Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

 

 

 

   wierzysz

   w nasze tajemne moce

   uzdrawiające sanktuarium

 

   znowu rozsypujesz

   pod nogi płatki kwiatów

   wcześniej pozrywanych ze mnie

 

   kapie krew

   rytualnie spijasz na żywo

   ponaglając pąki do rozkwitu

 

   w miejsce prawdziwych

Opublikowano

Zanim dobrnęłam do końca interpretacje wiersza nasuwały mi się różne:

gwałt, syndrom sztokholmski, albo po prostu ostry tekst bez podtekstów.

 

Lecz puenta trochę mnie z tej mnogości wybiła, ponaglenie (sztucznych) pąków do rozkwitu odczytuję

jako przymusowe "dojrzewanie" spowodowane przemocą, której Peelka nie chce,

więc jeden ze szlaków moich pierwotnych, prywatnych przemyśleń dotyczący dobrowolnego

sado-maso nie wchodzi tutaj w grę. Nie wiem, czy odbieram ten wiersz zgodnie z Twoim założeniem,

ale bardzo mi odpowiada to, że mnie poraża i to mi w zasadzie wystarcza. Naprawdę bardzo mi się podoba.

 

Pozdrowienia,

 

D.

Opublikowano

Witam  -  ostry wierszyk - ale czasem tak trzeba.

Ważne by był czytelny jak ten.

                                                                                  Spokojnego popołudnia ci życzę.

                                                                         

                                                                                                                 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Litwo czy mnie jeszcze miłujesz Czy myślisz za mną jak moja Ojczyzna Czy tęskno wypatrujesz Z wiarą wydaną na pokuszenie.   A Gdy wracać  będę na ojczyzny łono  I w Ostrej Bramie przyjmować wyrzuty  I z góry krzyży żałośnie zawodzić Ujmij mnie od kończyn bez miary błogosław.   W miłości nie rachuj a rozgrzanym sercem W krąg ciżby się wlejesz rozgrzejesz usłużnie Po placach wzejdziesz a złotym promieniem  Żydom na kramach zaświecisz rozumnie.   Szczęk szabel miliona zaciemnia mi oczy  A milion z nich istnień wytrącam z pochodu  I pól rozognionych zbożem rozmaitym Tej nocy brzemiennej zew idzie od wschodu.   I już sam doświadczam jak konie w galopie  I ludzie przyskoczą a rychlej przybywaj  Szlachty tysiąc z Inflant i z Białej Rusi idą  Karnie się stawiasz głos słyszysz narodu.   I Pany nad Panów Radziwiłłów gniazda Stoją i pysznią rycerską tu kupą Pokornie przed Tobą Panienko upadam  Pospolite ruszenie pobłogosław tłumnie.   Na rozkaz Zygmunta do Wilna przybyło  I snuje się w cieniach gotuje się szlachta  Z odsieczą wyruszą do imć Gosiewskiego By Wazę na Kremlu na stałe osadzić.   I Wielka Smuta nastała w stolicy Pierwsza Dymitriada ruszyła już w sierpniu  By ruskich bojarów do kapci uwiązać  I Szujskich do lochów wytrącić w Warszawie.   Świadomie powieki zaciskam a w oczach  Zamkniętych tę zgraję ogarniam i widzę  Tę ciżbę w kontusze ubraną i konie  Co w bruki kopytem takt wbiją łaskawie.   Vivat Kleczkowski sławny nasz pułkownik Powtarzam wiwaty i głowa truchleje  Bo on z rozkazu imć Żółkiewskiego Na progu katedry płomiennie przemawia.   I stanął ów mąż co lekkiej jeździe służy Pod wodzą sławnego hetmana lisowczyk  Te imię z trwogą tnie ostro na Rusi  Za brody ich targa i karnie układa.   I czarne chorągwie co poszły za nimi  Po świecie Wszechrusi bezbożnie hasały Nad ziemią zoraną wojskami Kozaków Rusinów zarazę wytłukła i krwawi.   Powtarzam te strofy pobożnie cytuję  Co wiarę w narodzie przez wojny trzymała  I ja teraz stojąc na progu katedry  Tę noc ponad głową gwiaździście rozkładam.    Na nic memoriały wróg na powrót stoi  I jak przed wiekami tak teraz się kłębi  A my znów musimy walić w tarabany  I trąby bojowe wydobyć z odmętu.   A tymczasem przenieś ponad głowy dachów  Gdzie duchy szlacheckie tej ziemi się tłoczą  Gdzie kurze bojowe powietrzem zakręcą I w nozdrza mi wonie podetkną morowe.   Tak pójdę polami na dawne stanice  Biel kwiatów obaczę polne zerwę słowa Gdzie zieleń wezgłowia zachwyci me lico  Pokłon dam wiatrom wiejącym od nowa.    W rozstajach wiekowych kapliczek gromada  Gdzie szlachcic się żegna i z konia nie zsiada  Zatnie rumaka popędzi przed siebie Ku czasu przeszłego świadectwo da w niebie.    I ja swoją miłość przytulam tak czule Trochę opowiem by żałość w niej wzniecić  Lecz wolę w jej oczy spoglądać i marzyć By wojny się nigdy nie miały wydarzyć.   Idziemy a Wilno po bruku nas głaszcze Maryja już tęskno przyciąga do siebie  Na drzwiach pocałunek pokutnie składamy A w puszkę pątniczą oddamy medalik.   Ach przestań już myśleć rozpalona głowo  Umarłych nie wskrzesisz z popiołów nie wstaną  Naręcza  kwiatów rozrzuć ranną porą Po Rossie co świadkiem na wieki zostanie.    
    • @Poezja to życie Jest w codzienności . Dostrzec Jego... to jak dostrzeganie piękna świata, życia. Nie każdy potrafi.    Pozdrawiam serdecznie  Miłego dnia 
    • kiedyś… zostanie garść popiołu to ciało   a dusza  dusza nie będzie  długo samotna tam ...  w krainie szczęśliwości  dostanie ciało  o jakim marzyła na ziemi     przekona się…że to ziemskie  które nie zawsze...  było jednak całkiem całkiem   warto się nim cieszyć  póki jest    3.2025 andrew Sobota. Już weekend  
    • A jednak żeby żyć pełnią życia, potrzeba odwagi, zarówno w stosunku do przeszłości (rachunek sumienia) jak i przyszłości (właśnie należy się wychylać, a nie pozostawać w krzakach). Inaczej, zamiast być w jakimś miejscu drogi (dokądkolwiek) pozostawalibyśmy w martwym  punkcie.
    • @Jacek_Suchowicz Nie mam pewności, ale może w szukaniu Boga i w błądzeniu, gdy chce się odkryć prawdę, jest więcej wiary i tworzy się głębsza relacja niż w nawykowej rytualizacji. W końcu podmiot liryczny chce czegoś żywego i autentycznego.   Dotkliwa jest za to jego samotność, bo chrześcijańska koncepcja miłości bliźniego wpisuje się w niepodważalne stwierdzenie, że człowiek jest istotą społeczną. Gdzie dwóch lub trzech spotyka się w imię moje, tam jestem pośród nich , powiedział Chrystus, czyli nie istnieje kościół bez wspólnoty. Na marginesie - dotyczy to każdej religii, jako zjawiska grupowego. Za to wiara jest jednostkowa - czy z tej perspektywy idea prywatnego kościoła nie jest całkowitym nonsensem?  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...