Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Bardziej ciebie niż siebie


egzegeta

Rekomendowane odpowiedzi

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

 

Drodzy Panowie Dwaj,

zatrzymał Was środkowy fragment tekstu, część "sentymentalna",

i Bardzo dziękuję, że przypadł.

Ale meritum dot. partnerstwa, które wg wielu wyznawców miłości

jest podstawą prawdziwej miłości.

Uważam to za fałszywe pojmowanie słowa miłość.

Pozdrawiam serdecznie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Egzegeto. To są słowa b. udręczonej Istoty. 

"Codzienność" - to dni, "północ" - to noce. 

 

Warować -  (waruj) komenda dla psa, aby ten przywarł do ziemi w pozycji oczekującej.

Wyrazy pokrewne - "warownia'

 

Wiersz o pełnym oddaniu, choć w jednym z komentarzy napisałeś

 

Egzegeto - z podziwem. Justyna. 

 

""Bardziej ciebie niż siebie"

Edytowane przez Justyna Adamczewska (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Justyno

pozornie,

z punktu widzenia osoby trzeciej, to może i tak,

ale ten, kto kocha nie czuje udręczenia,

bardzo chciałbym, aby to „udręczenie” jeszcze wróciło.

 

Cytuję za wiki:

Petrarka odcieleśniony obraz kobiety sprowadził na ziemię,

zachowując jej anielską osobowość i rolę przewodniczki prowadzącej do doskonałości wewnętrznej.

 

Jakże z wielkim sentymentem wspominam tę rolę mojej Przewodniczki,

tę subtelną dominację w naszych początkach wspólnego życia.

Potem paskudna choroba odmieniła role, ale nie odmieniła głębokiego uczucia

i silnej więzi między nami;

tym silniejszej, im choroba robiła coraz większe spustoszenie.

 

Ale o czym ja tu prawię; o miłości powiedziano już prawie wszystko,

a i tak będzie się jeszcze o niej mówiło do końca świata:)

 

Dziękuję Ci Justyno.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jagajaga

a ja, Bardzo, bardzo Dziękuję.:)

 

Ithiel

również DZIĘKUJĘ.

Odnośnie do

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

to stwierdzenie - bez krygowania się - przyjmuję, jako że nie jesteś pierwszą osobą, która mi to rzecze :)

Nawet proponowano mi napisanie - zamiast tego tekstu - felietonu. Gdybym był dziadkiem, to może porwałbym się

na felieton, ale ja już mam prawnuczkę Michalinę, w związku z tym pasuję.

Kiedyś pisałem krańcowo odmiennie, ale wtedy fachowiec zarzucił mi hermetyczność, a mój Brat powiedział:

-Chyba piszesz dla siebie, bo ja z tego nic nie rozumiem. No i trochę przestawiłem swój "styl".

Pozostały Twój wywód z zainteresowaniem przeczytałem.

 

Jeszcze raz Dziękuję z pozdrowieniem.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Ludzi nie ma Są jak widmo  Iluzja otoczenia    Zlepek pustej idei i pragnienia  Eksponują pożądają łakną Lecz odpowiedź jest im obca   Wszyscy zmierzają do jednego kopca Gubią się w krokach tańcu pożogi Nikt nie dzieli na czworo przestrogi   Jak pies posłuszny  Każdy do jednej nogi Wszyscy kroczymy do naszych mogił
    • wielkie poruszenie cyrk dzisiaj przyjeżdża wszyscy się szykują bo będzie iluzjonista on z natury smutny i nie wierzy w cuda ani w moc iluzji ma już dość wszystkiego dobrze wie że fikcja bilety wyprzedane widowiska nie ma teraz się zastanawia czym publiczność zajmie nikt by nie uwierzył widząc go jak myśli że każdy artysta
    • @Dared Racja !! 
    • Patrząc przez okno, tym patrzeniem raczej smutnym. Sponad parapetu w typie lastriko, w którym wyłupało się kilka drobnych kawałków w czasach mojego dzieciństwa. Podczas zabaw z młotkiem i śrubokrętem. W wojnę…   Testowane były wybuchy jądrowe na pacyficznych atolach czy na płaskich terenach Kazachstanu… Jeden z okruszków trafił mnie wtedy w oko. Łzawiłem.   Ojciec zezował na mnie gniewnym wzrokiem jak na przegraną walkę Goliata na polu bitwy. Nie było łatwo w czasie próby odzyskania prestiżu.   Ale szedłem w górę z mozołem.   Wspinałem się po obsypujących kamieniach.   Kilka razy obsunąłem się na stoku. Skrwawiłem sobie boleśnie kolano.   Pies wesoło szczekał, merdał ogonem. Ojciec kazał wyjść z nim na spacer.   I szedłem wtedy. I idę nadal w te czasy napełnione szczenięcym śmiechem.   Uciekałem od siebie.   Uciekając w świat pustych otchłani, w których ciszą napełniał się każdy oddech.   I każde ciężkie westchnienie.   I wszystko oddychało w dalekich gongach stojącego zegara.   Kiedy pewnego razu, wyrwany ze snu wołałem, przestępując próg drugiego pokoju… — nikt nie odpowiedział.   Nie było nikogo.   Szukałem długo wśród mżących w powietrzu pikseli znajomej twarzy ojca albo matki…   Lecz tylko wgniecenia na fotelach świadczyły o ich niedawnej obecności.   Podchodziłem ostrożnie do drzwi, próbując się porozumieć ze skulanym za nimi głosem. Pełen nadziei…   Kiedy je otworzyłem, chłód owiał moje skronie tym chłodem idącym ze schodowej klatki, piwnicznej głębi.   Na drewnianej poręczy odłupana drzazga, promień zachodzącego słońca. Falujące na ścianach pajęczyny… W ogromnym przeciągu trzask zamykanych drzwi.   (Włodzimierz Zastawniak, 2024-05-06)    
    • @agfka bywa i tak:)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...