Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

zda się rozważny apostata z Łaz
prądu ustalić chciał kolejność faz
językiem miast przyrządu
wedle swego poglądu
lecz niestety jeden jedyny raz


Po 2012-10-25 17:38:43 w odpowiedzi na komentarz Agnieszki Horodyskiej Rihtik Stempelek dopisał:

Bezpodstawnie zbanowany na okres od 25.10.2012 r. do 25.11.2012 r. mam możliwość tylko poprzez edycję tego limeryku stanowczo zaprzeczyć domniemanej złośliwości. Owa jakoby złośliwość jest tego samego rodzaju, jak to co zastosował mój Mistrz, który przestrzegł Saula z Tarsu (później apostoła Pawła), by nie wierzgał przeciw ościeniowi... Czy był złośliwy?! Ależ skąd...!!!

Nie tylko ze względu na cenzorski komunikat admina, o treści: "Został nałożony ban na to konto. Ban wygasa za 2322116 sekund. Wiadomość od moderatora: Nieustanne wszczynanie zamętu na forum, ciągła agitacja powodująca kłótnie. To jest forum poetyckie!", czuję się nierozumiany i traktowany podobnie jak ongiś mój Mistrz... lecz mimo to nadal uważnie wpatruję się "w Naczelnego Pełnomocnika i Udoskonaliciela naszej wiary, Jezusa. Dla zgotowanej mu radości zniósł on pal męki, gardząc hańbą, i zasiadł po prawicy tronu Boga. Istotnie, zważajcie bacznie na tego, który zniósł tak [u]nieprzyjazną mowę grzeszników, [color=red]przeciwną ich własnemu dobru[/color][/u], abyście się nie znużyli i nie ustali w waszych duszach." - List apostoła Pawła do Hebrajczyków 12:2, 3

Chcę aby alegorycznego wstrząsu nie doznał jakiś kolejny apostata jak ów z Łaz - przeto niezłośliwy to limeryk.

http://www.poezja.org/wiersz,2,139236.html

http://www.youtube.com/watch?v=vtWA7SQ813E&feature=related

Tet a tet


dopiąłeś swego jesteś the best
choćby przez jedną małą chwilę
stań więc przed lustrem popatrz jak jest
ten kogo widzisz wart jest ile

bo przecież nie jest najważniejsze
zdanie twej matki męża żony
własne jedynie najcelniejsze
możesz nim zostać porażony

odbicie będzie zawsze szczere
w oczy twe spojrzy jak ty jemu
oceni trafnie grymas cerę
i zawsze będziesz wiedział czemu

nie kręć nie tłumacz nic daremnie
twój to przyjaciel nie wróg przecie
zapytaj go co złego we mnie
nie jesteś bowiem małe dziecię

gdy ci odpowie przyjm to chętnie
aby zło z siebie precz usunąć
nie patrz spode łba nierozumnie
twój image może wtedy runąć


[center]Nietykalni

mądrzy we własnych oczach
sędziami własnej sprawy
w rozżaleniu po nocach
frustracje leczą w pubie

ktoś słowem śmiał ugodzić
naruszył słuszność racji
spójność sądów osłabić
dopuszczając się fakcji

struny sumienia trącił
wręcz w skowyt wprawił serce
lub wizerunek zmącił
początek dał rozterce

wciąż kasta nietykalnych
usłuchać prawdy nie chce
rości do idealnych
należeć na tym świecie

wciąż image swój hołubią
z podziwem w lustro patrzą
siebie jedynie lubią
zda się innymi gardzą[/center]


Poruszenie

Wiatr nieustanne wszczynana zamęt,
wicher zaś zrywa dachy z domów,
twister wywoła nawet lament.
Najgorszy?! Tylko dla idiotów!

Liryka niczym wietrzyk muska,
lecz też porywa i unosi,
zieje czasami po niej pustka,
gdy fałsz w perzynę poroznosi.

Zarzut, iż stale agituje,
wzburza, oburza, wręcz wyburza,
podnosi ten kto nie pojmuje,
lub ten, którego prawda wkurza.

Rodzą się kłótnie tu -- Niestety!
Wiersz je wywoła czy też ludzie!?
Skłonniejsze do nich są kobiety?!
Raczej poeci - tu i ówdzie.

Często wybucha tam gdzie nie ma
pojęcia sensu i empatii;
wznieca ją raczej podła ściema,
albo nienawiść, brak sympatii.

Każdy rozumie po swojemu
co autor tekstu miał na myśli;
inny zachowa się jak emu;
kiedy nie pojmie bzdurę zmyśli;

wmawia ją potem autorowi
i atakuje choć ją spłodził,
podobny temu co Hiobowi
grzech wmawiał podle - sam ów rodził.

Niech uzmysłowi sobie każdy,
że zastój marazm i zakisłość
od wichru gorsza, który zawżdy
modyfikuje rzeczywistość.

Czterech aniołów z krańców Ziemi
puszczą wnet wichry wstrzymywane, *
działanie owych świat odmieni...!
Staną się rzeczy niesłychane.

Czym to wymyślił aby pisać?!
Przecież ja tylko to powtarzam.
Słowem zamyślam iskry krzesać,
by świat podpalić?! Nie zamierzam!

Przestańcie sądzić już pochopnie!
Wejrzyjcie w stychy i rozważcie,
a jeśli nie, to niech was kopnie...
jak apostatę z Łaz. Zajarzcie...!

* Potem ujrzałem czterech aniołów stojących na czterech narożnikach ziemi, trzymających mocno cztery wiatry ziemi, aby wiatr nie wiał na ziemię ani na morze, ani na żadne drzewo. I ujrzałem innego anioła, wstępującego od wschodu słońca i mającego pieczęć Boga żywego; i donośnym głosem zawołał do czterech aniołów, którym dano czynić szkodę ziemi i morzu, mówiąc: "Nie wyrządzajcie szkody ziemi ani morzu, ani drzewom, aż opieczętujemy niewolników Boga naszego na ich czołach". - Objawienie 7:1-3


Tolerancyjność nietolerancji

Minerwa wnerwia zakłamanych
ścierpieć nie mogą odmienności
nie chcą być w kręgu pouczanych
jak kameleon chcą zmienności

relatywizmem zachwyceni
na wszystko sobie pozwalają
tych co zostają niezmienieni
dosłownie w czambuł potępiają

pragną wolności absolutnej
gdzie wszystko wszystkim dozwolone
utopi owej bałamutnej
hołdują głowy wygolone

nietolerancji tolerancja
w inkrustowana w relatywizm
dla takich niczym stanu racja
co maja w tyle obiektywizm

dyskryminacji aprobata
niczym Kalego to moralność
sędziego rolę pełnią kata
więc uprawiają amoralność


Osąd sądów

sądy powszechne takie jak ludzie
którzy sprawują w nich swoja rolę
gdy do nich idziesz pomyśl o cudzie
zmienić wszak może wyrok i dolę

sąd tyle warty bywa co człowiek
który odziany sędziowska togą
zasadza bzdurę potem jakkolwiek
naskoczyć jemu inni nie mogą

rażąco sprzeczny z prawem i faktem
feruje wyrok boć niezawisły
bezkarny przeto bywa a zatem
niesprawiedliwy nieoczywisty

czując bezkarność się nie przykłada
empatii nie ma ani sumienia
zbyt powierzchownie sprawę przebada
uzasadnienie da od niechcenia

druga instancja też bywa fikcją
albowiem wszystko wolno jest sędzi
często się łudzi więc apelacją
biedny podsądny daremnie ględzi

lecz Sędzia Ziemi na wszystko baczy
sędziów osadzi w dzień ostateczny
On sprawiedliwy praw nie frymarczy
wykona wyrok słuszny serdeczny

wieści psalm drugi jako postąpi
z bezlitosnymi sędziami wkrótce
bezprawie bowiem Jezus potępi
jak zapowiedział siedząc na łódce


http://pl.wikipedia.org/wiki/Tolerancja
http://www.youtube.com/watch?v=LNpe1DU8IyA

Poza tym nadal odpowiada prawdzie to, co wyraziłem nie tylko do cennej dla mnie czytelniczki:
Dnia: 2012-05-18 11:51:52 napisał Rihtik Stempelek:

Babo Izbo
Cierpię, z powodu oskarżenia o brak szacunku jakoby dla wszystkich uczestników tego serwisu poetyckiego, a ponieważ jesteś jedną z osób którą w szczególny sposób cenie (ma do tego prawo, jak każdy, aby jednych bardziej innych mniej), więc upraszam o wypowiedź, czy rzeczywiście nie mam szacunku". Zarazem, dla porządku i bez bicia :) przyznaję, że nie dla wszystkich mam IDENTYCZNY szacunek, stąd ktoś, kto oczekuje, że mu okażę IDENTYCZNIE szacunek, jak np. tobie, to czując go o wiele mniej, może odnieść wrażenie, że w ogóle mu go nie okazałem. Być może, w lepszym pojęciu mojego postępowania na tym forum pomoże ci moja wypowiedź adresowana nie tylko do Tomka: http://www.poezja.org/wiersz,60,134783.html . Bardzo będę sobie cenił, to czemu dasz wyraz :) - http://www.poezja.org/wiersz,60,134530.html

http://www.poezja.org/index.php?a=u&k=60&pokaz2=131610#1015733

[center]Za Izajaszem *

zawsze ufajcie Jehowie
Skale czasów niezmierzonych

świadczą wymownie gwiazd roje
jak bardzo jest wywyższony

pysznych na ziemię powali
w proch rzuci stopą podepcze
podźwigną się ludzie mali
spełniając co Słowo rzecze

ścieżka ich prostolinijna
równana wszak przed prawymi
społeczność ich familijna
żyje sądami mądrymi

w Bogu nadzieję pokłada
pamiętne miano miłuje
owcami są Jego stada
Cny Pasterz nimi kieruje

garną się przeto do Niego
pragnieniem duszy wiedzione
mają za Ojca Świętego
sławią imię objawione

nastaną na Ziemi sądy
słusznie ich wówczas dokona
zjednoczą zgodne poglądy
nadzieja ta nie jest płonna

niegodziwy nie dostrzega
wciąż dostojeństwa Jehowy
zbawienia więc nie doczeka
zamkną go śmierci okowy

podniosła się dłoń wysoko
zaciąży wnet niegodziwym
wstrząśnięci będą głęboko
gdy się okaże rychliwym

zagłady ogień ich strawi
wstydem okryci przepadną
gorliwy swój lud wybawi
do wielkiej uczty zasiądą

przysądzi im wieczny pokój
dokona wszystkiego pięknie
Ojca Świętego więc miłuj
uwielbiaj Jehowę chętnie

* Izajasz 26:2-15[/center]
"Otwórzcie bramy, żeby mógł wejść prawy naród, który trwa w wiernym postępowaniu. Skłonności dobrze wspieranej będziesz strzegł w nieustannym pokoju, gdyż właśnie ty budzisz ufność. Zawsze ufajcie Jehowie, bo w Jah Jehowie jest Skała czasów niezmierzonych. "Powalił bowiem mieszkających na wysokości, w mieście wywyższonym. Poniża je, poniża je aż do ziemi; rzuca je w proch. Stopa je podepcze, stopy uciśnionego, kroki maluczkich". Ścieżką prawego jest prostolinijność. Ponieważ jesteś prostolinijny, wyrównasz drogę prawego. Tak, ze względu na ścieżkę twoich sądów, Jehowo, w tobie pokładamy nadzieję. Do twego imienia i do twego pamiętnego miana kieruje się pragnienie duszy. Duszą swoją pragnąłem cię w nocy; tak, swym duchem, który jest we mnie, wciąż cię szukam; bo gdy od ciebie nadejdą sądy dla ziemi, prawości nauczą się mieszkańcy żyznej krainy. Choćby niegodziwemu okazano łaskę, i tak nie nauczy się prawości. W krainie rzetelności będzie postępował niesprawiedliwie i nie będzie widział dostojeństwa Jehowy. Jehowo, twa ręka podniosła się wysoko, ale oni jej nie widzą. Zobaczą i będą się wstydzić wobec tej gorliwości o twój lud. Tak, strawi ich ogień przeznaczony dla twych wrogów. Jehowo, przysądzisz nam pokój, gdyż dokonałeś dla nas wszystkich naszych dzieł. Jehowo, nasz Boże, inni panowie, a nie ty, występowali w roli naszych właścicieli. Tylko dzięki tobie będziemy wspominać o twoim imieniu. Oni są martwi; nie będą żyć. Bezsilni w śmierci, nie powstaną. Dlatego zwróciłeś uwagę na to, by ich unicestwić oraz zgładzić wszelką wzmiankę o nich. Pomnożyłeś naród; Jehowo, pomnożyłeś naród; otoczyłeś się chwałą."

Jak czytać, Agnieszko, ani trochę nie złośliwie, lecz poczciwie..

  • 3 tygodnie później...
Opublikowano

To niech ten typ przyzna się, za co dostał (i dostanie ponownie, bo tutaj jest do trzech razy sztuka), już na zawsze bana:
- za straszenie sądami
- za całkowitą nietolerancje
- za żądanie kasowania cudzych tekstów (oczywiście pod groźbą sądów)
plus - zabraniania dyskusji pod swoimi tekstami.
Zresztą tutaj też został złamany regulamin!!!

Ostatnie ostrzeżenie - albo się kolega opamięta, albo pożegnamy się na zawsze.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @jaś fajna, nastrojowa muzyczka:)
    • @Sylwester_Lasota Dziękuję i również pozdrawiam.
    • Papierochy i wanilia. EDP. Unisex. Czyli woda perfumowana dla mężczyzn i kobiet. Więcej nie powiem, żeby mnie nikt po sądach nie ciągał. Przyniósł je kurier. Odebrałem przesyłkę i wszedłem do domu. ONE weszły ze mną, jak do siebie. Otworzyłem pudełko. Zgrabna butelczyna, ciemna i ciężka. Solidna. Nie wiedziałem, że ON w niej siedzi. Zdjąłem kapsel i... wypadł przy pierwszym buchu. Normalny diabeł wcielony. Widzieć go jeszcze nie widziałem, ale czułem uderzenie czegoś nowego, mocarnego, porywającego. Ostatnio używałem Amouage Interlude – kilka flaszek. Wcześniej Black Afgano – też kilka buteleczek. Ale ten, co przyszedł za prawie dwa tysiące, był inny, bardziej mroczny, ciekawszy. Prysnąłem nim swój nadgarstek, sznurek bawełniany na drugiej ręce, bawełnianą bluzę Camel i przeciwpotną koszulkę bez nazwy. I wyszedłem do ogrodu poleżeć na leżaku. Koło mnie dwa wiejskie kundle: Miś i Migrena. Obwąchały mnie. Miś jakby z niesmakiem, zawiedziony, nieobecny. Migrena bezobjawowo. Zasnąłem. Obudził mnie zapach. Taki przenikliwy, agresywny, jakby się coś próbowało we mnie wwiercić.  Machnąłem zdezorientowany rękami, jakbym chciał to coś odpędzić od siebie. Momentalnie podbiegł Miś i trzy razy kłapnął zębami w powietrzu, jakby coś chciał ugryźć. Powąchałem nadgarstek. Pachniało cukrem pudrem sypanym na ciepły jabłecznik. Powąchałem bawełniany sznurek na prawym nadgarstku. Pachniał... no właśnie, nie wiem czym. Nie jestem znawcą perfum. Nie rozróżniam paczuli od drzewa sandałowego ani fiołków od oregano. Jeżdżę koniem na oklep, gadam z wiejskimi kundlami o filozofii, nocami leżąc na leżaku wpatruję się w gwiazdy Drogi Mlecznej i myślę sobie tak: tam gdzieś daleko, do ciężkiej cholery, musi leżeć na leżaku jakaś istota, która marzy, że tam gdzieś na skraju Drogi Mlecznej siedzi facet, który sobie myśli... I przysięgam, że nie jeden raz, na jedno zamrożone, apokaliptyczne mgnienie oka, nasze oczy się spotkały. Tak, to jest dziewczyna. Piękna dziewczyna z okolic tego porąbanego czerwonego nadolbrzyma M coś tam, w katalogu Messiera. Już ją kocham. Więc nie potrafię tej całej paczuli czy innego drzewa na sandały rozebrać na fragmenty. Nie umiem z atomu wanili urwać elektronów i zostawić samo jądro, jakby całe gołe. Wstydzę się i nie mam do tego serca. Więc ten nowy zapach jakby zawisł w próżni. Niepokoiło mnie to, że Miś to coś z tego zapachu ugryzł. Zadał mu ból. Poszedłem do kuchni zrobić obiad. Okno otwarte szeroko, bo to przecież już lipiec. Ciacham cebulę na piórka, kroję ziemniaki na słupki i już mam to rzucić na patelnię, gdy pod nos podstawiam sobie przypadkiem rękę z bawełnianym sznurkiem. Ach, ten zapach! Aż mną szarpnęło. I wtedy ON, diabeł za te polskie  dwa tysiące,  złapał mnie za gardło. Mocno, brutalnie, obezwładniająco. Ale nie po to byłem kiedyś bokserem i grałem w tenisa, żeby ktoś mnie bezkarnie dusił. Lewą dłonią go odepchnąłem, a prawą, w której trzymałem patelnię, walnąłem go z siłą asa Igi Świątek. Dostał. Mocno. Czułem na patelni ten ciężar. I wyleciał przez okno jak tenisowa piłka. Szybko zatrzasnąłem okno, pod którym Miś i Migrena rozrywały coś, co jęczało i wierzgało. Po obiedzie poszliśmy połazić po lesie. Diabła w zapachu już nie było. Zostało coś innego. Nurtowało mnie to bardzo, aż zrozumiałem co to. Wróciliśmy. Psy zostały na podwórku, a ja wsiadłem na rowerek i pojechałem kilka kilometrów przez las, w miejsce, gdzie kiedyś były kamieniołomy. Za Gierka pociągnięto tam linię kolejową. Od dziesięcioleci nieczynna, ale tory na drewnianych, czarnych od impregnacji podkładach zostały. Klęknąłem. Ten sam zapach. Mieszanina ropy, jakiejś chemii i suchego, rozgrzanego słońcem drewna. Tak, tak. Papierochy i wanilia pachną rozgrzanymi lipcowym słońcem starymi podkładami kolejowymi. Odłamałem kawałek drewna i zawiozłem do domu. Dwa psiki i już to czułem: papierochy i... do potęgi entej. Moc paru diabłów, ale bez tej diabelskiej duszy. W obcowaniu z materią nieożywioną nie uznaję kompromisów. Więc wziąłem szpadel i w małej polodowcowej dolinie, we własnym lesie, wykopałem dołek na metr głęboki i wrzuciłem tam dopiero co kupiony EDP. Zasypałem, przyklepałem nogą i zamknąłem temat Papierochów versus  9podkłady kolejowe. Wieczorem leniłem się na leżaku. Już ptaszki odwalały swoje letnie trele. Było lipcowo i miło. A mnie do głowy przyszła taka myśl: jest już po pierwszej i drugiej wojnie atomowej. Świat wygląda jak dziewicza planeta. Wszystko, co było, zniknęło. Lasy, bagna, rzeki, gdzieś jakieś góry i morza. A tutaj, tuż obok mnie, tylko tysiące lat później, jakieś dwa stwory kopią przednimi łapami dół, aby schować się przed grasującymi po ziemi zmutowanymi promieniowaniem kleszczami. Te łachudry kleszcze mają po dwa metry w kłębie. Więc stwory kopią, aby zniknąć pod ziemią. Nagle ryk! To jeden ze stworów znalazł w ziemi jakieś cudo. Ciemne, kształtne, z napisem "Papierochy...". Zabierają znalezisko, by w swoim obozowisku razem z innymi stworami tańczyć wokół niego. Główny obozowy coś majstruje i nagle psik! Buchnęło w nich podkładami kolejowymi. Mijają kolejne tysiące lat. "Papierochy..." są w muzeum ichniejszej archeologii i osobliwości. Nagle rozlega się alarm i wybucha zamieszanie. Doniesiono, że tuż obok spadło coś na ziemię. Z nieba. Biegną kustosze i uczeni. Pogięte blachy, na których złuszczona farba i napis USRR. W środku jakieś włochate stworzenie. Główny uczony pyta stwora: "Ty żyjesz?". A Łajka, trzęsącą się jeszcze w hibernetycznym zimnie, powoli otwiera oczy i mówi: "A co  kurwa, nie wolno?". Wróciłem do Amouage 53. Złachmanionego przeróbkami i poprawkami idiotów. Ale to jednak Amouage w namiastce  starego stylu.  Moje ulubione. I bez diabła wewnątrz.
    • Dzięki @Deonix_ miło cię widzieć :)  Również pozdrawiam 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...