Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

apostołowie prawdy, na rzeź prowadzą tłumy

radosne, uśmiechnięte cel każdy z nich rozumie

korporacyjny sztandar co raj im obiecuje

jest dobrą motywacją tego wyścigu szczurów

 

lemingów zwarta horda, momoną uskrzydlona

naszprycowana kawą i sensem swych dokonań

dzisiaj wydłuża  dobę, by normy swoje spełnić

najlepsi to żołnierze i firmie zawsze wierni

 

bezmyślni noworysze, zalążki klasy średniej

na kredyt życie biorą, w uczuciach raczej bierni

galeria ich kościołem, najlepsze wolne związki

na stałe czasu niema, bo praca, obowiązki

 

wciąż żyją w przeświadczeniu, że kraj ten rozwijają

niestety, ile tracą o tym zapominają

a gdy duszności łapią, bo są już wypaleni

skaczą w przepaść niebytu, nikomu niepotrzebni

 

apostołowie dalej, uzupełniają stado

chętnych jest coraz więcej, problemu z tym nie mają

oni zostają zawsze, lemingów nie brakuje

i ciągle wygrywają, głupota dalej  królem

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

  Zgadzam się z Tobą.

 

  Taka szafa z IKEI. Prosta w konstrukcji, a po złożeniu,  pusta w środku.

 

                                                                                                 pozdrawiam

Opublikowano

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

 Dziękuję Justyno.

Unikam całe życie korpo-apostołów, chociaż raz było blisko , ale ….

 

                                                                                                                             pozdrawiam

 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Słońce liże mnie językiem złotego żaru, co zna imiona liści i splata je w zaklęcia wiatru. Ciężar minionych dni, wtopiony w skórę, rozpuszcza się w tym oddechu. A ona - o kasztanowych włosach, które wiatr splata z cieniem drzew, warkoczami światła - ta, co kiedyś dotknęła mojej dłoni pod tym samym słońcem, budząc we mnie echo jej ciepła. Niebieskie spojrzenie odbite w strumieniu, co niesie w sobie niebo. Może jest tu, w smaku powietrza, w ciepłej skórze dnia - ta, której brak rani jak cień bez źródła, lecz wypełnia pustkę pieśnią wspomnień. Każdy podmuch pachnie jej jasną twarzą, każdy cień zdaje się jej dłonią. A ja - tylko nutą w tej pieśni, którą ona niesie, nawet jeśli jej nie widzę. Leżę na wznak wśród traw, szepczących o mnie - zbłąkanym owadzie, co zapomniał pieśni życia, lecz teraz uczy się nowej, już nie przeciwko sobie. Chmury, nieba karawana, przeżuwają czas nad moją głową, a ja rozpływam się w zielonej skali lata - ciało staje się nutą, ptaki melodią, wiatr dyrygentem z batutą z brzozowego tchnienia. Strumień, szept mokrych kamieni, obmywa moje kostki, jakby chciał mnie wyryć w pamięci skał - milczących strażników legend, których tylko czapla opowiada, jednym spojrzeniem w głąb świata. Lato nie jest porą roku - to bóg o oddechu zwierzęcia, co wślizguje się pod skórę, zamienia kości w korzenie, myśli w pędy dzikiej mięty, pragnienia w pióra jaskółki. Świt rodzi mnie na nowo, zmierzch tuli fioletową łapą księżyca, zawieszonego między brzozami jak oko snu, czuwające nad rytmem kory i gwiazd. Na wsi czas chodzi boso, stopy ma mokre od rosy koniczyny, patrzy jak wilk - głęboko, bez słów. Pod tym spojrzeniem staję się przezroczysty, jak cień liścia na płótnie nieba, jak sen rośliny o człowieku, który raz w życiu był szczęśliwy i nie szukał powodu, bo szczęście było oddechem lata, a ten oddech niósł obietnicę wiecznych powrotów i głębokiej ciszy.    
    • Piękny i smutny.
    • Galeria tych person nie zna litości - jeden emanuje erzacem, drugi frontalnie fabrykuje, trzeci gnębi gigabajtowymi gestami, czwarty hamuje harmonię. Razem tworzą szklaną mozaikę Internetu, kolorowe zwierciadło a może kalejdoskop, w którym odbijają się nie twarze, lecz awatary. Czekam na kolejne literki :)
    • @Berenika97 My ludzie  My wybieramy polityków.  To nie wojska, to ich robota.  Życie, Życie nie zwraca uwagi na nasze wybory. Toczy się swoją drogą.    Pozdrawiam serdecznie Miłego popołudnia 
    • Wiadomemu z szlabanu; na bal z szumem oda iw.                    (palindrom)   To pociągi... figą, i co - pot.            
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...