Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

W ustronnym miejscu

https://plus.google.com/photos/yourphotos?banner=pwa&pid=5831774629431560002&oid=103276734392610294633

Woda martwą ciszą żyje, tylko od czasu do czasu gazy chemiczne
lub ryba z pyszczka wypuści powietrze zarysowując na powierzchni koło,
które obejmuje to coraz większą powierzchnię, aż się rozmyje.
Wędkarze nie z głodu, a z nawyku i fantazji sterczą wzdłuż brzegu,
jak herszty ryb, ale to ryby są ich włodarzami.
Nie wiem czy wędkarze, czy ja jestem szczęśliwszym,
przyglądając się zza szyby, choć nikt robić tego nie każe,
jak wędkarzom nawyk do łowienia ryb.

Brzozy utopione w wodzie spadają do innego nieba?
Tylko nie wiem czy do tego lepszego?

Jesień smutna, szara, niemiła, jak miła wiosna.
Ale ja z jesienią para, która z dziennej szarości jest radosna.

Kaczki żerują przy brzegu i kwaczą samiczki, chyba nie do godów.
Ptaki, jak ludzie nie mylą się, kiedy im co wolno,
Skoro w naturze nie ma wybryków.

Tam za horyzontem puszcza dotyka nieba.
Za nieboskłonem stoi dom mój z dzieciństwa -
https://plus.google.com/photos/yourphotos?banner=pwa&pid=5671848538610371106&oid=103276734392610294633
W którym sama matula i melodie przeszłości chodzą po pokojach.
Nie ma mnie tam na stałe i życie ma mnie w dupie.
Ziemia ojcowizna zarasta odłogiem.
Zdaje się, że wczoraj uczyłem się orać,
A już dzisiaj życie stoi nad śmierci progiem.

- Boże! Boże! Czyżbyś tutaj ukryłeś się pod tą cichą wodą?
I nie ma Cię w Niebie? Boże! Boże! Czyżbyś nie jesteś
W stanie wydostać się spod tego ciężaru?
I odpowiedzieć na pytanie moje, z którym nie mogę pójść do ludzi?!
Czy wolisz tutaj przebywać, jak wodny topielec?
Mówiąc - a niech tam ludzkość od zarania swoimi problemami sama się trudzi!?

- Czy z tego, że wiecznością zmęczony jesteś i wolisz odpocząć pod cichą topielą?
A może tym jesteś udręczony, że wędkarze i ja tutaj jesteśmy niedzielą
Nie tam, gdzie powinniśmy być? Jeśli tak, to niechaj kary nam się udzielą,
że po Bożemu nie umiemy żyć.

Opublikowano

@Mieczysław_Borys

empatia każe współczuć serdecznie
rozsądek skłania obwieścić prawdę
Bóg tyle zrobił abyśmy wiecznie
żyli szczęśliwie wciąż jawiąc cnotę


jest nią jak dla mnie pokorna miłość
agape zwaną ongiś przez greków
ona to sprawia że jawi litość
wobec wątpiących wobec grzeszników

dał Słowo ludziom z ludzkim obliczem
przemawia przez nie do serc zbolałych
pragnąc obdarzyć wierzących życiem
jeśli Go uczczą swym życiem całym


(:)

Z uwzględnieniem:
Ew. wg Jana 3:16; 17:3, Objawienie 21:1-5

Opublikowano

Czy Tobie Mieciu Ktoś kiedyś już powiedział,
że jesteś gadułą?
No i w związku z tym, przyszło mi do głowy pytanie, czy nie powinieneś
wziąć się za prozę. Bo wiesz, w wierszu, to trzeba wiele treści upiąć w niewielu słowach, a w prozie, (to moje zdanie) trzeba zapisywać myśli tak szybko, jak przychodzą. Cisną się jedna za drugą, końca nie widać
Barwnie i precyzyjnie opisujesz przyrodę, wtrącasz w to swoje przemyślenia,
rozmawiasz ze sobą, więc dlaczego nie?
Tak więc napisałam co pomyślałam, teraz Ty :)

Opublikowano

Alicja_Wysocka - Alicjo, nikt prócz żony nie mówi mi, że jestem gadułą. Może dla tego, że mało przebywam wśród ludzi.
Co do prozy, to zgadzam się, że prozę łatwiej pisać niż poezję. Może tutaj jest więcej prozy: http://www.far.org.pl/forum/viewtopic.php?id=2541
Dziękuję za czytanie i miły wpis. Serdeczności od Metka.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Och nie wiem Mieczysławie, czy pisanie prozy jest łatwiejsze.
Posprzeczała bym się deczko.
Może w listach, bym sobie jako, tako dała radę, chyba nic więcej.
No bo proza, to nie tylko opowiadania i opisy. To także prowadzenie
akcji i ciekawej treści. Bardzo ciekawa być musi, bo wiesz
'Dobrą książkę bierze się w ramiona wieczorem, jak kobietę i wypuszcza dopiero nad ranem'
No i jeszcze dialogi!
Bez dialogów to nuuuda.
A, jeszcze cosik.
Wiersz jest raczej krótką formą, większe prawdopodobieństwo, że więcej osób dotrwa do końca, doczyta.
A książka czy nawet opowiadanie? Jak mnie nie wciągnie i nie trzyma, to lipa.
Nie masz tak samo?

:)



Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Migrena, @Leszczym — dziękuję. Pozdrowienia zostawiam.
    • @W_ita_M.   O, hecą żrące lecą rżące - ho.  
    • Gdy wieczorna jesienna mgła, Wszystko wkoło z wolna spowiła, Tłumiąc nikły gasnącego dnia blask, Niczym opuszczona na świat zasłona,   W ponurą jesienną słotę, Na starym z czerwonej cegły kominie, Przysiadł szary zziębnięty gołąbek, Między skrzydełka wtulając główkę,   Wtem spomiędzy matowej mgły, Dostrzegł widok ponury, W dole przed jego maleńkimi oczkami, Z wolna się zarysowujący…   Do rozrzuconych szeroko po obiedzie resztek, Na przemarzniętej trawie, Zleciały się licznie kruki posępne, Bezpardonową wszczynając walkę,   Zimna mokra trawa, Pierwszym jesiennym szronem pokryta, Areną się stała zaciekłych walk, Licznego kruczego stada,   Liczne kości z sutego obiadu, Rozrzucone bezładnie na polu, Miały być bitewnym trofeum, Dla najsilniejszych z kruczego stada osobników,   Głośne rozjuszonych kruków krakanie, Niczym wściekłych barbarzyńców okrzyki wojenne, Po spowitym gęstą mgłą krajobrazie, Cichym niosło się echem,   Pomiędzy wielkimi kretowiskami, Podobnymi do okopów na polach bitewnych, Niczym żołnierze w bojach zaprawieni, Zawzięte kruki toczyły swe walki…   Zakrzywionym dziobem swym ostrym, Próbował kruk stary kość przepołowić, Przez drugiego młodego przepędzany, Próbującego wydrzeć mu zdobycz,   Usiłując brzuchy nasycić, By dotkliwy głód zaspokoić, Nie zaprzestając zaciekłej walki, Wciąż wytężały swój spryt,   Wydziobując w skupieniu zaschnięty szpik Z porozrzucanych na około kości, Usilnie wczepiały w nie swe pazury, By dzioby w ich wnętrzach zagłębić,   Połykając łapczywie Każdy znalezionego pożywienia kęs, Wkoło tylko rozglądały się bacznie, Rozeznając możliwe zagrożenie,   A najprzezorniejszy z kruków siedząc na gałęzi, Na łakome kąski spoglądając z góry, Nagły z powietrza szturm przypuścił, Naraz odpędzając kilka innych,   Te szeroko rozpostarły swe skrzydła, Natarcie jego próbując zatrzymać, Lecz daremną była ta próba, Zmuszone były ustąpić mu pola,   Widząc posępne te kruki, Wyrywające sobie wzajemnie zdobycz, Zmrużył oczy gołąbek skulony, Powiewem zimnego wiatru szturchnięty…   Wnet rzęsistego deszczu kurtyna, Spór pomiędzy kruczym stadem rozsądziła, Do rychłego szukania schronienia, Wszystkie bez wyjątku ptaki przymusiła,   Przed ulewnego deszczu strugami, Pierzchnęły wnet wszystkie posępne kruki, Chroniąc się pomiędzy krzewami, Bujnych drzew rozłożystymi gałęziami,   Ukrył się i gołąbek, Przed zimnym rzęsistym deszczem, Pod starego opuszczonego domu dachem, Przycupnąwszy cichutko w kącie.   A każda jesiennego deszczu kropla, Brudna, wstrętna i zimna, Dla maleńkiego suchej trawy źdźbła, Była niczym trzask bicza,   A deszczu kropel setki tysięcy Tworzące zwarte oddziały i zastępy, Wielki frontalny atak przypuściły, Na połacie zmarzniętej ziemi…   Patrząc tak zza szyby, Na pole zaciekłej między krukami bitwy, O jakże cenną dla nich zdobycz, Podłe z obiadu resztki,   Ponurym wieczorem jesiennym, Mgłą i deszczem zasnutym, Krzepiąc się łykiem z miodem herbaty, Próbując zebrać rozproszone swe myśli,   Z niewyspania półprzytomny, Przecierając dłonią klejące się oczy, Patrząc na ten krajobraz ponury, Takiej oto oddałem się refleksji…   Gdy widzę jak różni szemrani biznesmeni,  Zawzięcie walczą między sobą o wpływy, Dostrzegam jak bardzo w uporze swym ślepym, Posępnym tym krukom bywają podobni.   Gdy otyli szemrani biznesmeni, Przesiadując wieczorami w knajpach zadymionych, Paląc cygara i popijając whisky, Rozplanowują kolejne swe finansowe przekręty,   Niczym dla dzikiego ptactwa, Zalegająca w rowie cuchnąca padlina, Tak zwęszona tylko korupcji okazja, Staje się łupem dla mafijno-biznesowego półświatka,   Pobłyskiwanie sztucznych złotych zębów, Fałsz wylewnych uśmiechów, Towarzyszące zawieraniu szemranych umów, Przy ruskiej wódki kieliszku,   Często bywają zarzewiem, Biednienia lokalnych społeczeństw, Gdy szemrani biznesmeni nabijając swą kabzę, Skazują maluczkich na zubożenie…   Huczne wystawne bankiety, Gdzie alkohol leje się strumieniami, Dzwonią pełne wódki kieliszki, A z ochrypłych gardeł padają kolejne toasty,   Gdzie szalona zabawa niepodzielnie króluje I rozsadzają ściany z głośników decybele, Dzwonią szklane butelki w kredensie, A strumieniami leją się drogie alkohole,   Gdzie w ochrypłych gardłach przepastnych Lokalnych biznesmenów szemranych, Kieliszki pełne gorzałki Znikają jeden po drugim   Gdzie niezliczone sprośnie dowcipy, Padają okraszone rubasznymi przyśpiewkami, A pijaków podkrążone oczy i czerwone nosy, Tłumaczy ich bełkot łamliwy,   Często będące zwieńczeniem, Podpisania umowy wielomilionowej, Z lekceważonego prawa nagięciem, Gdzie łapówki główną odgrywają rolę,   Czasem tak bardzo bywają podobne, Posępnych kruków wieczornej uczcie, Gdzie wielki zatęchłego mięsa kęs, Wyrywają tylko osobniki najsilniejsze…   Na płynnych niejasnych pograniczach Biznesowego i mafijnego świata, Utarta między gangsterami hierarchia, Przypomina tę z kruczego stada,   Gdzie kolejny szemrany kontrakt, Niczym podły padliny ochłap, Jest jak w krwawej walce nagroda Dla osobnika o najprymitywniejszych instynktach…   I ten wielki świat nowoczesnością pijany, Do ubogich odwrócony plecami, Gdzie tylko silne osobniki, Wyrywają najlepsze kęsy,   Czasem tak bardzo przypomina, Pomimo upływu tysięcy lat, Wielką ucztę dzikiego ptactwa, Na truchle dzikiego zwierza…  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • I nagłówki, a laik; wół gani.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...