Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

O jej potędze nie marzyło się filozofom
Słodkie tchnienia nie do sprostania Homera słowom
Błahe obietnice, Jazonów setek wyznania
Nie poskromią żaru odwieczne mędrców kazania

Im więcej porażek, wichur i druzgocących burz
Tym bardziej ciągnie do odkrywania kolejnych mórz
I za każdym razem syreni śpiew namiętności
Karze śmiałka poczuciem nieznośnej samotności

Bo kto w marzeniu o ideale dłużej wytrwa
Wie – to skazana z góry Olimpu zwodnicza gra
Na nic zdadzą się modlitwy, skargi i zaklęcia
Mojry nie odmówią sobie ostatniego cięcia

I chociaż Eris wśród ludzi z powodzeniem działa
Eros wciąż w jedno na złudną chwilę dusze spaja
Wiedząc dobrze z jak zdradliwej gliny ulepiona
Nikt nie potrafi się jej czarowi oprzeć
– i jam też zaślepiona

Opublikowano

wszedłem zachęcony tytułem, który kojarzy mi się z ulubionym Słowackim
lubię nawiązania do antyku i wreszcie chyba nie przeszkadzają rymy (jak to kiedyś bywało)
nie jestem może zachwycony całością, ale traktuję ją jako miłą odmianę od reszty utworów w portalu. oryginalność zwykle nie jest doceniana, ale ja ją lubię.
pozdrawiam
MZ

Opublikowano

Dziękuję bardzo za słowa otuchy :) Dawno nic tu nie publikowałam i trochę bałam się zbyt ostrej krytyki. Pana komentarz jednak nie okazał się tak surowy. I odkrywam ciągle, że mamy ze sobą coraz więcej wspólnego: Ja również uwielbiam Słowackiego, który podsunął mi tytuł wiersza i również lubię nawiązania do antyku, w szczególności poetów współczesnych (Szymborska, Różewicz, Herbert) i przyznaję że również nie jestem zachwycona całością, ale cóż człowiek cale życie się uczy...
Pozdrawiam serdecznie wszystkich kochających Słowackiego i jego Testament :)

Opublikowano

Pani Anno Mario!
Przeczytałem wiersz i, moim zdanie, treść jest niebanalna. Co do formy, to pozostawiam to polonistom. Mam tylko jedną uwagę dotyczącą wyrazu "poddać" (...I wszyscy wiedząc z jakiej podłej i zdradliwej gliny ulepiona
Nie potrafią się jej czarowi poddać – i jam też nią zaślepiona), który zamieniłbym na „oprzeć”, bo miłość istnieje mimo różnych perypetii z nią związanych.
Wygląda, z tego cytatu, że nikt nie poddaje się uczuciu, a przecież boginka Eris była również, oprócz inspiratorki niezgody (wojownicza Eris), propagatorką szybkiego działania, współzawodnictwa twórczego (łagodna Eris). Mam też uwagę do użycia wyrazu „Amor”. Otóż pisze Pani cały czas w oparciu o mitologię grecką, a Amor jest rzymskim bogiem miłości, odpowiednikiem greckiego Erosa. Może lepiej byłoby użyć nazw bogów i boginek z jednej mitologii?
Serdecznie pozdrawiam
Marek Wieczorny

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Waldemar_Talar_Talar dzięki   jesień owszem zadowoli jeśli ładna jest i młoda słodko może cię ukoić ale kasy potem szkoda :)))       @violetta od czego jest kobietka tego nie wie sam Bóg raz wściekła raz kokietka nieobliczalna i już :)))  
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      To przepiękna zwrotka warta najlepszych poetów ! I ostatnia też złota warta. Gdyby udało się dotrzymać kroku pozostałym ... 
    • @Poezja to życie Dobrze prawisz i rym jest...  
    • @Jacek_Suchowicz Piękny wiersz o zbliżającej się jesieni. Pozdrawiam serdecznie

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
    • W koszulce pirackiej i mycce z czaszką, Pochylony nad balią z praniem, Pianę wzbijałem ku niebu – chlup, chlup, Wiosłem szarpałem ocean zbyt spokojny.   Wichry w koszulę łapałem na kiju, Kurs obierałem – ahojj! – wołałem. Ster trzymał mój język, nie ręce, Żagiel inspiracją: tam, gdzie wiatr dmie!   Świat zmierzyłem bez lunety i bez map, Z oceanem biłem się z tupotem i krzykiem. Gwiazdom nie wierzyłem, bo mrugają okiem. Ja wam dam, wy żartownisie, dranie!   Na Nilu mętnym, wezbranym i groźnym, Szczerzyłem kły z krokodylem rozeźlonym. Ocean zamarł, gdy dryfem szedłem – skarpetki prałem, Rekin ludojad nad tonie morskie skoczył i zbladł.   Na prerii mustang czarny jak moje pięty, Ogonem zamiótł mi pod nosem – szast! Wierzgnął, kopytem zabębnił, z nozdrzy prychnął, Oko puścił i w cwał – patataj, patataj!   Na safari gołymi przebierałem piętami – plac, plac! Słoń zatrąbił, nie uciekłem, w miejscu trwałem. W ucho dostał, ot tak – i odstąpił: papam, papam. Został po nim tylko w piasku ślad i swąd.   Lew zaryczał – też nie pękłem, no nie ja! W pierś bębniłem – bim, bam, bom – uciekł w dal. Ciekawskiej żyrafie, mej postury chwata, W oczy zaglądałem – z dumy aż pękałem.   A na kontynencie płaskim i gołym, Jak cerata w domu na stole świątecznym, I strusia na setkę przegoniłem – he, he! Bo o medal z kartofla to był bieg.   Aż tu nagle: buch, trach, jęk – strachem zapachniało! Coś zatrzęsło, coś tu pękło – to nie guma w gaciach... Łup! okrętem zakręciło, bryzg mi wodą w oko, Flagę z masztu zwiało i na tyłku cumowałem.   Po tsunami pranie w błocie legło, Znikły skarby i trofea farbą plakatową malowane, Z lampy Aladyna duch też nawiał – łotr i tchórz, Kieł mamuta poszedł w proch, złoto Inków trafił szlag.   Matka w krzyk „Ola Boga!” – ścierą w plecy chlast! Portki rózgą przetrzepała jak to dywan. Aj, aj, aj, aj! chlip, chlip! to nie jaaaa... Smark, smark, łeee – nawyki to z przedszkola.   Z domku, skrytym w kniejach dębu, ot kontrola lotów. Słyszę łańcuch jak klekoce, rama trzeszczy. Dzwonek – dzyń! błotnik – dryń! szprychy aż pękają. Kłęby kurzu w dali widzę – nie, to nie Indianie.   To nie szeryf z gwiazdą pędzi na rumaku, To nie szalik śwista (z klamrą...? e tam) Ojciec w drodze z wywiadówki – coś mu śpieszno. Aż mnie ucho swędzi, no to klapa, koniec pieśni...  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...