Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Mieczysław_Borys

Użytkownicy
  • Postów

    701
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Mieczysław_Borys

  1. Nie chodzę po ziemi, Ale i nie bujam w obłokach. Wyszło to wszystko z podziemi, Co już zapomniałem o stawianych krokach. Żyję między ziemią, a niebem, Choć nie jestem ptakiem. Poezja jest moim duchowym chlebem - Co mi się przyszło trudzić pod tym znakiem.
  2. @anna_barbara__czuraj-struzik - wielkie dzięki za czytanie i miły wpis. A że i moja ślubna nosi te same imię, tym bardziej wielkie dzięki. Pozdrawiam już z jesiennego Podlasia. Mietko.
  3. Ja też lubię bardzo jesień i jeszcze lepiej się czuję, gdy przy nie jest Ona. Pozdrawiam.
  4. Świta - już rozpoczął się ptasi wrzask - W nim zachwyt nigdy się nie znudzi. To już chyba cecha wrodzona, A może przez patos życia nabyta? Co przez los wrażliwość moja się budzi, Która jest jak skrzydła nielotnego ptaka bólem spowita, Zatem w słuchaniu ptasząt się trudzi... Za dnia nie milkną ani ptaszęta, Ani je ja nie przestaję słuchać... Ich wola z natury poczęta - Śpiewy wydają skoro lubią do mnie gruchać. Noc jedynie zachodzi w spokoju I w ciszy ciemniej otchłani, Aby ze świtem wypoczęte znów ruszyły do boju Tak jak to robią skrzydlato ptaszęcze ułani.
  5. W maju wyróżniała ciebie kwitnąca biel - dziś czas ubrał w czerwień. Obcując z tobą cały dzień - zakochałem się w aż do poezji. Urokiem nasycasz moje oczy, uspakajasz duszę, wzbogacasz serce. W życiu "wyścig szczurów" nieustanie się toczy, a ja ciebie mam za poetyckie wzorce. Jak mało do szczęścia trzeba poecie.
  6. stanisław_prawecki - Staszku Głóg mam przed oknami domu. Ale gdy patrzę na niego, przypomina mi się ten głóg z dzieciństwa. Ojciec ze stryjem kosami kosili łąkę, a ja wchodziłem na bardzo stary głóg, żeby przypatrzyć się gniazdu dzikich gołębi: Zaczerpnięte z własnej biografii: DZIECI WIEJSKIE NIE BAWIĄ SIĘ W PIASKOWNICY - ...D O G O N I Ć WSPOMNIENIA... własnej biografii czyli jeszcze raz przeżyć życie GNIAZDA DZIKICH GOŁĘBI GNIAZDO PIERWSZE Mam coś w sobie z dzikiej natury, A raczej z wrodzonej ciągotki do przyrody. W domu nie ma uciech dla życia osłody, Tylko ściany smutne i cień ponury. Z tego powodu wyruszam na natury łono Łąk i krzaków olchowych chłopięcej "ślewczyzny". Ojciec i stryj już od wczesnego poranka koszą dobytek ojcowizny, Wśród różnych ptaków na łące i w powietrzu grono. Idę sam, niemniej jestem wesoły, Spoglądam tutaj, tam - wszędzie łąka, Na niej pszczoły, motyle i pasące się krowy, Cielaki w zagrodach, im już jest Wyznaczona od ssania krów rozłąka. Trawa kwitnie wokoło kolorowo, Pachnie jeszcze milej. Za nią wszędzie olszynowo, W głębi z ptactwem jeszcze gorliwiej. Bocian ląduje na łąkowej polanie, Wrony kraczą na wierzchołkach starych olch, Zając młodziak umyka spod krzaka, Szpakom lawiną usiąść na łące skoszonej zadanie. To też w tej chwili niczego mi nie brakuje; Łąka pachnąca, wzrostem wybujała powyżej kolan, Niezmienna do dzisiaj od czasów Polan. W rzece niejeden rak się znajduje. Stryj już nauczył mnie, jak go chwytać, Ale dzisiaj nie w tym rzecz. Idę dalej... Ojciec i stryj nie raczyli spytać, Będąc zajęci, gdzie idę, lecz Koszą łąkę dalej - zwalając na pokosy... Łąka pachnie i czuć surowością. Idę po łące z podkurczonymi palcami u stop - jestem bosy, Tak jest pięknie i miło wszędzie obcować z wolnością. Drzewo do którego cel mnie prowadzi, Nazywane przeze mnie "afrykańskie", W telewizji podobne zobaczyć mogłem, [ i ludy pogańskie ] Ale i bez ich podejrzenia I tak już dobrze sobie radzę. Drzewo na którym uplótł dziki gołąb gniazdo, Z dala już jest dobrze widoczne; Na półsuche, karłowate, słabo listne, od olch uboczne, Wzrok nie schodził, aż do... Gdy już znalazłem się pod drzewem, Odpoczywam w cieniu jakiś czas... Teraz tylko została myśl z cichym śpiewem, Wejść na drzewo i zobaczyć, Co jest w gnieździe? Choć raz. Wdrapuję się po karłowatym drzewie, Z szorstką korą i o gałęziach kolczastych. Gołe ręce, bose nogi, lecz ja, jak poganin nie z tych, Którzy będą się pękać w tej zabawie. Drzewo drga, nawet kołysze się, Gołąb spłoszony uchodzi z gniazda! Już głowę mam nad gniazdem, Przyglądam się jajkom. Ale jazda. Gniazdo skromne z patyczków ułożone, W środku leżą dwa jajka. Dotykam je, są ciepłe, kładę z powrotem. To jest prawda, nie bajka. GNIAZDO DRUGIE Matka natura krajobraz ułożyła tak, że patrząc od wschodu: na lewo pagórki, za nimi "okrągłe błoto", w krzakach rzeka. Na prawo pastwiskowe zagrody, za nimi naturalne łąki, po nich krzaki olchowe "ślewczyzny", w środku łąki naturalne, w olchowych krzakach snująca się cicho płynie rzeka: Sidra. Na zachód idąc pod rzeki prąd: "pańskie błoto". A tam: Ojciec ze stryjem w miejscu tym Zwalają łąkę na pokos... Obok znajdują się olchowe krzaki, Patrząc na skos, z brzegu rośnie nietypowy świerk. Na nim z rzadka wyjątkowo Uwił sobie gniazdko dziki gołąb. Tutaj nie trzeba iść w krzaków głąb, Już z brzegu mam świerkowo. Wiąże to się z tym, Że na świerku są gałęzie na wyciągnięcie rąk Lepiej jest wchodzić, niż przed tym Na "karłowate afrykańskie drzewo" w ten krąg, Gdzie nie tylko jest celem zobaczyć gołębie jaja, Przy okazji dla uciechy złapać śpiącego gołębia. Wybrałem się w to miejsce o piątej rano Wczesnym porankiem gołąb ze snu jeszcze się nie wybudził. Ojciec i stryj na łące osełkami ostrzą kosy, Echo po łące i krzakach rozbiega... Znika w korycie rzeki, kiedy tam dobiega. Ja tam dziś nie pójdę bosy. Ojciec ze stryjem koszą łąkę - Szelest rozchodzi się po łące i w krzakach... Dzisiaj zapatrzony jestem nie w ptakach, Lecz tylko na jedną gołębicę. Stoję przy świerku, gałęzie na wyciągnięcie ręki, Cień nad głową i poranny chłód w duszy. Wchodzę cicho, żadne we mnie lęki, Przeciwnie ostrzenie kos i szelest koszonej trawy niepokoją uszy... Świerk nie kołysze się, wiatru brak, Zatem w górę - wyżej wchodzić dobry znak, Bo przecież nad głową - wyżej w gnieździe siedzi ptak, Cichutko, powoli, bo ptak się spłoszy! Gniazdo już blisko nad głową Tak skromne, że prawie prześwieca się. Gołąb siedzi w nim, nie spłoszył się, Zatem w górę wyżej, jeszcze metr, jeszcze metra połowę. Powoli, delikatnie rękę unoszę łukiem ku górze, ...Następnie spróbuję obniżać w kierunku gniazda. Zanim uniosłem zamierzonej długości z połowę, Gołąb wyfrunął ze strachu. Pozostały mi tylko jego nasienie, Które nawet nie dotykam palcami. Cel był inny, złapać gołębia, a nie jaj zobaczenie, Które już nie raz widziałem na "afrykańskim drzewie". [ Gdybym gołębia złapał, pokazałbym ojcu i stryjowi, jaki to ze mnie sprytny "buszmen", po czym od razu wypuściłbym na wolność. ]
  7. Obrazy z mego dzieciństwa po dzisiaj W mojej pamięci są umieszczane do wierszy - Cofając się w świat wyobraźni - Stwarza choć na chwilę zapomnienie, Co się straciło i ile czasu upłynęło. Niebo było takie piękne przeźroczyste I zarazem tak wielkie, Że wzrok aż do końca nie sięgał. Będąc małą kropką w oku pejzażu - Patrząc w widnokrąg, który nigdy się nie kończył, A biegł dalej i dalej w nieskończoność, Aż dziecięca myśl bezkres zatrzymywała. Krajobraz ziemski wirował ku niebu, Nieba ku ziemi, a po środku byłem ja.
  8. W świetle słonecznego dnia zaczerwienił się głóg. Wiatr kołysze gałęziami - zmienia barwy odcieni. Obok przeleciał motyl dodał letniego koloru jesieni. Upał doszedł do lamusa teraz lepiej założyć koszulę, niż ją zdejmować, bo tak raźniej i kolorowo. 10.09.2015, 12:40
  9. @Marlett - A zatem rozumiemy się. Ja też nie jestem poetą, choć nieraz siebie tak nazywam. Co dnia piszę wiersze i tyle. Dziękuję za pogadankę ze mną. Wszystkiego co dobre od Mietka Podlasiaka.
  10. Dlatego, że i ja sam jestem archaiczny. Dzięki za czytanie i wpis. Pozdrawiam.
  11. Przepraszam chyba źle zrozumiałem. Pana Miodka znam z telewizji i Pana Bralczyka. Ostatnio jakoś nie trafiam na ich programy. Może dla tego, że nie oglądam TV Polania. Uznajmy, że ja nie znam gramatyki i ortografii więc nie jestem poetą tylko piszę wiersze z błędami. Droga i miła Marlett przecież ja z gramatyki i ortografii niczym się nie różnię od dzieci szkolnych do klasy piątej. Posiadam tyko podstawowe wykształcenie i jeśli czymś się różnie od nich to tylko wiekiem. Moje wiersze albo trzeba zaakceptować takie jakie są, albo je nie czytać. Niemniej w dalszym ciągu zapraszam i zachęcam do zaglądania do moich wierszy np., żeby odróżnić jak pisze człowiek prosty do piszących ludzi z umysłem inteligentnym. Znajoma moja, która czyta moje wiersze, a była nauczycielką, teraz jest na emeryturze, powiedziała żeby tym się nie przejmował, a pisał dalej tak jak potrafię. Jeśli to jest portal poetycki to czy tylko ja tutaj nie jestem poetą, czy są jeszcze i inni na pocieszenie moje, że nie jestem ostatni, a przynajmniej przedostatni. Pozdrawiam.
  12. Marlett, jak już nie raz informowałem, że wiersze, które tutaj wstawiam, już wcześniej były napisane, a tylko niektóre z bieżącego czasu i choć co prawda jeszcze czytam przed wrzutką, ale jak powtarzam nie raz, że często błędów nie dostrzegam tak jak to zauważy Czytelnik. Jeśli czegoś nie widzę to tak jakby tego nie było. Niemniej staram się być poprawny lub przynajmniej do tego dążę, ale jak wspomniałem nie zawsze dostrzegam to co dostrzega Czytający. Mam świadomość braku w moich wierszach dobrej stylistyki, treści skrótowej, bo przecież Czytający bardziej rozumie, niż ja, że brak mi talentu, ale no cóż piszę i to może mój błąd. * * * Jestem tylko wierszowym analfabetą. Człowiek mówić uczy się pięć lat, myśleć całe życie. Dziękuję za powrót do moich wierszy - czytanie ich - i poprawianie, za co miło i serdecznie dziękuję. Pozdrawiam. Mietko Podlasiak.
  13. "na tym padole piękno nie skona" Przepraszam, ale z tym się nie zgodzę, iż dla mnie piękno nie kona zwłaszcza przyrody tylko najwyżej umiera lub zamiera np. gdy jest upał i rośliny w słońcu więdną to tak jakby w ciągu dnia nie umierały, a zamierały, iż po zachodzie słońca, kiedy temperatura obniży się rośliny odżywają i nabierają wigoru do dalszego życia. Gdy chodzi o "i", to np. Jan Kosiński w książce Malowany ptak - w zdaniu po drugim "i" stawiał przecinek. I stąd wziąłem od niego przykład. A przecież On był wybitnym pisarzem, przynajmniej tak Go wylansowało środowisko Żydowskie w USA. Czy np. "czy" - zwłaszcza w telewizji w napisach zwłaszcza jako przy drugim stawiają przecinek. Poza tym ze wszystkim się zgadzam i przyjmuję do wiadomości, że popełniam różne błędy i trudno mi już ich się wyzbyć. Teraz po paru latach pisania powoli już mi przechodzi nadużywanie znaków interpretacyjnych, gdy opadły już emocje, a jeszcze pozostało we mnie nadużywanie przecinków, ale kiedyś i z tym poradzę wyeliminowując to. Dziękuję za obecność przy moich wierszach - czytanie ich i poprawianie mego ubogiego języka pisanego. Mietko Podlasiak. Pozdrawiam.
  14. Jak każdy mój wiersz ma jakieś niedopracowane braki. Tak, często na siłę rymy naciągałem, co skrupulatnie Czytelnik wyłapie. Dziękuję za wyróżnienie końcowe strofy. Dziękuję za czytanie i wpis. Mietko Podlasiak. Pozdrawiam.
  15. Ptaszek - to śpiewak znakomity, Od świtu wprawia mnie do zachwytu. Słuchając go, czuję się wierszowy - Może wyjdzie mi to i owo: Na sośnie strzelistej pod chmurne niebo, Wśród igliwia ukrył się złocisty ptaszek I śpiewa subtelnie dźwięcznym głosem, potrzebo, Choć niewidoczny, a piękny jak okruszek. Głos i rytm układa w dwie tonacje, Sam nie wiem czy to z natury usposobienia, Czy z wiosną do partnerki godowe adoracje, Co mi i tak bez zarzutu do polubienia. Już się na dobre rozwidniło, Już i inne ptaszęta się pobudziły, Już śpiewają, co mi się przyśniło W ten mój świat tak [nie]prawdziwy.
  16. Witam. Ja uwielbiam prostotę, bo sam jestem prostota i piszę według prostoty. Pozdrawiam i życzę wytrwania. * * * siła prostoty jest ogromna, tylko trudna do odkrycia. teresa943 * * * Prostota jest piękna, bo szczera i niczym niezastąpiona. Mieczysław Borys
  17. Marlett, pierwszą zwrotkę zmieniłem według poprawy Twojej. Dziękuję. W następnych dwóch zmieniłem: Wczoraj byłaś osypana bielą, dziś w jabłka urodziwa. Jesteś piękna niczym życie, nikt nie patrzy na ciebie jak poeta. Czerwień jabłek jak krew w słońcu złoci się i srebrzy - jest miłością, którą rodzi Natura i nasyca wrażliwe oko poety. [ poety na patrzącego ] Kiedy jeszcze jest Przyroda i na Ziemi żyją poeci, [ poeci na ludzie ] na tym świecie nie umrze uroda do której idą jak małe dzieci poeci. Jeszcze nie nauczyłem się, a raczej nie weszło w krew, żeby po przecinkach nie używać: "a, nie, bo, iż, że" itd, itp... Pozdrawiam. Mietko
  18. Wczoraj byłaś osypana bielą, dziś w jabłka urodziwa. Jesteś piękna niczym życie, nikt nie patrzy na ciebie jak poeta. Czerwień jabłek jak krew w słońcu złoci się i srebrzy - jest miłością, którą rodzi Natura i nasyca wrażliwe oko patrzącego. Kiedy jeszcze jest Przyroda i na Ziemi żyją ludzie, na tym świecie nie umrze uroda do której idą jak małe dzieci poeci.
  19. Przyleciał ptaszek i usiadł na gałąź głogu, korząc się w kierunku moim, jakobym był jego zalotnicą. Ale przecież ta pora, to nie czas na amory. I ja nie pan z dworu, a kaleki człowiek, żeby mnie się zginać w pas ptasi, jak do zerwanego lotu. A może, ty ptaszku, chcesz mnie pocieszyć, abym ja piał wesołą melodią, jak te Panie wiekiem leciwe, które są nad wodą, szczęśliwe tak będąc życiem, że pod sobą nie widzą swoich topieli, które woda wiek rozmywa.
  20. Spodobał mi się wiersz. Dla mnie to poezja. Pozdrawiam.
  21. Każda brzoza jest inna, jak kłęby obłoków na niebie. A kiedy kłębów nie ma niebo stale te same. Każda droga jest kręta, a prosta ta, która jeszcze niezrobiona. A kiedy już jest czynna ma gdzieś jakiś feler. Każdy dom ma dach, a jednak ludzie gdzieś są bezdomni. Widzę w ich oczach strach, choć nie wiedzą, że są ułomni. Na bezdomność. Pomóż im. Życie mają tylko jedno. I żyją tylko raz.
  22. @Marlett - Marlett, na to tak wygląda. Ale z drugiej strony, zawsze znajdą się ludzie, na szczęście pamięci, że będą o tym pamiętać i przy różnych ku temu rocznicach i okazjach pokoleniom nowym przypominać. Najważniejsze i rzecz w tym, aby wojny między ludźmi nigdy już nie wybuchały. Bowiem wojna, to najgorsze, co ludzie sobie mogą stworzyć. Serdecznie pozdrawiam w pokoju. I odchodźmy z ziemskiego świata, z przyczyn naturalnych, a nie od kul, bomb, co ludzkość w przeszłej historii nie raz sobie zgotowała. Amen.
  23. Najechali nas Zachodni sąsiedzi - i zdeptali butem wojennym, którzy uważali się za rasę panów świata, a nawet nad inteligencję Anglosasów. Z drugiej strony skąd wschodzi słońce, wbili nam nóż w plecy w rubaszkach sznurkiem przewiązaną czekiści. Odwrotu nie było - tylko walka na śmierć i życie! Wzięli w kleszcze nasze odrodzone młode Państwo - szli mordując, niszczą, paląc, grabiąc i gwałcąc naszą ziemię - aż podali sobie ręce na Bugu. Od tej pory Polski już nie było! Ojczyzna Polska ukochana moja, bądź w jawnych układach z sąsiadami o nieagresji militarnej, ale nigdy przenigdy tak do końca nie wierz umową, tylko w zupełności licz na siebie. A przykładów w historii miałaś sporo, by tak postępować, jak napisał Polak mały! Bowiem jest jego znak Orzeł Biały. 01.09.2015, 15:07
×
×
  • Dodaj nową pozycję...