od mojego ucha do jej i z powrotem. Ona również szukała się w ciszy. Dojrzały kasztan upadł z głuchym łoskotem na ziemię, gubiąc się w trawie. Poczułem ten sygnał, po tym spotkaniu wiele razy jeszcze słuchałem kasztanów, lecz nigdy nie mogłem powtórzyć tego uczucia. Wydało mi się, jakbym usłyszał w tym uderzeniu wszystko co chciałem usłyszeć, a zarazem wszystko co chciałem wyrazić, że ona równie to czuje, że ona wypadła z łupiny, i że ja się przed nią obnażam, nie musiałem już więcej słuchać, nie musiałem już więcej mówić. Choć wiem że ona również to czuła, nie miałem czasu zobaczyć tego w jej twarzy, wstała wspierając rękę na moim kolanie i odeszła. No tak, w tej chwili to już było oczywiste.
    • Wilk z lisem walczył. Lis chytrzył, wilk wilczył.   Oboje cierpieli. Bój zarazem skończyli. Na honor się wypieli!  
    • jest lato ciepłe filiżanki z kawą kwitną pod altanką mruczy kot pod wersem pies szczeka biednie ale z honorem
    • zapach skóry w skrzyżowanych ramionach łączy żelazo  z drewnem co wydaje się niemożliwe pragnie być spoiwem w skrzyżowanych ramionach zapachu skóry słowie uwięzionym   dobrze że wiatr nie słucha wciska się w szczeliny czujesz jak mocno spaja oddalone skały?
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...