Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Historia godnego umierania z cyklu: Polska rok 1013


Rekomendowane odpowiedzi

jest takie miejsce
wyobraź sobie
żeś stary
(o trwogo...)
to biorą cię i hop
na wyro
i teraz tak
nie płacisz z dupą obsraną poleżysz
bo pieluch drogi
tak więc nie rób z siebie idioty
co piąty raz wołaj
do zmiany
bo pieluch cenny a ciężkie czasy
wszyscy dziś wspólnie oszczędzamy
a jak przezornyś i masz je własne
się nie martw i tak ukradną
możesz je sobie powtórnie kupić
w sklepiku rano
a jak dwóch dych nie dasz
i tak nie zmienią
zatem rozsądnie w domu umieraj
przynajmniej zdrowia mniej stracisz

albo, uwaga, jak już nie chodzisz
to czterech typa szlast w prześcieradło
jeb teflon fruwa krew płynie zgroza
ale chuj rzut i już leżysz godnie wygodnie
krew łap bo cenna i droga
a potem windą się przejedziemy
tam czasem trupa czasem chleb wiozą
nie posmarujesz i tak nie pojedziesz
to przemyśl sprawę i nie męcz ludzi

bo

jest takie miejsce wyobraź sobie
gdzie krzyż na krzyżu krzyżem pogania
tam sobie przynajmniej trochę odpoczniesz
ot taka krótka historia godnego umierania...




Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mamy ciekawą zbieżność tytułów :).
w temacie jestem jak najbardziej, w lipcu zmarł mój dziewięćdziesięcioletni ojciec i mogę potwierdzić, że to co w tekście, to nie jest przesada. ojciec zmarł w szpitalu. już po wszystkim dowiedziałem się, że w szpitalu lekarze mają zalecenie żeby pacjentom, którzy przekroczyli pewną granicę wieku, leków nie podawać. zwycięża tu tzw. czynnik ekonomiczny. niestety, tygodniowy pobyt ojca w szpitalu tak jakby też na to wskazywał. gdybym wiedział, że tak to będzie wyglądało, nie męczył bym go, wolałbym, żeby zmarł w domu, ale on był silnym chłopem, a gdy przyjechało pogotowie był jeszcze świadomy (miał niegroźnie wyglądający udar) i z pewnością chciał żeby go ratować. zmarł po tygodniu na zapalenie płuc.
przykre to wszystko, aż szkoda słów.
pozdrawiam i do poczytania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sylwester Lasota - otóż to, teraz też mam pewne obiekcje co do funkcjonowania pewnych instytucji, aczkolwiek nie bardzo wolno na to wskazywać paluchem...

kufelek - pouczanie innych z chwilą, gdy się samemu jest gdzieś w okolicach piaskownicy, łopatki i kubełka i mówienia na kupkę "papu" jest niestosowne. Masz odwagę, daj cynk, pojedziemy, pokażę ci kilka rzeczy i zobaczysz, jak wygląda "poważne traktowanie śmierci" w pewnych miejscach. A potem na pewno się wykażesz i stworzysz arcydzieło.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

kufelek - ale ja nie uprawiam filozofii, może ty po prostu czytasz coś innego, a o czymś innym piszesz? To się często zdarza, ale to nie jest "wariactwo".

Alicja_Wysocka - tutaj potrzebny dziennikarz, ja nie potrafię, a dziennikarze się boją.

Mithotyn - na razie jest dobrze... do czasu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



A oto esencja i podsumowanie, rasowy przykład bystrzachy :)
Mam nadzieję, że to jest uleczalne. Ale chyba nie.

P.S. - czemu mnie się takie kufle trafiają? Nie mogą to być jakieś miłe panie...
Najpierw odpowiedz na pytanie nie znudziło ci się wymyślanie wymyśleń? To i może odpowiem na tą retorykę:)
[color=red][/color] [color=blue]:)))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))[/color]
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I to ma być poezja. Pełno wulgaryzmów wyłażących z chamstwa, ani to filozofia, najzwyklejszy chłam. Wstyd to czytać i szkoda na to komentarza, ale lizusy są gotowi, by panu , panie Krzywak lizać te pana buty.

to będzie wierszyk na poniedzielną mszę

Byłem zmuszony się wyrzygać.

Prezes Krzywak literacki kunszt zaprezentował,
nie jest to dzieło złe, ale dobre dla prokuratora,
w nim chamstwo słownictwa obnażył jak chuja,
i cóż ma to wspólnego z piękną poezją mój Boże,
gdyż jest to krzyk rozpaczy w niemocy na pustyni,
nie jest to błogości poezja na te strony poetyckie,
jednak wszyscy uwielbiamy potępiać i krytykować,
nikt nie był mi skłonny uchylić swego serca rąbka,
dołożyła mi rozpuknięta kredensina spróchniała,
i legendy bazyliszek_prost nie daje wytchnienia,
wreszcie i ja doświadczyłem, kto z kim przystaje,
schlałem się komentarzami i wierszami waszymi,
toteż i zmuszony jestem po tej uczcie się wyrzygać,
aż opiekunka musiała ze sklepiku podłożyć pieluch.
Ja wolny strzelec, o natychmiastowym reagowaniu,
ganię głupotę, mądrość mam w głębokim uznaniu,
kiedy wy utalentowani wolicie wypisywać pierdoły,
aby odbiorca czytający wasze bzdety stał się wesoły,
by ugasić waszej wspaniałości wybujałą wyobraźnię,
głowom rozpalonym chociaż ciepłym, to robię łaźnię,
siusiak więc z wami, olewka całej wybitnych paczce,
i tak was nie zmoczę, płyn nie może zaszkodzi kaczce,
wy oleliście mnie i ja was olewam, chociaż nie moczę,
siusiak z wami, niech no chociaż rzęsiście was skropię,
cóż warta jest twórczość literacka dla pisania sztuki,
kiedy w umyśle głupota króluje, bo w mądrości luki,
siusiak z wami, mądrości filozofa i tak nie pojmiecie,
gdy na niewygodną prawdę uszy po sobie kładziecie,
krytyką wprost uwielbiacie kopać myślenie innego,
i ja chcę skopać, i podnieść umysł w coś wierzącego.
na kaczce uświadczy czystości więcej, niż na kościele,
tak i na was poeci, inwektyw nie ostanie się zbyt wiele.
13 listopada 2013

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Był raz Zorro , dobrotliwy pirat co lubił wędrować po dziwacznych światach i bezkresach,.Raz wybrał się na pustynię usłaną złotymi ziarenkami piasku , na której jak wybawienie dla zbłąkanego wędrowca wyrastały z bezkresu piachu cztery  oazy.      Zorro ów w czarnej masce posuwał nogę  za nogą po piachu. Słońce prażyło niemiłosiernie i Zorro był bardzo spragniony. Nagle z otchłani wydm wynurzył się stragan beduina z krawatami.     - na co mi krawaty? - rzekł pirat i machnął reką bo marzył raczej o szklance wody nie o krawatach.     Gdy przemierzył następne sto wydm oczom jego ukazała się jedna z  czterech oaz opleciona palmami i krzewami i murem z żelazną bramą. A na bramie widniał napis" Wstęp tylko dla gentelmenów w krawatach!"    -Porca miseria-zakął Zorro - carramba a to się dałem zrobić w bambuko!     I ruszył w dalszą podróż.     Na pustyni wiatr zawiewał ślady i sypał milionami złotych ziaren piasku.Po kilku kilometrach Zorro dotarł do następnej oazy. Lecz ta była zelektryzowana zamiast palm zielonych z piasku wyrastały baterie diody i katody a w centrum wielka lampa elektronowa jonizowała powietrze.W lampie rezydował Bóg Marduk który kontrolował cały ruch celny na pustyni,Zorro był tak spragniony i zmęczony że padł bez ducha na piasek i wtedy z jasnego nieba strzelił w niego piorun.      Tak Zeus gramowładny karze piratów i wędrowców którzy zamiast cicho siedzieć w  domu i gotować żurek wałęsają się po pustyniach.
    • @Laura Alszer Proszę :)
    • @Florian Konrad Dziękuję, Florianie
    • ~~ Postanowienie noworoczne Felka - mniejsza na codzień - niż zwykle - butelka. Lecz od święta i .. przy okazji odejdzie od owej fantazji. Nie duperelka, ale .. butla wielka!! ~~
    • nie miej za złe tego określenia. naprawdę tak cię widzę: jako uzdrowicielkę z zimna, podziemności, z tego, co przyrodzone i właściwe niedojrzałym szczylom (nie walnę przecież wymyślonym właśnie słowem Odsamotnicielka, bo jest co najmniej grafomańskie i kuriozalne). oto mały ja, wygrzebany do celów anatomicznych z dziecięco- i wczesnonastoletniej nory, wydarty na powierzchnię z ukrytego państwa Pustka, we dnie proklamuję świetlistą republikę, by nocami restytuować monarchię. bo zaiste samotność jest bezkierunkowym i bezdennie głupim złem, a cieszyć się z wynikającego z niej braku problemów, to jakby w wariacki i odrażający sposób dążyć do pozornego źródła, dajmy na to zamiast kupić i delektować się smakiem mlecznej wedlowskiej czekolady... rozkopać grób założyciela fabryki, Karla Ernsta Heinricha Wedla – i ssać jego nadpróchniałe kości rozkoszując się kontaktem z materią, którą w szaleńczym oczadzeniu uzna się za Esencję, Świętą Pierwotność. albo jakby uważać, że na przykład wyłącznie pierwsze modele aut są "oryginałami", że liczą się jedynie golfy czy astry "jedynki", a następne generacje, "trójki", czy inne "stadia rozwojowe", choćby i powstawały na tej samej linii montażowej – to jedynie jakieś wariacje-mutacje, tyleż brzydkie, co niewarte uwagi (wiesz, do czego piję. opowiadałem, jak mając kilka lat i jedynie dwa kanały w telewizji naoglądałem się siakichś durnych telenowel, których tytułów nie pamiętam, Żar młodości albo co – i uznałem, że dramaty, jakie przeżywają dorośli przez te obrzydliwe związki, absolutnie nie są mi potrzebne, że skórka niewarta wyprawki i co jak co, ale ja, spokojnoluby prowolnościowiec oszczędzę sobie wszelakich dramatów, absolutnie nie będę się ładować w żadne tego typu bagna, dla pokoju serca i umysłu do końca życia będę sam, czytaj: wolny od uczuciowych gehenn). właśnie tak widzę nasz związek: jako najgłębsze dopełnienie. bo jestem papużką złączką, która jedyne czego pragnie, to latać jak najwyżej, najdalej od ziemi.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...