Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

ile ludzi tyle marzeń

cieni snów nadziei

ile grobów tyle żalu

smutnych twarzy

 

ile drzewo ma liści

tyle próśb o lepsze

ile tęcz motyli

tyle miłych chwil 

 

ile posiano kłamstw

tyle  będzie grzechu

ile na niebie gwiazd

tyle problemów

 

ile łez było w życiu

tego nikt nie policzy

ile miłości w nas

tylko ona wie

 

 

 

Opublikowano

Dla mnie przepiękny... wnikliwą treścią i lekkością stylu. Przeczytałam "jednym tchem" chłonąc wszystko duszą. Stwarzasz i przedstawiasz według mnie w tym wierszu "uzdrawiającą" równowagę pomiędzy przeciwstawnymi zjawiskami ludzkiego życia, do tego stopnia, że wydają się sobie nawzajem potrzebne, - żeby nasze życie jako takie mogło zaistnieć i trwać. Pozdrawiam :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Niby takie" ile- tyle"  ale zajęło mnie na dłużej.

 

Nie czuję się uprawniony do pouczania, ale ja bym się trzymał schematu  " ile-tyle "   do końca np.:

 

ile ludzkich marzeń

tyle słów nadziei

ile grobów żalu

tyle twarzy niemych

 

ile spada liści

tyle próśb o lepsze

ile dobrych marzeń

tyle tęcz na wietrze

 

ile kłamstw posiano

tyle będzie grzechu

ile gwiazd poznano

tyle jest problemów

 

ile łez w tym życiu

nikt już nie policzy

ile w nas miłości

ona wie najlepiej

 

Ale wiersz i tak  mi się podoba.

 

                                                                               pozdrawiam

 

 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Witam Duszku - miło że tak odebrałaś bardzo mnie to cieszy.

Duże dziękuje przesyłam.

                                                                                                                Spokojnego wieczoru życzę

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Witaj Andrzeju -  dzięki za  tak wnikliwe  czytanie -  a jeżeli chodzi o schemat

mówi się trudno i zostanę przy swoim.

Jeszcze raz dziękuje za obecność.

                                                                                                                    Pozd.

                                                                             

Edytowane przez Waldemar_Talar_Talar (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
    • Ma Dag: odmawiam, a i wam Doga dam.        
    • Samo zło łzo mas.    
    • Na to mam ton.    
    • A pata dawno wymiotłam: imał to i my - won, wada ta - pa.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...