Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

czemu oni tak się patrzą,

jakby wzrokiem ich spoglądały

na mnie setki diabłów bezczłowieczych,

które pragną zakraść się do mojej głowy

 

nie wiem gdzie jestem 

co to za miejsce

jestem spragniony

dłonie mi się pocą

usta mam spierzchnięte 

 

nie wiem gdzie jestem 

kim są ci ludzie 

dziwnie tak stoją

dziwnie się patrzą 

co to za miejsce 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Chyba się już zakradły :))

Kompletnie nie wiem co chodzi...może po kilku głębszych dojdę do sedna.

 

Czy Autor ma ochotę na podanie interpretacji? Byłabym wdzięczna :)

 

Z szacunkiem dla trudu...

Opublikowano

U Patryka jak ostatnio mrocznie, aczkolwiek lubię te Twoje mroki :-) Lubię zakamarki duszy.
Tekst ... podmiot ma omamy, pod wpływem  jest? schizofrenia? Tak czy siak, coś dolega. 
Czekam na więcej tekstów. 
Bo lubię. :-)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Tak, to uczucie obezwładniającego smutku, rozczarowania, kiedy po twojej twarzy widać całą plejadę emocji i będąc w jakimś miejscu, zupełnie - przez pryzmat  negatywnych uczuć - nie zwracasz uwagi, gdzie jesteś. Zatracasz poczucie własnej tożsamości. Snujesz się wśród ludzi, a oni dostrzegając Twój negatywny stan, patrzą się na Ciebie podejrzliwie.

 

chcialem utrzymać wiersz w klimacie ciemnym.

 

przyczyna takiego stanu? może zdrada, może śmierć bliskiej osoby,śmiertelna choroba 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

PL może mieć chorobę psychiczną, albo jest po zażyciu jakiegoś mocnego środka. 

Temat podjęty z ciekawej perspektywy. Jest interesująco.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Smutne Patryku, dziękuję że podzieliłeś się ze mną tym "smutkiem".

Wiesz myślę,  że ludzie najczęściej nie rozumieją stanów emocjonalnych przeź kto sami nie przeszli. Wczuć się w sytuację innego człowieka nie jest możliwe.  Nawet jeśli się chce być super empatycznym. 

Pisałam kiedyś tak mroczne wiersze, że przeraziłam nawet poetów. Ten stan mam za sobą. Szczerze mówiąc nie służył mi...

Uściski 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Witam Patryku. Zagubienie. 

 

Pragnienie i spocone dłonie - to dla mnie wyjątkowe przeciwieństwa, a jednocześnie i podobieństwa. 

 

Na pustyni czujemy pragnienie, jezeli jeszcze jest w naszym ciele woda, to wydziela ono pot. Ale pot jest słony. NIgdy robitkowie na morzu nie pija słonej wody - to śmierć. A widzą wodę; ogrom wody. 

 

 

Czasami, gdy człowiek jest w ogromnym stresie, widzi świat, jakby przez szybę. 

 

Dobry neologizm.     Pozdrawiam. j. 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Tak wiem, podmiot liryczny :)

ale pewne zachowania i schematy są takie same...Galeria w charakterze królika doświadczalnego brzmi dla mnie super ;)

Opublikowano

Pomyślałam sobie, że brakuje temu wierszowi "wprowadzenia". Wiem, brzmi głupio ale po twojej interpretacji i wyjaśnieniach  (nie znam Ciebie), pasuje mi pierwszy wers taki:

ja wśród tłumu 

 

:)

Opublikowano

Wieki temu napisałem coś takiego:

 

Godziny światła są takie krótkie... Gdy przychodzi ciemność rozprasza ją jedynie skąpy blask księżyca. Za oknem tylko wiatr i jakieś cienie. Przed chwilą ktoś szarpał za klamkę... a ja w ciemnym pokoju. Tylko kot i pies. Nigdy nie byli moimi przyjaciółmi. Teraz patrzą na mnie. Spiskują i czekają. Znów ktoś szarpał za klamkę. Oni tam są! Czekają na mój ruch, a ja nie mogę. Sam, sam zamknięty w ciemnym pokoju. Tylko ten pająk na ścianie. Taki duży. Zbliża się! Taki duży. Nie! To jest... nietoperz! I pysk ma cały we krwi. Nie mogę spać. Gdy zamykam oczy spadam w otchłań na dnie której kipi lawa. To boli. Znowu jakiś cień przemknął za oknem. Boli mnie noga... boli! Wgryza mi się w nią biały robak. Jeszcze wczoraj widziałem wystający biały odwłok. Mógłbym go wyciągnąć gdyby nie ten... paraliż. Ktoś kołatał do okna. I ten cień... Krew, krew na ścianie. Skąd krew??? To jakiś napis. Spróbuję przeczytać: „KTO ŻYJE ŹLE...” dalej nie mogę. Ćma usiadła mi na twarzy. Taka wielka! Czy to już koniec, czy dopiero początek? Godziny światła są takie krótkie...

 

Twój wiersz w jakiś sposób ten tekst przypomniał :)

 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Powitajmy naszego gościa gromkimi brawami! Jest inny. Może zbyt inny. Odróżniający się zbytnio od swoich sióstr i braci. Od wszystkiego, co wokół się śmieje i drwi, i kąsa...   Panie i panowie! Przed państwem: 3I/Atlas! Kometa wielka jak wyspa Manhattan. Jak rąbnie, będzie po nas. Zostanie co najwyżej trochę kurzu.   Kurtyna!   Ustają szurania krzeseł, pokasływania, chrząknięcia w kłębach papierosowego dymu, w odorze alkoholu, rozpuszczalników...   W zdumionych szeptach rozsuwają się zatłuszczone poły szarej marynarki… Ekshibicjonista! - krzyczą ochrypłe głosy.   Po chwili wahania…   Po chwilowym, jakby potknięciu… Nie! To tylko iluzja. To tylko taki efekt, który aż nadto zdaje się złudny.   Klaun to jakiś? Pokraka? Wymachuje laską w bufiastych spodniach i przydużych butach.   Nie. Zaraz! To nie tak! Zaciskam powieki. Otwieram...   I już wkracza na scenę tryumfalnie, cała w pozłocie, jakby w aureoli świętego widziadła. W mieniącej się zielenią, purpurą, czerwienią osadzonej mocno na skroniach koronie. Roztrząsa swój warkocz, rozpościera. W jakiejś optycznej aberracji, imaginacji, eskalacji…   Powiedz, czemu ma służyć ta manifestacja, ten świetlisty kamuflaż, niemalże boski? Nasłuchuję odpowiedzi, lecz tylko cisza i szum narasta w uszach. Szmer promieniowania.   Jarzy się kosmiczna pustka zamknięta w krysztale. W tej absolutnej otchłani mrozu. W tej straszliwej samotni przemijania.   Materializują się dziwne omamy poprzez wizualizację, która przybliża do celu. Co się ma takiego wydarzyć? Coś przepięknego albo innego. Albo jeszcze innego…   Mario, Maryjo, jakaż ty piękna! I tu jest haczyk. Albowiem jesteś zbyt pociągająca jak na tę świętość zstępującą z niebiesiech.   To niemożliwe!   Mój ojciec wołał cię w trakcie alkoholowej maligny. Wołał: „Mario, Mario!”, tak właśnie wołał, leżąc pijany, zapluty, zmoczony skwaśniałym moczem, zanim skonał w błysku nuklearnego oświecenia. Na szarym stepie, deszczowym, gdzieś na stepie nieskończonego czasu.   W domu drewnianym. Samotnym. Jedynym…   Nie ma już i domu, i cienia, który pozostał po ojcu. Wyparował jak tylko może wyparować ostatnie tchnienie.   A teraz zbliża się mozolnie w jaskrawym świetle, kołysząc biodrami. Maria. Ta Maria jego jedyna... I w tym świetle nad głową skojarzonym z kołem, ze skrzydłem, narzędziem, wiórem, bądź iskrą. Bądź odpryskiem jakiejś odległej gwiazdy. Bądź gwiazdy...   Dlaczego to takie wszystko pogmatwane? Korektura zdarzeń widziana przez ojca. Tuż przed zamknięciem na zawsze zamglonych oczu.   A może to właśnie forma ataku obcego umysłu, jakieś oddziaływania nieznane?   Ach, gość nasz promieniuje tajemniczym blaskiem i coraz bardziej lśniącym. Płynie. Nadlatuje. Jest już blisko…   (Szanowni Państwo, prosimy o oklaski!)   A on, a ono, a ona… -- roztrąca atomy wszechświata swoim niebiańskim pługiem. I odkłada na boki, jakby lemieszem.   Przestrzeń będzie żyzna.   Wyrosną w niej całe roje, gęstwiny… Zakorzenią się kłębowiska splątań dziwnych i nieokiełznanych rodników zgrzybiałej pleśni, szemrzących od nieskończonego wzrostu.   Pojawi się czerń. I czerń za nią kolejna. I znowu…   O, już widać ogrom przestrzeni pozostawionej w tyle. A w niej pajęczyna. Utkana. Połyskliwa i drżąca… Sperlona gwiazdami jak kroplami rosy.   Ale to nie koniec. To dopiero początek przedstawienia!   Lecz tutaj gwiazda jest o dziwo czarna. Obraca się i wpatruje swoim hipnotycznym, jednym okiem. Na kogo? Na co? Na mnie. Bo na mnie tylko jedynie. I ta gwiazda, ta grawitacyjna czeluść nieskończenia jak czarna dziura...   Chodź tu do mnie, moja ty tajemnico! Chodź… Prosto w moje w ramiona.   Dotknij mnie i olśnij w swojej potędze wniebowzięcia! Albowiem doznałem wniebowstąpienia. Raz jeszcze wznoszę się wysoko. I raz jeszcze przenikam ściany.   Ściana lśni w promieniach słońca. Na razie nie widzę szczegółów i muskam palcami wyżłobienia karafki. Patrzę przez płyn przezroczysty. Patrzę pod światło. I słyszę tak jakby wołanie z daleka. Na jawie to wszystko? We śnie? Wszystko się kołysze…   Lecz cóż to za statek, co rdza go zżera? Cóż to za wrakowisko? Cóż za wielkie zwątpienie?! To jest przejmująco kruche i wątłe. Przesypuje się przez palce proch brunatny.   A tam widzę. A tam wysoko. Przybywa z oddali zbyt wielkiej, by moc to pojąć rozumem.   I jednocześnie mam to w dłoniach i ściskam. Jądro wyłuszczone. Jądro moje jedyne, spalone i sine… tego ciała jedynego, wniebowziętego. Jądro niklowo-węglowe, żelazne...   Jest to tutaj i jednocześnie tego nie ma. Jądro masywne jarzy się w popiele...   Zbyt dużo tego wszystkiego. Za dużo naraz jeden. Nie wiem. Nic nie wiem. Odchyleń w pionie odczuwam zbyt wiele.   Za dużo. Więcej już nie mogę. Butelka ląduje w kącie pokoju z trzaskiem i brzękiem. Z rozprysłymi kroplami wokół cienistych twarzy, wokół wystających zewsząd dłoni, rozczapierzonych palców.   Kołysze się wszystko. Kołysze. Jak na okręcie w czasie sztormu. Szklanki, talerze sypią się ze stołu. Spadają na podłogę z hałasem ostrym jak igła.   Lecz może to moje tylko drżą źrenice? Może to od tego? Ale światło jest majestatyczne i piękne. I równe. I proste. I pędzące na wprost. Na zderzenie ze mną…   A jeśli mnie dotknie – zniknę.   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-09-21)      
    • Ty tutaj jesteś aż człowiekiem masz wolny wybór oraz wolę nie pozwól na to by być echem myśl samodzielnie - to Twój oręż :))
    • @Bożena De-Tre Wzajemnie, dobrego tygodnia!
    • @Nata_KrukJak dla mnie wrzesień,to jeszcze tak :), ale już później, to już na nie :)) A wiersz świetny:) Pozdrawiam:)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...