Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Z tekstu wynika, że Boga widzisz i czujesz wszędzie. 
Po czym piszesz, że jest blisko, a nie daleko.  Po prostu Bóg jest wszechobecny. Jest blisko i daleko.

"wiem, że jest blisko, a nie - daleko."  Wystarczy "wiem, że jest blisko". "a nie - daleko." jest tu zbędne. 

Jak mówimy, że cos jest np. drogie to nie potrzeba dopowiadać, że nie jest tanie, bo to jest logiczne.

 

Edytowane przez 8fun (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Tak, bo niektórzy ludzie twierdzą, że jest daleko, a ja temu zaprzeczam pisząc: wiem, że jest blisko, a nie - daleko. Przecież to takie logiczne i wcale nie zbędne, a wręcz konieczne. Bóg jest wszechobecny, a blisko może być każdego, ale nie musi. To zależy od ludziego nastawienia, wiary, wyobraźni.

 

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Gdy, mówisz, że jest blisko, to z automatu nie jest daleko. Jest blisko = nie jest daleko. Jaka by ta bliskość niebyła, fizyczna, duchowa - to nic nie zmieni. 

 

Podsumowanie- technicznie, płynność ok (ale to u Ciebie norma) 
Przekaz słaby, fideistyczny  (a dlaczego miałby nie istnieć skoro ja w niego wierzę) 

Ogólnie - PL czuje obecność Boga wszędzie gdzie sięga jego świadomość i "jest on blisko, a nie — daleko."   na potwierdzenie istnienia podaje "zalezność" - Jak człowiek stworzył rondo, to Bóg musiał stworzyć wszechświat. 

Naprawdę?

Edytowane przez 8fun (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Podmiot liryczny chce przekazać, że bóg jest dla jednych blisko, dla innych daleko, dla niego, czyli dla PL- jest akurat blisko. Ten wers jest bardzo logicznie skonstruowany i dosadnie przekazany. Dla przykładu podam, że stwierdzenia typu:

jestem wysoka, a nie niska (mogę być średniego wzrostu)

jestem ładna, a nie brzydka ( mogę posiadać przeciętną urodę)

Są to poprawnie zbudowane zdania i logiczne.

 

Piszę w pierwszym wersie " Ludzie nie wierzą w Boga, bo po co?" , a Ty mi zarzucasz, że dlaczego miałby nie istnieć, skoro Ty wierzysz, ale chyba masz tą świadomość, że jest wielu, którzy nie wierzą?  Ja też wierzę w istnienie Boga. I tym wierszem nikogo nie namawiam do zmiany poglądów, bo wiara to osobista sprawa, ale zastanowić się zawsze można nad niezaprzeczalnym faktem, że żadna rzecz sama się nie zrobi, nawet gdybyś zrobił zakupy na obiad, przyniósł do domy, zostawił w kuchni na stole i po godzinie wrócił, to obiadu dalej nie będzie.

Czy Bóg stworzył wszechświat? Sam sobie odpowiedz na to pytanie. Mnie nie obchodzi czy wierzysz w "moc ręki boskiej", czy nie. To Twoja osobista sprawa.

 

 

Edytowane przez Maria_M (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@8fun jeszcze jedna myśl przyszła mi do głowy. Nie wiem, gdzie pracujesz, ale załóżmy, że w teatrze nad scenografiami. Masz wykonać elementy architektoniczne, które stworzą przestrzeń i tło dla sztuki. W tym celu zgromadziłeś dyktę, tekturę, płótno, płytę pilśniową, papier, farby, pędzle i inne potrzebne narzędzie i materiały. Wszystko masz, stoisz i czekasz. Jeden dzień, drugi, trzeci. Gdy się nie zabierzesz do roboty, scenografia sama się nie zrobi! Ale wróćmy jeszcze do tyłu: przecież wymienione przeze mnie materiały, też same nie powstały. 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Opublikowano (edytowane)

Witaj Mario - bronisz Boga masz do tego prawo bo jesteś wierząca.

Ale nie wolno ci  podważać  tego że nie wierzą  i ich okłamywać  że nic

z przypadku nie powstało  - przykłady można mnożyć...to po pierwsze.

A po drugie chcąc byś sprawiedliwą  powinnaś napisać  -nie - ludzie nie 

wierzą w Boga bo po co -  tylko dlaczego byłoby to bardziej wiarygodne.

Mario wiesz że ja nic do wiary w którą wierzysz nic nie mam ale 

nie umiem się odnaleźć w tym co napisałaś.

Jeszcze tylko słowo w sprawie tytułu - 

czy pedofilia w kościele to nie dzieło przypadku  - czy Bóg nie widzi

kto jego imię wysławia -  nie umie tego zrozumieć czemu 

tak jest - 

Mam nadzieje że mnie rozumiesz.

Wiem że wiara to delikatna materia ale oparta na szczerości - prawda.

                                                                                                                                Pozd.

                            

 

 

Edytowane przez Waldemar_Talar_Talar (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Czyli jestem średniego wzrostu. Jak ktoś nie zna słowa "średniego" to tak powie "nie jestem wysoki ani niski" 

Co z tego ze ktoś nie wierzy a inny wierzy, to nic nie wyjaśnia. 

Nigdzie nie napisałem, że kogoś namawiasz.

nie czytam anonimowych opracowań

 

Zakładając ze Nic samo się nie stało — to, kto stworzył Boga? Czy widzisz już błąd w takim rozumowaniu? 


 

 

Edytowane przez 8fun (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Najbardziej czytelny i przyswajalny wiersz o Bogu, jaki kiedykolwiek czytałam. Brawo Mario!

 

:))

Opublikowano

Wiersz OK.

Sam do końca  nie wiem czy wierzę czy nie, ale w tym temacie kiedyś coś napisałem.

nawet gdy w ciemnościach idę

on jest obok mnie

gdy czasami drogę mylę

on pomagać chce

jasnym światłem w mroku świeci

zawsze przy mnie jest

prostą drogę mi wyznaczył

cel pokazał też

 

 

nawet kiedy go nie słucham

nie obraża się

szepcze wtedy mi do ucha

przestań robisz źle

zrozum w końcu tylko dobro

liczy się w tej grze

ja o tobie wciąż pamiętam

nie opuszczę cię

 

a ja dalej mam problemy

żeby prosto iść

lecę tam gdzie nowe trendy

jak jesienny liść

on cierpliwie na mnie czeka

wie że robię błąd

on rozumie los człowieka

 nie opuści go

 

 

Pozdrawiam

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

To poważny zarzut i się z nim nie zgadzam, Bo co to jest kłamstwo — to przekazanie informacji niezgodnych ze swoim przekonaniem o rzeczywistości. Maria jest przekonana że to jest prawda czyli nie kłamie.

Np. Mamy zepsuty zegarek nie wiemy o tym, o godz. 15stej przechodzień nas zapyta która godzina, nasz zegarek pokazywał godzinę 16stą. Zgodnie z nasza wiedzą i przekonaniem odpowiadamy 16sta. Podajemy informacje nieprawdziwą, ale nie kłamiemy. 

idąc dalej. zegarek jest zepsuty my o tym nie wiemy widząc na cyferblacie 16stą mówimy, że jest 15sta, podajemy prawdziwą informacje kłamiąc, bo zgodnie z naszą świadomością była 16sta tym sposobem okłamaliśmy mówiąc prawde

Edytowane przez 8fun (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Bardzo Ci dziękuję za zrozumienie, a to co napisałaś w komentarzu, to dla mnie duży komplement. Starałam się napisać prosto i jasno.

:))

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Napisałam wyraźnie, że sprawa wiary jest bardzo osobista, nic nie mam do ludzi, którzy nie wierzą w Boga. To ich sprawa, nie moja. Tylko stwierdzam, że tak jest. Jedni mówią: Bóg istnieje, drudzy- nie mam Boga. I niech tak będzie.

Pedofilia to nie dzieło przypadku, dobrze zauważyłeś. Właśnie piszę o tym, że nic z przypadku się nie dzieje, nawet  zjawisko pedofilii!!! Jest zamierzonym. wypaczonym świadomym działaniem. To robią ludzie, a nie Bóg. co do tego ma Bóg. Dał człowiekowi wolną wolę. W niczym go nie ogranicza. A że ludzie dopuszczają się wielu ohydnych czynów, to sami za to odpowiadają.

Jeszcze raz zaznaczam Waldemarze, że nic nie mam do Twoich przekonań. Pozdrawiam

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Witaj -   dla nie wierzącego  nie jest prawdą że większość ziemskich spraw 

i nie tylko ziemskich nie jest dziełem przypadku - tylko to mam na myśli

czyli że tytuł kłamie czyli że autor też być może nie świadomie ale jednak

to takie proste.

 A zresztą czy  ci co nie wierzą  nie mają prawa się bronić.

                                                                                                                              Pozd.                                                                             

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Dobrze napisałeś : "nic nie jest dziełem przypadku" Proszę, przeczytaj uważnie co sam napisałeś. Wynika z tego, że jesteśmy jednomyślni. Pozdrawiam:)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Dzisiaj, Ty pełna wdzięku wytyczyłaś ściezkę wśród prawd. Kroczę z mocą by dotrzeć do Ciebie i znaleźć Cię; byś już się nie chowała By często spoglądać na Ciebie nagą, w swym pieknie jaśniejącą. Może ja światłością jestem, lecz czarnym aniołem byłem, dzierżąc w dłoni zagładę podłościom, prawo wieczne zwiastując, przyszłość jasną, niczym przebłysk objawiając. Moje imię - Gabriel Twoje to Gabriela   Na skrzydłach, z mieczem schowanym w pochwie mojej, koloru srebrnego, przybyć pragnę czym prędzej ku świtowi. Ja, gwiazda poranna, Ty gwiazdo moja jutrzenki pełnych dni naszych niespełna zliczyć, mnożą się one, a każdy z nich to wieczność.   Za nami wieczność bitew, przed nami - wieczność bitew. Tamte stoczone krwią i cierpieniem, te nowe toczone marzeniami i słowem. Słowem, które wśród ciał naszych niczym iskry skaczą, światło dając tej nocy, która trwa, która obudzi się na nowo, już nie taka ciemna, nie taka mroczna.   Ten ostatni, tym pierwszym, ten wiersz tu przeczytasz. Wiersz niesiony wiatrem z czterech stron świata, by zdmuchnąć nas w miejsce pobytu wspólnego, na zawsze...     Wszystko zaczęło się jednak w dniu zaślubin, czterech istot, które stworzyły ten raj nasz, w opiece będąc, parą wśród nich, dziećmi ich pozostaliśmy.   Los rozdzielił nas jednak, gdy spod jeziora, na wschód od ziemi obiecanej, powędrowali nasi rodzice, idąc wśród lądu, w kierunku naszych domostw obecnych. Rozdzielił nas po tym dokładnie, gdy minęli siedmiu kościołów orszak, pokłon im składający. Tam między morzami dali nam życie, byśmy weszli w majestat ciał naszych.   Mieszkali wśród nas na ziemiach Konstantynopola, prawo ojcostwa i macierzyństwa dzierżąc, władzy swej nie nadużywali. Daliśmy życie miłości naszej, gdy powoli zachód się zbliżał. W snach Twoich niepokój Cię trawił, gdy jeszcze w czarnych włosach spowita byłaś. Dziw jednak nastąpił - ona złote miała loki; czysta była od dnia narodzin, imieniem czystość jej uczciłaś.   Mijały dni w murach miasta spokojnego, przemierzając czas, córka nasza trudów się podjęła, wpierw sprzątać zapragnęła braciom naszym domostwa ich szlachetne pielęgnując, by kolejno, jako goniec między domami na wierzchowcu wędrować, miłości słowa roznosząc. Tak zaoszczędziła groszy kilka by przekonać nas, żeby za miastem młyn postawić i żyć wśród drzew, pól, łąk, kwiatów, wszelkiego stworzenia kroczącego jak mrówki i pająki, jak wilki i owce, jak woły i warchlaki, jak kaczęta i łabędzie, jak pszczoły i skorpiony, jak biedronki i komary   Wśród pól żyjąc, w zgodzie i miłości z nami, przechadzała się z osiołkiem swoim do miasta by zmielone ziarno na bazarku sprzedawać, nie potrafiąc znaleźć swego oblubieńca. Był tam jeden jednak taki, który nieprzekonany, ciągle sumienie jej dręczył, by miłość mu podarować, by miłością gniew jego bezpodstawny uśnieżyć, nie uniżając osoby jego.   Ciemne szaty on nosił wciąż, z postury był - niczym wąż Jego posępne oblicze - wyglądało jak uderzające bicze Z ust jego płynęła piana, lecz mowa jego była śliska i, poniekąd lubiana Z oczu uderzał mrok nieprzenikniony - każdy wiedział, że to nie zasłony.   Przybył z ziemi odległej, gdzie budowano domy bogom, wysokie, wyłupiste, strach budzące mówił rzeczy dziwne, niezrozumiałe; ona, apagogicznie go ująć chciała. Lecz wymykał się jej, niczym wąż w rękach osoby upośledzonej. Lecz ona rozum miała, wywód zawsze kończyła.. aż do wyczerpania puli. Więc rzekła "a kisz, etu!" i odeszła. On porzucony oddalił się i nie wrócił nigdy.   Po tym, ona smutna, pozostała przy nas, spodziewając się lepszego dnia, spotkania dusz. Tu historię jej powiedział ojciec nasz, o tym, który ziemię obiecaną, przez najeźdźców określił mianem krzyża. Posmutniała wnet, lecz odetchnęła z ulgą, siadając przy lustrze, usmiechnęła się, w dłoń wzięła szklankę z wodą cytrynową, cukrem słodzoną i śpiewać poczęła:   Aketa akita akata, akate astera... (Kocham jasną matkę, czystą gwiazdę.)   Od tej pory, w jej sercu nie było ni smutku ni żalu, Ni dnia ni nocy, ni złości, nie było ciemności, a wszystko trwało jak .. w balu. Jej święte usta nie wyrzekły już żadnego przekleństwa poza tym, które padło do istoty ciemnej, by wyrzucić ją poza mury, wyczyścić miasto z niegodziwości.   Katarzyna wiele poświęciła ucząc się tkać, Anno; ja, Łukasz pracowałem, życie nasze usprawniając by dni nasze nie były zaledwie młóceniem, bowiem monotonne okazuje się, że okropne jest. Tyś mi była inspiracją, fundamentem, o przeszłości przypominając, sekrety dni minionych dzierżąc, zamysły moje posiadałaś. Ciepłe dni lat 50. XV wieku mijały nam beztrosko i w radości, chociaż na murach naszego miasta wciąż wartowali nieposkromieni bracia, tam tętniło życie. Mateusz wraz z Agnieszką odwiedzali nas, swoje dzieci, w murach swoje życie tocząc w mądrości. Oni bowiem królowali nad Konstantynopolem.     I przyszedł lipiec roku 1453, dzień 11. Nic nie zapowiadało tego, co nadeszło. Ot poranek rosą naznaczony, okapujące nocnym deszczem deski obicia dachu naszego. Potem lekkie chmurki powoli na północ wędrujące. Żar dnia i śniade cery ciał naszych. Lecz obowiązki wzywały i trzeba było się udać ku miastu z towarem, bowiem praca nasza częścią szczęścia była. Pożegnaliśmy Kasie na godzin kilka.   Ona w domu pozostawszy pewien lęk odczuła, rozumiejąc, że oczekiwaniom jej pewien kres nastąpić musi. By zrozumieć ciemność, która w oczach jej ni to przyjaźni, ni nienawiści ciemniała bez przerwy, ciemniejszą stając się z godziny na godzinę, z sekundy na sekundę.   Z dala tupot jeźdźców na koniu dał się słyszeć. Ot dwóch zwiadowców szukało zwady, masło maślane z ohydy w ustach tocząc. Na plac przybyli i zobaczywszy młyn do domu weszli niespodziewanie. Z przerażeniem Katarzyna spojrzała parszywym twarzom, pełnym pożądania, chęci zabawy dzikiej i skorzystać z niewinności spragnionych. Ich oczy jakby usmiechnięte, ciszą podstępu jawnego opętane, ich usta lekko po obu stronach uniesione. Ona w pierwszym momencie duże oczy zrobiła lecz ciszę zachowała, bowiem... szybko zrozumiała, co będzie dalej. Twarz odwróciła na drucikach dalej spokojnie pracując. Oni podeszli za ramie ją łapiąc, na stół rzucili, szaty zdarli, co było dalej, każdy wie. Długo trwały jej wzloty i upadki, umysłem niekontrolowane. Cierpienie w przyjemności, głupi to oksymoron. Machali sobie swoimi mieczami z pochwy powyciąganymi, historię swoich podbojów opowiadając w języku z moczu końskiego.   Nastał wieczór, pracę ukończyć zapragnęli. Ze stołu ją zdjęli, czarny barwnik do tkanin zauważywszy w wiadrze, jej głowę weń pchnęli. Twarz obmyli i na stół znów ją połozyli. Czerń im nudna się zrobiła po chwili. Więc noże wzieli i gardło - podciął jeden, drugi w serce uderzył. Ciało wzięli, lokal opuścili. Wzięli pochodnie w dłoń i ogień rozłożyli. Jej ciało 30 króków dalej w polu porzucili...     W Konstantynopolu trwała bitwa, lecz wróg liczebnie przemógł, jeden stu dał rady lecz więcej już sił nie było. My zbiegliśmy, a rodzice nasi w podróży wtedy byli. Biegnęliśmy ku naszemu mieszkaniu. Z dala płonące, białe skrzydła wiatraka dostrzegając w ogniu - przeklętej żółci, która przecież ciepło nam dawać miała.   "Gdzie jest Kasia?1?" - znajdź w ciemności tych, którzy przecież jaśnieć mieli.. próżno szukać... Kwadrans, pół godziny, godzina.. jest.. leży. Bez namysłu pobiegłaś ku domu, ja nie zdążyłem zrozumieć po co, odwróciłem się tylko, lecz szybko się zorientowałem, głupi, i w bieg za Tobą ruszyłem. Za nóż chwyciłaś i do ciała pobiegłaś; w drzwiach powstrzymać cię nie zdołałem, lecz wolę Twoją próbując uszanować, uszanować jej nie mogłem. Całowałaś jeszcze jej włosy czarne, a ja stojąc już słowa rzucić nie mogłem; bez łez płakałem, bez głosu kwiliłem.   Połozyłaś się na ciele córki naszej, spojrzałaś mi w oczy i powiedziałaś: "Łukasz, muszę odejść.". Wtedy wzięłaś nóż, lecz ja tego zaakceptować nie potrafiłem. Padłem próbując odsunąć od Twojej piersi ostrze.. "Ania, nie rób tego!" - krzyczałem, próbując rękę Twoją powstrzymać Cię przed ostatecznym, lecz sił, pomimo, że miałem ich dość.. Zabrakło. Na wszystko spojrzałem; na Ciebie leżącą na córce naszej ukochanej na wspak, z nożem w piersi.   Co stwierdziłem, to stwierdziłem i życie oddałem.   Tam płonęły dusze nasze - dom nasz, nasz dorobek, dorobek miłości.                   Lecz historii jest ciąg dalszy, bowiem Kasia wstała, włosy jej w złoto znów się przemieniły...   Ciała nasze pochowała.. z zemstą w sercu, żyjąc po dziś dzień, pod opieką naszych rodziców i naszych dusz żywych.   Bowiem dusza żyje i jest obok Ciebie, jak zło i żmija poniżej mojej szyi, by sięgnąć umysłu mojego.   Krzyś jest znami..   I jeszcze ktoś.                  
    • Co moze sie stac w sekundę Można się narodzić Umrzeć Można spojrzeć przez okno Ułożyć rym Mozna się zakochać Nienawiść zabiera więcej czasu Można mrugnąć Można coś zacząć lub skończyć Wszystko i nic Świat się zaczął i zniknie w sekundę
    • @Natuskaa Dziękuję i również pozdrawiam. 
    • obietnice jak latawce  zachwycają pięknem  gdyby tak...   podziwiamy je  dają chwile nadziei  odrywamy się od ziemi  tam w przestworzach  wspaniały świat    nie musimy śnić o jutrze  już dziś je pokazano    nagle zerwał się sznurek  obietnice uleciały w siną dal  wracamy do codzienności    świat nie lubi pustki  w górze następny latawiec  z piękną przyszłością    5.2025 andrew 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...