Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Czy za sto lat zostanie ślad
z wierszy pisanych z sentymentem,
bo przecież już nie będzie nas.
Czy piękno pozostanie pięknem?

Światowy luz wciąż psuje gust,
przestrzeń wypacza skandalista,
poszukiwaczy trąbi bus
a w ciszy tworzy dziś artysta.

On warsztat ma, w regułach trwa,
wiążąc w oktawy; marmur, słowa,
w których muzyka cicho gra.
Wyznacza rytmy złoty podział.

Ukryty żal wśród małych sal,
w grupie dość licznych sympatyków,
w sercach okrytych smutkiem trwa.
Codziennie karmią garścią kiczu.

Historii młyn przemienia w czyn
laury rozdając tym na scenie
a twórczość inna jest jak klin,
strącona zaraz w zapomnienie.

Czy chociaż raz nadejdzie czas,
(może pytanie niezbyt celne)
że ludzie piękno wokół nas
oceniać będą samodzielnie?

Opublikowano

@Jacek_Suchowicz
Niezwykle trudno przypisać pięknu jakąkolwiek teorię.
Może dlatego, że jest pojęciem subiektywnym i względnym.
Każdy twórca może mieć własną wizję, zupełnie niepodobną do naszej.
Moja wizja piękna, skłania się do proporcji i harmonii. Zapewne nie jest moja, nie jest samodzielna, tylko czyjaś, ale przylgnęłam do niej
całym swoim jestestwem i nic na to nie poradzę. Ze współczesnej sztuki (poezji, architektury, malarstwa, muzyki... niewiele mi pasuje, stąd jestem, gdzie jestem.
Nie zamierzam na przekór sobie dopasowywać się do trendów. Może zdaniem niektórych powinnam kryć się z taką wstydliwą dolegliwością, ale nie potrafię.

Zatem pisz Jacku i przykładaj się do tego jak dotąd

Serdeczności :)

Opublikowano

@Jacek_Suchowicz

Witaj - jakiś fragment zostanie - wszystko nie wyblaknie.
A owe piękno może będzie jeszcze piękniejsze a może zubożeje.
Kto to może wiedzieć Jacku.
A luz o którym wspomniałeś musi być nie można go krępować znaczy
nie z przesadą.
Tak mi się wydaje.
Ciekawy temat poruszyłeś.
pozd.

Opublikowano

@Jacek_Suchowicz
Jestem przekonana, ze jakiś ślad pozostanie i tego możemy się trzymać.
Ja nie umiem się znaleźć w nurcie poezji współczesnej nie ogarniam jej.
Z mojego punktu widzenia poezja niech ma te rymy czy też rytm jak w wierszach białych i to tworzę i czytać będę.
Pozdrawiam serdecznie:))

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


w pewnym sensie masz rację - piękno może być pojęciem subiektywnym
ale ma swoje stałe kanony i w każdym z nas jest dążenie do proporcji i do harmonii
to jest klasyka piękna
To że ze współczesnej sztuki niewiele Ci pasuje to ok. i wspaniale, że o tym piszesz. Ludzie winni mówić szczerze a nie ogólnie się okłamywać. Jak jakiś znany twórca ze znakomitym dorobkiem puści gniota to mało kto odważy się napisać co naprawdę czuje.
Przykłady można mnożyć.
A już hipokryzją jest dostosowywanie siebie do trendów
Cenię Ciebie, że jesteś sobą :)))))
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


każdy rozumie po swojemu i ok.
5 strofa bardzo ważna. Nie jestem w stanie zrozumieć dlaczego przy zmianie władzy z lewa na prawo lub odwrotnie zmieniają się w szkołach podręczniki wraz z zawartością wskazanych twórców?
pozdrawaim
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


ale też może być samowolą profana - ileż dzieł w swojej epoce uznanych za genialne w miarę upływu czasu przepadły bez wieści - tylko czasem się o nich wspomina ale też odwrotnie ile dzieł w chwili powstania zlekceważonych okazało się ponadczasowych genialnych
pozdrawiam
Opublikowano

W wierszu pobrzmiewają nutki żalu za oczywistym i czystym zdefiniowaniem piękna.
Ilu ludzi tyle tych definicji.
Ile czasów i kanonów tyle poczucia piękna.
Dzisiejsze, współczesne pojmowanie nie jest ani lepsze, ani gorsze od poprzednich.
Po prostu jest INNE...
Twój wiersz Jacku, spełnił można stwierdzić role dydaktyczną i doprowadził do refleksji ... czym jest to całe piękno o którym dywagujemy od pokoleń.
I chwała Ci za to))
A poza tym jest zgrabnie i bez zarzutu napisany, co też się chwali.
( ja przynajmniej chwalę)))i pozdrawiam przy okazji też!
L.L


Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @marekg przepięknie napisales.  Jak tak dziś siedziałam juz sama na cmentarzu gdy się ściemniło i wszysvy sobie poszli, to dokladnie poczulam sie tak bezdomna, jak ten Twoj poeta z wiersza. I te rany - ech, poeci czują po stokroć...   Wspaniale piszesz.
    • @Robert Witold Gorzkowski Robercie. bardzo, bardzo dziękuję za Twoje słowa. pisząc te swoje wiersze zaczynam się obawiać czy nie przekraczam granic.   granic własnego JA.   dziękuję.     @Annna2   Aniu. to że wracasz jest cudowne. dziękuję.       @huzarc co tu powiedzieć.....   serdecznie dziękuję.    
    • @Migrena wg. mnie to zupełnie nie jest utwór o namiętnosci, bo namiętność tym wypadku to o wiele za mało.   To wiersz o nienasyceniu duszy - duszą, a cielesność jest tu jakby słodkim dodatkiem.    Ja tam wierzę w takie nienasycenie w miłości i w takie wiersze też, bo one sprawiają, że tętno przyspiesza, nie tylko to cielesne ale i duchowe..   I dodatkowo podpisuję się pod slowami @Robert Witold Gorzkowski - odniosl sie super adekwatnie do wiersza.        
    • Ktoś pióropusz ubrał  Inny z parasolem o przystojnym Zatańcz parasolki dreszczy słota  Zatańcz z parasolką niech się stanie  Kolorowa Kolorowe jeszcze liście  Kolorowe parasolki  Krople mienią się przejrzyście  Teraz tęcza zgadnij, za kim goni?
    • Moje dłonie siegają częściej po wino niż po chleb. Do późnego wieczora jestem zbyt zajęty umartwianiem duszy by odpowiadać na choć najskromniejsze potrzeby ciała. Są dni gdzie łóżko mnie więzi. Są jednak i takie gdzie łaknę wolności ścian swego odludnego więzienia. Przed snem, błądzę w ciemnościach zakurzonych kątów by choć przez chwilę dać posmakować artretycznie powyginanym palcom, zimna użytych do aranżacji farb. Szkarłatu krwi i perłowości łez. Duchy ze ścian poznają mój zapach. Łaszą się do swego pana. Mimo agonii, czasami zmuszą się do krótkiego śmiechu. Wołają mnie po imieniu. Tym ziemskim nie piekielnym. Wypalonym na duszy. Przed którym drżą aniołowie i ziemskie błazny. Kiedyś miałem imię. I czas na to by żyć. Bez bólu i lęku. Broniłem się przed cieniem. Uciekałem, lecz on był zawsze przed mym krokiem jeszcze o krok. Gdybym wtedy spłonął razem z moimi wierszami. Czy cień wkroczyłby za mną w ogień? Ale to przecież ogień rodzi cień. Języki ognia namawiają bym spłonął. Języki cieni liżą me rany. Trucizną próbują wymusić we mnie kolejny raz uległość. Tak przecieka rzeczywistość, przez dziurawy dach. Wschodzi czarna tarcza słońca. Gdy cząstka jego światła mnie dosięgnie. Obrócę się w proch. Duchy ze ścian pytają czasami, czy stąd daleko do nieba. Nie wiem. Mi tylko piekło pisane. I znów wczesnonocne harce. Trupi blask gwiazd. Nad łąkami. W zbożu jeszcze zielonym, cichutkie stąpania. To stopy bose północnic. Ich śpiewy przerywają świsty sierpów. Tną szyję i żywoty kochanków. Dobrze im tak. Kto jeszcze ufa miłosnym potworom. A może i żałować ich należy. Ja przecież też kiedyś ufałem. A teraz przeklinam nawet siebie. Czas się uwolnić. Udało mi się wzniecić wreszcie żar na zalanym przed laty i zapomnianym palenisku. Wiązki brzozowego chrustu czekały na tę chwilę. Języki ognia dostrzegły mnie, choć w narkotycznym uniesieniu chwili, były tak spragnione swego istnienia, że wolały pięścić ceglane ściany kominka. Pieściłem ich zmysły. Dorzucając drewna i szczap. Duchy ze ścian milczały zatrwożone, patrząc jak piekło wychodzi poza ramy swego świata. Prawie mnie mieli. Cienie tańczyły dziko, okadzone dymem. Pogrzebaczem wybiłem wszystkie okna by świeżym oddechem powietrza, wzbudzić furię ognia. Spod kuchennego stołu wyciągnąłem bańkę na naftę. I cisnąłem ją w ogień. Pamiętam tylko to jak cienie, porwały mnie przez rozsadzony pożarem komin. Duchy wybiły rygle z drzwi i rozpierzchły się w mgielny mrok boru. Płonąłem żywcem. Niesiony przez diabły w trupi blask gwiazd. Dobrze byłoby żałować i uronić choć łzę. Mnie ogarnął jednak demoniczny śmiech, który objął połacie okolicy. Okoliczni bajali potem, że słyszeli piorun, który najpewniej zniszczył chatę. Płonęła kilka godzin. Wiele miesięcy później na pogorzelisku, stanął jesionowy krzyż i światło łojowych świec rozświetlało mrok i klątwę. Na darmo jednak. Bo nikt stąd jeszcze nie trafił do nieba.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...