Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
🎄 Wesołych świąt życzy poezja.org 🎄

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

w pasiastej zapasce
z haftowanym dołem
w pamięci
nie jest jaką się stała

słońce znad stodoły
wlewa się przez sąsiek
pasmami po klepisku
do północnych wrót

zimna strona dachu omszała
w środku zapadnięta
powiela w kałuży patyną
gromadkę dzieci i psa

teraz zbolała
sieroctwem oddechu
zaciska w pięści zmiętą pościel
mąci wodę

Opublikowano

wszystko proste i jasne. takie koleje losu.
w każdym razie tak go sobie odczytuje na swój sposób bez żadnych problemów.
myślę, że to kwestia ścieżki życia, która dla wielu jest wspólna lecz dla wielu różna. i dobrze, że tak jest. między innymi na tym polega piękno świata.
muszę przyznać, że zauroczyły mnie środkowe zwrotki opisujące dobrze znany mi klimat, a sens pierwszej i całego wiersza dotarł do mnie po przeczytaniu ostatnich czterech wersów.
myślę, że trzeba dużej wrażliwości, żeby w tak piękny sposób pochylić się nad przemijaniem.
pozdrawiam i do poczytania :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Jest mi niezmiernie miło, że ze zrozumieniem odbierasz ten mój
może niezbyt doskonały tekst.
Serdecznie pozdrawiam
- baba

ależ, on, w moim odczuciu, dobry jest, nawet bardzo. a doskonałość? jest nieosiągalna (błądzą ci, którzy wierzą, że ją osiągnęli), ważne jest dążenie do niej :)
do poczytania :)
Opublikowano

Nie jedną taką chatkę widuję z zapadniętym dachem i niejednego człowieka pochylonego starością. Przemijanie dotyczy wszystkich i wszystkiego. Smutno się na to patrzy, smutno odczuwa na sobie.
Nostalgiczny wiersz, wspomnieniowy, lubię takie.

pozdrawiam

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Bardzo ciekawe rozważania. Nie, nie miałam na myśli "świetlnych obrazków"..., a trudność lub nawet niemożliwość, dostosowania się
człowieka do nowych, szybko zmieniających się warunków życia.
PL była centrum swojego wszechświata; dzieci, gospodarstwo jej cały
dobytek. Została sama, może stara i chora, najbardziej dokucza izolacja od JEJ świata. Pomaga tylko przetrwać pamięć o tym jaką była kiedyś, żyje nadal w tamtym świecie, co nie znaczy, że nie cierpi;
zdaje sobie sprawę ze swojej samotności. Gorycz sytuacji łagodzą
jej dobre wspomnienia.
Zdaję sobie sprawę, że wiersz nie tłumaczy wszystkiego, ale daje bodziec do zastanowienia się, każdy może wysnuć swoją "bajkę"
i każda będzie prawdziwa.
Dziękuję za poświęcenie uwagi moim słowom, serdecznie pozdrawiam
- baba
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Bardzo ciekawe rozważania. Nie, nie miałam na myśli "świetlnych obrazków"..., a trudność lub nawet niemożliwość, dostosowania się
człowieka do nowych, szybko zmieniających się warunków życia.
PL była centrum swojego wszechświata; dzieci, gospodarstwo jej cały
dobytek. Została sama, może stara i chora, najbardziej dokucza izolacja od JEJ świata. Pomaga tylko przetrwać pamięć o tym jaką była kiedyś, żyje nadal w tamtym świecie, co nie znaczy, że nie cierpi;
zdaje sobie sprawę ze swojej samotności. Gorycz sytuacji łagodzą
jej dobre wspomnienia.
Zdaję sobie sprawę, że wiersz nie tłumaczy wszystkiego, ale daje bodziec do zastanowienia się, każdy może wysnuć swoją "bajkę"
i każda będzie prawdziwa.
Dziękuję za poświęcenie uwagi moim słowom, serdecznie pozdrawiam
- baba


wprawdzie obawiałem się drobnego nieporozumienia, jednak twoje wyjaśnienie:

'Nie, nie miałam na myśli "świetlnych obrazków"..., a trudność lub nawet niemożliwość, dostosowania się
człowieka do nowych, szybko zmieniających się warunków życia. '

utwierdza mnie w mej wątpliwości odnośnie czwartego wersu.

'w pasiastej zapasce
z haftowanym dołem
w pamięci
nie jest jaką się stała'


dobrego dnia
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Bardzo ciekawe rozważania. Nie, nie miałam na myśli "świetlnych obrazków"..., a trudność lub nawet niemożliwość, dostosowania się
człowieka do nowych, szybko zmieniających się warunków życia.
PL była centrum swojego wszechświata; dzieci, gospodarstwo jej cały
dobytek. Została sama, może stara i chora, najbardziej dokucza izolacja od JEJ świata. Pomaga tylko przetrwać pamięć o tym jaką była kiedyś, żyje nadal w tamtym świecie, co nie znaczy, że nie cierpi;
zdaje sobie sprawę ze swojej samotności. Gorycz sytuacji łagodzą
jej dobre wspomnienia.
Zdaję sobie sprawę, że wiersz nie tłumaczy wszystkiego, ale daje bodziec do zastanowienia się, każdy może wysnuć swoją "bajkę"
i każda będzie prawdziwa.
Dziękuję za poświęcenie uwagi moim słowom, serdecznie pozdrawiam
- baba


wprawdzie obawiałem się drobnego nieporozumienia, jednak twoje wyjaśnienie:

'Nie, nie miałam na myśli "świetlnych obrazków"..., a trudność lub nawet niemożliwość, dostosowania się
człowieka do nowych, szybko zmieniających się warunków życia. '

utwierdza mnie w mej wątpliwości odnośnie czwartego wersu.

'w pasiastej zapasce
z haftowanym dołem
w pamięci
nie jest jaką się stała'


dobrego dnia
Przyjmuję, że masz rację, pomyślę, dziękuję, pozdrawiam
- baba
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Dziękuję, zadziwiają mnie ujęcia szczegółów obrazu, zauważam wiele
elementów, które odpowiadają pojęciu tytułu. Bardzo ładna kompozycja i wykonanie.
Heeej - baba
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Wybacz, ale nie wiem czy dobrze zrozumiałam; czy to znaczy, że Twoim zdaniem, dalej nuda, nie warto czytać, nie interesuje treść,
marne wykonanie? Wszystko to razem?
Staram się, nie zawsze wychodzi, dziękuję, pozdrawiam
- baba
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


ciekawe jest to niezrozumienie, wydawać by się mogło, tak oczywistego przekazu i uporczywe, konsekwentne trwanie w nim, pomimo wielu komentarzy, które dawno powinny sprawę wyjaśnić.

przepraszam za wtręt, ale troszeczkę się poirytowałem.
niemniej, zdrowia życzę ;)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • BITWA MRÓWEK część druga - ostatnia.

       

      Pierwsze rzędy zatrzymały się w bezpiecznej odległości. Nastała grobowa cisza. Słychać tylko było szelest liści na pobliskich drzewach poruszanych powiewem. Nawet wiatr nie chciał przeszkadzać.
      Po prostu zdębiałem, coś takiego zdarza się tylko w opowieściach fantastycznych. 
      Zdumienie moje było nie do opisania, a moje oczy z niedowierzaniem analizowały ten widok, bo kogo by nie zaskoczyło takie zachowanie małych istot.
      Dwie duże armie mrówek stają na przeciwko sobie gotowe do okrutnej walki, a polana z zielonego koloru zamieniała się w czerwono czarny dywan. 
      Przelotna myśl otarła się o mój umysł: Co było powodem tej konfrontacji?! Z ludzkiego punktu widzenia będą toczyć bój o cały pobliski teren, czyli taki mrówkowy terytorialny spór. 
      Coś zaczęło się dziać i musiałem zaprzestać swoich domysłów o co w tym wszystkim chodzi koncentrując się na działania dwóch armii.
      Pierwsze szeregi ruszyły na siebie i rozpoczęły się bezlitosne i okrutne działania obu stron. Wszystkie mrówcze żeby, a raczej żuwaczki nie pozostawały bierne. Trupy i ranne mrówki gęsto pokrywały drogę swoimi małymi ciałkami.
      Musiałem pozostać cichym świadkiem tej masakry, nie w mojej mocy było zakończenie tego konfliktu. Żałowałem tylko, że nie mam ze sobą aparatu fotograficznego, a jeszcze lepiej kamery do filmowania.
      Mrówki bezlitośnie kontynuowały swoje dzieło zniszczenia i trudno było określić na czyją stronę przechyla się szala zwycięstwa.
      Słońce już zaszło, gdy losy bitwy rozstrzygnęły się na korzyść czarnych mrówek. Niedobitki i resztki czerwonych mrówek uciekały w głąb lasu, lecz nie dane im było przeżyć, czarne mrówki zniszczyły wroga doszczętnie. Polanka należała do niech.
      Pamięć o tym wydarzeniu pozostała mi głowie na zawsze. Zmęczony, wróciłem późnym wieczorem do domu. Nie mogłem zasnąć, a mój umysł wciąż analizował to coś co było na pograniczu fantastyki naukowej i rzeczywistości.
      Na drugi dzień poszedłem zobaczyć pobojowisko, a moje zdziwienie znów ogarnęło umysł. Na polance nie było żadnego dowodu stoczonej bitwy. Zauważyłem jednak, że czarne mrówki budują duże mrowisko i zagospodarowują się na zdobytym terenie.
      Pomyślałem wówczas, że ta bitwa tylko mi się przyśniła, lecz ku mojemu zaskoczeniu odkryłem dowód na potwierdzenie całego wczorajszego zajścia, czyli stos zwłok czerwonych mrówek przygotowanych do konsumpcji i ułożonych w grupie małych kopców.
      Zawsze podziwiałem pracowitość i mądrość mrówek, ale po tamtym zdarzeniu pozostał mi niesmak ponieważ mrówki jak ludzie są w stanie eksterminować swój własny gatunek.

       

      Styczeń 1977 roku.

       

      KONIEC

       

       

       

       

      ******************************************************

      Edytowane przez Wiechu J. K. (wyświetl historię edycji)
  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • BITWA MRÓWEK część druga - ostatnia.   Pierwsze rzędy zatrzymały się w bezpiecznej odległości. Nastała grobowa cisza. Słychać tylko było szelest liści na pobliskich drzewach poruszanych powiewem. Nawet wiatr nie chciał przeszkadzać. Po prostu zdębiałem, coś takiego zdarza się tylko w opowieściach fantastycznych.  Zdumienie moje było nie do opisania, a moje oczy z niedowierzaniem analizowały ten widok, bo kogo by nie zaskoczyło takie zachowanie małych istot. Dwie duże armie mrówek stają na przeciwko sobie gotowe do okrutnej walki, a polana z zielonego koloru zamieniała się w czerwono czarny dywan.  Przelotna myśl otarła się o mój umysł: Co było powodem tej konfrontacji?! Z ludzkiego punktu widzenia będą toczyć bój o cały pobliski teren, czyli taki mrówkowy terytorialny spór.  Coś zaczęło się dziać i musiałem zaprzestać swoich domysłów o co w tym wszystkim chodzi koncentrując się na działania dwóch armii. Pierwsze szeregi ruszyły na siebie i rozpoczęły się bezlitosne i okrutne działania obu stron. Wszystkie mrówcze żeby, a raczej żuwaczki nie pozostawały bierne. Trupy i ranne mrówki gęsto pokrywały drogę swoimi małymi ciałkami. Musiałem pozostać cichym świadkiem tej masakry, nie w mojej mocy było zakończenie tego konfliktu. Żałowałem tylko, że nie mam ze sobą aparatu fotograficznego, a jeszcze lepiej kamery do filmowania. Mrówki bezlitośnie kontynuowały swoje dzieło zniszczenia i trudno było określić na czyją stronę przechyla się szala zwycięstwa. Słońce już zaszło, gdy losy bitwy rozstrzygnęły się na korzyść czarnych mrówek. Niedobitki i resztki czerwonych mrówek uciekały w głąb lasu, lecz nie dane im było przeżyć, czarne mrówki zniszczyły wroga doszczętnie. Polanka należała do niech. Pamięć o tym wydarzeniu pozostała mi głowie na zawsze. Zmęczony, wróciłem późnym wieczorem do domu. Nie mogłem zasnąć, a mój umysł wciąż analizował to coś co było na pograniczu fantastyki naukowej i rzeczywistości. Na drugi dzień poszedłem zobaczyć pobojowisko, a moje zdziwienie znów ogarnęło umysł. Na polance nie było żadnego dowodu stoczonej bitwy. Zauważyłem jednak, że czarne mrówki budują duże mrowisko i zagospodarowują się na zdobytym terenie. Pomyślałem wówczas, że ta bitwa tylko mi się przyśniła, lecz ku mojemu zaskoczeniu odkryłem dowód na potwierdzenie całego wczorajszego zajścia, czyli stos zwłok czerwonych mrówek przygotowanych do konsumpcji i ułożonych w grupie małych kopców. Zawsze podziwiałem pracowitość i mądrość mrówek, ale po tamtym zdarzeniu pozostał mi niesmak ponieważ mrówki jak ludzie są w stanie eksterminować swój własny gatunek.   Styczeń 1977 roku.   KONIEC         ******************************************************
    • @infelia Coś trzeba liniom pokazać, skoro tęsknią za sprawiedliwością.
    • @truesirex   dziękuję truesirex :) a Perfect Blue …uwielbiam :) 
    • @huzarc Zapachniało Norymbergą.
    • @Radosław Krótka forma, ogrom treści.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...