Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

rozwiązujemy życie przez sznurowadła dni
(na przykład 5 sierpnia 2005)

rzeczy nazywamy po imieniu
mądrość

do dzieci mówimy wykrzyknikiem
słowa przyklejamy do lodówki

tak się komunikujemy z rzeczywistością

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



ktoś szukający "filozujących aforyzmuf" byłby pewnie zachwycony

"rozumiemy się bez słów"



Być może nie wyraziłem się dostatecznie jasno lub uczyniłem to zbyt lakonicznie.
Uznałem po prostu, że brak jest brakiem i trudno jest mi w ogóle rozwijać tę kwestię.

Chodziło mi o to, że porozumienie z odbiorcą zawarte bez użycia słów zwykle pozostaje porozumieniem tylko intencjonalnym - nie mając danych nie można ich ocenić, nie można stwierdzić, co właściwie zamierzano przekazać.

Ale sam fakt ich braku też jest informacją (tyle, że niezbyt przydatną, przynajmniej w kwestii rozumienia).

Inna rzecz, że w ten sposób (nie mówiąc) nadawca też przekazuje o sobie informacje, tyle, że nieświadomie: nadawca ma zbyt wielkie wymagania, zbyt wysokie mniemanie o sobie, nie chcąc wiele zdradzać ujawnia swój strach przed ludźmi itp.

Nadzieję mam, że wyjaśniłem. :)
Opublikowano

a mi się podoba :)
nawet muszę przyznać, że bardzo mi leży w mojej własnej interpretacji, myślę że, niemożliwej do zamierzenia przez Autora.
przytoczona data kojarzy mi się z jednym z najlepszych okresów w moim życiu... jak do tej pory :). i to chyba dlatego :).
pozdrawiam i do poczytania :)

Opublikowano

ponieważ widzę brak zrozumienia wiersza u niektórych czytelników, może pokrótce napiszę, co w nim widzę, w końcu za coś go pochwaliłem :).
dostrzegam dwie możliwości zinterpretowania tekstu. obie dotyczą relacji damsko-męskich, małżeńskich, a ściślej, rodzinnych.
pierwsza, rozwodowa:
sznurowadła, to coś co wiąże dwie części buta, trzyma je razem i utrzymuje but na stopie (przyzwoitej). gdy rozwiązujemy sznurowadła części rozchodzą się i but spada. rozwiązaniem życia małżeńskiego staje się rozwód (na przykład 5 sierpnia 2005). w trakcie sprawy rozwodowej wychodzą na jaw wszystkie rzeczy, które małżonkowie do tej pory skrywali dla siebie. teraz mówią o nich szczerze, czyli zostają nazwane po imieniu. ponieważ atmosfera w okresie okołorozwodowym jest napięta, więc nie dziwi krzyk kierowany do dzieci, a rozmowy między małżonkami sprowadzają się do prostych komunikatów.
druga, porodowa:
narodziny dziecka, czyli rozwiązanie, następuje np. 5 sierpnia 2005, bo w końcu wszystko może się zdarzyć kiedykolwiek. trzeba dziecku nadać imię. tutaj potrzebna jest mądrość. atmosfera w rodzinie w tym przypadku również robi się nieco napięta. cierpią na tym starsze dzieci i pojawiają się zaburzenia komunikacji między małżonkami, jej spłycenie do komunikatów dotyczących jedynie problemów materialnych.

nasuwa mi się jeszcze jedna interpretacja, pośrednia między powyższymi, bez rozwodu i porodu, ale to może już niech ktoś inny pokombinuje :)
pozdrawiam :)

Opublikowano

Dobrze zaczęte, następne wersy, w prosty sposób i dobrze, że właśnie tak, dopełniają ten (s)padający na buty śnieg,
mrozi od stóp, chłód sunie w górę, aż zauważa się, że wiele spraw wymyka się spod "kontroli", to jest jakaś "mądrość".
Dla mnie, dobry przekaz, ale... pozwolisz Rafale, pięć czasowników w 1 os.l.mng. czy nie za dużo, jak na taki krótki wiersz.?
Możnaby zapisać w końcówce, np.
na lodówce przyklejane słowa
komunikacja z rzeczywistością . . . . tak mi się nasunęło, wiersz oczywiście Twój.
Pozdrawiam.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Sylwku, Twoje interpretacje nie odbiegają od mojej, czy tysiąca innych. Tak, tysiąca, bo nie ma tu precyzji wypowiedzi, jest ślisko na ścieżce, po której tylko peel nie porusza się po omacku. To jego data i ich wspólny sposób komunikowania się, dla mnie nic nie znaczą. Już sam wyciągnąłeś kilka tropów i tak można by w nieskończoność, wysypywać jak z worka, ale niechby na końcu wypadło jakieś konkretne przesłanie przynajmniej. Jeszcze zapis, fatalny. Dobra myśl w pierwszym wersie, a jak spłaszczona.
Peel chciał sobie, pobiadolić, a Rafał niestety odwalił bubel. Komu, jak komu, ale Rafałowi nie przepuszczę :)))
Pozdrawiam obu panów
:)

Opublikowano

daleko mi jest do skrupulatnej analizy wiersza i przyklejania mu jednorodnej odautorskiej myśli, chociaż zapewne autor miał jakowąś za trzpień na którym osadził pyszny do przetrawienia, POETYCZNY wiersz; w żadne bym go nie zatrzaskiwała dyby tylko pozwoliła się rozwinąć czytelniczej fantazji na kanwie;
pozdrawiam

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Jestem pod wrażeniem. Pozdrawiam
    • był piękny, słoneczny poranek obłoki spokojnie sunęły po niebie powiewał leciutki zefirek a ona szła   bez celu, byle przed siebie   bezstronnie, bez wahań - kto bardziej? a co było? minęło, nie przeliczała patrzyła prosto i najzwyczajniej   stopa przed stopę, bo jednak ostrożnie  - od siebie  dojrzała i ogarnęła  przykryła lekko, współczule pomniejsze   i nagle słońce zdało jej się zbyt ostre a wiatr wstrząsnął swą siłą bo serce zadrżało o bezbronne   moje maleństwo - szepnęła - wyrośniesz    i z nowym poczekaj, wytrwaj - ja wrócę   w pełni nadziei, uśmiechu i z dobrym słowem przelewając spomiędzy  poiła dzień za dniem nie ustając w trudzie   aż przyszedł czas zrozumienia tak, uroniła dwie łzy - skoro nie mogło być więcej   ale powstała z kolan i ruszyła dalej bo najlepszy grunt? to nie stracić  siebie samej   i dobrze wie: nie rozkwitnie gdzie nie przyjmuje się miłości   ***   czego nie mogła dostrzec w chwili nieobecności   ziemię już dawno rozgrzebano   bo liczył się nie plon   lecz jej żywe  ziarno        
    • dziękuję za twoje yang   co wprawione w ruch - kołysze się z rozwianymi myślami powroty wybieram spokojniejsze   moje yin na pohybel temu, który podejdzie  wystarczy i tak _ nigdy nie będziemy tacy sami   chciałeś być bliżej? czy chodziło o wiatr?   *** ona pragnie być wyżej i wyżej upewnia się wykręcając głowę jesteś - stoisz - zapadasz   popychasz z odskokiem   jej góra - tobie dół a przecież bliskości rezonują każdego z nas  (bo cóż ponad piachem?)   nie zatrzymuj  nawet do mnie i usiądź czasem   bo masz prawo  bujać się jak ona, jak ja   wiesz, nie wszystko musi być razem  
    • Łu noju uż kapelki w ksiotki łustrojóne só, i szlejfki furaju na zietrze, abo dzie eszcze. Na majowe litanije buł cias, jek w októłber różaniec est. Matulko Śwanto ma modry klejd, tlo niebo Warniji i spsiyw. Ziziphus spina-christi,zielóne szczepy zawdy, abo krew?             Kapliczki już kwiatkami przystrojone. Wstążki fruwają na wietrze, i nie wiem gdzie jeszcze. Był czas na majowe litanie, bo w październiku przewidziany różaniec. Mateńka Święta ma błękitną sukienkę, jak niebo warmińskie jak śpiew. Głożyna wiecznie zielona, czy może krew? Na górze Synaj o miłości było, na chwałę Boga, tu nic się nie zmieniło. Czy zielone krzewy znów broczą karminową posoką? Cud odkupienia- wciąż tyle rozstajnych dróg. Czy ciernie są podobne do gorących ust? I znów wiatr popędził arterią poprzeczną, rozłożył ręce, świat zasłonił deszczem. Majowe pola się śmieją w barwnej sukience, jak marzenie z zapachów róż. Wracaj wietrze i wiej tylko tu jeszcze. Pieśni miłosne śpiewaj na chwilę dla snów. Cienie drzew rozkołysz w tę letnią noc. Drogą Krzyżową zaszum, lśniącą oprawą łąk. Bądź.
    • @Roma nie wiem co powiedzieć. Chyba tylko..... dziękuję Roma.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...