Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Jeśli odejdę...
świat będzie uboższy o tę odrobinę ciepła
o odrobinę czerwieni zalewającej serce
o krew opływającą ręce
o uśmiechu kroplę
o odgłos płaczu w tętnie...

świat będzie uboższy o mnie...
beze mnie...

Opublikowano

powiem wam, dlaczego uważam, że tekst jest przegadany.
ja szukam w poezji olśnienia. wstrząsu! orgazmu!
niech te ulotne słowa do mnie trafiają brutalnie i nachalnie!
gdy mi się wryją w pamięć i pamięć tą rozprują - to jest to!
a niepotrzebne słowa, zdania i wersy tylko mi te doznania rozmywają.
Wg. mnie (i dla mnie) poezja powinna być mocna jak spirytus a nie jak piwo rozcieńczone sokiem.

"świat będzie uboższy o mnie...
beze mnie... " - świeże i pobudzające. reszty nie trzeba:)

pozdrawiam serdecznie
S.N.

Opublikowano
CYTAT (Krzysia Skrzypczynska @ Aug 28 2003, 05:21 PM)
a mi się bardzo podoba i zdanie, że "tekst jest przegadany.
ja szukam w poezji olśnienia. wstrząsu! orgazmu!" w wykonaniu stwora z dziwną ksywą jest dla mnie śmieszne. Można takich tworów, stworze, poszukać gdzieś obok. Są i takie. A stąd fyrrrr! Nie rozumiesz piękna.

Krzysia Skrzypczynska
skoro dla Ciebie moje imię i nazwisko to dziwna "ksywa" to ja już sam nie wiem co powiedzieć... blink.gif (może Ty się czepiasz w odwecie jakimś, może do Twojego też ktoś się czepia?)
tylko pogratulować!
nie mów do ludzi "stworze", nie obrażaj ich i nie przeganiaj tylko dlatego, że brak Ci wyobraźni bądź chęci aby ich zrozumieć.
Skoro odbierasz mi prawo do rozumienia piękna, ciekaw jestem co dasz w zamian...?
Zastanawiam się tylko czy mam Ci współczuć tego autorytarnego sposobu myślenia...?
I radzę pohamować swój język, bo swoimi nieprzemyślanymi komentarzami możesz kogoś zranić (przeglądając forum zauważyłem, że już Ci się to zdarzyło...)

Dorota
przepraszam, że się wdaję w dyskusje na stronie Twojego wiersza.
poza tym nie przejmuj się stwierdzeniem o "przegadaniu". jak pewnie można zauważyć - jestem zwolennikiem krótkich wierszy i błogiej ciszy, ale obszernych komentarzy:)
uważam, że jedno słowo za dużo może zabić poezję. w Twoim przypadku tak nie jest. Wiersz się po prostu rozdłużył. smile.gif

pozdrawiam gorąco
Sare. N.
Opublikowano
CYTAT (Dorota Drozdz @ Aug 28 2003, 10:13 AM)
Jeśli odejdę...
świat będzie uboższy o tę odrobinę ciepła
o odrobinę czerwieni zalewającej serce
o krew opływającą ręce
o uśmiechu kroplę
o odgłos płaczu w tętnie...

w nieumiejętny sposób wyraziłaś swoje mysli,
emocje nie docierają do mnie,
wiem, że słowa ważne,
ale w natłoku i mnogości innych po prostu giną

spróbuj, ... co zawsze powtarzam (i co czasem mi samemu wychodzi)
skupić się na tym, by przedstawić konkretną scenę, konkretne emocje,
by wbić się w umysł odbiorcy,
zawładnąć nim na chwilę,
sprawić, by przestał mysleć nad wszytkim innym,

bo słów pisanych jest wiele, wszędzie...
jedne się czyta, a inne przeżywa

Pozdrawiam,
Kai Fist

P.S.
się wymądrzyłem, ale nieczego złego na myśli nie miałem,
bo wierzę, że już wkrótce zawładniesz na chwilkę moim umysłem wink.gif
Opublikowano
CYTAT (Dorota Drozdz @ Aug 30 2003, 08:44 PM)
A ja jednak ilekroć czytam komentarz Twojego autorstwa odnoszę wrażenie,że jednak coś złego na myśli masz :] ale czymże jestem żeby odnosić wrażenia...

ech, kobiety,
za dużo odnosicie tych wrażeń... wink.gif
ja jestem prosty wojownik i piszę to co myślę

Pozdrowionka,
Kai Fist
Opublikowano
CYTAT (Kai Fist @ Aug 30 2003, 08:16 PM)
CYTAT (Dorota Drozdz @ Aug 28 2003, 10:13 AM)
Jeśli odejdę...
świat będzie uboższy o tę odrobinę ciepła
o odrobinę czerwieni zalewającej serce
o krew opływającą ręce
o uśmiechu kroplę
o odgłos płaczu w tętnie...

w nieumiejętny sposób wyraziłaś swoje mysli,
emocje nie docierają do mnie,
wiem, że słowa ważne,
ale w natłoku i mnogości innych po prostu giną

spróbuj, ... co zawsze powtarzam (i co czasem mi samemu wychodzi)
skupić się na tym, by przedstawić konkretną scenę, konkretne emocje,
by wbić się w umysł odbiorcy,
zawładnąć nim na chwilę,
sprawić, by przestał mysleć nad wszytkim innym,

bo słów pisanych jest wiele, wszędzie...
jedne się czyta, a inne przeżywa

Pozdrawiam,
Kai Fist

P.S.
się wymądrzyłem, ale nieczego złego na myśli nie miałem,
bo wierzę, że już wkrótce zawładniesz na chwilkę moim umysłem wink.gif

Racja Kai Fist, święta racja!

"w natłoku i mnogości innych po prostu giną"

"wbić się w umysł odbiorcy,
zawładnąć nim na chwilę,
sprawić, by przestał mysleć nad wszytkim innym"

o to i mnie chodziło, ale...? może ja się źle wyrażam? może mnie się tutaj nie rozumie? może zacznę łagodzić słowa aby nie być posądzanym o "potworność"?
blink.gif ...
pozdrawiam serdecznie
Sare.N.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Mam takie małe pragnienie. Małe dla ludzi, którzy tego nie czują; którzy nie doświadczyli uczucia płynącego w głowie nurtu, eksplozji pomysłów i myśli zdających się być tak błyskotliwymi, jak u najwybitniejszego artysty. Dla mnie pragnienie to jest olbrzymie, przytłaczające i przygniata mnie tak w środku, jak i na zewnątrz. Dusza pragnie nowego tworu, mózg zaś krzyczy... nie, on wrzeszczy, wrzeszczy tak, że gdyby był słyszalny po tej fizycznej stronie, pękałyby szyby, szklanki i bębenki uszu. Drze się jak opętany, jak popapraniec w delirium. Wmawia mi, że nie dam rady, że nie napiszę ani słowa, a nawet jeśli cudem przekopię się przez jamę bez światła, do której mnie wrzucił, to ten tekst nie będzie nic warty. Żałosny, odpychający i partacki niczym dziecięce bazgroły. Cztery miesiące. Cztery ciągnące się jak drętwe nauczanie wypalonego wykładowcy, któremu uciekło sedno miesiące. Mnóstwo nędznych prób poprowadzenia jakiejś pisaniny, która już na początku odbierała poczucie sensu. Czasem wpadł jakiś pomysł, lepszy czy gorszy, nieważne, bo i tak nie miał prawa zaistnieć, skoro brakowało sił nawet na podniesienie się z łóżka. Zgasł płomień w sercu wzbierający z każdym napisanym słowem. Pewność w swoje zdolności odeszła wspierać kogoś innego; kogoś, kto być może ma szansę zbudować coś pięknego.

      Najpierw był smutek. Dziecięcy płacz i nieświadomość, skąd ta wstrętna podłość od ludzi, którzy mieli być oparciem i otaczać opieką.

      Potem się trochę dorosło, pojęło pewne sprawy. Były próby łagodzenia napięcia, wpasowania się w tłum, a z wolna znajdowało się środki, w założeniu mające pomóc osiągnąć te cele. Dawały takie uczucie... nie, nie szczęście. Coś, czego nie dało się pojąć, ale rozumiałam, że tego stanu poszukiwałam całe życie.

      Piętnaście lat. Pierwsze wizyty u psychologa, próba ratowania się przed zatonięciem w substancjach. Z początku szło dobrze, a potem przychodziły koleżanki i mówiły "Chodź, zarzucimy coś". I jak tu odmówić?

      Szesnaście lat. Szósty grudnia. Pierwszy gwałt.

      Następna była czystość. Z przerwami, co prawda, bo dalej obracałam się wśród ludzi wychowanych na dewiacjach, ale z rzadka się to zdarzało. Pierwsza miłość, motywacja do zmiany dla kogoś, o kim myślało się jakoby o rodzinie, bliższej nawet niż matka. Nawet za tym nie tęskniłam.

      Wtedy jeszcze to było tylko zabawą. Byłoby to zbyt bajkowe, by mogło trwać dłużej. Odeszłam od Niego dla kogoś Innego. Oddałam serce, ciało, wszystkie pieniądze. W zamian dostałam przemoc, której nie sposób tu opisać. Odebrał mi plany, nadzieję na dobrą przyszłość i ucieczkę z gówna, w którym topiłam się od urodzenia. Zabrał pasję, zdrowie, jak również najsłabsze poczucie bezpieczeństwa i stabilności. Próba zabójstwa. Gwałty. Bicie. Poniżanie. Odbieranie wartości. Stałam się szmatą, plugawym odpadem i niewolnikiem czegoś, co nazywałam dozgonną miłością. I z zupełną szczerością przyznam teraz - nigdy nie kochałam nikogo mocniej, dlatego bez znaczenia było, że bez wzajemności. W końcu uciekłam.

      Dziewiętnaście lat. Wpierw za granicę, na zarobek, później do większego miasta po lepsze życie. I znów wciągnęło mnie to, co do tej pory nazywałam zabawą.

      Substancja opanowała mnie do szpiku. Czułam się jak heros z powieści, człowiek o niebywałym talencie i mądrości, jakiej wielu ludziom brakuje. I to nie tak, że sobie pochlebiam. To słowa ludzi, których poznałam, a którzy na koniec mnie zniszczyli. Wciągałam, połykałam, piłam i pisałam bez przerwy z niebywałą radością. Z czasem to przestało wystarczać, lecz substancja dalej mną władała i wyszeptywała mi, że bez niej jestem nikim.

      Kolejna ucieczka. Mamo, błagam, pomóż. Wróciłam do domu i do tej pory tu jestem, w malutkim pokoiku, gdzie przeżywałam najgorsze katusze, choć nie mogę zaprzeczyć, że to mój mały światek i jedyne miejsce, gdzie mogę się podziać.

      To ścierwo dalej mną rządzi. Rzuciłam to. Prawie. Szukam czegoś na zastępstwo, bo już nie umiem być trzeźwa. Będąc na haju przynajmniej łagodzę syf wypełniający mój popieprzony łeb. Poza tym, znów mam przed czym uciekać. Zdrada. Niejedna. Od osoby, która dała mi tak wiele miłości, że trudno było w nią uwierzyć. Przebaczenie to jedna z najgłupszych decyzji, jakie podjęłam, ale taka jest miłość. To nie pochlebstwo, a czysta prawda - mało kto potrafi kochać tak, jak ja. I świadomość, że nigdy nie spotkam osoby, która miłowałaby mnie podobnie, rozrywa mnie od środka.

      Po drodze psychiatryki, szpitale, próby odwyku, bitwy toczone z matką, samotność. Nie wiem, czy z Tamtym nie byłam w lepszym stanie, niż teraz. Zakończę ten tragiczny wylew popularnym i nierozumianym klasykiem: obraz nędzy i rozpaczy.

      Gorące pozdrowienia z Piekła, 

      Allen

  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



×
×
  • Dodaj nową pozycję...