Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

soczyście zielona
jak jabłko

pełna wędrówek
w bardzo ważnych sprawach

dramatów szekspirowskich
wcale nie w skali mikro

kładzie się pod stopami
pachnąc z dystansem

nieśmiertelna
uczy pokory

Opublikowano

dopiero go zobaczyłam...smile.gif

kładzie się pod stopami
pachnąc z dystansem

nieśmiertelna
uczy pokory

to prawda....znakomity tekst

pozbawiony i słusznie strojności....wystawia..wszystko co ważne na pierwszy plan...
pozdrawiam.ciepło

Opublikowano

Pokornie wszystkim dziękuję za komentarze...
Ojeju, aż tyle wykrzykników??? Zawstydzasz mnie...
Pelmanie, zapewniam Cię, że peel nie jest konkretną osobą, choć bez wątpienia jest żywy wink.gif
W każdymbądź razie umiecie człowiekowi poprawić nastrój smile.gif Dzięki!

Opublikowano

podobnie, jak Krzysztof, moje wspomnienia odnośnie lekcji "zielonych", niedouczonych ( i to nie tylko młodych, pięknych) nie są najlepsze. A wiersz, owszem, niezły. Po prostu, nigdy w nauczycielach się nie kochałam. A to z reguły pcha nas do zachwytów nad ich postacią, nad ich gestem, nad ich mądrością. U mnie przemknęli, zaistnieli. Czasem tylko rozmawiam ze starą nauczycielką, która zwróciła na siebie uwagę autentycznym szacunkiem do nas, uczniów. I nie potępiaj, oyey, innych za brak reakcji na wiersz, bo niektórzy pozostają tylko zadziwieni tak dobrymi doświadczeniami z ławy szkolnej. Przyjęli to do wiadomości i...szlus. Pozdrówka.

Opublikowano

Nie umiem pisać recenzji do wiersza ,więc napiszę co czuję,poczułem zapach zielonego jabłka czytając twój wiersz a to chyba oto chodziło,kiedyś rozmawiałem na konkursie z Poetą nie pamiętam jak się nazywał,kazał mi czytać jeden wiersz kilka razy ,zrobiłem tak i za każdym razem takie same odczucia więc chyba dobrze ,pozdrawiam naprawdę serdecznie do mnie wiersz trafił.

Opublikowano

Nareszcie ktoś zrozumiał! biggrin.gif
Dzięki wielkie za słowa uznania, dobrze, że sufit mam wysoko, bo bym go nosem porysowała... laugh.gif
Jeszcze raz dziękuję i jestem dumna i blada, że trafiłam do Bardzo Ulubionych...
Pozdrawiam, j.

Opublikowano
CYTAT (Agnieszka_Gruszko @ Aug 21 2003, 02:42 PM)
wiersz jest naprawdę dobry:)
nie podoba mi sie jedno: dlaczego "pokornie dziekujesz"?
masz wszelkie powody do dumy!

Usiłuję zachować pozory, że mi sodówka nie uderza do głowy. W rzeczywistości puchnę z dumy laugh.gif

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Migrena dziękuję za uznanie:):) @EsKalisia Dziękuję za refleksję:):) @Waldemar_Talar_Talar Dziękuję Talarku:) @Berenika97 Pięknie odpowiedziałaś:):) @viola arvensis Violu pięknie Ci dziękuję za Twoją życzliwość:)
    • Nigdy nie zapomnę mojej babci, od której wszystko się zaczęło. No więc tak. Opowiem wam o tym wszystkim, ale trochę chaotycznie, bo taka z reguły jestem i zazwyczaj ulubioną tradycję, kultywuję. To znaczy o tym, jak zostałam szczęśliwą żoną i matką, mojego, jak pragnę wierzyć, szczęśliwego ze mną męża. No nie. Matką jestem moich dzieci. Dzisiaj mam taki rajzer fiber, z uwagi na jutrzejszą uroczystość, że gadam jeszcze bardziej chaotycznie, niż ustawa nakazuje. W miarę możności postaram, bajanie streszczać.   Obecnie jestem starą babą, lecz wtedy miałam dwadzieścia wiosen, gdy siedziałam i spozierałam jak reszta rodziny, na babcię, która zapragnęła odczytać testament, póki była jeszcze na fleku. Dziadek w tym czasie już nie żył, a przepustki zza światów nie dostał.    Gdy babcia otwierała kopertę, to cisza nastąpiła jak makiem zasiał, a wszyscy wstrzymali oddechy. Nawet jeden z wujków wstrzymał za długo i umarł, ale to już inna historia.   Tylko miętoszenie papieru było wyraźnie słyszalne i tykanie zegara, który odmierzał czas, do rozpoczęcia odczytu. No wreszcie otwarła i po prostu zaczęła:   – Cały mój majątek zapisuje mojej jedynej wnuczce i nie zamierzam się tłumaczyć, dlaczego – mówiąc to, dotknęła znacząca jednego z wałków na głowie, spowitego w siwych włosach. – A zatem – ciągnęła dalej – wszystko jasne. Mojej kochanej wnuczce – że powtórzę – zapisuje w spadku, jedną sztukę z mojej głowy.   – A my. Dostaniemy co? - zapytała nieśmiało zawiedziona do granic możliwości rodzina. – O ile nam wiadomo…   – Tak. Pstro. Nic wam nie wiadomo – wrzasnęła wzburzona babcia, popatrując wokół cwanym wzrokiem. – Z tego jeszcze co dobrego wyniknie. Jestem o tym święcie przekonana.   Tak się złożyło, że na drugi dzień, babcia odeszła w zaświaty. Została pochowana z wałkami na głowie, lecz nie ze wszystkimi. Jeden ja wyszarpnęłam. Taki fajowy druciany. Pusty w środku. Stosownie przy tym, starodawnie dygając i mówiąc, dziękuję.    Po jakimś czasie – mniej więcej, kilka tygodni po pogrzebie – obudziło mnie o świcie, złowieszcze stukanie pode mną. Tak się normalnie przestraszyłam, że o mało co, a bym się zesikała na jaśka. Ze strachu nie mogłam wstać, by zobaczyć, co to za cholerstwo tak diabelnie stuka. Rodzice akurat wyjechali i byłam sama w domku. Jednocześnie pamiętałam, że gdy kładłam się spać, to trzymałam w ręce papilota czyli spadek, który mi się wysmyknął i pokulał między dość wysokie nóżki, podtrzymujące spanko.     W końcu zebrałam się na odwagę i zajrzałam pod łóżko, doznawszy prawdziwego szoku i kołatania przedsionków. Jakaś wściekła mysz, wlazła do wałka i nie mogła się wydostać. Trzaskała nim po dechach na wszystkie strony. Na dodatek warczała na mnie i spoglądała krwawym, mysim wzrokiem. Byłam tak roztrzęsiona, że zaczęłam się wydzierać i biegać jak opętana, przewracając krzesła i nocną lampkę z ozdobnym szczurem na kloszu.     W końcu otwarłam okno, krzycząc wniebogłosy, że zostałam zaatakowana przez krwiożerczego potwora w zbroi. Tak się akurat złożyło, że przechodził pod oknem, młodzieniec szczególnej urody z hektarami i gdy ujrzał spłoszone dziewczę – czyli mnie – to zakrzyknął, czy potrzebuje pomocy, bo jakby co, to on jest chętny. I tak już jest chętny,  pięćdziesiąt lat. Jutro mamy złote wesele.
    • @Starzec jak się nadajesz:)
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      ... naprawdę cieszę się, że to właśnie odnalazłeś w treści. Fajnie... bardzo dziękuję za komenatrz. Także pozdrawiam.
    • @Trollformel–Dzięki:)–Zaiste. Tak być mogło, lecz nie mnie, drążyć temat. Moja rola wygasła, gdy skończyłem tekst:)–Pozdrawiam:))
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...