Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

był raz sobie pan szczygiełek
miał pomysłów łepek pełen,
więc układał sobie piórka
po czym sfruwał na podwórka.

słonko wyżej, listki młode
wykorzystać chcę urodę
gniazdko przecież mam gotowe,
to mi trzeba szczygiełkowej.

znalazł śliczną ci ptaszynę
przyfruwała na leszczynę,
między listki się chowała
stamtąd pawia podglądała.

darmo szczygieł czekał, prosił,
smakołyki dla niej znosił,
toż to głupi paw! niestety
nie rozumiem tej kobiety!

dumny, próżny, nic nie robi
tylko trawnik sobą zdobi,
gniazdka ci nie wybuduje
ty do niego nie pasujesz!

a paw dumnie nóżki stawia
ciągle ogon swój rozstawia.
ani spojrzy na leszczynę
patrzy w pióra, nie w dziewczynę.

i do teraz siedzi w krzakach
zapatrzona na cudptaka,
szczygieł ruszył wreszcie skrzydło
bo czekanie mu już zbrzydło
- na cóż jam się tak zadurzył?
...poszedł spić się do kałuży!

*

morał sam się poukładał,
że na szczęście swe wypada,
machnąć ręką, kiedy ona
tylko w próżność zapatrzona.



2005

Opublikowano

@Alicja_Wysocka

a ta próżność odczytana,
pawia rzuca na kolana!
lecz co gorsza moja miła,
artystę żeś sobie wykpiła.

paw, no cóż, takie ma zajęcie,
barwy, wdzięk, masz pojęcie?
a na polanie, teatr, scena
i rola ważna do wyuczenia

i trzeba z dumą w dziobie,
czasem zakrzyknąć sobie,
a w słońcu się zapuszyć,
i ogonem często poruszyć.

a po pracy do domu,
gdzie z wysiłkiem On, bo komu?
przyszła kiedyś gniazda budowa,
jak cztery takie strzygła, od nowa.

gniazdo wielopokojowe czeka,
on już widział tam z daleka.
w liściach łypał na leszczynę,
śliczną badał tę ptaszynę

choć w domu siedzi jedna żona
druga też nie obrażona
wcale je zazdrość nie bierze
choć strzygłówka ładne zwierze

takie to pawie mają zasady
że żon nigdy im od przesady
że aż gatunek inny, pawia intryguje
ciekawy jak taka mała miłuje!

*

morał choć stary
nie dajmy się zgłupić
lepiej być pysznym niż iść się upić

Opublikowano

@Sabre_Wolfik

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



O, dziękuję za wiersz, miło :)

szczygieł poszedł pić z rozpaczy
przecież sobie w łeb nie strzeli,
to by było jeszcze gorsze
apopleksji lub histerii

dostać mogą tylko baby,
więc po męsku, zważ że wodą
poszedł raczyć się z kałuży
chciał zapomnieć szczygiełkową

nic lepszego nie wymyślił
każdy radzi se jak umie
zamiast serca boli głowa,
nie pochwalam lecz rozumiem

nic mi więcej nie wiadomo
jakie życie wiodła para
czy ktokolwiek wie lub widział
mógłby dopowiedzieć zaraz?

*
a cóż z pychą, co się wciska
na margines, bóg mi świadkiem
ona zawsze pierwsza chodzi
tuż przed klęską i upadkiem

:)
Opublikowano

@Alicja_Wysocka

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



a kałuża była miejska,
szczygieł pewnie już jest wzięty,
nakapały do niej różne
procentowe elementy.

któż do takiej owej damy,
znosi smaczne cud robale?
gdy, ta dba o swą figurę,
jadłem sytym gardzi wcale!

marny z niego szczygłyszyna,
co porażkę swą w mig zmienia
i nie walcząc wprost popada
w próżność stanu otępienia.

i co dalej?
wszak wiadomo,
gdy wytrzeźwiał już niestety
szygiełkowa uwiedziona
przez dziób Pawia też poety.

śliczne do niej mówił słowa,
kolorowo przy tym świecąc.
zasłuchana poszła w ciemno,
równie swoją błyszcząc kiecą.

pycha była tu na pokaz,
bo gdy trzeba jest jak nowa.
grunt by wiedzieć kiedy warto,
pięknie się zaprezentować.

*

a szygieł?
czy dziob w kałuży pomoczy?
czy po rozum głowa pójdzie?
czy strzeli miedzy oczy?

czym nas zaskoczy?
Opublikowano

@Sabre_Wolfik

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



paw poetą? ładne rzeczy
z ciekawością ciągłą zerkał
żelem ogon gładził, stroszył,
bo dom pawia był z lusterka

chciał oglądać tylko siebie
dookoła, z każdej strony
szczerzył dziobek w głupie miny
do tych piórek wyzłoconych

nie miał czasu na poezję
i o żonę nie dbał wcale
prężył torsem turkusowym,
przez co nie mógł szukać ziaren

zakrzyczana, zapomniana
myśli sobie - muszę uciec
no i z deszczu wprost pod rynnę
zakochała się w kogucie

:)

Opublikowano

@Alicja_Wysocka

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



kogut chwat prawdziwie zdolny
pierś z wdziękiem napina,
muskuł pręży oskrzydlony
leci groźna mina.

lecz szczygłówkę, gdy zobaczył
zpochmurniałość zmyta,
błysnął okiem, ruszył dzwonkiem
zaraz kniej zawita

taki kolor, taka barwa,
wiele w ptaku siły,
szczygłowata się zachwyca
- będzie dla mnie miły.

on szarmacko nią pochyla
porzucając nagle,
na przeciwko drugi idzie
patrzy nań zajadle.

i ruszyli skotłowani
kładąc się pokotem,
a ptaszyna wystraszona
ratuje odlotem.

pędzi, leci, na złamanie,
aż jej w oko wpada,
prosta, jasna postać boćka
i jedzona żaba.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zbrodnia to niepojęta, cios w zdrowe ciało. Jak sięgnąć okiem trup gęsto się ściele, Gdyż milion ryb życie słodkie oddało - Donosi prasa i dzwony w kościele.   Przez wsie malowane, wsie jak Zalipie, Wzdłuż pól chwilę, co świeżo zżętych, Onegdaj z rzek modra, dziś ledwie chlipie, Niosąc tłum stworzeń głęboko śniętych.   Brzany srebrzyste, zwinne szczupaki, Płodne karasie, świnki, lipienie, Liny przecudne, soczyste sandacze, Leszcze powszednie, kiełby, bolenie.   Słodkie ukleje, dorodne sumy, Okoń rozbójnik i rozpiór mały. I wszystkie pomniejsze płotki i ryby, Co brały na chleb i co nie brały.   Kto się zamachnął, lub kto zawinił ? Czy zbój teutoński gdzieś wpuścił trutkę ? Czy alg złotych gromad kłąb się nasilił ? Dmie propagandy gnom w twardą tubkę.   Na głównej, ważnej warszawskiej ulicy, W ciemnych zaułkach, gdzie życie wrzało, Gdzie młyny mielą dni i godziny, Się Państwa Naczelnik i grono zebrało.   Stu gniewnych wyznawców było na sali. Gotowych na rozkaz sięgać po szablę. Naczelnik oznajmił - Autorytet się wali, Autorytet nasz tonie, donoszą kablem.   Gdy mieszał herbatę z orientu, Purwy, Pomyślał potem - To prosta sprawa. Na wpół Robespierre, jeszcze nie Scurvy. Palec swój kładę na czole Zbysława.   Jest sprawa, kto żyw biega na jednej nodze. Trzaskają drzwi, akta wzorowo. Sam Zbysław czerwony, w czerwonej todze, Rozkazał przesłuchać ofiary masowo.   Zeznania kazał wziąć ofiar i świadków. Wystawiał nakazy z miną wręcz wilczą. Złapać mi, mówi, nędznych gagatków. Zbysławie - mówią - lecz ryby milczą.   Zbysław, więc prasie historię przedstawił, O pladze nieznanej w historii zbawienia. Trzasnął aktami, paski poprawił I rzekł w łaskawości - do umorzenia.   Prezes zaś w duchu zaklął dosadnie, Podumał, patrząc na rzekę zza szyby, Cóż, poczekajmy, aż poziom opadnie, Gdyż wtedy wypłyną nam grube ryby.     YouTube - wersja dla leniuchów (wersja udźwiękowiona)

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
    • Ładnie.   Pozdrawiam.
    • @viola arvensis Po prostu prostota :D
    • na brzegu pola rosną słowa których nikt nie zebrał cisza przysiadła na ramieniu jak ptak, co nie zna imienia. w zeschniętej trawie słychać drżenie wiatru i coś jeszcze – jakby echo dawnych rozmów nie patrzę w stronę drogi bo wszystkie drogi są teraz ścieżkami światła a pod stopami ziemia oddycha jakby chciała powiedzieć: „jesteś u siebie”
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...