Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

oblepiona ciałem
nielotnym
ubłocona rzeczywistoscią
pełznę wytrwale
do jedynego celu

sączy się krew
niechętna

pięć ran
otwartych
nie pozwala udawać
że już

błagam bezgłośnie
przyjdź
zimną ręką
poprowadź

Opublikowano
CYTAT (joaxii @ Aug 21 2003, 10:26 AM)
oblepiona ciałem
nielotnym
ubłocona rzeczywistoscią
pełznę wytrwale
do jedynego celu

sączy się krew
niechętna

pięć ran
otwartych
nie pozwala udawać
że już

błagam bezgłośnie
przyjdź
zimną ręką
poprowadź

To jest po prostu tak piękny wiersz..że zabrakło mi słów..
Bardzo ciepło cię pozdrawiam - Mirka
i masz bukiet ode mnie (w pamięci) smile.gif
Opublikowano
CYTAT (Agnieszka_Gruszko @ Aug 21 2003, 02:20 PM)
no cóż, jestem zachwycona, zwalona z nóg.... ale czemu pięć ran, nie cztery?

pięć... a czego człowiek ma 5 poza palcami? Zmysłów! smile.gif
Opublikowano
CYTAT (oyey @ Aug 21 2003, 10:28 PM)
podejrzewam że coś autorce się napisało a teraz do tego dorabia swoje intencje, tak by podpasować pod wiersz, że coś było w tym zamierzonego

Drogi Oyeyu,
zapewniam, że pięć było tu jak najbardziej przemyslane. W przeciwnym razie napisałabym czterdzieści i cztery biggrin.gif
A w końcu to przecież zmysły nie pozwalają udawać, że się nie istnieje, prawda? Dzięki nim odbierasz świat zewnętrzny.
Także proszę mnie tu nie szkalować... dry.gif
Opublikowano

Wiersz bardzo mi się podoba. Genialnie dobrane słowa, opisana jest w nim jakaś sytuacja, dzieje się coś niesamowitego na oczach czytelnika.
Nawiązując do polemiki o "piściu ranach" ja (przepraszam, że nie mam racji) skojarzyłam sobie Jezusa na krzyżu i stygmatyków... Wiersz w tej interpretacji nabiera nieco innego dla mnie znaczenia, ale nadal jest bardzo głęboki i wspaniały.
Zakończenie natomiast naprawdę mnie ujęło. Jest proste, ale mówi wszystko. Prośba jest tak niesamowita, że jestem przekonana, że nikt nie mógłby podmiotowi lirycznemu odmówić. smile.gif
Pozdrawiam bardzo serdecznie

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Tę niesamowitą pieśń Cohena odkryłam niedawno i zainspirowała mnie do napisania wiersza.   The crumbs of love that you offer me They're the crumbs I've left behind L. Cohen.   Krokiem nieśpiesznym i spokojnym - szedłem. Po prostu. Nie wiem dokąd, aż mnie zaczepił niespodzianie przymilny głos zalotną nocą.   Na oknie - uśmiech drżał w latarni. Mówiłaś - niech rozgrzewa słowa. Mój cień był blisko, coraz bliżej. Wabiła go łagodność złota.   Ciepło się przędło przez północe. Myślałem - może po raz pierwszy ktoś mnie zatrzyma w ciemnej drodze przez bezlitosną kolej rzeczy.   I choć bezradny język trzeszczał, jak lód stwardniały pod butami, szukałem w nim właściwych pojęć - by wszystko mogło się wydarzyć.   Znosiłem z włóczęg - niczym kocur - ryby baśniowe, świetlne ptaki, od nowa ucząc się beztroski, wpatrzony w twój nimb delikatny.   Lecz nieostrożnie wyszła na jaw dotkliwa prawda tego okna, że to nie dla mnie skrzy się lampka feerią szeptów i migotań.   Byłem iluzją od początku, garsteczką imion niewybranych, jak zwykle - nikim. Wagabundą, wśród obcych rojeń niewidzialnym.   Zbiegły się myśli w rojowisko. Bezradnie skotłowane niebo świat na kolanach przeżegnało szaleńczą, zimną kantyleną.   Czekałem chwilę przy granicy blasku i śniegu. Po co? Nie wiem. Liczyłem, że ułomna czułość wciąż ma swój ciężar i znaczenie,   bo mimo błędów... Nic z tych rzeczy. Okno poświatę z siebie zdziera, jakby paliła coraz mocniej, wstydem się jątrząc przez wspomnienia.   Wierzysz, że jeśli teraz sypniesz okruchy łaski w moje rany, będzie nam łatwiej w dwie odnogi rozdzielić jeden nurt zdziczały.   A ja resztkami jasnych ścieżek przeciskam się, pędziwiatr błędny, czasoprzestrzenią, gdzie obrazy drzemią w domostwach zamarzniętych.   Z tobą na zawsze zaś zostanie - nieprzemakalna, słodka cisza. Wszak ból to także pewien komfort. Tak pięknie można o nim pisać.      
    • @Simon Tracy Twój tekst jest gęsty, brutalny, ale i poetycki - jak ballada łotrzykowska powinna brzmieć. Ten narrator, który nawet pod szubienicą nie traci dumy i humoru wisielczego - to postać świetnie wykreowana. Klimat średniowiecznej Francji oddany bezkompromisowo - z całym brudem, okrucieństwem i wisielczym humorem. Narrator jak prawdziwy łotr: dumny, szelmowski i poetycki do końca. Mocne! Ten język! Archaiczny, pełen detalu - czuć w nim Villona i klimat ballad łotrzykowskich. A ta tyrada bohatera przed woźnicą - "król podziemi, żak uczony, poeta bez druku" - to czysta złodziejska brawura. Świetnie napisane.
    • Mężczyźni łkają tu i łkają tam i łkają gdzieniegdzie albowiem mają ku temu wielkie powody niektóre kobiety czasem lubią a czasem nie lubią wypominać, ale to robią i twierdzą że źle są wychowani i źle są nauczeni aczkolwiek one same bywają niekiedy tymi właśnie powodami co często zresztą wiedzą aż za dobrze no ale lubują się przemilczaniu zwłaszcza wobec mężczyzn i dzieci a najwięcej wobec mężczyzn dzieci.   Tymczasem jednak można odnieść wrażenie że głęboki spór płci sensu nie ma oznacza to na moim prywatnym podwórku tyle tylko że tego wierszyka nie powinienem był napisać nawet jeśli trąci oczywistością a przynajmniej nie powinienem w zaproponowanej właśnie formie.   Powinienem był raczej zapatrzeć się w dal w kolorowe liście koło kałuży w jasne słońce a wieczorem w księżyc tężnej nocy.   Popatrzeć po raz kolejny co barwnie opisać zresztą w słońce, które mówi prawdę w księżyc który kłamie i o sobie najbardziej Choć oba są w sumie całkiem ładne i wydaje się, że robią nawet co chcą. A może też muszą? A może i nimi rządzą prawa bezwzględnej fizyki?   Warszawa – Stegny, 31.10.2025r.  
    • @Amber Wiersz pięknie oddaje paradoks przyjaźni – mimo że podmiot liryczny "nie wychodzi naprzeciw", czuje obecność przyjaciela tak intensywnie, jakby był tuż obok.To ciekawe odwrócenie perspektywy: zamiast aktywnie szukać pomocy, jakby wyczekujesz jej, niemal biernie, ale z pełnym zaufaniem. Świetne! 
    • Dried rose lying between the bricks, Black leaves can only see the dark, Maybe sometimes rays of the sun, Like chains of fire born in hell.   The rose wants it all, and even more, From air, from blue eyes of the sky, But it has no light of its own, Nothing special, nothing bright.   I have nothing that I could give her, But I want to give my skin and blood, I want to give her my time — even years, Even if it’s worth less than nothing.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...