Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

NIKT I Z NICZYM NIE PRZESADZA!  Kamo, masz racje w tym, że trochę introwertycznie jest tutaj, ale sami sobie gotujemy ten los, a ja w tym bryluję na pewno. Dowcip Aleksandra był przedni, bo skojarzył mi się notabene z pewnym operatorem telefonii komórkowej, z nazwy nie wymieniam, bo byłaby to kryptoreklama. 

Dla rozładowania atmosfery wrzucam stary mój love liryk, skoro Kama o to prosiła ;P ;):

 

Tomasz Kucina

Ciuciubabka-

 

czasem się wichrzy szyk poety

drży

osjaniczny nastój duszy

to

poduszczenie snów estety

które

czasami oczy mruży

 

gdzieś

w horyzonty synogarlice

rzep

dżin z domieszką plastyfikacji

w

fazie zalotu staje się lepki

i

pozbawiony grawitacji

 

słowa paskudne sakramenckie

jak

wychudzone piżmoszczury

systematycznie

ruszają z piętki

czyli

dokoła plastycznej dziury

 

zerka poeta w aparaturę

serc

dwóch rozpięta puszcza agrafka

nie będzie

pisał wierszy czułych

gdy

mu się trafi plastyczna babka

--

 

Miłej zabawy... ;)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Hhm. A tym facetem był pewno gajowy ze spawarką jechał miejskim do lasu. A tam wilka gonił, bo czerwony kapturek na rowerze do babci jeździł z koszyczkiem, i wilku go napadał kilka razy i mu łamał o kolano rowerek a potem chciał zjeść, ale za każdym razem wyskakiwał z dąbrowy gajowy z flintą i spawarką i wilkowi kazał spawać kapturkowy połamany rowerek. Wilk poszedł po rozum do głowy, zaszedł więc do babci zjadł ją i czeka na kapturka. Kapturek przychodzi patrzy w łózko babcia jakaś nietypowa? Więc pyta:

- babciu, dlaczego masz takie duże uszy?

- żebym cię lepiej słyszała

- ale oczy też masz wielkie?

- żebym cię lepiej widziała

- ale dlaczego te oczy są takie czerwone?

- od spawania... k...a, od spawania!

;P

Opublikowano (edytowane)

@Tomasz Kucina To jeszcze raz przenieśmy się na chwilę do krainy abstrakcji, stare to, ale i ciągle radosne.

                                Rozmawiają dwa pączki:

                                - Ty stary zdawałem na studia.

                                - I co przyjęli Ciebie??

                                - No co TY!? PĄCZKA!!??@%&^%$#

A.G.

                                   

Edytowane przez Aleksander Głowacki (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Możemy sobie Aleksandrze oczywiście pożartować, bo warto rozładować ewentualne nieporozumienia, z komunikacją to jest tak, że czasem ludzie mają wspólne zdanie, identyczne - zbieżne w przykładowej dowolnej kwestii, ale dyskusja potoczy się w tak dziwnym i nieprzewidzianym kierunku, że poróżni ostatecznie ludzi, jedno słowo, źle postawiony przecinek, emotikonka potrafi zantagonizować rozmówców czy prelegentów. Tak jak napisałem wyżej - wasze komentarze nie burzą we mnie poczucia ładu, nie powodują absmaku, ale muszę wybiegać z sedna i zmierzać do treści wiersza, czasem wygląda to na nonkonformizm zachowawczy ale tylko wygląda, nigdy nim nie jest w praktyce. Nonkonformiści nie dyskutują, i nie wchodzą w argumentacje z rozmówcą. Wiersz jest skromny, co do pączków - to w misterium paschalnym, w ogóle w całym triduum będę się ograniczał, nie wiem czy do pączków akurat, ale być może. Mam nadzieję, że mnie tolerujesz, nigdy nie byłem złośliwy. Twoje komentarze są na wysokim poziomie, bo można odautorsko odnieść się do treści swojego wiersza, do meritum i czuje się przyjemność, że jest ktoś taki kto obejmuje ich treści szczegółowym analitycznym komentarzem. To jest bardzo miłe. 

Edytowane przez Tomasz Kucina (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Co do predyspozycji kulinarnych się nie wypowiadam, bo zdrowie i regulamin diet jest sprawą poważną,  nie wiem co prawda czy dobrze zrozumiałem tę część wypowiedzi, ale pal sześć - poszło. Zaś w kwestii plastycznej babki, to jeżeli nie ma szczególnych przeciwskazań - natury osobistej - to oczywiście ze szczerego serca - ci takiej życzę, i na po świętach też ;))

Opublikowano

@Tomasz Kucina Nie ma żadnych bogów oprócz tych urojonych w głowie a już na szczególną głupotę zasługują osoby uważające że bogiem może być człowiek. 

Wiara w postacie literackie nie szkodzi tylko w rękach żądnych władzy i kasy psycholi staje się zawsze maszyną do indoktrynacji i przynosi jedynie miliony ofiar. Zawsze można zwalić na wolę jakiegoś bożka demona czy anioła. 

Jak piszesz człeku Bóg dużą literą to i Szatan pisz tak samo bo w tym kontekście są imionami chociaż zasadniczo oznaczają zupełnie coś innego. 

Dobrze napisane tylko o bajkach dla bajkopisarzy. 

pozdr

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Słuchaj saint germaine - masko, nie każ mi pisać szatan z dużej litery, bo to nie moja koniektura, jeżeli nie uważasz Boga za wcielonego w człowieka - czytaj Chrystusa, to mnie o tym nie informuj, bo ja nie jestem twoim psychoanalitykiem wdrożeniowym od wiary i nie mam w zwyczaju nikogo indoktrynować. Nie pisz mi o władzach i kasie bo to nie moje priorytety - jak ci się tęskni to zapisz się do byle której partii albo otwórz bank. Napisałem wiersz w percepcji mi bliskiej bo taki miałem kaprys. Jak ci nie odpowiadają moje teksty to je omijaj a nie dręcz swojej orientacji estetycznej i światopoglądu - dla mnie bynajmniej nieczytelnego, masz do niego prawo. 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Chrystus to nie jest postać literacka, to Bóg - dla mnie - i powinieneś to uszanować a nie próbować ingerować w moje zasady. Raz rozumiem, ale ty się upierasz. Paskudne to i nachalne, brakuje ci elementarnej tolerancji dla innych poglądów, skoro próbujesz zmieniać kogoś na siłę albo moderować jego autorski tekst. Natomiast  widzę, że ty masz problem z rozróżnieniem zwyczajnego wiersza od świata rzeczywistego. Bo skoro pierwszy twój komentarz jakości wiersza czy spraw warsztatu, nie dotyczył, dotyczy za  to kwestii dobrania tematu to jest to szczerze mówiąc ABSURD, w tym pierwszym komentarzu opowiadasz mi o "psycholach indoktrynujących ludzi", o "władzy", "polityce", "kasie" - to znaczy, że masz kłopoty z jaźnią - bo ten tekst nie dotyczy ani jednej z tych poruszonych przez ciebie kwestii? Co mnie interesują twoje sposoby rozumienia świata, to nie świat realny - to tylko próba literacka, jeżeli tego nie czytasz - to dyskusja była bez sensu. Czy jak kolejny wiersz napiszę o drewnianym stole, to uznasz w komentarzu, że od stołu można przecież urwać nogę wyskoczyć na ulicę i okładać nią ludzi? Widzę że każdy temat wiersza obarczony może być twoimi urojonymi fobiami. Pohamuj. 

  • 3 tygodnie później...
Opublikowano (edytowane)

@Tomasz Kucina bóg, imię, nazwisko, miasto, wieś, kraj, ulica, morze, rzeka, pan, itd - to rzeczowniki pospolite, które pisze się z małej litery.

Dalej nie będę wyjaśniała, bo to oczywiste-  co piszemy  wielką literą.

Wracając do bogów. W historii ludzkości było i jest wiele nazw (imion) bogów. Weźmy chociażby pod uwagę niektóre mitologie albo religie wschodu. Ileż tam jest imion bogów. Zatem, który z bogów jest bogiem w religii  rzymskokatolickiej. Raczej nie Zeus. Więc kto. Jak ten bóg się nazywa? Jestem bardzo Tomaszu ciekawa. 

 

Edytowane przez Maria_M (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Maria_M Mario są jeszcze zwroty grzecznościowe, ja zawsze piszę Bóg z dużej litery z racji szacunku do tego słowa, do reprezentowanej przez ten wyraz nadrzędnej wartości dla ludzi którzy wierzą. W jaką wiarę nie ma tutaj żadnego znaczenia, ja wierzę tylko w jednego Boga, w żaden kościół, w żadną wiarę - tylko Boga jedynego dla wszystkich. Imaginacja, może tak - ale uczciwa.
 

Pozdrawiam twórcę także i Ciebie Mario.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Mario... mój Bóg to Bóg Ojciec to Jego imię, po prostu Bóg Ojciec oba wyrazy z wielkiej litery. Proste Mario. Tak jak np. twoje imię i nazwisko, zdaje się Grzyb? Tak? Jesteś Maria Grzyb, masz imię i nazwisko i nie oznacza to, że jesteś rodzajem grzyba jadalnego i nie trzeba dowodzić o pisaniu twojego nazwiska z małej literki. Identycznie jest z moim Bogiem. To Bóg Ojciec. Zupełnie jak: Jan Kowal, Wacław Król, Adam Zając. 

Opublikowano

@Tomasz Kucina Mnie też nauczono, że Bóg się pisze z wielkiej litery. Zdarza mi się czasem napisać z małej, nie z powodu mego braku szacunku, a z powodu niedostatecznej wiary mojej w Niego, do głowy by mi nie przyszło, że czynię to ku uciesze niewiernej gawiedzi ;) Swoją drogę ateizm walczący to całkiem ciekawy nurt jest, może poświęcę mu z jedną tysięczną swojego życia ;) Nie, raczej nie, tak tylko sobie głośno myślę.

 

Pan Ropuch

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Jakże miałbym z małej litery? Kiedyś napisałem cos takiego. Trochę "przypakowane", ale pamiętam - było na szczególnym prawdziwym natchnieniu napisane. Może przebrniesz do końca, bo dłuższe... dobre i to jak przeczytasz. 

 

Tomasz Kucina
Podróż mentalna do Ziemi Świętej-

Owoc Ziemi Świętej-

Ziarno

w języku aramejskim oznacza SYNA
i rzekł sam PAN BÓG WSZECHMOGĄCY:
zarodek ziarna musi obumrzeć
aby mógł przynieść plony obfite
i zesłał nam TEGO KTÓRY PRZED WSZYSTKIMI WIEKAMI
Z OJCA BYŁ ZRODZONY
by przez śmierć swoją odkupił nasze
winy pierworodny

oto tajemnica która się dokonała
z niepodważalnej woli PANA ZASTĘPÓW
od czasu tego – aż do nieskończoności
do ludzkiej istoty
dostęp uzyskała MOC DUCHA ŚWIĘTEGO
przybliżyła ją
ku NIEŚMIERTELNOŚCI

SANKTUARIUM NARODZIŃ PAŃSKICH

jest TAM TA GWIAZDA
jako Wenus czternastoramienna
wiecznie żywa alegoria do świata wiary
tam wróży
w locie do cudu – w cudzie ZWIASTOWANIA
ustanowiona ślubem dobrowolnego dziewictwa
poczet skrzydlatego ANIOŁA
w zapachu siana BETLEJEMSKIEJ STAJENKI
budzi się radosne oczekiwanie
posąg ZBAWIENIA staje na postumencie

zacne Sanktuarium uczłowieczonego świadectwa
mistyczny dowód
że ciała profanum
nawiedza SAKRALNA DUSZA
tajemnicza idea Stworzenia
ofiarowana od godnej RODZICIELKI
z BOSKEGO połogu żywa nadzieja
oswobodzenia gatunku z sideł grzechu

spoglądamy w Tę gwiazdę
w SAKRALNE CIAŁO galaktyk
w twórcze uniwersum – oczekujemy nadziei
BÓG daje nam MOC DZIĘKCZYNNĄ nad własnym losem
przesiąkamy mirrą – złotem – i kadzidłem
wdzięcząc
do OSOBLIWEJ DOBRODUSZNOŚCI

i nagle
ni stąd ni zowąd – stajemy się królami uświęconego porządku
ofiarując w modlitwie dary swego życia
w GROCIE NARODZENIA PAŃSKIEGO
poświęcamy
jedynie banalną jałmużnę
doświadczając prawdziwej Wolności

Góra Światła

na GÓRZE TEJ dokonało się JEGO przemienienie
na poczesnej drodze z kamieni
prowadził nas za rękę
ku szczytom uwikłanym w chmury
Gdy PAN i OJCIEC spoglądali w dół

JEZUS miał wszystko na dłoni – przysłaniając Swe Czcigodne Oczy
dotykał promieni słońca
sięgał błogosławiącym wzrokiem ku uprawnym polom
do zbóż i winorośli

a z NIM nieliczni uczniowie – im –
droga wydawała się pozorną
i bezcelową
jak podróż ku panicznej ciszy szczytu
to ŚWIATŁO to kompendium Duszy
ostateczne dowartościowanie
w Świętości – umiłowanego NAUCZYCIELA
a oczy ich wreszcie doświadczają INNOŚCI

SZATA Z POŚWIATY – ustanowiona z przeźroczystości
intensywnym wcieleniem nieskazitelnej Czystości
splendor szedł PROSTO z OJCA
w NATCHNIONE SAKRUM SYNA
w zenicie GÓRY TABOR
BÓG okazał swój gigantyczny MAJESTAT

Dom w Kafarnaum

Droga do KAFARNAUM jest drogą niezwykłą
lecz jest to ścieżka wyboru
na której możesz doświadczyć BOGA
w uniżoności swojej a JEGO łasce
paralitykom zatem – dane będzie chodzić
niewidomym widzieć – a głuchym słyszeć
niezbadane są JEGO
wyroki a w Domu Piotrowym
doświadczycie tego MIŁOSIERDZIA – jakie idzie
jedynie od OJCA i do SAMEGO SYNA
i tylko tak – i nigdy inaczej –
by
Dobro w nas pomnażać i udoskonalać

i uczył sumiennie JEZUS – że miłość jest zadana
i talent
a nawet sama Wiara i Nadzieja
dlatego należy prosić o wzrok i węch – A BĘDZIE WAM DANE

kiedy
wpuszczano przez otwór w dachu
sparaliżowanego człowieka – nikt nie wierzył
jednak stało się według woli JEGO
bez wiary nie ma cudu
bez KAFARNAUM nie ma świadectwa – a człowiek
pozostaje
naznaczony ludzką bezsilnością

Moc
która dzierży ruiny tamtego Domu
jest mocą WSPÓŁISTOTNĄ – obfituje w BOGA
i w SYNA
a przez SYNA wszystko się stało
bo tak chciał OJCIEC
objawione ruiny
odkopano to ŚWIĘTE MIEJSCE
w którym odpoczął JEZUS –
DOM w przezacnym KAFARNAUM

Magia Wieczernika

ten czas;
gdy przeleje się czara goryczy
krew chłepcząc ze ŚWIĘTEGO GRALLA
i znów gorzko zapłaczemy
my ród pogański – ludzki szczep obłudny

smuci się BÓG
lecz wdraża projekt zadanego Cierpienia
Judaszowa zdrada – sygnał klucznika – samorodek z koguta
wspominając ŚWIĘTĄ WIECZERZĘ
pierwotną tajemną moc
CIAŁA PRZEMIENIONEGO W CHLEB
składamy pamiątkę
z JEGO krwi pod postacią wina
żyłami zapożyczamy z WIECZERNIKA

z klasztoru Franciszka – tego co w płomień chciał wejść
by zmiękczyć serce Sułtana
ogłosić BOGA Saracenom z cudem ogniotrwałości
sięgamy sercem do NIEBA
poprzez kamienne korytarze toczy się nasza WIARA
i prosto
na postument OŁTARZA
POD POSTACIĄ CHLEBA

choć – sam pewnie  tego nie rozumiem
bo jestem grzesznym stworzeniem
a w życiu
rzadko zaglądałem do Przybytków Świętości
i wstydzę swojej niedoskonałości
w obliczu TWEGO GENIUSZU
lecz – na to nie zasłużyłem

TY – który nas nakarmiłeś nie tylko chlebem a nadzieją
nas
nigdy nieubranych w habity i ornaty
szykujesz już do drogi

tak
chcemy pić TWOJĄ ŚWIĘTĄ KREW
bo jest źródłem Zbawienia i Prawdy
balsamem WIECZNOŚCI – pojednaniem z OJCEM
kosztujemy TWOJE ŚWIĘTE CIAŁO
bo jesteśmy zjednoczeni
z nadludzkim Imperatywem
przybliżasz nas ku TWOJEJ Doskonałości
i proszę
spoglądaj czasem z WIECZERNIKA
na TWOJĄ Planetę Miłości

Ogród Getsemani – Góra czaszki

w koszarach OGRÓJCA
na kanwie przemyśleń ISTOTY ŚWIĘTEJ krwawy pot wysiedleńczy
odbił człowieka z posad grzechu
pazerny cud modlitwy
z wnikliwej kontemplacji
godnie dowiódł PRAWDY

dziś osiem zostało tam drzew – świadków
nadzwyczaj szyderczej koawitacji
NIEBA z OGRODEM GETSEMANI
zredlone kanefory
poskręcane macki konarów
otrute bólem drzewa oliwne
nasączone cierpieniem
usłyszały o tej zdradzie
po której przepełznął wąż pokusy

potęgą jest hart JEZUSA
ogromne jest JEGO SERCE – oddane i miłosierne
zapamiętać!

ON i ty stąpacie
drogą POD CIĘŻAREM i prosto na GÓRĘ CZASZKI
i tam jest takie miejsce – gdzie w korzeń zatknięto KRUCYFIKS
a niżej był grób ADAMA
KOPIEC pod którym żył EDEN

a kiedy BÓG umierał – grom rozwarł postument GÓRY
i stał się CUD
korytem podziemnych szczelin
spłynęła BOSKA CZCIGODNA KREW
na czoło pierwszego człowieka
i ADAM znów się przebudził
i CZŁOWIEK wreszcie zmartwychwstał
——–

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Czym jest miłość, gdy zaczyna się kryzys? Co się czai, by zranić, by zabić jak tygrys? Gdy chcesz pogadać, lecz pustka w głowie. Zapytasz „co tam, co robi?” i po rozmowie. Albo przemilczysz i nie napiszesz słowa, wtedy powstanie wielka brama stalowa, którą będziecie próbować otworzyć, by szczęśliwe chwile od nowa tworzyć. No chyba, że żadne kroku nie zrobi — wtem brama się zamknie i kłopotów narobi.
    • @Rafael Marius wróciłam do domu jak dama nowej generacji toyotą corollą, mam tyle systemów bezpieczeństwa. Gdyby ktoś usnął przy jeździe, zatrzymałaby się sama w punkcie zero. Dłuższy sen, weekend odpoczywam w domu:)
    • - Witaj, Rzeszowie - powiedziałam na głos, gdy wysiadłam z piątego wagonu pociągu ekspresowego Pendolino po przemierzeniu trasy z Gdańska. Działo się to późnym wieczorem 23. Grudnia, kilka minut po 23.00 . Cóż: zbieżność daty z godziną po typowym, jak wiedziałam, ponad półgodzinnym opóźnieniu tego właśnie pociągu. Kolejna zbieżność, tym razem odwrócona względnie naprzemienna: trzydzieści dwa. Ano, co zrobić. PKP, emocje nie pomogą. Rozejrzałam się odruchowo, poprawiwszy plecak ujęłam uchwyty walizek dużej i małej, po czym szybkim krokiem ruszyłam w prawo, w kierunku ruchomych schodów.    - Dawno tu nie byłam - kontynuowałam myśl. - Czas to nadrobić, pobyć w twojej przestrzeni chociaż raz na rok. Chociaż teraz, z okazji Świąt Bożego Narodzenia. Tak zwanych Bożego Narodzenia, poprawiłam się. Wszak Wszechświat odnawia się austannie w każdej żywej istocie, od najbardziej skromnej rośliny poczynając na najbardziej imponującym wiedzą, światowym obyciem, majątkiem czy fizycznością człowieku kończąc.     Westchnęłam ciężko.    Nasza przedwyjazdowa rozmowa - w znaczeniu moja i mojego mężczyzny nie była zbyt miła. Wiadomość, że chcę pojechać do dawno nie odwiedzanej rodziny na święta przyjął spokojnie - trudno zresztą, aby było inaczej. Ale gdy zapowiedziałam, że przez cały ten czas nie znajdę dlań ani chwili, poczuł się urażony.  Z tonu jego słów i wyrazu twarzy, pomimo zachowywanego spokoju, przebiło się wspomniane poczucie urazy.     - Chwilę - zaczął powoli. - Po twoim ponadrocznym zniknięciu bez słowa wyjaśnienia schodzimy się na powrót pod warunkiem, że będziesz dokładać więcej starań niż za pierwszym razem. Tymczasem w dwa miesiące po naszym drugim początku dajesz mi do zrozumienia, że nie dość, że podjęłaś decyzję o wyjeździe beze mnie, to jeszcze oznajmiasz mi, że nie będziesz miała wtedy czasu nawet na rozmowę, bo - jak to określiłaś - potem na pewno będziemy mieli go wiele? Nawet nie zaproponowałaś, abym z tobą pojechał - zaciął usta w sposób, którego nie lubiłam i którego trochę się obawiałam.     Dłuższą chwilę zbierałam się na odwagę. Przyszło mi to wbrew pozorom tym trudniej,  że pozostał opanowany, czego zresztą mogłam być prawie pewna: przy mnie zawsze bardzo mocno kontrolował uzewnętrznianie swojej mrocznej strony.     - Nie zaproponowałam - zaczęłam powoli odpowiadać, ze słowa na słowo coraz szybciej - wiedząc, że i tak pojedziesz tam ze mną. Chociażby po to, aby być blisko mnie. Co zresztą jest całkowicie logiczne także z emocjonalnego punktu widzenia. Po co miałbyś tkwić sam na drugim końcu Polski? - spróbowałam uśmiechnąć się lekko. Wyszedł mi ten uśmiech jak zwykle w podobnych sytuacjach. W reakcji uśmiechnął się tyleż lekko jak ja, a trochę od swojej strony - krzywo.     - Chyba lepiej, że proponujesz mi to późno niż wcale - odparł. - Ale czy zmienia to fakt, że sytuacja ta nie powinna mieć miejsca? Spójrz na to od mojej strony, wyobrażając sobie, że to ty zgadzasz się dać mi drugą szansę pod określonym warunkiem, tymczasem ja daję ci do zrozumienia, że ty i ten związek nie jest dla mnie tak ważny, jak cię zapewniam.     - To nie tak... - spróbowałam spojrzeć mu w oczy. Nie udało mi się. Odruchowo spuściłam wzrok, odwracając po chwili głowę. Wiedziałam, że w pierwszym odruchu chciał wyrzec z przekąsem, że dokładnie taki mój ruch był do przewidzenia. Jednak po chwili ciszy usłyszałam inne pytanie.    - A jak? - spojrzał na mnie, pozostając tam, gdzie stał i krzyżując ręce, po czym powtórzył trochę głośniej: - Jak?    Chciałam podnieść wzrok i spojrzeć mu w oczy. Nie zdołałam. Kotłowało się we mnie do tego stopnia, że przestałam być zdolną wykonać jakikolwiek ruch, o wypowiedzeniu jakiegokolwiek słowa nie wspominając. Przeklęte emocje! Przeklęte wspomnienia! Nie byłam gotowa powiedzieć mu o tak wielu sprawach z przeszłości. Gdy spotkaliśmy się i zaczęliśmy być ze sobą po raz drugi, obiecałam sobie - solennie na wszystko, co dla mnie ważne - że tym razem będę wobec niego w porządku. Że nie popełnię żadnego błędu. Że koniec z przerwami w komunikacji, z zamykaniem się, wycofywaniem i milczeniem. Z osobnym spaniem wreszcie, chociaż akurat przy spaniu w jednym łóżku nie upierał się twierdząc, że chrapie, a nie chce, abym chodziła ciągle niewyspana. Skończyło się tak, jak się obawiałam. W miarę upływu tygodni strach zapanowywał nade mną, coraz bardziej wpływając na moje postępowanie. Zmianę w moim zachowaniu i milczące "odstawanie" od złożonych deklaracji zauważył od razu. To, że początkowo przyjmował to w ciszy, ciążyło. Gdy zasugerował, abyśmy o tym porozmawiali, poczułam się przybita jeszcze bardziej.    - Znów zaczyna się dziać ze mną jak wtedy - spostrzeżenie to, a jeszcze bardziej to, że dzieje się tak właśnie - nie dawało mi spokoju. - Ale jak mam przyznać mu się do strachu? Do rozdźwięku pomiędzy uczuciem i chęcią bycia z nim a lękiem przed wspólną przyszłością?    Starałam się przerwać ten napierający na mnie od wewnątrz tok myśli, ciągnąć za sobą walizki międzyperonowym korytarzem do hali dworcowej, po przejsciu której zamierzałam złapać taksówkę. Nie wychodziło. Przemieszczały się po owalnej linii wewnątrz mojego umysłu, to przyspieszając, to zwalniając przy pytaniu "Pędzimy jak chcemy. I co nam zrobisz?" Po czym gasnąc i przekształcając się w pobrzmiewające jego głosem pytanie. Które zadał mi sięgając po moje ręce, biorąc za dłonie i przyciągając do siebie, ale zatrzymując krok przed nim tak, aby musiała popatrzeć mu w oczy.    - I co ja mam teraz z tobą zrobić?      Rzeszów, 25. Grudnia 2025   
    • Rzekli mu bracia: – „To dziś bracie!” – „Następne dziecko dla mnie macie.” – „Tak dziecko, ale nie następne! Tysiącleć wpraw szlaki tu błędne, Weź duszę Zbawiciela na świat! Choć wątpliwe czy będzie mu rad? Widzisz z nami wszystko…: krzyż i śmierć, Na Boga, tak ma być, bierz i leć!” Wziął czarnoskrzydły dziecko-słońce I spadł pociech szepcząc tysiące, Zdumion, a szczęśliw kogo niesie… . . . – „Panie magu, patrz tam: Kometa!” – „Choć, zda mi się piękna, to nie ta, Co się wśród dal kosmosów niesie… Siodłaj koń! Anioł niósł tam dziecię.”   Wszystkim dobrym duszom z życzeniami wszystkiego najlepszego na Święta Bożego Narodzenia.   Ilustrował „Grok” (pod dyktando Marcina Tarnowskiego), grafiką „Anioł niosący duszę Jezusa na ziemię”.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • @Rafael Marius Rafał ja lubię swoje piosenki. Lubię je i lubię każdą z nich. Jest to nieco bezkrytyczne przyznaję, ale istotnie lubię te teksty. Wiadomo jedne gorsze, drugie lepsze, trzecie nijakie. W dodatku z podkładem AI, a to zupełnie nie to samo. Ale nie przeskoczysz. W ogóle świat nie bardzo chce żebyś to przeskoczył :) Taki lajf już. 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...