Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Ciemno wszędzie, głucho wszędzie,
śpią strażnicy snem już słodkim...
W religijnym swym zapędzie
Poseł Tomczak pełznie z młotkiem...

Na wojennej Wiary ścieżce,
cnych tradycji krucjat pomny,
Poseł Tomczak krzyże niesie,
by dać przykład dla potomnych...

Od zapału płoną skronie,
przodków triumf myśl wspomina,
i te szarże pod Kirchholmem,
i victorię spod Chocimia...

Głównie - odsiecz zaś wiedeńską,
gdzie niewiernych legły rzesze!
Dziś laickie wszeteczeństwo
poseł Tomczak tu wyczesze...

Gdyż w potrzebie Europa,
jak lat temu trzysta z hakiem.
Poseł Tomczak Boga kocha,
zawsze chętny na krucjatę...

Gdy przybije krzyże cichcem,
pierzchną laicyzmu strzygi!
Drżyjcie, euro-nierządnice:
tam, gdzie Tomczak - i Bóg żywy!

Opublikowano

"Gdyż w potrzebie Europa,
jak lat temu trzysta z hakiem.
Poseł Tomczak Boga kocha,
zawsze chętny na krucjatę..."

a może

"Gdyż w potrzebie jest Europa,
jak lat temu trzysta z hakiem.
Poseł Tomczak Boga kocha,
zawsze chętny na krucjatę..."

-----------------------------------------

"Gdy przybije krzyże cichcem,
pierzchną laicyzmu strzygi!
Drżyjcie, euro-nierządnice:
tam, gdzie Tomczak - i Bóg żywy!"

a może

"Gdy przybije krzyże cichcem,
pierzchną laicyzmu strzygi!
Drżyjcie, euro-nierządnice:
tam, gdzie Tomczak - same rzygi"

Pozdr.

Opublikowano

"Gdyż w potrzebie jest Europa,
jak lat temu trzysta z hakiem.
Poseł Tomczak Boga kocha,
zawsze chętny na krucjatę..."

Ależ Mirku - to "jest" łamie metrum! Spróbuj to sobie wyrecytować - nie czujesz dysonansu?
Jeśli chodzi o "rzygi" - to co do odczuć słusznie ,ale merytorycznie złamałoby ideę wiersza...
Pozdrawiam.

Opublikowano

Hmm... Jestem zaskoczony...
Powiadasz, że nie tak:
"Gdyż - w po - trze - bie - E - u - ro - pa" (= 8 sylab)
tylko tak:
"Gdyż - w po - trze - bie - Eu - ro - pa" (= 7 sylab)?
Pozwalam sobie się nie zgodzić. Chyba, że sylabizujemy "Europa" jako "Eł-ro-pa". Pewny jesteś, ze tak się to słowo wymawia?

To jeszcze jeden wierszyk z cyklu "LPR a Europa"

Mitologia zna tę strofę
i przypadek niesłychany,
jak porywał Europę
Ojciec bogów zakochany.

Byka postać przybrał w chuci
(niesłychanie potulnego)
i kobitę zbałamucił -
aż trzy córki były z tego...

Pośród pięknych Krety dolin
trwały te sielanki słodkie,
aż się znudził, zwiał na Olimp,
i zostawił tę idiotkę.

Teraz to już raszpla stara,
złudzeń całkiem pozbawiona,
jednak elpeeru wiara
chce ożywić pokemona.

By nowego tchnąć w nią ducha -
Bogiem trzeba jej przywalić!...
"Słuchaj, raszplo! - Co, nie słuchasz?!
Nieźle damy Ci popalić!"

Opublikowano

"W dzisiejszej polszczyźnie wymowę taką ma ł, istnieje jednak grupa wyrazów pisanych przez u, np. auto, Europa. Pozostawienie tu u nie byłoby uzasadnione, bo istnieją wyrazy o podobnej budowie, w których jednak u oznacza samogłoskę (np. nauka). Wprowadzenie zaś międzynarodowego znaku w byłoby rewolucją ortograficzną, gdyż należałoby jednocześnie zmienić obecne w na jego międzynarodowy odpowiednik: v. Szanse na przeprowadzenie takiej rewolucji nie wydają się zbyt wysokie."

za http://grzegorj.w.interia.pl

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Znaczy - ja mam polszczyznę niedzisiejszą... Wymawiam E-u-ro-pa, nie eł-ro-pa, tak samo jak na-u-ka, a nie nał-ka. Muszę więc posłuchać tak analitycznie, jak mówią w przekaziorach, tylko oczywiście - powiedzmy - nie wszyscy...
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Znaczy - ja mam polszczyznę niedzisiejszą... Wymawiam E-u-ro-pa, nie eł-ro-pa, tak samo jak na-u-ka, a nie nał-ka. Muszę więc posłuchać tak analitycznie, jak mówią w przekaziorach, tylko oczywiście - powiedzmy - nie wszyscy...
Nie zrozumieliśmy się. Wyraźnie jest napisane: "Pozostawienie tu u nie byłoby uzasadnione, bo istnieją wyrazy o podobnej budowie, w których jednak u oznacza samogłoskę (np. nauka)."
Wymawia się więc na-u-ka.
Opublikowano

Byłoby dobrze, gdyby językoznawcy przed wydaniem werdyktu JAK WYMAWIAC - zasięgali opinii
muzyków. Bo JĘZYKI (mowa) mają swoją melodię. Nie na darmo najlepiej przyswajają sobie akcent obcego języka osoby mające dobry słuch muzyczny . Wbrew opinii językoznawców (niektórych jak sądzę) o dzisiejszej (?) polszczyźnie - uważam (a jestem muzykiem) że wtłaczanie do wymowy
EUROPA (i pochodnych) naszego "Ł" jest kaleczeniem tego słowa. A więc wg mnie - właściwe jest WŁAŚCIWIE E-U-ROPA i E-u-ropejczyk, choć w stosunku do niektórych parlamentarzystów byłbym
skłonny zgodzić sie na wyjatkowe zastosowanie "ł" (małego) czyli "łojejku" czy też "łokropny ełnuch" .
ef.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Panie Franku. To, co zacytowałem powyżej, jest to opinia i wytyczne językoznawców i na tym trzeba się opierać. Nie zauważa Pan, że wymawianie u w słowie Europa brzmi sztucznie i sprawia trudności? Wymowa powinna być naturalna i opierać się na naturalnych ułożeniach krtani i języka. Wymawianie e-u-ro-pa stwarza niepotrzebną pauzę i kojarzy mi się ze słynnym "ą ę proszę ja ciebię", czyli nadgorliwością w wymawianiu zgodnym z zapisem. Jeżeli jest pan taki staranny, to może /twój/ zamiast /tfuj/, /znów/ zamiast /znuf/ i tak dalej.
Jeżeli ma Pan jeszcze jakieś wątpliwości, to namawiam do skorzystania z tego linku:
http://grzegorj.w.interia.pl/gram/isopl/gram1.html#poczat

Pozdrawiam

P.S. Niech Pan zmusi Niemców do wymawiania /euro(ełro)/ zamiast /ojro/. Życzę powodzenia.
Opublikowano

Nie zgadzam sie na porównanie słowa "twój" i podobnych do EUROPY .Nie wymawiam E-u tylko płynnie eu i ani mnie ani znajomym (nie tylko aktorom) nie sprawia to NAJMNIEJSZYCH trudnosci.
Podkreślam : płynne przejście z E do U - W płynnym przejściu przez U - fonetycznie brzmi to jak Ł, ale prosze zwrócić uwagę na układ ust : "ł" jest leniwe, wargi pozostają nieporuszone , natomiast jeżeli świadomie wymawiamy U tam gdzie ma być, to inny jest układ ust - pomimo iż fonetycznie brzmi jak Ł. W tym wypadku nie widze korelacji z okrutnie prowincjonalnym "proszĘ, bĘdĘ" itp.
Uważam, że przykład wymowy niemieckiej jest niedobry. Angielska wymowa jest jeszcze dalsza od
łacińskiej ale choć uczymy sie angielskiego - nie jest to dla nas wzorzec do naśladowania jesli chodzi o związki słowa pisanego z mówionym.

Opublikowano

Odpowiedź w byle wierszyku, np:

Gdy w potrzebie Europa
trzeba do niej wysłać chłopa
gdy w potrzebie jest nauka
my tam wysyłamy tłuka

Przestańmy sie o to czubić,
Europa da sie lubić.
Porzucimy te niuanse,
Europie damy szanse.

itd

ef

Opublikowano

w pierwszm, szóstym i ośmym wersie (IMHO)za mało sylab jest, co wymusza czytanie E - uropa...a jeśli wymusza to nienaturalnym staje się takie czytanie, wiersz traci melodykę
i tyle

pozdrawiam

ps. a może to kwestia północ/południe...?

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Dziękuję Franku za obronę mojego (jak się okazało - nie tylko mojego) sposobu wymawiania słowa "Europa". Też staram się przy pisaniu wierszy kierować zasadą melodyjności brzmienia - ale nie ortodoksyjnie, wspomagam się słuchem głównie, stąd w wersie "drżyjcie, euro-nierządnice!"
akurat "euro..." lepiej "słyszy mi się" jako dwusylabowe "eł-ro" niż jako trzysylabowe "e-u-ro...";
szczerze powiedziwszy, nie mam pojęcia, skąd się to bierze, bo konsekwentnie stosując tę zasadę, wers powinien wyglądać np. "Stop, euro-nierządnice!".
Mam wrażenie (ale tylko czysto sensualnej natury), że "Europę" jako oddzielną nazwę poprawniej jest wymawiać czterosylabowo, natomiast w złożeniach niekoniecznie; i przedrostek "euro" również różnie - być może wynika to z rytmu wersa, w którym jest użyty. I to wersa niekoniecznie w rozumieniu wersa wiersza rymowanego, ale i w prozie - w kontekście frazy wypowiedzi, a więc i w kontekście pozycji w stosunku do innych wyrazów.
Europa
jest dla chłopa
niczym ranny
opad manny.

Brzmi dobrze (przynajmniej dla mnie i dla Ciebie chyba też), jeśli wymawiamy "Europę" czterosylabowo; jeśli trójsylabowo, oczywiście powinno być np.

Jest Europa
tym dla chłopa,
czym jest ranny
opad manny.

Dla mnie to brzmi fatalnie.

Z kolei w jednej zwrotce (starego) wierszyka o charakterze szyderczym użyłem "euro" (w złożeniu) trójsysylabowo, tak:

"Nam się od świata wszystko należy -
myśmy ubodzy oraz skrzywdzeni;
europejski krzywdziciel bieży,
by biedną polskość do cna wyplenić!"

Oczywiście, jeśli słyszy się przedrostek "euro" dwusylabowo, wypadałoby np. tak to napisać:

"Nam się od świata wszystko należy -
myśmy ubodzy oraz skrzywdzeni;
zły, europejski krzywdziciel bieży,
by biedną polskość do cna wyplenić!"

Po prostu wydaje mi się, że jakiejś żelaznej reguły tu akurat nie ma - trzeba to na słuch brać. Jak znajdę chwilkę czasu, posłucham uważnie pod tym kątem, (najlepiej byłoby nagrać) naszych koryfeuszy życia publicznego, i spróbuję ułożyć kolejny szyderczy wierszyk a'propos wymowy.

Pozdrawiam.
Opublikowano

Rzeczywiście coś takiego jak u niezgłoskotwórcze istnieje (np. w wyrazie "auto"). Słownik Poprawnej Polszczyzny pod red. A. Markowskiego z roku 2003 nie notuje wprawdzie hasła Europa (widocznie nie było uznane za nastręczające kłopoty), ale przy wszystkich hasłach zawierających cząstkę "euro" ("euro", "eurocentryczny", "europeizacja" itd.) podaje w zasadach wymowy co następuje: "wym. eu-reka, nie: e-u-reka" (s.212). Zgubiłem się już kto trzyma którą stronę, więc nie opowiadam się za nikim :) mam za to naiwną nadzieję, że u niezgłoskotwórcze nie będzie już przyczyną podziałów ;)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Pani Dyrektor ogłosiła, że na Wigilię zostaną zaproszeni najlepsi maturzyści z ostatnich dwudziestu lat. Jak się okazało było to zaledwie kilka osób. Inicjatorem okazał się tajemniczy sponsor, który opłacił catering szkolnej Wigilii i DJ"a pod tym jednym warunkiem...

      Frekwencja dopisała, catering i DJ również stawili się punktualnie.

      Na początku był opłatek, życzenia, kolędy a później, no a później, to trzeba doczytać.

       

      Na scenę wyszła pani Krysia, woźna, która za zgodą pani dyrektor miała zaśpiewać Cichą noc. Pojawiła się umalowana, elegancka w swojej szkolnej podomce i zaczęła śpiewać, ale nie dokończyła, bo ujrzała ślady błotka na parkiecie. Oj, się zdenerwowała babeczka, jakby w nią piorun strzelił. Trwała ondulacja w mig się wyprostowała i dziwnie iskrzyła, jak sztuczne ognie. Przefikołkowała ze sceny, czym wywołała konsternację zgromadzonych, bo miała około siedemdziesiątki i ruszyła w stronę winowajcy. Po drodze chwyciła kij od mopa z zamiarem użycia wobec flejtucha, który nie wytarł porządnie obuwia przed wejściem. Nieświadomy chłopak zajęty gęstym wywodem w stronę blondynki otrzymał pierwszy cios w plecy, drugi w łydki i trzeci w pupę. Odwrócił się zaskoczony i już miał zdemolować oprawcę ciosem, gdy na własne oczy zobaczył panią Krysię, woźną, złowrogo sapiącą i charczącą w jego stronę i zwyczajnie dał nogę.

       

      – Gdzieeee w tych buuutaaach pooo szkooole?! Chuuliganieee! – Ryknęła Pani Krysia i jak wściekła niedźwiedzica rzuciła się w pogoń za chuliganem.

       

      Zgromadzeni wzruszyli ramionami i wrócili do zabawy. DJ, chcąc bardziej ożywić atmosferę, puścił remiks „Last Christmas”, od którego szyby w oknach zaczęły niebezpiecznie drżeć.

       

      Wtedy to się stało.

       

      Wszystkich ogarnęło dzikie szaleństwo. No, może nie wszystkich, bo tylko tych, którzy zjedli pierniczki.

      Zaczęli miotać się po podłodze, jakby byli opętani. Chłopcy rozrywali koszule, dziewczęta łapały się za brzuszki, które błyskawicznie wzdęły się do nienaturalnych rozmiarów. Chłopięce klatki piersiowe rozrywały się z kapiszonowym wystrzałem i wyskakiwały z nich małe Gingy. Brzuszki dziewcząt urosły do jeszcze większych rozmiarów i nagle eksplodowały z hukiem, a z ich wnętrza wysypał się brokat, który przykrył wszystko grubą warstwą.

      Muzyka zacięła się na jednym dźwięku, tworząc demoniczny klimat.

       

      Za to w drzwiach pojawił się niezgrabny kontur, który był jeszcze bardziej demoniczny.

      Sala wstrzymała oddech, a Obcy przeskoczył na środek parkietu szczerząc zęby, na którym widoczny był aparat nazębny.

       

      – Czekałem tyle lat, żeby zemścić się na was wszystkich!

       

      – Al, czy to ty? – zapytał kobiecy głos.

       

      – Tak, to ja, Al, chemik z NASA. Wkrótce na Ziemi pojawią się latające spodki z Obcymi, którzy wszystkich zabiją.

       

      – Chłopie, ale o co ci chodzi?

      – zapytał dziecięcym głosem ktoś z głębi sali.

       

      – Wiele lat temu na szkolną Wigilię upiekłem pyszne pierniczki. Zostały zjedzone do ostatniego okruszka, ale nikt mi nie podziękował, nikt mnie nie przytulił, nikt nie pogłaskał po główce, nikt mnie nie pobujał na nodze. Było mi przykro. Było mi smutno. Miałem depresję!

      Nienawidzę was wszystkich!

       

      Tymczasem na salę wpadła pani Krysia, woźna, kiedy zobaczyła bałagan, dostała oczopląsu, trzęsionki, wyprostowana trwała ondulacja stała dęba i zaryczała na całą szkołę:

       

      – Co tu się odbrokatawia!

       

      – Ty, stary patrz, pani Krysi chyba styki się przepaliły. – Grupka chłopców żartowała w kącie.

       

      Pani Krysia odwróciła się w ich stronę i poczęstowała ich promieniem lasera. To samo zrobiła z chłopcami-matkami małych Gingy i dzięwczętami, które wybuchły brokatowym szaleństwem.

      – Moja szkoła, moje zasady! – krzyknęła pani Krysia, woźna.

       

      Na szczęście nie wszyscy lubią pierniczki.

       

      Maturzyści, zamiast uciekać, wyciągnęli telefony. To nie była zwykła Wigilia – to była `Tykociński masakra`. DJ, zmienił ścieżkę dźwiękową na „Gwiezdne Wojny”.

       

      Grono pedagogiczne siedziało na końcu sali, z daleka od głośników DJ'a, sceny, całego zamieszania i z tej odległości czuwali nad porządkiem. Nad porządkiem swojego stolika.

       

      Później Pani dyrektor tłumaczyła dziennikarzom, że Wigilia przebiegła bez zakłóceń, a oni robią niepotrzebny szum medialny.

       

      Nie wiadomo, co stało się z chemikiem z NASA, ale prawdą było, że pojawiły się spodki, ale nie z UFO, tylko na kiermaszu świątecznym, które każdy mógł dowolnie pomalować i ozdobić.

       

      Pani Krysia, woźna, okazała się radzieckim prototypem humanoidów - konserwatorów powierzchni płaskich.

       

      To była prawdziwa Tykocińska masakra, która zaczęła się niewinnie, bo od...

       

      Wesołych Świąt!

       

       

  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • BITWA MRÓWEK   Pewnego słonecznego dnia wracałem do domu z grzybobrania. Obszedłem jak zwykle swoje ulubione leśne miejsca, w których zawsze można było znaleźć grzyby, lecz tym razem grzybów miałem jak na lekarstwo. Zmęczony wielogodzinnym chodzeniem po pobliskich lasach w poszukiwaniu grzybów i wracając z mizernym rezultatem nie było powodem do radości i wpływało negatywnie na ogólne samopoczucie. Pogoda raczej nie dopisywała i tutaj mam na myśli deszczową pogodę, lecz nie można było tego nazwać suszą. Wiadomo jednak, że bez deszczu grzyby słabo rosną albo wcale.  Grzybiarzy również było niewielu co raczej nikogo nie może zdziwić podczas takiej pogody. Wracałem więc zmęczony i z prawie pustym koszykiem, a że do domu było jeszcze kawałek drogi, postanowiłem odpocząć sobie przysiadając na trawie, która dzieliła las z drogą prowadzącą do domu. Polanka pachniała sianem, a świerszcze cały czas grały swoją muzykę, tak więc po chwili zapadłem w drzemkę.  Słońce przygrzewało mocno, a w marzeniach sennych widziałem lasy i bory obfitujące w przeróżne grzyby, a wśród nich prym wiodły borowiki i prawdziwki, były tam również koźlaki, osaki, podgrzybki, maślaki i kurki.  Leżałem delektując się aromatem siana czekającego na całkowite wysuszenie, a przy słonecznej pogodzie proces ten był o wiele szybszy. Patrząc w bezchmurne niebo nie przypuszczałem, że za chwilę będę świadkiem interesującego, a nawet fachowo mówiąc fantastycznego widowiska.  Wspomniałem już, że w pobliżu polanki gdzie odpoczywałem przebiega piaszczysta leśna droga i właśnie na niej miało odbyć się to niesamowite widowisko. Ocknąłem się z drzemki i zamierzałem ruszać w powrotną drogę do domu, gdy nagle zobaczyłem mrówki, mnóstwo czarnych mrówek krzątających się nieopodal w dziwnym pośpiechu. Postanowiłem więc pozostać ukrywając się za pobliskim drzewam obserwując z zainteresowaniem poczynania tychże mrówek. Słońce powoli chyliło się ku zachodowi. Mrówki gromadziły się na tej piaszczystej drodze i było ich coraz więcej, lecz bardziej zdziwiło mnie co innego w ich zachowaniu. Zaczęły ustawiać się rzędami, jedne za drugimi, zupełnie jak ludzie, jak armia szykująca się do bitwy. Zastanawiałem się po co to robią, ale długo nie musiałem czekać na wyjaśnienie zaistniałej sytuacji, ponieważ właśnie z drugiej strony drogi zobaczyłem nadchodzące w szyku bojowym masy czerwonych mrówek. Cdn.       *********************************
    • Plotkara Janina, jara kto - lp.   Ma tara w garażu tu żar, a gwara tam.   To hakera nasyła - cały San - areka hot.   Ma serwis, a gra gar gasi, wre sam.   Ima blok, a dom - o - da kolbami.   Kina Zbożowej: Ewo, żab zanik.   Zboże jeż obzikał (kłaki).   (Amor/gęba - babę groma)   A Grażyna Play Alp, anyż arga.   Ile sieci Mice i Seli?   Ot, tupiąca baba bacą iputto.                      
    • Ma mocy mało - wołamy - co mam.    
    • Kota mamy - mam, a tok?  
    • A ja makreli kotu, koguta lisi Sila. -  tu go kuto  kilerka Maja.          
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...