Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

gryzę wzrokiem
i nie wiesz co odpowiedzieć

dreszcze przenikają
najskrytsze zakamarki

chcesz więcej

milczymy
od czasu do czasu
płyta winylowa przerywa

ja chcę tylko kiedyś założyć
białą suknię

Opublikowano

no i tak myślę cisza jak makiem zasiał ble to ja nie wiem,usunąć czy zmienić...
dzięki bardzo W.Talar:)
tych marzeń to ja mam cała głowę;)
pozdrawiam serdecznie:)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Jeśli dreszcze, to wiadomo, że na ciele, dlatego zrezygnowałbym
z "na ciele". Dalej; ta cisza trochę kłóci się z płytą winylową, która mimo że przerywa, to jednak gra, dlatego cały wers z ciszą zamieniłbym na "milczenie".
No i wreszcie ostatni dwuwers spróbowałbym nieco zagmatwać, żeby był bardziej czytelny:), w końcu białą sukienkę można ubrać niekoniecznie do ślubu.
Z tytułu usunąłbym kobietę, albo najlepiej zmienić tytuł.
A tak na marginesie - twarda sztuka z tej podmiotki /czytaj trzpiotki/ lirycznej:)
Opublikowano

trochę pozmieniałam, nie wiem czy teraz może być?
nad tytułem pomyślę jeszcze,ale kurcze jakoś tak mi pasuje marzenie kobiety bo to najprawdziwsza prawda;)
a swoją drogą jaka tam twarda sztuka ;)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



i właśnie dlatego, że to najprawdziwsza prawda, tytuł wymaga formy dyskretnie zawoalowanej - jeśli wiersz ten ma kroczyć z podniesioną głową ku poezji.
I tyle w temacie :)
Opublikowano

ahaa to takie buty..no to teraz mam problem,eh..no chciałabym,żeby kroczył z podniesioną głową..:) no ale nic tam,może wpadnę na jakiś pomysł jeszcze;)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @andreasTo może zbyt małej wiary jesteś :) lub znasz życie :)) Pozdrawiam:) @Jacek_SuchowiczNa kacu jest wszystko możliwe :) Dziękuję i pozdrawiam:) @LeszczymJuż się pogubiłem:)) Dziękuję i pozdrawiam:)
    • gdy jutro się skończy pojutrze początkiem  
    • @Wędrowiec.1984 No dobra, ale poprzednie moje tłumaczenie, bardziej mi się podoba, jest takie... bardziej poetyckie.  Przy pisaniu świadomość trochę się plącze z wyobraźnią, przynajmniej w moim przypadku tak jest :)
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      To nie jest splątanie kwantowe, tylko splątanie świadomości.
    • Dawniej każdy poranek pachniał złotem. Słońce wschodziło nad wzgórzami i bez słowa kładło na dachach ciepło, które otulało serca jeszcze przed pierwszą kawą. Ale od jakiegoś czasu coś się zmieniło. Niektórzy mówili, że światło stało się zbyt białe, inni że zbyt blade. Starzy ludzie w wioskach patrzyli na nie z lękiem, dzieci – z obojętnością. A ono wciąż tam było. Na niebie. Zawsze na niebie. I właśnie to było najbardziej niepokojące. „Nie czuć go” – mówiła codziennie staruszka Maja, siadając na swojej drewnianej ławce. „Kiedyś czułam, jak przechodzi przez skórę i dociera do duszy. A teraz… tylko patrzę, ale nie widzę.” Ludzie zaczęli snuć domysły. Czy to przez dymy, które wznosiły się z fabryk po drugiej stronie wzgórz? Czy może przez coś bardziej niewidzialnego? Przez rzeczy, których nie da się zmierzyć – jak strach, obojętność, rozpad miłości? Niektórzy szeptali, że prawdziwe słońce już dawno zgasło. Że to, które świeci teraz, to tylko replika – sztuczna kula światła stworzona przez tych, którzy chcieli kontrolować nie tylko czas, ale i nasze nastroje. „Zamienili nam światło serca na światło technologii” – pisał ktoś na ścianie opuszczonej stacji meteorologicznej. Ale pewnego dnia przyszedł chłopiec. Miał na imię Elian. Pojawił się znikąd, w butach z błota i z patykiem zamiast laski. Nie zadawał pytań. Siadał pod drzewami i mówił do liści, do wiatru, do kamieni. Ludzie uznali go za dziwaka, ale dzieci zaczęły go słuchać. A potem coś się wydarzyło. Pewnego ranka, kiedy Elian stał na wzgórzu, zamknął oczy i rozłożył ramiona. Słońce – blade i nieruchome – zaczęło wypełniać się ciepłem. Powoli, bardzo powoli, niebo poruszyło się z westchnieniem. Jakby przypomniało sobie, że kiedyś umiało kochać. W ciągu kilku dni ludzie zauważyli zmianę. Ptaki zaczęły śpiewać wcześniej, a cienie drzew znowu stały się miękkie. Staruszka Maja płakała z radości: „To ono. Prawdziwe. Wróciło.” Ale Elian powiedział tylko: – Ono nigdy nie zgasło. To my przestaliśmy świecić od środka.  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...