Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Fałszywka


Rekomendowane odpowiedzi

[indent][indent]





Do maleńkiego kościółka,
co zmieścił się ledwie
we wsi pożartej jak mucha przez kameleona lasów,
przychodził nocą grać Wrotacz
na żywych organach czasu.

A bydlę było piekielnie,
rzec można: szatańsko
uzdolnione, genialne i ponad Przekleństwo wybitne -
czy dziw, że wnet ułożyło
Pasję na organy chwytne?

Wszyscy zaczęli się chwytać,
gdy grał na organach
za handel narkotykami, małżonki swoich sąsiadów
i rzeczy - byle nie swoje,
lub za rozboje do rana.

Lecz jemu wciąż było mało!
Niezadowolony
z fałszywych tonów, w pogoni za nową techniką grania
o świcie kiedyś ułożył
Pieśń na organy ścigania.

Ludzie uciekli do lasu,
lecz wtem kameleon
wywiesił jesienny jęzor, podstępnie zrzucił zielenie
i zbiegów wnet wyłapano.
A przy okazji jelenie.


(tu Refren: jeden, za to długi - trwający tysiące lat)


I do twojego kościółka,
choć dziś jest zaledwie
skamieniałym wspomnieniem, łuską na kameleonie miast -
przyjdzie ci grać na organach
Wrotacz, żeby rozstroić czas.

Może ta właśnie melodia
jest tą ostatnią już...
- wpadła do ucha wyszumieć się jak knieje przedwiekowe,
czy może to Wrotacz tak gra
Song na organy sądowe

i do gwiazd przyszło ci zbiec?



. * . * . * . * . * . * . * . * . * . * .

http://bit.ly/WQy1zh






[indent][indent]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dawno i za górami przyszedł mi do głowy pomysł
by myśli wpinane w wyrazy ubierać w system dźwiękowy :)

Nie chodziło mi o tworzenie piosenek.
Uzyskiwałem w ten sposób dopełnienie klimatu ,który chciałem osiągnąć.
( co zrozumiałe będzie dla tych co kochają muzykę - prócz poezji oczywiście). Dlatego takie poczynania są mi bliskie.
Co do utworu ,to dość płynnie i bez "nieciekawych przygód" dobrnąłem do końca.
pozdr

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Bez przesady, wcale nie jestem taki straszny :)
Choć lubię się pospierać
i niekoniecznie tylko przy własnych wierszach ;)
Jak dobry, i tak mu nic nie zaszkodzi,
a jak zły, nic nie pomoże.

Przepraszam, jeśli tak źle to odebrałeś.

Pozdrawiam,
Marek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Lubię qrsywkę :)
Cytując coś, daję cudzysłów i podaję autora lub odnośnik, czego dotyczy cytat.
Zdziwiłem się, że "Lipa" się jednak komuś podoba :)
Prawda, że aż strach się przyznać?

Co do tego wiersza, napisałem go według podobnego "schematu kloca":

nikt jeszcze nie wiedział, co to będzie, tyle, że oparłem dłonie na klawiaturze.
Jednak ja już widziałem rymy, a w myślach szukałem gry słów organy:
wewnętrzne, zewnętrzne, kościelne, ścigania, itp.
To był mój "kloc", choć jeszcze nawet litera nie pojawiła się na monitorze.
W sumie mógłbym na tym pozostać, samo zrealizowanie tego co widziałem
i tak nigdy nie zadowala mnie do końca :)
Kloc jest ciekawszy niekiedy od samego dzieła, a tym bardziej, im większy.
Niestety, często niewiele z niego zostaje. Marnotrawstwo intelektualno-artystyczne.

Dziękuję i pozdrawiam.


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podoba mi się sam wiersz i przemyślenia z którymi się dzielisz z czytającymi w odpowiedzi na komentarze. Szczególnie miło odebralam Twoje wynurzenia na temat pracy twórczej, porównanie
obróbki materii do kloca, wydaje mi się bardzo obrazowe i trafne.
Widać, ze masz spory talent!
Pozdrawiam
- baba

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • jak kubek w kubek żołnierzyk z bródką sprzed dwóch stuleci opięty mundur gwiazdy są nad nim w dali odważne przed nim ołowiu chłód nieprzeważnie   tak wystrojony żołnierzyk w polu szarym wśród błota i de fasonu zdemilitaryzowaną brodę wciąż wyczesuje w każdą pogodę   para gołąbków pod baldachimem własnych otwartych na przestrzał skrzydeł drepcze i krząta się jak w balecie i cekin wzmianki damy w piruecie    
    • Świat jest zagmatwany. Przydałby się równoległy świat „postscriptum”
    • Więc, wracając znów do marketu, w którym była niegdyś sobie piękna kasjerka, zerknąć postanowiłem w drugi kąt pasażu wyjściowego. Tam jednak zobaczyłem kolejną brzydka kasę, do której niewątpliwie pasowała niewątpliwie brzydka kasjerka. Już taka spójność słów i obrazów sprawia, że czuję się jak w raju perfekcjonistów. O ile nie osądzam ludzi po wyglądzie, tak tutaj jakoś korelacja mojego dobrego serca zrobiła sobie żart statystyczny (czyżby?). „Nic no”, pomyślałem wzruszając ramionami, „nie każdy musi być piękny” i ruszyłem przez bramki na właściwą halę konfekcjonerską codziennych potrzeb; złapałem bułki po przecenie, cytryny i cukier, jak niemowlę gdy łapie soczek pomarańczowy w euforii, że znów będzie „słodko kwaśne”.   Co do urody kobiet się jeszcze wypowiem w ten sposób, że uważam, iż dopóki kobieta jest w miarę szczupła i zadbana (proszę mi wybaczyć masło maślane), dopóty jest – mówiąc młodzieżowo – „ruchable”; tu są jeszcze inne bajki, o których teraz już nie mam siły.   Więc wracam do zapchlonej, szarej polskiej kasy w – pożal się boże – mieście gminnym; z grymasem na twarzy, że pewnie znów coś się.. właśnie.. skwasi.   A pani kasjerka właśnie wracała sobie z fajeczki.   - Dzień dobry. – słyszę jakimś piskliwym, zachrypłym od substancji smolistych głosem - Dzień dobry. Tu następuje pikanie, stukanie, bublowanie bułek po balustradzie zrzutni i inne takie onomatopeje. - 11,09zł proszę. Wyciągam papier, laska drukuje budulec społecznego zaufania i podaje resztę. - Proszę. W tym momencie moja podejrzliwość wydarła się w nieskromnym umyśle i spojrzałem na paragon. Trzy bułki „fitness” 0,89 sztuka, a na przecenie były 0,79 sztuka przy zakupie 3 sztuk, ja natomiast celowo kupiłem właśnie trzy. - Proszę pani, kupiłem trzy bułki „fitness”, które na przecenie szły za 0,79 przy zakupie 3, a tu mam na paragonie 0,89. – powiedziałem suchym, zimnym, przez niektórych zapewne uznanych za krytyczny, głosem. Pani jakby ogłuchła na chwilę i przez kilka sekund wciąż kasowała produkty kolejnego klienta; jakby w jej umyśle wybuchła właśnie bomba atomowa końca świata, której grzyb kształtem przypomina pytajnik „i co dalej?”. Ocknęła się jakby usłyszała jęk zombie na sklepieniu niebieskim, wzięła paragon, który jej podałem w celu weryfikacji prawdy ze szczytu góry lodowej i odrzekła: - Niech pan idzie z tym do koleżanki obok. Tutaj już moje, za przeproszeniem, „wkurwienie” sięgnęło zenitu ale spokojnym tonem odrzekłem: - Pani też jest kasjerką, tak jak tamta pani. - Ale ja nie wiem, dlaczego tak nabiło. - A to ja mam wiedzieć? Pani jest profesjonalistą w swojej dziedzinie. Patrząc w drugą kasę, zrozumiałem, że chyba byłbym idiotą, żeby w kolejce na 5 osób kłócić się jak dzban o 30 groszy, tracąc czas niczym niedouczony ekonomista, który nie potrafi znaleźć optimum w zakresie trade-off „czas – pieniądz” (lepsze to chyba niż niedouczona kasjerka, która nie potrafi rozwiązać elementarnego problemu z zakresu swoich kompetencji zawodowych).   Wziąłem paragon, ostententacyjnie zgniotłem i – wychodząc - wyrzuciłem w kąt - odmęty oszustów i leni, którzy, może, za moje nieoszczędzone 30 groszy schylą garba by sprzątnąć dowód swojego wstydu.     "I porodziła syna - mężczyznę, który wszystkie narody będzie pasł rózgą żelazną."   Słodko.  
    • Wiosną przy domu   sadzili niebieskie róże z dużego pokoju płynęły Miliony Arlekina   wkrótce radość pieluchy troskliwość   w perspektywie    domek letniskowy niewielkie stawy rybne może coś egzotycznego z biura podróży   niespodziewana demielinizacja zasnuła jasne widoki smutną zawiesiną   odtąd idąc pod rękę zmagali się z jej niemocą                  ***   nadeszła nie ta złota polska (bo ta przychodzi co roku) lecz srebrna indywidualna zjawiająca się w pobliżu celu   czas biegł już według innego zegara ona dawno zapomniała jak się tańczy   tylko walc Riccardo Drigo słuchany z sentymentem płynął – jak wtedy wiosną – w tym samym tempie     23-30.09.2023        
    • @Marek.zak1 Gdyby miała ze sto... kolanek,                           który to byłby...  poranek? Dobrego weekendu Marku, z barkiem  do rana.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...