Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Jesteśmy


Rekomendowane odpowiedzi

"pomiędzy oportunistami, a leniwymi hedonistami"

 

przerost ambicji 

i poświęcenie w każdej godzinie

 

krwią i potem 

naznaczona droga

 

nikt nie zauważa trudu

dołożonych starań

nikt nie zagląda za kulisy

 

jesteśmy zaspokajani 

podawanym na tacy

gotowym rezultatem 

 

 

Edytowane przez Niewygodna (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witaj - no i fajnie to brzmi - wiersz do zastanowienia

wyciągnięcia wniosku...

                                                                                                     Udanego wieczoru życzę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z pewnością wiersz wart refleksji :)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

W dużej mierze - prawda, choć ja bym powiedziała po mojemu - leniwymi hedonistami,

bo jednak to dążenie do przyjemności w nas siedzi i jest nie do wytrzebienia ;)

A z tym to się jednak nie zgadzam. Domyślam się, jaki miał być przekaz, ale mam inne spojrzenie.

Po pierwsze - jak widzę uogólnienia typu "nikt", "każdy", "zawsze", "nigdy" itd., to od razu bierze mnie i mam ochotę wypowiadającemu się powiedzieć - Chodź, pokażę Ci wyjątek :))))

Bo życie jest zaskakujące i pełne wyjątków, czy to się nam podoba, czy nie :)

Wracając do tekstu - te trudy i starania mają też inną ciekawą właściwość - niezwieńczone sukcesem prowadzą do błędów :)

A błędy są motorem nauki i postępu :) A przynajmniej ja tak myślę :) I polecam takie podejście do życia ;)

Miło było się zatrzymać ;)

 

Pozdrawiam :)))

 

D.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W sumie @Deonix_ napisala to co ja chcialem nieporadnie napisac. Moze oprocz tego, ze motorem nauki i postepu sa bledy raczej motorem jest lenistwo. Po co chodzic jesli mozna jezdzic konno, po co na oklep lepiej w siodle itd... Hmm a moze ze mnie Hedonista wychodzi .. :D Wiersz zaciekawil. 

Pozdrawiam i dlaszych tak udanych zycze

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z przyjemnością dołączam do pozytywów o treści. Jest dobrze, krótko i zwięźle, bez niepotrzebnych słów.
Są dwa niuanse, o które chcę zapytać...  tytuł "jesteśmy", to może pierwszy wers zapisać przerostem ambicji i wywalić "i"

z drugiego wersu i... można by nawet złączyć cztery pierwsze wersy, co Ty na to.?
I to.. zaspokajanymi ... bardziej mi, zaspokajani, ale może nie mam racji...
Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co kogo obchodzą tysiące godzin ćwiczeń Federera, Blechacza, Ronaldo i innych? Liczy się skuteczność. Dotyczy to sztuki, sportu, biznesu i wojny. Nikt nie zagląda za kulisy i nie interesuje się tysiącami godzin ćwiczeń, prób, przelanym potem i łzami, bo zwycięzcy , ci którzy ćwiczyli, mieli talent, szczęście i.i.i  biorą wszystko i piszą historię. Taki świat. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo mnie cieszy ta dyskusja przy moim wierszu :)

@Marcin Krzysica

@Waldemar_Talar_Talar

@Nata_Kruk

@Deonix_

@Saint Germaine

@Marek.zak1

Bardzo dziękuję za komentarze, reakcje i obecność tutaj. Ślę pozdrowienia :) 

 

@Deonix_ oczywiście, zgadzam się z Tobą, że są wyjątki. Gdyby nie one, nie byłoby reguł. Sama staram się nie być jak wszyscy, jednak ile razy sama byłam oportunistką czy leniwą hedonistką. :)) 

@Marcin Krzysica bardzo ciekawe spojrzenie, masz dużo racji. W końcu, jak to mówią: potrzeba matką wynalazku. Jesteśmy leniwi na tyle, że nie chce nam się wyjść z łóżka, żeby zgasić światło - wymyślamy więc automatyczne gaszenie światła, np. na klaskanie. ;) 

@Nata_Kruk nie pomyślałam o tym, ale podoba mi się Twój pomysł. Zastanowię się jak będę mieć dłuższą chwilę i nad "zaspokajanymi" również. :)

@Marek.zak1 normalnie np. kupując chleb, nikt się nie zastanawia nad tym, że wypiekany był przez piekarza nocą, czy nad ranem, żeby dojechał na nasze półki świeży i ciepły. Po prostu kupujemy, go rano ciepłego i świeżego  :)

 

Pozdrawiam jeszcze raz :)))

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Wg Wojtka Szczęsnego, Ronaldo trenuje najwięcej ze wszystkich, podobnie jak Lewandowski. Obecny sport to tysiące morderczych godzin ćwiczeń. Grałem w klubie, a także pracowałem zresztą jako trener tenisa. Nie wiem, ile godzin pod okiem ojca ćwiczył Mozart, ale ojcowie potrafią być bardzo wymagający jako nauczyciele. Poza tym Mozart był największym geniuszem w historii muzyki, bo tworzył arcydzieła we wszystkich jej dziedzinach. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Bardzo mi się spodobało :)))
    • Za dużo jaskółek, ale schabowych akurat:) powodzi się:) Ładny talerzyk
    • Wącham jaśmin w sukience bez ramiączek  i to zabawne, bo chcę na dębowe drzewo, a ty ściągasz do ściółki naszego królestwa delikatnym mrowieniem ciebie na wietrze.        
    • Na kuchni się gotuje, a w kuchni przygotuje, to tak jak: na piecu się gotuje i w piecu pali się...   Łukasz Jasiński 
    • Lwów, pierwsza sobota kwietnia 1940 roku. Udręczone Miasto wciąż jakby w śpiączce po zimie infernalnej, kiedy w bezkresy zlodowaciałego imperium wywożono setkami tysięcy najsłabszych ze słabych, natomiast w bolszewickich więzieniach w sposób rutynowo okrutny dokonywano mrożących krew w żyłach, morderstw. Opowiada Krystyna Feldman[1]: „… byłam świadkiem […] otwarcia lwowskich więzień. Byłam tylko na Łąckiego […]. Bardzo wyraźnie przypominam sobie zwłaszcza jeden obraz. To musiała być młoda dziewczyna. Cała jakimś takim mazidłem oblepiona… oblepiona krwią. Musiała mieć długie blond włosy, bo cała jej zmasakrowana twarz była tymi włosami pokryta. Uciekłam […]. A Niemcy łapali Żydów i kazali im te trupy wynosić […]. Do innych więzień już nie poszłam”. Twarz zmasakrowana, włosy sklejone krwią… Niczym na cudownym Wizerunku umęczonego Chrystusa Pana z Brzozdowiec[2], o którym to miejscu informuje na, poświęconej Kresom, stronie internetowej[3] Marek A. Koprowski. Według informacji tegoż, parafia w Brzozdowcach została erygowana w 1410 roku, lecz rozgłos zyskała w chwili, gdy w domu Jadwigi Dolińskiej z Annopola k. Brzozdowiec, 16 maja 1746 roku zapłakał krwawymi łzami obraz [właściwie: obrazek o liczonej powierzchni w (centymetrach) : 0,32 x 0,22]. Dalej wypadki potoczyły się szybko. Proboszcz Michał Mikoszowicz [vel Mikoszewicz] obraz przeniósł do kościoła, gdzie modlący się przed Wizerunkiem obu obrządków doznawali wiele cudów i łask (zwłaszcza uzdrowień, których do 1752 roku naliczono 29) więc po wnikliwej ekspertyzie arcybiskup lwowski - Mikołaj Wyżycki uznał go za „cudowny”. W roku 1777 została ukończona budowa nowego kościoła-sanktuarium i ta Świątynia w prawie niezmienionym stanie funkcjonowała do 1944 roku, czyli do momentu, kiedy na Kresach południowo wschodnich rozpoczęły masowe rzezie na polskich mieszkańcach. Zdeterminowani ludzie powiatu bobreckiego szukali schronienia w Sanktuarium Chrystusa Brzozdowieckiego – i się nie zawiedli. Bo choć wokół płonęły wsie, banderowcy Sanktuarium nie zaatakowali.[4] Wpatrując się w ukrzyżowanego Zbawiciela z Brzozdowiec mimo woli powinno tegoż patrzącego zastanowić profetyczne wizjonerstwo twórcy czczonego Malowidła. I tak np. zmaltretowane Oblicze Boga-Człowieka to przecież (prawie) wszystkie twarze oraz postaci pomordowanych na tych Ziemiach. Rozdarte (czarne) łono [5] Pana Jezusa , chcąc nie chcąc, kojarzy się wyprutymi wnętrznościami zadręczonych. I jeszcze ta na tle Krzyża łuna podpalonych domostw symbolicznego miasteczka. Tułaczy Bóg wraz ze swymi Wyznawcami, 16 października 1945 roku, wyjechać musi w nieznane. Podający się za „wyzwolicieli” Sowieci zamieniają Sanktuarium na spichlerz oraz magazyn środków chemicznych. Cudowny Wizerunek Pana Brzozdowieckiego znalazł tymczasem przytulisko w Katedrze p. w. św. Jana Chrzciciela w Kamieniu Pomorskim. Sanktuarium w Brzozdowcach poczęło się odradzać w 1992 roku; 23 stycznia następnego roku sprawowano uroczystą Eucharystię rozpoczynającą nową epokę brzozdowieckiej parafii. Mszy świętej przewodniczył ksiądz Biskup Marcjan Trofimiak. Anno Domini 1995 do Brzozdowiec udała się pielgrzymka z Kamienia Pomorskiego z wierną kopią cudownego Obrazu, natomiast 10 lat później Metropolita Lwowski obrządku łacińskiego - ksiądz Kardynał Marian Jaworski ustanowił w Brzozdowcach sanktuarium Krzyża Świętego. * Lwów, pierwsza sobota kwietnia Roku Pańskiego 1940, moja podówczas trzydziestotrzyletnia Mama ma nad ranem osobliwy sen. Nie dłużej niż przed momentem spotkała się twarzą w twarz z samym Chrystusem – Wędrowcem. Na pewno On do Emaus nie podążał, ponieważ szedł przez bielejące dojrzewającym zbożem, pole. Przypuszczalnie był bezdomny, niósł bowiem zarzucony na ramię tobołek, zaś w ręce prawej ściskał, nazywany laską, kij żebraczy (względnie pasterski). Musiał być bardzo zmęczony, skoro – z niejakim wysiłkiem – przystanął. Spojrzał na Mamę z bezbrzeżnie miłosiernym smutkiem, i poszedł dalej. Mama przerażona i zaskoczona zaraz zaczęła budzić swoją rodzinę. Niebawem, kiedy wyszła na podwórze, to dowiedziała się od mieszkającej w oficynie sąsiadki Żydówki, że właśnie, około godziny czwartej nad ranem przyszli bolszewicy i zgarnęli wszystkich lokatorów. [1] Zob.: Tadeusz Żukowski: Krystyna Feldman albo Festiwal tysiąca i jednego epizodu. Poznań 2001. – s. 65. [2] Sanktuarium Podwyższenia Krzyża Świętego w Brzozdowcach w dekanacie stryjskim, leżące w dzisiejszym rejonie Mikołajewskim było w swoim czasie jednym z najważniejszych w Ziemi Halickiej. [3]www.kresy.pl/ [4] Tamże. [5] W tym miejscu powołam się na książkę Ojca św. Benedykta XVI pt. „Jezus z Nazaretu”, cz.1., gdzie Autor zwraca wyjątkowo baczną uwagę na przyrównywaną do miłości macierzyńskiej miłość naszego Stwórcy. „Tajemnica macierzyńskiej miłości Boga w szczególnie wymowny sposób wyraża się w hebrajskim słowie „rahamim”, które oznacza właściwie łono matczyne, potem jednak oznaczało również współcierpienie Boga z człowiekiem, miłosierdzie Boże”. (Kraków 2007. – s. 123 – 124).
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...