Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

twoje perfumy mają brzydki zwyczaj
wchodzenia do łóżka tuż przed tobą
jeśli dodać do tego owalny kształt i lekki posmak błękitu
to pachniesz kosmicznie

i jeszcze to zakłopotanie
gdy mówię o fizyce kwantowej
nie musisz nawijać włosów na palce to proste
my też jesteśmy upiornie splątani

ja mam swój określony spin
i nie potrzeba nam cyklotronów
by cię określić
zawsze jesteś na opak

nie powiem tego na głos
bo skończy się wielkim wybuchem
pozostają mi eksperymenty myślowe
typu co ja właściwie pierdolę

Opublikowano

Czytając wiersze, staram się nie utożsamiać autora z podmiotem lirycznym. Moim zdaniem ciekawie ujęty w wierszu temat rozmyślań naukowca. Często charakteryzyje ich pewne wyobcowanie, skrajność poglądów, niezrozumienie otoczenia. W końcu PL sam dochodzi do wniosku, że czasem mówi głupoty: "co ja właściwie ..."(gadam)!
Mam jednak odczucie braku powiązania dwóch pierwszych wersów
z trzecim i czwartym. Niektóre słowa wydają mi się zbędne.
Tak to widzę:

"twoje perfumy mają brzydki zwyczaj
wchodzenia do łóżka tuż przed tobą
i jeszcze to zakłopotanie
gdy mówię o fizyce kwantowej

nie musisz nawijać włosów na palce
już jesteśmy upiornie splątani

mam określony spin
i nie potrzeba cyklotronów
by określić ciebie
zawsze jesteś na opak

nie powiem tego na głos
bo skończy się wielkim wybuchem
pozostają eksperymenty myślowe
typu co ja właściwie "

Serdeczności
- baba

Opublikowano

Kolejny obraźliwy tekścik, jakich zresztą coraz więcej na tym portalu. Wystarczy się wczytać, żeby doszukać się wielu skojarzeń i stwierdzeń źle traktujących kobiety. Nie mówiąc już o zakończeniu. Interesujące kto takie zaśmiecające, będące na zerowym poziomie moralnym wiersze w ogóle pisze.

Opublikowano

Mnie to wplątanie fizyki zupełnie nie przeszkadza, przecież są kosmiczni.. :)
Świetnie zaczęte, no i.. on.. eksperymentuje myślowo.. typu.. dobre, nawet ten mocny "przytup" słowny pasuje mi tutaj. Całość, podoba się, bo nietuzinkowa.
Pozdrawiam.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Niestety zgadzam się co do słowa, mam identyczne odczucie. Ja też nie utożsamiam autora z peelem, nie mniej wiersz jest obraźliwy wobec kobiet. Po ostatnim wersie ciśnie mi się na usta wulgarna odpowiedź do peela: pie... się sam.
Opublikowano

Ostatni wers wcale nie musi być odczytany jako obraźliwy dla kogokolwiek.

Bawi mnie w ogóle, jak pojawiają się opinie o obraźliwości dla kobiet. A kto powiedział, że podmiot jest mężczyzną? Gdzie jest też powiedziane, że adresat wiersza jest kobietą? Może to dwie kobiety? A może para szympansic?

I jeszcze te uwagi typu "z kobitą w łóżku o fizyce kwantowej?", a niby kobiety są za głupie, żeby tę fizykę zrozumieć? Ja tego wcale nie powiedziałem.

Interpretujecie ten utwór, przez pryzmat własnych małostkowych uprzedzeń, a to mnie się dostaje po zadzie i to ma być sprawiedliwość? :)

Opublikowano

Jasiu, nie złość się. Tak odczuwamy ten wiersz i trudno, coś widocznie na to wpłynęło - cos w treści wiersza, bo jednak nie każdy wiersz robi na nas akurat takie wrażenie.
Sytuacja liryczna w wierszu to rozmowa partnerów łóżkowych, o czym mówi drugi i trzeci wers - trudno je potraktować jako informację o tym, że to rozmawiają dwie uperfumowane szympansice o zapachach wspólnego łóżka. Nie ma też tu nic, co by wskażywało, że partnerkami łóżkowymi są dwie kobiety.
Jesteś mężczyzną, a i charakter tekstu jest raczej męski - stąd wniosek, że jest to rozmowa mężczyzny z kobietą.
A te wersy:
"i jeszcze to zakłopotanie
gdy mówię o fizyce kwantowej
nie musisz nawijać włosów na palce to proste"
- wyrażają oczywiste lekceważenie i drwinki z niewiedzy rozmówczyni na temat fizyki kwantowej, podczas gdy ona rzeczywiście nie musi się znać na tym i niczegio jej to nie ujmuje.
Jeszcze jest to określenie: "zawsze jesteś na opak", a także cała ostatnia strofa, której końcowy wers jest ukoronowaniem - w tym całym kontekście jest to najbardziej obraźliwy wers w wierszu i trudno go inaczej odczytywać.
Nie irytuj się więc, Jasiu, bo nie masz o co - nasze odczucia nie są bezpodstawne, mają swoje powody. No i nie zmienią sie z powodu Twojej irytacji czy drwiny.
Pozdrawiam i życzę jak najwięcej radości dawania kwiatów. :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Oxyvio, podpisuję się pod Twoim komentarzem, najwyraźniej przeczytałyśmy ten wiersz w ten sam sposób, i to powinno dać autorowi do myślenia. Sprowadza on kobietę do przedmiotu, czegoś na kształt lalki dmuchanej, która pachnie i zmusza podmiot do robienia z nią różnych rzeczy (jak rozumiem miłości fizycznej), których on nie chce, bo ta kobieta wprost go obrzydza i wzbudza jego politowanie. Uprzedmiotowienie i brak szacunku dla kobiet, to główny zarzut. Choć oczywiście może to nie być zarzutem, jeżeli autor pragnie uchodzić za takiego twórcę, który charakteryzuje się właśnie takim, a nie innym podejściem do miłości. Pozdrawiam, A.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @sam_i_swoi    Być może masz rację, że powinienem napisać "od" zamiast "po". Zamienię słowa.     Ale-ale, Panie sam_i_ swoi! Jako że mam żaden zamiar wstydzić się tytułu naukowego, zapytam: Jak ma się reinkarnacja do karnacji??     Dzięki za odwiedziny, czytanie i komentarz. Pozdrawiam Cię. ;)) 
    • nachodzą koszmary jeden przelecieć chciał mnie ja mu nie dałem przenika wnikliwie co napisałem łapy precz i krąży wokoło zjawia się znika kosz mar pełen i zegar tyka wskazówka ani drgnie przeleciał - to po mnie i do śmietnika brrrr ja ani drżę  
    • @Corleone 11 Nie brak tu jednakże nadziei, reinkarnacja wobec takiej karnacji to pigment na sklepienie. Końcówka! Panie magistrze! Po latach od podjęcia... PS nie wiem co się dzieje, ciemnieje mi, gdy widzę te tytuły naukowe :)
    • ... mam za sobą pewną drogę rozwoju duchowego, a tym samym energetycznej refleksji - celowo nie napisałem "teologicznej" - refleksji, którą jednak rozpocząłem przy pomocy osób, związanych życiowo i strukturalnie z tak zwanym Kościołem Rzymskokatolickim - i z którym to rozwojem wiąże się napisana przeze mnie powieść "Inne spojrzenie" oraz niektóre z opowiadań, dlatego pozwalam sobie na większą otwartość i szczerość. Na które, rzecz jasna, w wiekach tak zwanych średnich - a przynajmniej w Europie - pozwolić sobie nie mógłbym bez ryzyka, nazwijmy sprawę po imieniu, torturowobolesnych, a potem bolesnych ogniście - konsekwencji. Dzięki pośrednictwu instytucji, której  nazwę - znów celowo, pozostawiając domysł Tobie, mój Czytelniku - znów pominę. Wiem: trochę dużo zaimka względnego w różnych przypadkach.     Jako taż właśnie osoba czytam obecnie powieść, w którą (i znów ten zaimek) powinienem zagłębić się już dawno: napisane przez Colleen McCullough "Ptaki ciernistych krzewów", a opublikowane przez "Książkę i Wiedzę" w tysiąc dziewięćset dziewięćdziesięsiątym pierwszym roku. Powiedzieć, że trudno wyjaśnić, dlaczego zabrałem się za nią dopiero teraz, jest całkowicie awystarczającym tłumaczeniem, z czego w pełni zdaję sobie sprawę. Tak się złożyło. Tak się stało. Były inne książki i inne sprawy - to wszystko prawda. Podobnie jak prawdą jest, że przypadek nie istnieje. Tak potoczyła się moja czytelnicza przeszłość pomimo, iż odeszła już do innego wymiaru moja tażwcieleniowa mama polecała mi zarówno samą powieść, jak i nakręcony na jej podstawie film z Sydney Penny, Rachel Ward i Richard'em Chamberlain'em w rolach głównych.     Znajduje się w "Ptakach" wiele zdań, samych sobie wartych uwagi - azależnie od faktu, że całe one są warte uwagi, stanowiąc jedną z książek, które przeczytać  powinien każdy - względnie zapoznać się z jej treścią za pośrednictwem audiobook'a. I to bynajmniej nie z powodu kontrowersyjności przedstawienia prawdy, że ludziom tak zwanego Kościoła - będącymi niestety często duchownymi tylko z nazwy, azależnie od tego, czy są szeregowymi księżmi, biskupami lub nawet kardynałami czy też zakonnikami bądź mnichami -  zdarzały się, zdarzają i prawdopodobnie zdarzać będą - czasy albo okresy słabości i zwątpień, które w końcu są zupełnie naturalne. Jeżeli bowiem ktoś nie wątpi, oznacza to tym samym, iż nie myśli, a każdy silny może trafić na kogoś ode siebie silniejszego albo znaleźć się w sytuacji, gdy z kimś ode siebie silniejszym zmierzyc się będzie musiał. Ze zrozumiałego dla Ciebie, Czytelniku, powodu - a właściwie zrozumiałych powodów- przytoczę żadne z tych zdań, chociaż oczywiście znalazłoby się dla nich miejsce w tymże opowiadaniu.     Czytam "Ptaki ciernistych krzewów" i jako magister teologii przeglądam się w nich. Zestawiam ją ze sobą zastanawiając się, co zrobiłbym będąc na miejscu księdza, a potem biskupa i kardynała Ralfa. Jako mężczyzna, przyznaję, że o wiele mniej zastanawiam się nad tym, co będąc kobietą zrobiłbym na miejscu Meghan. Być może głębiej zastanowię się nad tym później; możliwe też, że uczynię to dopiero w kolejnym wcieleniu, jeśli "moja" dusza zdecyduje się inkarnować w kobiecy organizm, w co jednak osobiście wątpię. Azależnie jednak od mojej osobistej przyszłości, z dużą dozą prawdopodobieństwa mogę stwierdzić, że czytającej "Ptaki" kobiecie dużo łatwiej - oczywiście przy odpowiednio wysokiej własnej wrażliwości oraz zaangażowaniach czytelniczym, psychicznym i uczuciowym - byłoby utożsamić się z Meggie, a tym samym ją zrozumieć.     Czytam i myślę. Zatrzymuję się przy wspomnianych zdaniach i wracam do przeszłości. Wspominam siebie z czasu studiów i osoby, z którymi tamten czas mnie zetknął: studiujących na tym samym uniwersytetecie kleryków oraz księży wykładowców, prowadzących zajęcia dla wszystkich studentów. Tu pozwolę sobie wspomnieć księdza profesora Marka Starowieyskiego, u którego zacząłem pisać swoją pracę magisterską z zakresu patrologii (teologii tak zwanych Ojców Kościoła) oraz jego ucznia i asystenta księdza doktora Józefa Naumowicza, pod którego kierunkiem tę pracę dokończyłem i obroniłem. Wspominam też - atakując i potępiając nikogo - dwukrotny  udział w pielgrzymkach na tak zwaną Jasną Górę, podczas których - naturalnie przecież - działy się wydarzenia ze sfery słabości z udziałem osób ściślej z tak zwanym Kościołem związanych. Wspominam i...     Trafem przyszedł czas, abym książkę tę przeczytał będąc właśnie podróżując po Peru i po Boliwii - na południu, chociaż daleko od Australii. Lata od podjęcia wspomnianych studiów i po ich zakończeniu...       La Paz, 30. Września 2025 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • @wierszyki Bo bohaterów dziś nie ma.... mógł zaśpiewać Niemen, dzięki :) etymologia zżarło podaje o tym że - jedzenie, zwierzę, silnik, rdzę i o, uczucia, i o komarach które mi fundujesz, mam teraz w głowie luz i komarów blues Pozdrawiam. :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...