Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Pragnienie - Opowiadanie nr 2 z serii – Po Tamtej Stronie Rzeczywistości


Nie widziałam jej, w zasadzie nigdy jej nie zobaczyłam, za to czułam jej obecność, zawsze gdy tego potrzebowałam, zawsze gdy na całe gardło wołałam że nie chcę żyć, że nienawidzę tego świata, jego wszystkich brudów i grzechów, że wypalam się i nie mam już sił.
Ona wtedy przychodziła...
Lekkie poruszenie zasłonek, delikatny dotyk jej dłoni na moim rozgrzanym od łez policzku i zapach lili oznajmiał mi jej przybycie. Otulała mnie swoimi ramionami, szeptała kojące słowa, pocieszała i zawsze powtarzała, że nie nadszedł jeszcze mój czas – wtedy obie płakałyśmy, Ona nad swoim losem a ja nad swoim. Było nam łatwiej. Do czasu...
Wszystko kiedyś się kończy i nawet nikt nie zdaje sobie sprawy jakie to trudne. Przekonałam się o tym tamtego dnia, kiedy po raz kolejny wezwałam moją przyjaciółkę. Miałam już naprawdę wszystkiego dość, tak bardzo chciałam umrzeć, zapomnieć o wszystkich troskach, zapomnieć o bólu o przegranym życiu o niewykorzystanych szansach o krzywdach jakie wyrządziłam tym wszystkim których kocham. Tak bardzo chciałam umrzeć. Tak bardzo...
Ona przyszła. Tego wieczoru zapach lili był zdecydowanie silniejszy. Wszystko przebiegało jak zwykle. Poczułam dotyk jej dłoni na moim policzku, musnęła mnie nawet swoimi włosami. Wtuliłam się w nią, przyjęłam ją w ramiona i wtedy usłyszałam jej głos – ale nie w myślach jak do tej pory – ale tuż przy uchu – wypowiedziany szept, który wstrząsnął moim ciałem jak nic i nikt nigdy dotąd. Odsunęłam ją od siebie na wyciągnięcie ramion. Zobaczyłam jej twarz, piękną a zarazem straszną. Zielone oczy przewiercały mnie na wylot... ale ja się ich nie bałam, przecież znałam je od dzieciństwa – patrzyłam w swoje własne oblicze, okolone długimi czarnymi włosami, które pięknymi kaskadami spływały na moje ramiona. Mimo iż zaschło mi w ustach, resztkami sił zapytałam – Zaopiekujesz się moją rodziną ?
- Oczywiście, przecież jesteśmy tym samym, jesteśmy jednością. Ja spełnię Twoją rolę a Ty moją.
Słuchałam swojego głosu z zafascynowaniem, ciągle nie mogąc uwierzyć, że to wszystko dzieje się naprawdę.
Powolutku traciłam swoje kształty, dłonie jeszcze przed chwilką całkiem realne, zaczęły blednąć, odsłaniając mi po kolei tkanki żyły i kości. Taka przemiana dokonywała się w całym moim ciele. Czułam to ponieważ bolało, zarówno fizycznie jak i psychicznie. Moje drugie ja, również cierpiało, może w inny sposób a może w identyczny, wiem jedno, zanim dokonała się przemiana nasze łzy wymieszały się w jednym kielichu bolesnych wspomnień. Zanim opuściłam mój dom, obejrzałam się za siebie i powiedziałam w myślach – przybędę zawsze, gdy tylko poprosisz o Śmierć....

I Nią się stałam ...


„... to czego pragniesz, to o czym marzysz, może się Tym stać...”

To moja mała próbka. Proszę o konstruktywną ocenę :)
Lidka

Opublikowano

Nie całkiem rozumiem, ale podoba mi się. Takie czysto kobiece. Czekam na więcej. Przyjdą inni i powiedzą, że przegadujesz i za dużo powtórzeń, ale to są naprawdę detaliki. Pozdrówka!

Opublikowano

Leszku - niestety Drwal to nie moje dzieło. Co do znalezienia sie po "drugiej stronie" to faktycznie prawie Tam byłam.
Kilka słów wyjaśnienia: to maleńkie opowiadanko pisałam pod wpływem wielkich emocji. Można powiedzieć, iż dzieki tym paru słowom nie oszalałam. Nie wiem czy faktycznie jest to kobiece, albo inaczej "harlequinowskie"... dla mnie takie nie jest. Błędy poprawię, ale jeszcze nie teraz :) Najpierw muszę sie odrobinkę zdystansować. Pozdrawiam :)

  • 2 tygodnie później...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @jaś ostatnio słyszałam od małego chłopczyka, jechał na hulajnodze i pytał swojego brata albo kolegę, czy wierzy w Boga, ten maluch odpowiedział, że nie, na to ten chłopiec, że też nie wierzy, zapytał tatę, przystojny, tata, dłuższe włosy, miał coś w sobie, ale też odpowiedział, że nie wierzy i tak mi przeleciały odpowiedzi, że ludzie nie wiedzą co to Bóg. Takie pokolenia się wychowują w mieście. 
    • @violetta no dobra. Ale tylko dla Ciebie. Niech to będą płotki i piskorze. Nie są drapieżne tylko takie, no takie.....rybne. To jeszcze tylko dodam, żeby zadowolić pogrobowców Karola Darwina, że te płotki i piskorze poleciały samolotem Lufthansy na Galapagos bo pan Darwin tam coś obserwował. I dla jaj te niby ryby zamieniły się w ptaszki którym rosły dzioby i piórka i pan Darwin ogłosił, że świat się zmienia a ludziska w to uwierzyli i jest jak jest.
    • @jaś ale okonie to drapieżce, czyli te panie drapieżne:)
    • @Wochen akurat Bóg się nie wtrąca w związki:) chce, żeby istniały, kochali się, było potomstwo:)
    • @violetta no tak. Ludzie doszli do wniosku, że z tym Bogiem jest coś nie halo. I uznali, że powstali sami z siebie. To znaczy było bajoro i w jakiś poniedziałek pierdolnął w nie piorun. I jak tam było tak tam było powstały rybki. Niech będzie, że okonie. I sobie żyły w tym bajorze. Ale w końcu zabrakło żarcia więc okonie zaczęły wypełzać na brzeg. Płetwy zaczęły się zamieniać w niby nóżki. I okonie zaczęły chodzić po lądzie i polować na koniki polne. Chodziły coraz dalej i tylne nóżki robiły się coraz dłuższe. Powstał warsztat szewski gdzie okonie robiły buciki dla innych okoni. Za jakiś czas okonie zaczęły potrzebować przednich łapek coby na przykład zapalić zapałkami ognisko. I te przednie łapki też się powiększyły. Tak gdzieś  w połowie roku okonie zaczęły chodzić na tylnych łapach. Słońce mocno przypiekało więc postanowiły zrzucić łuski i żeby im wyrosły włosy. I tak się na zimę stało. Kiedy okonie przeglądały się w lustrze to widziały że są z pyska brzydkie. Postanowiły coś z tym zrobić i w naturalny sposób okoniowe pyski zamieniły się na buzie. I mamy dzisiaj sunący alejami i parkami tłum pań okoniowych i panów dla zmyłki węgorzowatych.   Ach, ludzie....
×
×
  • Dodaj nową pozycję...