Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Tumor i rana, skrzep i zgorzel,
piekielnych trzewi wybroczyna,
jak siostra rude ostrze noża,
drwal blady woła swojego syna.

Striłok matczynej głowy sięga,
błyszczą uczuciem oczy siwe,
już towarzystwo rozrywa księdza,
myśl niemowlęcia się rozpływa.

Niewprawna szczodra ręka mołojca
chłopcu podstawia pełny kubek,
w dziecku się burzy krew polska ojca,
wybucha śmiechem człowiek z tryzubem.

Rodaka sposobią już do drogi,
na strychu zakwiliły ptaszki,
konie ruszyły żwawo z nogi,
nabite stoją na wróble straszki.

Opublikowano

witaj Jacku. Zawitałem po długiej nieobecności.
Cholera> Mam dylemat właśnie z trzymaniem rytmu.
W niektórzch przypadkach mam wrażenie, że rytm, forma, "uczesanie" dominują nad treścią.
Twoje wsazówki zawsze ceniłem i nieraz porządkowałem wiersze.
Emocje jednak zawsze na pierwszym miejscu.
Być może jest to błędne.
Pozdrawiam serdecznie.

Opublikowano

4ry strofy trzymają klimat i są poparte myślą przewodnią ( koncepcją). Zapowiadają coś ,jakiś finał.I ....

Co do strofy 5:
-odstaje;
-pointa albo wers zamykający tekst przewidywalna do bólu

Myślę ,że nawet wierszy ku chwale bądź zapomnieniu
( czy nienawiści - bo i takie) nie trzeba kończyć "cokołem":)
pozdr

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Ważne aby serce grało. Nie trzymaj na siłę gamy molowej, gdy ciągnie Cię na inną oktawę. Mam nadzieję że rozumiesz prostą metaforę...

Tak też rozumuję. Fakt, że nie ifgnoruje życzliwych rad nigdy.
Dzięki Dzięki Wodzu Wodzu.
Opublikowano

mówiąc szczerze, zaburzenia rytmu mi nie przeszkadzają. przeszkadza mi natomiast coś innego. coś, o czym, w kontekście tego wiersza, trochę trudno napisać, ponieważ poruszyłeś temat o naprawdę dużym kalibrze - Twój wiersz mnie niczym nie zaskoczył. może to dlatego, że w okresie poprzedzającym jego ukazanie się na portalu, dość dużo słuchałem jedynego niezależnego radia w tym kraju, a wtedy ta tematyka, z okazji rocznicy, była nieźle maglowana. może oczekiwanie zaskoczenia przy tego rodzaju poezji wydawać się nieco nie na miejscu, ale...
co ciekawe, teraz brakuje mi tej ostatniej, nieco niedorobionej zwrotki. pomijając już jej jakość, wnosiła jednak jakieś odautorski stosunek (chociaż w domyśle) do opisywanych wydarzeń.
i jeszcze jedna ciekawostka. niedawno czytałem na wp.pl wywiad z autorem kontrowersyjnych książek na temat naszej drugowojennej polityki, w którym pada pytanie: dlaczego podziemna Armia Krajowa nie była w stanie uchronić obywateli polskich na kresach przed zagładą? a trakcie akcji 'Burza' wspierała Armię Czerwoną w zdobywaniu Wilna i Lwowa, czyli polskich miast, do których Stalin rościł sobie oficjalnie pretensje.
adres artykułu: http://ksiazki.wp.pl/gid,15841180,tytul,Powstanie-warszawskie-bylo-bezsensowna-rzezia-i-zbiorowym-samobojstwem-najlepszych-Polakow-Szokujaca-ksiazka-mlodego-historyka,galeria.html
co by nie powiedzieć, daje do myślenia.
pozdrawiam i do poczytania

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Pola zmieniają swoje sukienki, układają je miękko na ziemi, nagą piersią chcą jeszcze nęcić lecz on odchodzi, już nic nie zmieni.   Może choć drzewa w domu sadzie, rumianą dotkną go dłonią, rozkoszną słodycz wtopią w usta, do pozostania tutaj go skłonią.   Żurawie snują pieśni smętne o tym by serca nie zamykał a on wplątany już w ich skrzydła, gdzieś w horyzoncie westchnień zanika.   Wszystko porzuca na swej drodze, nie obejmie nikogo ramieniem, ani mnie stojącej na progu, ani słońca z ostatnim promieniem.
    • Noc rozlała się po mieście jak smoła. W jej czerni kołysały się izraelskie iskry - maleńkie, wściekłe gwiazdy Dawida, niosące śmierć palestyńskim dzieciom, spadając prosto w ich kołyski. Wcześniej był tu szept bajek na dobranoc, teraz tylko świst spadających bomb. Na progu domu leży rozerwana lalka. Niebo pękło jak gliniane naczynie napełnione krzykiem. Z rozdarcia wypłynął ogień, który wypala imiona z pamięci ulic. Domy, wczoraj pachnące chlebem i snem, teraz stały się grobowcami oddechów. Pusta miska, w której jeszcze wczoraj pachniała zupa, dzisiaj pełna jest gruzu, Na progach - miski z wodą, której nikt już nie dotknie. Ulice zamieniły się w koryta bezimiennych rzek, niosących małe sandałki, szmery warkoczy, plusk niedokończonych historii. Dzieci - wiosny, które nigdy nie zakwitną - spoczywają w ramionach piasku. Ich rączki zaciśnięte na powietrzu, jakby chciały chwycić chmurę i napić się deszczu. Wiatr czesze im włosy jak matka, która nie umie przestać kołysać. Oczy, które znały tylko kształt matki, gasną, nim zobaczą poranek. Głód ma twarz wygaszonego ognia, gościnnie gasząc głosy głodnych, idzie od domu do domu i niesie w niebyt najmniejszych, w ciemność, ciszę i chłód. Każda ruina to zamrożony krzyk. Każdy cień - zapamiętane imię. Powietrze pachnie spaloną kołysanką. Na krawędzi popiołu rośnie drobny chwast. W jego cieniu drży pamięć światła, ostatnie westchnienie świata, którego już nie ma. Morze staje się lustrem, w którym odbijają się rozmyte twarze, odpływające powoli, jakby ktoś gasił światło w oczach całego świata. Księżyc, blady świadek, przykrywa ich swoim światłem jak prześcieradłem, żeby nikt nie widział, jak dzieci odchodzą, zabierając ze sobą całe słońce. I w tej ciszy, w tym popiele, tylko wiatr śpiewa mszę nad utraconymi: dla kobiet, dla starców, dla dzieci, dla świata, ktory umarł w jednej nocy. Płaczą drzewa, płaczą dachy, płaczą kamienie. Każdy krok po ulicy to echo niewypowiedzianego krzyku. Każdy oddech jest listem, którego nikt już nie przeczyta. List do matki, list do brata, list do świata, który nie usłyszał, nie widział, nie poczuł. I choć noc wciąż spowija miasto jak smoła, w jej ciemności drży pamięć - pamięć, która płonie, jak lalka, a wiatr niesie jej dym, choć światło już dawno zgasło.  
    • @andrew  tak to prawda. Wielu. I każdemu z nas to się uda. Piękny poetycki
    • @Marek.zak1 Poziam tak. Mogó? Powiem tak. Mogę? Równouprawnienie, równouprawnienie! Krzyczą wszyscy. No i ok- nie mam nic przeciwko. Ale to równouprawnienie często kończy się np gdy trzeba wtargać meble- na czwarte piętro ( bez windy)
    • Tak, to jest wiersz. Udało się zatopić w poezji ;)  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Jacku, dlaczego psujesz odbiór białego wiersza?      
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...