Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
🎄 Wesołych świąt życzy poezja.org 🎄

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

kamera sterowana nerwowo
wypłukuje z jabłek smak haszu
i sens wydaje sie bzdurny

obiektywnie oczy w milimetrach
wzorami ogarniam podtekst spojrzenia
wywoływując te ciemne pokoje
i zdjęcia wytapetowały krajobraz

tak cichy sen wymaga poswięceń
z szerzącą się po kościach starością
i gałęzią przygniecioną do ziemi zębami

diabeł odbiera telefony
a słońce głębokie
wysusza ocean

Opublikowano

kamera sterowana nerwowo - wzrok? wyobraźnia?

wypłukuje z jabłek smak haszu - ?? jesli juz wzrok, to co tu smak ma do rzeczy??
(choc mniemam , ze to jakies odniesienie-nawiazanie)


i sens wydaje sie bzdurny - bzdurny sens=bezsens, nienajlepszy wers moim zdaniem


obiektywnie oczy w milimetrach - to sie kojarzy z aparatem cyfrowym
(a moze piksele?), niech juz bedzie
wzorami ogarniam podtekst spojrzenia - inteligentny aparat cyfrowy?:P

wywoływując te ciemne pokoje - bez komentarza

i zdjęcia wytapetowały krajobraz - spójnik nie pasuje

o co w ogóle chodzi w tej dtrofce umysłem jako czytelnik nie ogarniam na razie (moze tepy jestem)


tak cichy sen wymaga poswięceń
z szerzącą się po kościach starością
i gałęzią przygniecioną do ziemi zębami - tu wszystko, powiedzmy, jest ok,
tylko te zeby, wrrr, moze chodzi o
sztuczne szczeki (kastaniety;) w/w
starosci??? :P i nie wiem
czy "starosc" i "galaz" odnosza sie
do "snu" czy do "poswiecen" (dowolnosc?)

diabeł odbiera telefony
a słońce głębokie
wysusza ocean - niby zrozumiale


OGOLNIE: ciezko wychwycic mysl przewodnia, ale moze tylko mnie sie tak wydaje (dowolnosc interpretacji nie zawsze jest atutem) moze kluczem jest ten "cichy sen" (sen-surrealizm)???
moze za krotko sie w wiersz wpatrywalem:/ proszę mi wytłumaczyć fenomen pańskiej twórczości, wręcz nalegam!:)

pozdrawiam MT

Opublikowano

hmm feonomen Tereusza polega na tym że czasem on sam nie rozumie swoich wierszy, choć zawsze potrafi go obronić:)

dla mnie ten wiersz jest nie tyle chaotyczny, co zbyt wydumany. Odnoszę wrażenie że nietypowe zestawianie słów i samo wyszukane słownictwo zbyt przyćmiewa przekaz.
Wiem że wszytsko jest idealne i zamierzone, ale w pewnych momentach gubię rytm, a to bebe jest:)

jak juz mówilam dla mnie :



wywoływując te ciemne pokoje
i zdjęcia wytapetowały krajobraz


oraz

diabeł odbiera telefony
a słońce głębokie
wysusza ocean


nadają się do nieznacznej przeróbki, żeby lepiej się czytało.

Może stworzyłbys jakis eksperyment? Tęsknie za tym i za domami:)

buziaki

Agnes

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



jełopowaty ten komentarz.... ale cóż...

wiersza tłumaczyc nei bede bo to mija sie z celem...
nie doszukuje się Pan żadnej liryczności jakiś metafor.... dla Pana by było spoko gdyby to byłopodane jak na tacy

bzdurne i żenujące docinki takze nie mają sensu... wpływaja tylko na Pańską osobe w oczach innych

fenomem mam tłumaczyc????

/

i jestem zjarany wiec mozesz odpisać :DD

Tera
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Moze i racja.... ten na pewno nie był wynikiem wielkiego antchnienia

ale sens jest...... a do tego sam w sobie jest eksperymentem

spójrz na tytuł

imie... a wczesniej było dafne

TEra
Opublikowano

zauważyłam że to kolejny wiersz z imieniem w tytule...ładne to imiona trzeba przyznać,ale potrafisz stworzyć milszy klimat, lepszą atmosferę. Wolałam jak pisales bardziej "kobiece" wiersze, delikatniejsze... no ale cóż, eksperymet dobra rzecz:)

Agnes

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



jełopowaty??? docinki???( chyba zartobliwe ujecie, bo wiersz mnie troszke rozbawil) ja tylko probuje zrozumiec sens przekazu (lub obrazu), bo skoro juz chwyta Pan za pioro, olowek lub co badz, to warto bylo by cos zawrzec w tym wierszu.
skoro Pan nie chce komentarzy to wiecej nie bede komentowal Pana Tworczosci. natomiast...



... sam Pan przyznaje, ze Dzielo Sztuki to to nie jest, wiec po co te obrazliwe (w zamiarze) stwierdzenia? a jelopowate to jest siedzenie na sile nad kartka papieru i proznosc. Nie uwazam, zeby to byla dobra linia obrony wiersza.

pozdrawiam MT:)))
Opublikowano

Pan sie z drzewa urwał chyba....

Czy wiersze pisze sie tylko pod natchnieneim???? - jak Pani od Polskiego z podstawówki

nie interesuja mnie komentarze takie jak Pana wiec nie musi Pan tego robic
a po drugie skąd wniosek ze na komentarzach mi zależy

wiersz mogeobronic, wytłumaczyc go po wersie...

ale kiedy argumentacja krytyka jest dobra

albo chociaz spokój

Pan najeżdża wiec mi to dynda

TEra

Opublikowano

usilne siedzenie nad kartka, to jeszcze nie tworcza i wartosciowa praca, ale pominmy to. natomiast jesli chodzi o podstawowke, to Pan chyba nadal do niej uczeszcza - wnioskuje z poziomu odpowiedzi. nie chcialem Pana urazic komentarzami. jesli Pan sie tak czuje to przepraszam. wiecej nic nie powiem - szkoda slow. (dodam tylko , ze sam Pan przed chwila o natchnieniu napisal)

serdecznie pozdrawiam

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



to nie były drwiny i docinki tylko żartobliwie ujęte wrażenia z lektury wiersza, jako że momentami mnie rozbawił i tyle. chciałem natomiast usłyszeć od Pana jaki był zamysł i zamierzenie, powiedzmy, obrazu przedstawionego w wierszu i jakie znaczenia kryje on w sobie, bo być moze moje doswiadczenie nie pozwala na prawidlowe jego odczytanie.
Opublikowano

na temat wiersza:
dwie pierwsze zwrotki dla mnie za bardzo.. nie wiem jak to określić.. - za pełne?
gubię się w nich..
ale dwie ostatnie bardzo mi się podobają.. :))
"wzorami ogarniam podtekst spojrzenia"
i ten fragment też jest oki :)
ogólnie odbieram wiersz na plus, choć z małymi zgrzytami..

na temat komentarzy:
Terciu.. zbyt emocjonalnie zareagowałeś na komentarz maksymiliana..
sorki, ale wydaje mi się, że chłopak nie miał nic złego na myśli i wcale nie drwił
takie mam odczucia
zdenerwowałeś się.. a owszem - normalne
ale myślę, że niesłusznie..
tylko się na mnie nie gniewaj
:)

pozdrawiam serdeczniście :)
Emilka

Opublikowano

...No, przeczytałem. Wszystko, niestety. Tak to już jest, że jak ARTYŚCIE się wydaje, że wystarczy złożyć do kupy parę bezsensów, żeby potem już tylko czekać na Ochy i Achy, to czasem brak najbardziej elementarnej ogłady w odnośnikach do komentarzy. Ech....

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



chyba że ktos jest ograniczony...

autorowi nic sie nie wydaje... wiec co pisze... a zależność jest taka że nie każdy czytelnik musi to zrozumiec

Emilko zwrotki są pełne :) no dobre określenie, sam tak to tłumaczyłem Agnes:P

Panie Maksymilianie - takie odniosłem wrażenie i cóż... moze to zwykłe nieporozumienie
wytłumaczyc moge np. w mailu jesli Pan chce... pod wierszem tego robic nie bede

Tera

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • BITWA MRÓWEK część druga - ostatnia.

       

      Pierwsze rzędy zatrzymały się w bezpiecznej odległości. Nastała grobowa cisza. Słychać tylko było szelest liści na pobliskich drzewach poruszanych powiewem. Nawet wiatr nie chciał przeszkadzać.
      Po prostu zdębiałem, coś takiego zdarza się tylko w opowieściach fantastycznych. 
      Zdumienie moje było nie do opisania, a moje oczy z niedowierzaniem analizowały ten widok, bo kogo by nie zaskoczyło takie zachowanie małych istot.
      Dwie duże armie mrówek stają na przeciwko sobie gotowe do okrutnej walki, a polana z zielonego koloru zamieniała się w czerwono czarny dywan. 
      Przelotna myśl otarła się o mój umysł: Co było powodem tej konfrontacji?! Z ludzkiego punktu widzenia będą toczyć bój o cały pobliski teren, czyli taki mrówkowy terytorialny spór. 
      Coś zaczęło się dziać i musiałem zaprzestać swoich domysłów o co w tym wszystkim chodzi koncentrując się na działania dwóch armii.
      Pierwsze szeregi ruszyły na siebie i rozpoczęły się bezlitosne i okrutne działania obu stron. Wszystkie mrówcze żeby, a raczej żuwaczki nie pozostawały bierne. Trupy i ranne mrówki gęsto pokrywały drogę swoimi małymi ciałkami.
      Musiałem pozostać cichym świadkiem tej masakry, nie w mojej mocy było zakończenie tego konfliktu. Żałowałem tylko, że nie mam ze sobą aparatu fotograficznego, a jeszcze lepiej kamery do filmowania.
      Mrówki bezlitośnie kontynuowały swoje dzieło zniszczenia i trudno było określić na czyją stronę przechyla się szala zwycięstwa.
      Słońce już zaszło, gdy losy bitwy rozstrzygnęły się na korzyść czarnych mrówek. Niedobitki i resztki czerwonych mrówek uciekały w głąb lasu, lecz nie dane im było przeżyć, czarne mrówki zniszczyły wroga doszczętnie. Polanka należała do niech.
      Pamięć o tym wydarzeniu pozostała mi głowie na zawsze. Zmęczony, wróciłem późnym wieczorem do domu. Nie mogłem zasnąć, a mój umysł wciąż analizował to coś co było na pograniczu fantastyki naukowej i rzeczywistości.
      Na drugi dzień poszedłem zobaczyć pobojowisko, a moje zdziwienie znów ogarnęło umysł. Na polance nie było żadnego dowodu stoczonej bitwy. Zauważyłem jednak, że czarne mrówki budują duże mrowisko i zagospodarowują się na zdobytym terenie.
      Pomyślałem wówczas, że ta bitwa tylko mi się przyśniła, lecz ku mojemu zaskoczeniu odkryłem dowód na potwierdzenie całego wczorajszego zajścia, czyli stos zwłok czerwonych mrówek przygotowanych do konsumpcji i ułożonych w grupie małych kopców.
      Zawsze podziwiałem pracowitość i mądrość mrówek, ale po tamtym zdarzeniu pozostał mi niesmak ponieważ mrówki jak ludzie są w stanie eksterminować swój własny gatunek.

       

      Styczeń 1977 roku.

       

      KONIEC

       

       

       

       

      ******************************************************

      Edytowane przez Wiechu J. K. (wyświetl historię edycji)
  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • BITWA MRÓWEK część druga - ostatnia.   Pierwsze rzędy zatrzymały się w bezpiecznej odległości. Nastała grobowa cisza. Słychać tylko było szelest liści na pobliskich drzewach poruszanych powiewem. Nawet wiatr nie chciał przeszkadzać. Po prostu zdębiałem, coś takiego zdarza się tylko w opowieściach fantastycznych.  Zdumienie moje było nie do opisania, a moje oczy z niedowierzaniem analizowały ten widok, bo kogo by nie zaskoczyło takie zachowanie małych istot. Dwie duże armie mrówek stają na przeciwko sobie gotowe do okrutnej walki, a polana z zielonego koloru zamieniała się w czerwono czarny dywan.  Przelotna myśl otarła się o mój umysł: Co było powodem tej konfrontacji?! Z ludzkiego punktu widzenia będą toczyć bój o cały pobliski teren, czyli taki mrówkowy terytorialny spór.  Coś zaczęło się dziać i musiałem zaprzestać swoich domysłów o co w tym wszystkim chodzi koncentrując się na działania dwóch armii. Pierwsze szeregi ruszyły na siebie i rozpoczęły się bezlitosne i okrutne działania obu stron. Wszystkie mrówcze żeby, a raczej żuwaczki nie pozostawały bierne. Trupy i ranne mrówki gęsto pokrywały drogę swoimi małymi ciałkami. Musiałem pozostać cichym świadkiem tej masakry, nie w mojej mocy było zakończenie tego konfliktu. Żałowałem tylko, że nie mam ze sobą aparatu fotograficznego, a jeszcze lepiej kamery do filmowania. Mrówki bezlitośnie kontynuowały swoje dzieło zniszczenia i trudno było określić na czyją stronę przechyla się szala zwycięstwa. Słońce już zaszło, gdy losy bitwy rozstrzygnęły się na korzyść czarnych mrówek. Niedobitki i resztki czerwonych mrówek uciekały w głąb lasu, lecz nie dane im było przeżyć, czarne mrówki zniszczyły wroga doszczętnie. Polanka należała do niech. Pamięć o tym wydarzeniu pozostała mi głowie na zawsze. Zmęczony, wróciłem późnym wieczorem do domu. Nie mogłem zasnąć, a mój umysł wciąż analizował to coś co było na pograniczu fantastyki naukowej i rzeczywistości. Na drugi dzień poszedłem zobaczyć pobojowisko, a moje zdziwienie znów ogarnęło umysł. Na polance nie było żadnego dowodu stoczonej bitwy. Zauważyłem jednak, że czarne mrówki budują duże mrowisko i zagospodarowują się na zdobytym terenie. Pomyślałem wówczas, że ta bitwa tylko mi się przyśniła, lecz ku mojemu zaskoczeniu odkryłem dowód na potwierdzenie całego wczorajszego zajścia, czyli stos zwłok czerwonych mrówek przygotowanych do konsumpcji i ułożonych w grupie małych kopców. Zawsze podziwiałem pracowitość i mądrość mrówek, ale po tamtym zdarzeniu pozostał mi niesmak ponieważ mrówki jak ludzie są w stanie eksterminować swój własny gatunek.   Styczeń 1977 roku.   KONIEC         ******************************************************
    • @infelia Coś trzeba liniom pokazać, skoro tęsknią za sprawiedliwością.
    • @truesirex   dziękuję truesirex :) a Perfect Blue …uwielbiam :) 
    • @huzarc Zapachniało Norymbergą.
    • @Radosław Krótka forma, ogrom treści.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...