Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Konkurs www.poezja.org rozpoczęty!


M._Krzywak

Rekomendowane odpowiedzi

Uwaga, startujemy!
Teksty wklejamy w tym wątku, każdy ma prawo wkleić jeden tekst, styl dowolny (wiersz, esej, opowiadanie, fraszka etc...) - liczy się pomysłowość, oryginalność i takie tam cechy...

Jako, że nagrodą jest:
http://www.poezja.org/debiuty,4,9.html

tematem będzie:
- jak wyglądał początek świata
lub
- jaki będzie koniec świata

Zasady są jasne, proste i klarowne - wklejamy, jury ocenia, wybierają najlepszy tekst, jeżeli są różnice w ocenach, tajemniczy juror xyv zadecyduje.

W związku z zalewem zgłoszeń do jury (che che che) oceniać będą:
- Beata Korybko
- Michał Kiliński

Zaczynamy od teraz, czas trwania konkursu do 30 października do godz. 0:00

Nagroda zostanie przesłana pocztą!

START!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

pustka logicznie rzecz biorąc
musiała być na poczatku
świadomosc jak woda w obiegu zamkniętym
ciągle pochłania więcej
wielka dwoistość dla towarzystwa
ogień
światło i ciemność
gra cekinów
prazupa jin i jang
rodzi z zamysłu ciągle coś innego
chemiczna układanka
i sporo miejsca na cuda
elektryczne ręce rzeźbiarza
kują nieustannie twoją twarz

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Początek i koniec

Jak wyglądał debiut świata?
Jaki świata był początek?
Temat ciężki, że przygniata,
Bo zawiły dosyć wątek,

Jest teorii też bez liku,
Z których każda jest do wzięcia.
Niecierpliwie stoją w szyku,
Aby chwycić cię w objęcia.

Wielki niczym cień o świcie,
Szczerzy zęby swe Darwinizm,
A jak słońca dysk w zenicie
Stoi obok Kreacjonizm.

Wnet uzyskasz wyjaśnienie,
A jedynie słuszne zdania,
Co rozjaśnią ci spojrzenie,
Odpowiedzą na pytania:

Czy to losu fanaberia?
Czy szczególne są powody?
Że pewnego dnia bakteria,
Na ląd sobie wyszła z wody?

Jeszcze w głowie masz domysły,
Które nie zdążyły przebrzmieć
I choć wytężone zmysły,
Jednak ciężko ci zrozumieć.


I tak tego nie ogarniesz,
Choć się wijesz jak zaskroniec,
To i tak się nie wywiniesz,
Zaskoczeniem będzie koniec.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Dialog na końcu"

Ojcze drogi smutne wieści
zmarł ostatni gród miłości
co jest począć z marnym ludem?
zwierza dobroć większą mają!

Pora kończyć jest Mój Synu
posłać jeźdźców ku zagładzie
mają swoje eldorado
za to ręka moja karze!

w proszek porozdzielam ludzi
porozkładam ich atomy
będzie tak jak było kiedyś
pustka,nicość, zwykła próżnia!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziwne zjawiska
(przed końcem świata)



Trajektoria lotu asteroidy pozostaje pod ścisłą kontrolą
atmosfera okołoziemska ugina się wgniatana wielką siłą
niebezpiecznie rozpędzonego ognistego kamienia

nieodczuwalna na planecie ziemi turbulencja
wytwarzana przez koziołkujący obiekt emanujący
srebrzystą poświatą w niepowstrzymanym pędzie
przez kosmiczne przestworza przecinający nieboskłon
poniżej odległości księżyca i sztucznych satelitów
umieszczonych na orbicie okołoziemskiej gubiący
pył na mlecznej drodze deszcz meteorytów

z hukiem eksplodujących gwałtownie na ziemi ...
w piekielnej partyturze poza filozofią wszelakiego umiaru
w jednej chwili burząc błogie sny i marzenia tysięcy ludzi

Z ostatniej chwili...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pytia

Oczywiście, że Ś W I A T się rozpadnie
na drobne okruchy, którymi
- z tym ich naturalnym wdziękiem -
udławią się dzikie kaczki.

Tak właśnie się stanie jak chcecie :
szlag was wszystkich trafi.

Wiele się możecie dowiedzieć od kominiarza,
który wpadł do komina i się udusił.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dwa światy.

Wreszcie w początkach pierwszego ćwierćwiecza dwudziestego pierwszego wieku zaczęło powoli dobiegać końca bezmyślne i okrutne wybijanie różnych gatunków zwierząt, które w swych organizmach w wyniku instynktu obronnego potrafiły wytworzyć przeróżne dla człowieka groźne choroby. Zwierzęta, które jakimś sposobem jeszcze zostały przy życiu, zrozumiały, iż nie chronią ich już wytwarzane przez nie w ich ciałach choróbska, bo spragniony i zalękniony mięsożerny człowiek i tak nie pozostawi im możliwości dalszej egzystencji. Tak więc, wytworzyły się w nich nowe konieczności obrony przed agresywnością złaknionych, krwiożerczych prześladowców, w związku z czym zaczęły stawać się w stosunku do nich agresywne. Pragnący nadal żywić się innymi ciałami człowiek, zapamiętale tępiąc roślinożerców, stara się równocześnie o to, by wzrastały ich nowe i zdrowe zastępy. Gdy zwierzętom nie przyniosła spodziewanego efektu ich agresywność, postanowiły, iż nie będą wydawać na świat swych płodów, które i tak prędzej czy później będą musiały ulec ludzkiej eksterminacji.
Wraz z dramatycznym zmniejszaniem się populacji zwierząt i braku ich porodów, człowieka zaczęła nękać na wielką skalę nędza wynikła z braku zwierzęcego pożywienia. Jak zawsze w takich warunkach bywa, ludzie przy zmniejszeniu się nałogu jedzenia bezwzględnie ulegali innemu i zaczęli rozmnażać się niczym króliki i szczury. Z braku występowania na większą skalę wojen i nad wyraz zatrważającym wzroście narodzin, jak i braku mięsnego pożywienia, zaczęło dochodzić do nagminnego, ale marginalnie skrywanego kanibalizmu eliminującego jednostki upośledzone i słabe fizycznie, a nierzadko wybitne.
Kler do tych pór nieprzestrzegający nakazów konserwatywnych Pism starożytnej skostniałej epoki, niepropagującej zabijania i spożywania ciał innych, jak i seksualnego rozpasania, by utrzymać się na arenie, milcząco przyglądał się nowym praktykom nadchodzącym nieubłaganie zmianom i wymogom nowej cywilizacji.
Biznes jest biznes i chciał nie chciał zaczęto tolerować to ogólnoludzkie zjawisko, które tkwiło w podświadomości mięsożernych dwunożnych ssaków pożywieniem, których powinna być i jest roślinność. Tak więc, hodowcy pozbierali się szybko i na wyświęconym przez biskupów ogólnospołecznym kongresie dotyczącym problemu żywienia zapadła decyzja o zakładaniu wielkich w swoim rodzaju farm dla rozwoju i hodowli do celów ogólno spożywczych najmniej wartościowych jednostek bydła ludzkiego. Tak to po zdobyczy cywilizacji polegającej na eutanazji, starych i schorowanych, ale najbliższych jednostek rodziny, wraz z wyjedzeniem; świń, psów, ptactwa, koni, kotów i wybiciem mlekodajnych krów, przyszła dla wszystkożernych, dyktowana brakiem łagodnych roślinożerców nowa zdobycz żywieniowa.
Idąc w sukurs hodowcom, dla humanitarności zamierzonego przedsięwzięcia, naukowcy od genetyki stworzyli samców i samice z częściowym wymóżdżeniem i brakiem narządu zmysłu wzroku, przy nazbyt rozwiniętym zmyśle powonienia i przytępionym zmyśle słuchu. Prace spółki jajogłowych i hodowców zostały uwieńczone pełnym sukcesem, gdyż nowo powstałe egzemplarze były obdarzone wzmożonym popędem do rozmnażania, a w swej wrodzonej agresywności zwierząt, pozostawały wolne od jakichkolwiek powinności w dociekaniu swojej tożsamości. Eksperymentalne jednostki w celach hodowlanego rozrodu umieszczono na dziewiczych wyspach. Genetycznie czysta hodowla dzięki ich nieodpartemu pragnieniu kopulowania, zaczęła w szybkim tempie rozrastać się, zaczęto więc odławiać na ubój młode nie rokujące rozrodu sztuki.
W miarę upływu czasu zaczęto również praktyki indywidualnych hodowli w przydomowych chlewikach, a że niektóre sztuki były w swej urodzie dość powabne, zaczęło więc dochodzić do parzenia się gospodarzy z jurnymi brunetami i rozkosznymi blondynkami. I tutaj biznesmeni nie stali w tyle i zaczęli zakładać kluby seksualnego pogotowia. Aby rozpropagować i zachęcić do spółkowania z nową trzodą, poczęli rozreklamowywać nowe możliwości wyuzdanych zbliżeń w ogólnodostępnej prasie, na wielkich plakatach bilbordów, jak i na ekranach telewizorów i telebimów. Wreszcie doszło do tego, iż owe zwierzątka zaczęto także trzymać dla przyjemności w pomieszczeniach mieszkalnych miast, nawet niedobitki księży, by nie chodzić po proszonym, do swych obórek przygarnęli stadka blondynek.
Po pewnym, datowanym w dziesiątkach lat czasie, populacje przeznaczone do uboju tak wymieszały się z ich potencjalnymi konsumentami, iż przy braku zwierząt doszło dzisiaj do ogólnego zezwierzęcenia ludzkiej nacji. W tym społeczeństwie mięsojadów stało się nagminnym zabijanie czyjegoś dziecka w gwałcie seksualnych pragnień, jak i zabicie drugiej istoty dla pozyskania niewiadomej sumy pieniędzy jego portfela, czy też dla samej rozrywki. Gdy przestano zastanawiać się nad istotą cierpień prowadzonych na rzeź, przestano także zastanawiać się nad cierpieniami poniesionego trudu lat w wychowanie dojrzałego człowieka, a ten z kolei bez większych skrupułów zabija swoją matkę, która przez długie lata troskliwie zabiegała o jego zdrowy wzrost. I tak doszło do tego, iż wraz ze schyłkiem ludzkiej cywilizacji po ulicach miast biegają zakolczykowane, skąpo przyodziane stadka bezpańskich samiczek i wygolonych muskularnych samczyków, dumnie wynoszących się nad innych w swojej rzekomej inteligencji. I gdy wszystko wyrwało się spod kontroli nastała nacechowana jedynymi pragnieniami w zaspokajaniu seksualnych pragnień i napełnianiu żołądka epoka, w której mało kto dziwi się już znajdywanym co rusz zwłokom rozkosznych blondynek z poderżniętymi gardzielami i jurnych brunetów z roztrzaskanymi łbami. Nie uwzględniano nauk wyższych autorytetów w dziedzinie duchowej - niestety tak wszystko się skończyło, gdy nie dociekano istoty egzystencji i przyczyny istniejącego zezwierzęconego ładu.

Koniec świata.

Skruchę na nas przepowiedniami wymuszają jasnowidzący,
ale nikt nie baczy na ostrzeżenia i się z nieprawością brata,
przykazanie Boże łamiąc w zaparte leci, że jest w coś wierzący,
a to ciała śmierć jest każdemu indywidualnym końcem świata,

na sądzie ostatecznym staniemy, gdy koniec świata nastąpi,
póki co, odejście z ciała traktuj, jak twego świata zakończenie,
komu myślenie obce nie jest, w mądrość filozofów nie wątpi,
i śmierć powłoki cielesnej nie będzie dla niego zaskoczeniem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A gdzie literat

Żeby tak stary niebieski malarz
Nakładał światło na ślady stóp
I widział wszystko jak na obrazie
Żeby zapomniał hałas i smród
I żebym mogła kiedyś tam zerknąć
Czy w urodziny czy w nowy rok
I zmieszać symbol z ciałem dotykiem
Niechcianych godzin i miękkich rąk
Spytać malarza czemu maluje
A wiatr zagłuszy jego odpowiedź
I kompozytor swoją muzyką
Więcej opowie choć nie odpowie
A potem wrócić (bo gdzieś odejdę)
I znowu jechać półsprawnym autem
Szukać w serwisach części zamiennych
Nazywać drogę zbyt długim żartem

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach



"Koniec Świata







Przed moimi oczami rozciągnie się pusta przestrzeń ziemi.
Wygląda smutno i przygnębiająco, nie ma już nawet żadnych gatunków drzew, krzewów, zieleni. Ptaki nie odgrywają dla nas koncertów, rzeki przestały już pięknie migotać w blasku słońca, wszystko straciło swoją harmonię, kolory i stało się szaro cicho, ponuro. Wyglądało teraz jak noc, w której nie jesteśmy już wstanie zobaczyć światła.
Świat zmienił się o 180 stopni nie pozostawiając nawet odcieni; pomarańczy, żółci, czerwieni. Wygląda smutno i przygnębiająco, nie ma już nawet żadnych gatunków drzew, krzewów, zieleni. Ludzie zastanawiają się, co tak naprawdę się stało, dlaczego wszystko tak się pozmieniało! - Owoców nam brak, deszczu, słońca płomieni... Wszyscy stali się teraz dziwnie osaczeni, przerażeni, chłodni. Lecz w któryś dzień tak ciemny, ponury Bóg stanie przed nami wszystkimi i zacznie sądzić żywych, zmarłych, złych i tych, którzy starali się coś uczynić dla kolorowego przed laty, pięknego świata. Przejdziemy na drugą stronę, nie wiedząc nawet czy to ta "dobra" czy raczej ta "zła". Bóg oceni nas na pewno godnie i sprawiedliwie... Więc jeśli chcemy przejść na tą "dobrą" stronę drugiego świata szanujmy siebie nawzajem, zostawiając w tyle niepowodzenia, smutki, złości, a także starajmy się jakoś uczestniczyć w życiu Boga, rozmawiajmy z nim czasem, a na pewno wszyscy staniemy się szczęśliwsi...
A zatem tak moim skromnym zdaniem będzie wyglądał; Koniec Świata.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ash

kwiaciarka obszywała w kwiaty
złowionych lassem przechodniów

deszcz zawiązywał tysiące tasiemek
spadali z ulicy balkonowej w kwiatową
poruszali w pelargoniach kobiece płatki

głowy-macice
rozdmuchiwały mydlaną nieśmiertelnością
pękały jak tafle witryn
odsłaniając nowe freski
wyschły stulecia obszczymurów
tętno wzmagało powonienie

obezwładnić mnie musiał piorun
- fallus mosiężnych dzbanów
wiszących nad miastem

uderzył o płytę odwróconego nieba
aż skruszeli święci w kościołach

wlokłem się wtedy od kamienia do kamienia
chromy z nadpalonym kijem
chorągwianym świeciła
coraz ciemniejsza gwiazda

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nazywają go Big Bang

- Czy myślisz, że dostąpimy nieba ?
- Nie chcesz usłyszeć odpowiedzi
- Przecież musi coś być coś, co dało początek i nadal nam towarzyszy
- Jest coś takiego
- Bóg ?
- Nie, nie Bóg
- A co?
- Na początku była przejmująca cisza, a w niej nic , w zasadzie ona była wszystkim. Mgnienie później cisza trasmutowała w lęk, przed nią i jej brakiem. Każda istota boi się od urodzenia do śmierci, a po niej sama staje się obiektem lęku, ową ciszą przejmującą
- A ważki ?
- Jakie ważki ?
- Czy ważki też się boją? Przecież żyją kilkadziesiąt godzin i przez cały ten czas pogrążone w ekstazie, kopulują nieustannie. One nie mają czasu na strach
- Mylisz się, kochana, to strach wprowadza je w ten stan, strach przed zaniknięciem gatunku, może nawet boją się intensywniej, gdyż muszą cały lęk skumulować w przestrzeni ledwo paru dni życia
- Czyli samobójstwo to uwolnienie od strachu, najwyższa forma odwagi
- Nie, to poddanie się, sprzymierzenie z istotą strachu
- Tak więc nie ma ratunku, jedyną wartością wspólną wszystkich gatunków jest lęk, nie możemy nic zrobić
- Jeszcze jest śmierć, ale to ci raczej nie poprawi humoru
- A miłość? Ona jest wolnosćią, kocham cię i nie boje się
- Popatrz przez okno
- Przeciez pada, nic nie widać
- Tym jest właśnie miłość, przelotnym deszczem zasłaniającym ogród lęku, ale, gdy tylko minie w mniej lub bardziej tragicznych okolicznościach, ogród kwitnie jeszcze bujniej
- Uważasz, że nasza miłość nie jest wieczna, przestań tak mówić, lepiej od razu mnie odtrąć
- Wieczny jest tylko lęk, a ja kocham cię całym sobą. Jestem wpatrzony w twój uśmiech i ślepy na wszystko inne, a z resztą nie ma nic innego, bo jakże można dawać znaczenie czemuś, co nie jest tu i teraz .
- Jeżeli strach determinuje nasze życie, to dlaczego nie czcimy go jak bóstwa?
- Robimy to, najdroższa, każdy z nas jest pomnikiem lęku
- W takim razie, co nam pozostało?
- Musimy pozwolić, by nas prowadził. On jest najlepszym przewodnikiem życia, tylko nie można mu się poddać, trzeba zachować dystans.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

moja prywatna apokalipsa



naprawdę trudno
za tym życiem
jest nadążyć

tak wiele pokus
niosąc lepsze
zwala z nóg

zazdroszczę ludziom
co umieją jeszcze walczyć
z ambicją czysto ludzkich wad

co człowiek jeszcze może mieć

w zasięgu ręki i portfela
w cholernej ciszy
czterech ścian

daleko gdzieś
i blisko tak

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Bilans musi wyjść na zero.
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        @Bożena De-Tre :) To ja dziękuję za uwagę. Również serdecznie pozdrawiam.           @Marek.zak1 :) ale masz siebie. To wystarczy Tobie i innym, co są wokół:) Pozdro także          @aff ... jednak kiedy patrzysz na syna, to rozumiesz. Sztuczne tu nie przeszkodzi :)  Owszem, czasem ciężko wśród sztuczności:( ...     V
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Inaczej być nie może. Bilans musi wyjść na zero, gdy się dobrze policzy.
    • Stwierdziłem pewnego chmurnego wieczoru, gdzieś w sytuacji gdy niebo zgubiło słońca, a księżyca odnaleźć wcale nie chciało i nawet chyba nie zamierzało w ogóle tak czynić, że być może i ja powinienem koniec cywilizacji wziąć na serio. Ot, usiąść i napisać jak najwięcej, jak najlepszych, jak najbardziej wszechstronnych i widzących najdalej słów, co trwale zapiszą się w historii jak grawer w złocie lub srebrze lub zabrzmijmy twardziej zatem w żelazie. I nawet usiadłem nad tym zagadnieniem i nawet padły jakieś strofy, akapity, rozdziały, a słów naliczyć by można było w tysiące. A potem się ocknąłem. Hej, bratku, to na marne, to nieważne, to bezowocne, albowiem tego tekstu i tak prawie nikt już nie przeczyta. Nie zostaniesz Sokratesem, już ty się o to nie martw. Współcześni zajmą się czymś innym niż czytanie, wiadomo, że część będzie planowało ucieczkę, część przetrwanie, część dojdzie do wniosku, że bawić się trzeba w ostatnie pięć minut w sposób bliski pokokardy. Zapaleńcy zapewne postanowią świat uratować, co być może zabrzmieć podobną daremnością jak cały mój tekst od początku do końca. A z kolei następnych, zwanych przodkami, cóż tych już nie będzie. Postanowiłem więc zakończyć pisanie kolokwialnie i pójść na któreś z ostatnich piw, na któreś z ostatnich dań i pomarzyć, tak zwyczajnie pomarzyć o pojawieniu się następnej cywilizacji, która mogłaby nasze przeczytać, choć zapewne nie będzie wiedzieć o nas wcale a wcale. Mówią nam przecież nieustannie, że o poprzedniej cywilizacji my również nic nie wiemy, a przecież historia z cywilizacjami może powtórzyć się jota w jotę. Dobra, już kończę, bo to bez sensu. Najmniejszego nawet.   Warszawa – Stegny, 22.11.2024r.   Inspiracja – Poeta Łukasz Jasiński (poezja.org).
    • @Łukasz Jasiński Ależ dziękuję za inspirę, wrzucam nawet w dział proza właśnie :))
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...