Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

lecz ona nie wróci

- kiedyś wyparuje,

czas istnienie skróci ...

  • 2 tygodnie później...
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

W kropelce wody może się zamknąć spora część oglądanego świata - ale i tak za chwilę spłynie... Chyba że spoczywa na liściu - lecz wtedy wyparuje... Świat zamknięty w kropelce na powierzchni przetrwa jednak trochę dłużej...

Pozdrawiam nawzajem :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Tak, bo tu jest pewna przewrotka :). Ten świat nie jest częścią kropelki, to kropelka jest częścią świata, a jego zamknięcie w kropelce jest tylko złudzeniem, a właściwie naturalnym zjawiskiem optycznym. Kropelka nie odpływa też w nicość i, tym bardziej, nie zabiera w nią świata. Czyli trochę tak jak w Twoim wierszu :). I jeszcze jedno, świat w kropelce nigdy by nie zaistniał bez udziału patrzącego :).

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Masz zupełną rację. :) Często jednak ulegamy złudzeniu i skupiamy wzrok na mikroświecie zamkniętym w kropelce... Kiedy kropelka znika, zabiera ze sobą odbicie / złudzenie świata. Zawsze jednak wraca... :) Pozostaje jednak kwestia, kiedy oglądany świat jest tylko odbiciem? I w czym się odbija?

Zgadzam się również, że do zaobserwowania odbicia konieczne jest oko obserwatora...

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Dokładnie :). Zmieniając nieznacznie kąt patrzenia lub odległość obraz zmienia się lub znika. Często więc widzimy tylko to co chcemy zboczyć (lub nie widzimy tego co moglibyśmy zobaczyć), a nie to co jest naprawdę, popadamy w schematy i stereotypy. Nomen omen, jak widać :) o kropelce wody można opowiadać naprawdę długo :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

...bo kropelka wody pokrewna jest lustrom - a lustra to temat-rzeka (w której też się można odbijać :)... Jednak widać odbicia są w świecie potrzebne, skoro jest ich aż tak wiele... :) A spostrzeganie tego, co chcemy zobaczyć, to kolejny temat-rzeka... 

  • 6 miesięcy temu...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Natuskaa

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Buch!    Rach!   Ciach!   Maszyna  Czy strach?   I życie ukryte  Za zasłoną świadomości    Bo czas nie ma  Dla nikogo litości    Gdy pędzi za nieznanym 
    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
    • Ma Dag: odmawiam, a i wam Doga dam.        
    • Samo zło łzo mas.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...