Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Chyba każdy człowiek zmagał się z jakimś nałogiem. Problemy z używkami wydają się już czymś powszednim. Jednak najdziwniejsze wydają się te, które nie dotykają zbyt dużej grupy ludzi. W pracy na kopalni popularnym nałogiem jest tzw skrót. Skrót to skrócony czas pracy. Oznacza to, że górnik pracujący w szczególnych warunkach może wyjechać po 6h od zjazdu zamiast po 7,5h. Są ludzie, dla których skrót jest najważniejszym elementem pracy na kopalni. Mogą nosić banany (żelazo - obudowa zabezpieczająca ociosy), na ramieniu w najgorętszych i najbardziej suchych dziurach. Byle tylko wyjechać trochę wcześniej. Zaznaczę, że miejsce pracy dla osoby niezwiązanej z górnictwem mogła by skojarzyć się z przedpokojem domu Belzebuba... Jednak to tylko takie preludium...

Wiele osób pewnie doznało tego w swoim życiu. Chodzi o utratę głowy dla osoby/przedmiotu. Nie mówię o uczuciu, w którym nie możemy żyć bez obiektu naszego pożądania. A samo poczucie mrowienia na skórze gdy jesteśmy obok siebie. Przeżyłem to z Ireną z mojej pracy. Dawno nie mieliśmy okazji współpracować razem jednak wczoraj się udało. Przypomniały mi się dniówki kiedy oddawaliśmy się prędkości na najdłuższych przekopach kopalni KWK Mysłowice-Wesoła. Irena jest niezwykła w swoim fachu. Tak jak w życiu, w pracy jestem wyjątkowo spokojny. Jednak ona potrafi ze mnie wyciągnąć najbardziej szalone cechy. Namówiła mnie na wiele ryzyka...

 

Zwykle pracuję jako maszynista lub manewrowy/konwojent podziemnej kolei. Czyli członek 2 osobowej brygady. Na kopalni ograniczenie prędkości to 3,5 m/s dla przewozu ludzi oraz materiałów specjalnych oraz 5m/s w trakcie przewozu zwyczajnego materiału. Metr na sekundę oznacza 3,6 kilometra na godzinę tak więc w uproszczeniu ograniczenia sięgają 12,6km/h oraz 18km/h. Oczywiście prędkość też trzeba należycie dostosować do warunków. 

 

Irena wielokrotnie namówiła mnie do łamania przepisów. Wczoraj poczułem znowu jej szaloną energię. Ostatecznie udało mi się powstrzymać, ale poczułem coś niesamowitego przypominając sobie naszą współprace wiele miesięcy temu, bardzo często w weekendy. W soboty i niedziele było najgorzej. Często musieliśmy zawieźć ludzi ze ściany pod szyb na wyjazd. Oni zjeżdżali trochę później ode mnie przez co najbardziej im pasowało wyjechać o 22. My jednak zjeżdżaliśmy o 14, a zmianę dostawaliśmy o 22 (zmienialiśmy się już na powierzchni) to musieli się dopasować do naszego wyjazdu. Sygnalista (bez niego nie ma możliwości wyjechać z poziomu) wyjeżdżał ok godz 21:20-21:25, a jego zmiennik zjeżdżał chwilę przed 22. Tak więc gdy ludzie przychodzili o 21:00 miałem ok 20 minut na przejechanie 4km. Co ciekawe wystarczy, że się spóźnią 5 minut i już pojawia się spora obawa, że nie damy rady wyjechać o odpowiedniej godzinie.

 

Z Ireną raz zaryzykowaliśmy i udało się przejechać ten odcinek w 15 minut, następnym razem w 14, później 13 aż udało nam się dojść do 12 minut. Był to niewątpliwy rekord i bariera nie do przekroczenia. Jednak zmuszała do prędkości przekraczającej wyobraźnie przeciętnego maszynisty. Dla przypomnienia 12,6km/h do górna "legalna" granica, moja wariacka prędkość oznacza niecałe 20km/h. W warunkach dołowych sprawia spore wrażenie, na powierzchni jest śmiesznie niska. 


Jednego dnia z Ireną pruliśmy swoją wyuczoną prędkością. Jednak wtedy wyjątkowo nie musieliśmy się spieszyć, chłopacy nawet prosili żebym tym razem dał sobie na luz, bo nie ma sensu marznąć pod szybem kiedy mamy czas. Jednak praca z Ireną tak elektryzowała, że musiałem dać z siebie wszystko. W połowie trasy zbyt późno zacząłem podnosić nogę na pedale gazu i wyskoczyliśmy z szyn. Obydwoje strasznie się poturbowaliśmy. Na szczęście Irena jako lokomotywa wąskotorowa nie czuła tego bólu w kościach co ja. Nie było czasu na narzekanie, musiałem w nielegalny sposób za pomocą jakiegoś starego, znaleźnego łańcucha wstawić Irenkę z powrotem na torowisko. Na szczęście w takiej sytuacji wszystko się udaję i o 21:18 byłem pod szybem. Jednak wtedy nauczyłem się pokory. Trzeba brać pod uwagę nagłe sytuacje. Już się nie dam zaskoczyć, jednak praca z Irenką kusi moją mroczną duszę. Jest najszybszą maszyną na mojej kopalni, a gaz chodzi tak idealnie, że chcę się go przyciskać do samego dołu. Wolę unikać pięknej Ireny, dla bezpieczeństwa swojego oraz braci górników. 

 

 

PS. Napisałem w sobotę dla kilku osób, jednak namówiono mnie do opublikowania dla szerszego grona. Pani B. była pierwszą recenzentką, bez Ciebie ta historia nigdy nie opuściła by mojej głowy!!!

Opublikowano

Lubię takie niespodzianki i dlatego krótkich form nie czytam od końca. Tytuł opowiadanka sugeruje, że Piękna Irena to osoba i sposób w jaki opisujesz swoją przygodę z Ireną przyciąga do kontynuowania lektury i nagle czytelnik się dowiaduje, że Irena to lokomotywa. Świetne jak dla mnie.

Serducho i pozdrowienia :)

Opublikowano

Te Kobiety Ciebie kiedyś zaprowadzą nad kant przepaści :)

Kiedy sobie pomyślę o wszystkich lokomotywach o żeńskich imionach od A do Z to aż mi straszno. Co Ty nam jeszcze zaaplikujesz?

:)))

Wiesz, że masz Dar pisania? Wiesz:))

Uściski 

 

P.s.szykuj następne! 

Opublikowano

Nie chciałem publikować, ale spodobało się wszystkim czytelnikom więc postanowiłem jednak wrzucić na forum:)

 

Dziękuję za opinię, miło zostać docenionym :)

 

Gdyby nie Panie Aira i Iwona to bym nawet tego nie napisał:P

  • 3 tygodnie później...
Opublikowano

Dobre! Takie swojskie i chwilami zabawne. Myślę, że "bohater" w postaci Ireny, został naprawdę świetnie opisany we współpracy z Tobą na kopalni ;-) Z przyjemnością przeczytałem...

Pozdrawiam :-)

Opublikowano

Zacznijmy może od małej korekty tekstu.

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Proponuję po skrócie kropkę. 

Przed "żebym" i "kiedy" przecinek.

 

A może przed "czyli" przecinek, potraktować całość jako jedno zdanie?

 

Proponuję "mogłaby".

 

Przed "gdy" przecinek.

 

W tym zdaniu coś nie gra. Wiem, co chciałeś wyrazić, ale na pewno nie powinieneś w ten sposób tego wyrażać. Może np. Ryzyko było naszych chlebem powszednim. Ryzykowałem wiele. 

Trzeba by zadbać o to zdanie: w wyrazie "współprace" dopisać ogonek, żeby było "ę"; przed "przypominając" postawić przecinek. Musisz to zdanie przeredagować, np. ... czułem się niesamowicie, wspominając naszą kilumiesięczną współpracę...

 

Gaźnik, tekst wymaga korekty. Podoba mi się pomysł, aby jego bohaterką uczynić lokomotywę. Ukazany tutaj związek człowieka z maszyną działa na plus tego utworu.

Opublikowano

Niestety ja jestem wielkim leniem. Jak już piszę to tylko spontanicznie. Zawsze sobie obiecuję poprawę, a potem olewam stare testy i żyję dalej. Nie umiem już tego zmienić. Pierwsza czytelniczka dopiero miała pod górkę, zostawiłem kilka rażących ortografów :D

Opublikowano

Gaźniku, świetne. Świetna narracja, tematyka. Niesamowita opowieść. 

 

Co do różnych niedociągnięć w tekście, to omówiła je juz @Alicja Jonasz i zapewne wspomiana przez Ciebie Pani B.

 

Tylko, ze nie wszystko poprawiłeś, ale jak sam stwierdziłeś:

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

????

 

Ale z tekstu to nie wynika - nie wiem czy Ty bohaterem jestes, czy bohater fikcyjny, ale pracowity, ze hej, tylko nieostrożny. Tak nie można:
 

Rekord? Bariera nie do przekroczenia? A jednak pobiłeś rekord, barirę przekroczyłeś. 

 

Eh, Gaźniku, fajne jest tez to:

 

 

Heh. Rzeknę. 

 

 

I oczywiście zakończenie, o którym juz wcześniej komentujący wspomnieli:

 

 Wiesz, że Imię Irena oznacza osobę niosącą spokój?

 

I tu się pięknie komponuje:

 

 No serducho masz tak wielkie o:

 

To mój ulubiony wisiorek.  Jeszcze raz gratuluję tak fajnej i zawierającej tyle merytorycznej wiedzy, opowieści. 

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Opublikowano

Czasem człowiek chcąc być najlepszy popełnia fatalne błędy. Moje pisanie wygląda jak jazda Irenką w tamtych czasach ;)

 

Piękny wisiorek :)

 

Tutaj pasuje taki

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Za wcześnie wydobyty by stał się diamentem, a mimo wszystko wygląda pięknie (prawie mi się zrymowało :D)

 

Do zobaczenia jutro Justyno :)

  • 4 miesiące temu...
Opublikowano

@Gaźnik szkoda, że nie skorzystałeś z korekty Alicji. Tekst aż się o to prosi. Opisujesz ciekawie, zaskakujesz, dowiedziałam się wielu ciekawych rzeczy, ale błędy kolą w oko i to bardzo:(

Serdeczne:) A dla Ireny serduszko:)

  • 2 tygodnie później...
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Pewnie masz rację, ale nadal pomimo usilnych starań nie potrafię wprowadzać korekt. Wszystko co piszę powstaję spontanicznie, to moja największa życiowa ułomność. Nie potrafię pracować z tekstem... 

 

Pozdrawiam i dziękuje za komentarz. :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Nie ma to jak turkus morza:)
    • @Robert Witold Gorzkowski To będzie dla mnie przyjemność :) Zawsze piszę wiersz na kartce. Pomazana moim myśleniem :) Póżniej czytam z kartki do notesu samsunga. Poprawiam wariactwa i dopiero wklejam. Kartkę z tworzenia mam. Jest Twoja.   Pewno, że z przyjemnością "wezmę" coś Twojego. Tylko daj adres na priv. Dziękuję.  
    • Odeszła, zanim przyszła. Zeszła z mojego istnienia jak światło gasnące za horyzontem, jak oddech, który znika z powietrza. Nie zostawiła blizn - tylko ciszę, której nie można dotknąć. Byliśmy snem, który się nie zaczął, a jednak obudziłem się z jej śladem na policzku. Byliśmy krwią, w której nie zamieszkało żadne serce, a jednak moja nabrała koloru jej subtelności. Całowaliśmy się w języku, którego nikt nie znał. Teraz gryzę litery rozsypane na portalu, kwaśne, jakby alfabet umarł w moich ustach i wziął ze sobą wszystkie możliwe „przepraszam”. Paragon za nadzieję leżał obok - wyglądał jak wspomnienie. Rozstaliśmy się bez słowa. Jakby ktoś przeciął powietrze żyletką i kazał nam iść w przeciwnych kierunkach we wnętrzu tej samej minuty. Milczenie - ostatnie zdanie. Zostały po niej okruchy, z których nie da się złożyć chleba: ciemne pęknięcia w świetle poranka, guziki z koszuli, której nigdy nie miała, zapach, który pachnie jak zbyt późne pytanie - „czy to coś znaczyło?” – wypowiedziane w próżnię. I włos - kasztanowy, zatrzymany w futrynie światła, jakby cień jej nieobecności miał kolor. I niebieski odblask jej oczu w lustrze, który nie był moim spojrzeniem, ale patrzył na mnie z wyrzutem. I cytryna w lodówce - przecięta, sucha, uśmiechnięta krzywo jak stary żart, którego nikt już nie opowiada, ale wszyscy pamiętają śmiech, bo echo bywa głośniejsze niż głos. Kiedyś wydawało mi się, że w jej głosie słyszę „do zobaczenia”, ale echo powtarzało tylko: „nigdy, nigdy, nigdy”. Czuję się jak jezioro, w które wrzucono skałę - a żadna fala nie powstała. Jak skóra, która pamięta dotyk, choć nie było dłoni. Jak Persefona, która nie wróciła na wiosnę - a ziemia zamilkła na zawsze. A ja - z ziarnem granatu rozgniatanym językiem w ustach pełnych żalu. Zegar tyka, ale wskazówki stoją. Czas oddycha – nie rusza się z miejsca. Chwile gonią się nawzajem, a ja - w tym wszystkim – znowu umieram w rozpaczy. Chodzę po pokoju jak niedokończona modlitwa. Moje mysli - jak koty bez właściciela: gryzą, drapią, miauczą w rytmie rozpaczy. Kładę się na podłodze jak porzucona metafora. Ściany są zrobione z jej spojrzenia, a sufity - z tego, czego nie powiedziała. Kochaliśmy się przez skórę duszy, a teraz moja dusza ma wysypkę z małych, czerwonych „gdyby”. I wtedy pękła szklanka. Nie spadła. Po prostu pękła na stole - jakby nie wytrzymała tego wszystkiego za mnie. Zostało mi echo jej oddechu, rozsypane w głowie jak tabletki LSD w kieszeni po końcu świata. A niebo? Cholerne niebo - ciąży nade mną jak zasłona bez gwiazd, zimna, ciężka, nieprzenikniona. Cisza rozdziera czas na strzępy. Migotanie bez światła. I nikt nie odpowiada.
    • @Berenika97 Bereniko. To Twoje komentarze są przepiękne. Dziękuję uśmiechami :):):)     @Alicja_Wysocka Al. Oj, potrafisz, potrafisz :) Ty jestes literacką bestią :)  W najlepszym tego słowa znaczeniu !!! Dziękuję za uroczy komentarz :) Polne słoneczniki Ci kładę u stóp :)     @Annna2 Aniu. Tak jest. Jak drzewo ! Dziękuję Aniu.    
    • @Migrena z tą prostotą to prawda, tak miało być dzięki
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...