Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

  • 3 tygodnie później...
  • 3 tygodnie później...
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

... weszłam dzisiaj na Twój profil i kliknęłam tutaj, myśląc, że to tytuł wiersza....

Co prawda samo słowo.. ranking.. działa na mnie trochę, jak płachta na byka, ale chciałabym zapytać, o czym mowa.

Wychodzi na to, że znowu czegoś nie wiem.

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Hej. 

Jak wejdziesz sobie na swój profil można kliknąć ranking i cała zawartość i były wiersze z największą ilością serduszek. Ostatnio po jakiejś aktualizacji nie pokazują się wszystkie wiersze "Krytyk" Czarka  ma juz 20 serduszek tak samo jak jeden lub dwa wiersze Oxyvii itd szkoda że zniknęły bo warto promować te popularniejsze

 

Może dało by się zrobić jakiś katalog lub jak kiedyś Polman pisał żeby zrobić tomik elektroniczny 

Edytowane przez eM_Ka (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

Marcinie, zerknę, ale już nie dzisiaj, co do zebrania/zgrupowania najciekawszych utworów,

sam pomysł w porządku, tylko, skoro już ktoś tego dokona, to niech siedzą w tabeli... itp... a nie,

jak piszesz, coś było i zniknęło... nie wiem, nie śledzę...

ale żal dobrych pozycji, bo na przestrzeni minionych lat na pewno zebrałaby się masa naprawdę dobrych wierszy, ogólnie piszę.

Druga sprawa... piszesz o tzw. serduszkach, kiedyś ich nie było i co...  miałoby to działać 'od - do'..? trochę niesprawiedliwe. To chyba dość pokrętny temat,  ponieważ nie każdemu da się dogodzić...

Musze kończyć. Dziękuję za słowo w odp.

 

Edytowane przez Nata_Kruk (wyświetl historię edycji)
  • 4 tygodnie później...
Opublikowano

@Mateusz Podłączę się do tematu, bo chyba nie ma sensu otwierać nowych wątków

Mam jedno pytanie, czy obok serduszek nie dałoby rady wprowadzić jakiś innych znaczków...

Coś w stylu masz pięć do wyboru: serduszko (wiadomo) plus jakieś inne cztery opcje (to już by było mega)

W ten sposób użytkownik nie pisząc komentarza, mógłby ocenić tekst

jeśli opcja kilku znaczków jest zbyt skomplikowana :P to może chociaż dwa

tak aby nie pisać na okrągło, że tekst jest do dupy, tylko po prostu - pyk - unlike - i wiadomo o co chodzi.

 

Pozdr.

 

Opublikowano

@Paweł Artomiuk

 

Była jakiś czas temu o tym dyskusja, bardzo rozpięta.

A ja byłam i jestem przeciwna temu rozwiązaniu.

Dla mnie najlepszą, najrzetelniejszą i najpełniejszą formą oceny czyjegoś utworu jest właśnie komentarz.

I sorry, ale "pyk- unlike" to dla mnie wyraz braku szacunku dla czyjejś roboty, jaka by nie była.

 

 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

... jestem tego samego zdania.  Ofiarowanie komuś tylko tzw. serduszka, owszem, to na pewno miłe wyróżnienie, 

jednak słowo pisane, to zarazem.. słowo czytane.. przez autora i zawsze można się zastanowić nad jakimiś uwagami.

Opublikowano (edytowane)

Ja podtrzymuję swoje, zwłaszcza po lekturze kilku wierszy przed chwilą. Wyszło na to, że nie zostawiłem komentarza bo nie chciało mi się tłumaczyć, że 

 

1. tekst pełen zbędnych powtórzeń, wyglądający jakby go pisał max 12 latek

2. bardziej rap jak wiersz do tego nagle gubi rytm i źle to wygląda

3. niestety dopełniaczówki położyły tekst

 

Spodziewana reakcja: pierdol się, nie znasz się, to tak specjalnie, wiem lepiej itp.  

 

A tak - pyk - wymaga korekty (warsztat) albo tekst chybiony

 

Dzięki temu zostawiłbym jakiś ślad obecności, a tak tam gdzie nie było komentarzy,

pewnie ich nie będzie, gdzie zaś były temat przejęło TWA, co też potrafi skutecznie zniechęcić

do wyrażenia innego zdania. 

 

Jeśli są oceny i widzimy np. 3 dobre i 2 negatywne plus 6 osób nie ma zdania  

To nawet jeśli są same pozytywne komentarze, takie oceny mogą dodać odwagi aby stać w opozycji ;p

Poza tym nie wszyscy są tacy świetni w pisaniu komentarzy, zakładam, że jest wiele osób które się trochę wstydzi

i takie rozwiązanie daje im nowe możliwości.

 

Edytowane przez Paweł Artomiuk (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

pogrubione... jeśli... to też się może zdarzyć, gdy coś naprawdę urzeka, ale dać/zostawić post z wątpliwościami,

pytaniem... nie widzę w tym nic złego, ba.. to otwiera dialog pod treścią i to jest fajne. (oczywiście, jeżeli autor odpowie,

gdy milczy cyklicznie, mija ochota na wpisy).

'ukośnik'...  piszę o sobie, nie mam patentu na pisanie 'komentarzy', ale jednak próbuję, zresztą nie ja jedna...

ale, że ktoś się wstydzi, to chyba wykręt jakiś... Paweł. Nie wiem, może się mylę.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Mam takie małe pragnienie. Małe dla ludzi, którzy tego nie czują; którzy nie doświadczyli uczucia płynącego w głowie nurtu, eksplozji pomysłów i myśli zdających się być tak błyskotliwymi, jak u najwybitniejszego artysty. Dla mnie pragnienie to jest olbrzymie, przytłaczające i przygniata mnie tak w środku, jak i na zewnątrz. Dusza pragnie nowego tworu, mózg zaś krzyczy... nie, on wrzeszczy, wrzeszczy tak, że gdyby był słyszalny po tej fizycznej stronie, pękałyby szyby, szklanki i bębenki uszu. Drze się jak opętany, jak popapraniec w delirium. Wmawia mi, że nie dam rady, że nie napiszę ani słowa, a nawet jeśli cudem przekopię się przez jamę bez światła, do której mnie wrzucił, to ten tekst nie będzie nic warty. Żałosny, odpychający i partacki niczym dziecięce bazgroły. Cztery miesiące. Cztery ciągnące się jak drętwe nauczanie wypalonego wykładowcy, któremu uciekło sedno miesiące. Mnóstwo nędznych prób poprowadzenia jakiejś pisaniny, która już na początku odbierała poczucie sensu. Czasem wpadł jakiś pomysł, lepszy czy gorszy, nieważne, bo i tak nie miał prawa zaistnieć, skoro brakowało sił nawet na podniesienie się z łóżka. Zgasł płomień w sercu wzbierający z każdym napisanym słowem. Pewność w swoje zdolności odeszła wspierać kogoś innego; kogoś, kto być może ma szansę zbudować coś pięknego.

      Najpierw był smutek. Dziecięcy płacz i nieświadomość, skąd ta wstrętna podłość od ludzi, którzy mieli być oparciem i otaczać opieką.

      Potem się trochę dorosło, pojęło pewne sprawy. Były próby łagodzenia napięcia, wpasowania się w tłum, a z wolna znajdowało się środki, w założeniu mające pomóc osiągnąć te cele. Dawały takie uczucie... nie, nie szczęście. Coś, czego nie dało się pojąć, ale rozumiałam, że tego stanu poszukiwałam całe życie.

      Piętnaście lat. Pierwsze wizyty u psychologa, próba ratowania się przed zatonięciem w substancjach. Z początku szło dobrze, a potem przychodziły koleżanki i mówiły "Chodź, zarzucimy coś". I jak tu odmówić?

      Szesnaście lat. Szósty grudnia. Pierwszy gwałt.

      Następna była czystość. Z przerwami, co prawda, bo dalej obracałam się wśród ludzi wychowanych na dewiacjach, ale z rzadka się to zdarzało. Pierwsza miłość, motywacja do zmiany dla kogoś, o kim myślało się jakoby o rodzinie, bliższej nawet niż matka. Nawet za tym nie tęskniłam.

      Wtedy jeszcze to było tylko zabawą. Byłoby to zbyt bajkowe, by mogło trwać dłużej. Odeszłam od Niego dla kogoś Innego. Oddałam serce, ciało, wszystkie pieniądze. W zamian dostałam przemoc, której nie sposób tu opisać. Odebrał mi plany, nadzieję na dobrą przyszłość i ucieczkę z gówna, w którym topiłam się od urodzenia. Zabrał pasję, zdrowie, jak również najsłabsze poczucie bezpieczeństwa i stabilności. Próba zabójstwa. Gwałty. Bicie. Poniżanie. Odbieranie wartości. Stałam się szmatą, plugawym odpadem i niewolnikiem czegoś, co nazywałam dozgonną miłością. I z zupełną szczerością przyznam teraz - nigdy nie kochałam nikogo mocniej, dlatego bez znaczenia było, że bez wzajemności. W końcu uciekłam.

      Dziewiętnaście lat. Wpierw za granicę, na zarobek, później do większego miasta po lepsze życie. I znów wciągnęło mnie to, co do tej pory nazywałam zabawą.

      Substancja opanowała mnie do szpiku. Czułam się jak heros z powieści, człowiek o niebywałym talencie i mądrości, jakiej wielu ludziom brakuje. I to nie tak, że sobie pochlebiam. To słowa ludzi, których poznałam, a którzy na koniec mnie zniszczyli. Wciągałam, połykałam, piłam i pisałam bez przerwy z niebywałą radością. Z czasem to przestało wystarczać, lecz substancja dalej mną władała i wyszeptywała mi, że bez niej jestem nikim.

      Kolejna ucieczka. Mamo, błagam, pomóż. Wróciłam do domu i do tej pory tu jestem, w malutkim pokoiku, gdzie przeżywałam najgorsze katusze, choć nie mogę zaprzeczyć, że to mój mały światek i jedyne miejsce, gdzie mogę się podziać.

      To ścierwo dalej mną rządzi. Rzuciłam to. Prawie. Szukam czegoś na zastępstwo, bo już nie umiem być trzeźwa. Będąc na haju przynajmniej łagodzę syf wypełniający mój popieprzony łeb. Poza tym, znów mam przed czym uciekać. Zdrada. Niejedna. Od osoby, która dała mi tak wiele miłości, że trudno było w nią uwierzyć. Przebaczenie to jedna z najgłupszych decyzji, jakie podjęłam, ale taka jest miłość. To nie pochlebstwo, a czysta prawda - mało kto potrafi kochać tak, jak ja. I świadomość, że nigdy nie spotkam osoby, która miłowałaby mnie podobnie, rozrywa mnie od środka.

      Po drodze psychiatryki, szpitale, próby odwyku, bitwy toczone z matką, samotność. Nie wiem, czy z Tamtym nie byłam w lepszym stanie, niż teraz. Zakończę ten tragiczny wylew popularnym i nierozumianym klasykiem: obraz nędzy i rozpaczy.

      Gorące pozdrowienia z Piekła, 

      Allen

  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach




×
×
  • Dodaj nową pozycję...