Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

znowu się ubierasz wkładasz ciepłe gacie
musisz iść do pracy
która czeka na cię

wkładasz czapkę z daszkiem udajesz cwaniaka
ale gdzieś tam w środku
tkwi obawa taka

co ja zrobię kiedy wywalą mnie z pracy
będę bezrobotnym
jak inni rodacy

wtedy to pojadę za morza i góry
niech o tym pomyśli
tam polityk który

bo jak wyjedziemy wszyscy z tego kraju
zostaną bez pracy
ci co nas zmuszają



Opublikowano

Nowuś SUPER, temat od zaraz , ja także ,ale dla wprawnych cos tam napisalam na podobny!
Już dawno pisalam nawet na forum , ostrego nam piora trzeba , inaczej polegniemy w tych (ciepłych gaciach ,czapakach z daszkiem,,,etc.)!
Aż się dziwię , że tak malo wierszy o bezdomnych, bezrobotnych, glodnych...!
Serdeczności !
Ja
P.S.
Wiersz zabieram!

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Daro, a o co może chodzić na portalu poetyckim?
A temat nie dotyczy mnie dzięki Bogu, chociaż w życiu jest różnie.
To wena tak dyktuje i widocznie chciała zwrócić uwagę, że istnieje taki problem.
Pozdrawiam:)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Haniu tak mi się wydaje, że poeta ma za zadanie pisać o życiu, jego bolączkach, wyśmiewać głupotę.....itp. więc pióro w dłoń;) ja mam jeszcze parę takich wierszyków, może z czasem pokażę.
Miło mi że zajrzałaś i wyraziłaś swoje zdanie.
Pozdrawiam cieplutko:)))
Opublikowano

Fajnie sklecona satyrka, dowcipna i z wyraźną pointą. ;-)))
Ale mówi o niewesołych sprawach. I rzeczywiście mnóstwo wartościowych, zdolnych fachowców uciekło już za granicę. Co będzie dalej?

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Nato, bardzo mi się spodobał twój komentarz, szczególnie słowa
"wiem, tak Ci się układa" :)
Bo tak jest Nato, tak mi się układa, dlatego bardzo chcę się nauczyć
techniki pisania wierszy, żeby takie usterki móc poprawić. Czasami tak jest, że nie nadążam zapisywać, lub nie mam na czym, wtedy mam najwięcej błędów.
A Ty mi pokazujesz na co mam zwrócić uwagę i o to mi właśnie chodzi, bo wtedy nad tym dumam, poprawiam, albo czekam na czas kiedy też będę widzieć te błędy.
Dziękuję Nato serdecznie i równie serdecznie pozdrawiam:)))
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Tak właśnie jest Oxywio, tak mi się klecie, plecie z różnym skutkiem, a ja uparcie zapisuję, a do tego dobrze się bawię;)
Dziękuję Ci serdecznie za miły komentarz.
Pozdrawiam cieplutko:)))
Opublikowano

Byłabym za poprawą formy w tych wersach:


1 - która czeka na cię
2 - tam polityk który
3 - ci co nas zmuszają - tutaj "cico" jest fatalne

To nie jest dobry, satyryczny wiersz. Taki miał być...???

Kiepskie rymy, banały - wszystko już bylo.

Babranie się (amatorów poetów w polityce) nie zawsze wychodzi poezji ani polityce na dobre.
Lubię troszkę inne Twoje wierszyki. Pozdrawiam. Elka.





Opublikowano

Nowo, uśmiechnę się - wiesz dlaczego, ale ciii... ;)

natomiast co do wiersza - przede wszystkim w rytmie, przyjemny w odbiorze, rym dodaje lekkości kwestii, która wcale nie jest bez znaczenia. satyra na dzisiejszą trudną sytuację, w której wielu znajduje się wbrew woli. ale przecież żyć trzeba...
są drobne słowne potknięcia, o których już wspomniano, więc nie ma potrzeby do nich wracać.

pozdrawiam serdecznie,
in-h.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • ... będzie zacząć tradycyjnie - czyli od początku. Prawda? Zaczynam więc.     Nastolatkiem będąc, przeczytałem - nazwijmy tę książkę powieścią historyczną - "Królestwo złotych łez" Zenona Kosidowskiego. W tamtych latach nie myślałem o przyszłych celach-marzeniach, w dużej mierze dlatego, że tyżwcieleniowi rodzice nie używali tego pojęcia - w każdym razie nie podczas rozmów ze mną. Zresztą w późniejszych latach okazało się, że pomimo kształtowania mnie, celowego przecież,  także poprzez czytanie książek najrozmaitszych treści, w tym o czarodziejach i czarach - jak "Mój Przyjaciel Pan Likey" i o podróżach naprawdę dalekich - jak "Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi" jako osoby myślącej azależnie i o otwartym umyśle, marzycielskiej i odstającej od otaczającego świata - mieli zbyt mało zrozumienia dla mnie jako kogoś, kogo intelektualnie ukształtowali właśnie takim, jak pięć linijek wyżej określiłem.     Minęły lata. Przestałem być nastolatkiem, osiągnąwszy "osiemnastkę" i zdawszy maturę. Minęły i kolejne: częściowo przestudiowane, częściowo przepracowane; te ostatnie, w liczbie ponad dziesięciu, w UK i w Królestwie Niderlandów. Czas na realizację marzeń zaczął zazębiać się z tymi ostatnimi w sposób coraz bardziej widoczny - czy też wyraźny - gdy ni stąd, ni zowąd i nie namówiony zacząłem pisać książki. Pierwszą w roku dwa tysiące osiemnastym, następne w kolejnych latach: dwutomową powieść i dwa zbiory opowiadań. Powoli zbliża się czas na tomik poezji, jako że wierszy "popełniłem" w latach studenckich i po~ - co najmniej kilkadziesiąt. W sam raz na wyżej wymieniony.     Zaraz - Czytelniku, już widzę oczami wyobraźni, a może ducha, jak zadajesz to pytanie - a co z podróżnymi marzeniami? One zazębiły się z zamieszkiwaniem w Niderlandach, wiodąc mnie raz tu, raz tam. Do Brazylii, Egiptu, Maroka, Rosji, Sri-Lanki i Tunezji, a po pożegnaniu z Holandią do Tajlandii i do Peru (gdzie Autor obecnie przebywa) oraz do Boliwii (dokąd uda się wkrótce). Zazębiły się też z twórczością,  jako że "Inne spojrzenie" oraz powstałe później opowiadania zostały napisane również w odwiedzonych krajach. Mało  tego. Zazębiły się także, połączyły bądź wymieszały również z duchową refleksją Autora, któraż zawiodła jego osobę do Ameryki Południowej, potem na jedną z wyspę-klejnot Oceanu Indyjskiego, wreszcie znów na wskazany przed chwilą kontynent.     Tak więc... wcześniej Doświadczenie Wielkiej Piramidy, po nim Pobyt na Wyspie Narodzin Buddy, teraz Machu Picchu. Marzę. Osiągam cele. Zataczam koło czy zmierzam naprzód? A może to jedno i to samo? Bo czy istnieje rozwój bez spoglądania w przeszłość?     Stałem wczoraj wśród tego, co pozostało z Machu Picchu: pośród murów, ścian i tarasów. W sferze tętniącej wciąż,  wyczuwalnej i żywej energii związanych arozerwalnie z przyrodą ludzi, którzy tam i wtedy przeżywali swoje kolejne wcielenia - najprawdopodobniej w pełni świadomie. Dwudziestego pierwszego dnia Września, dnia kosmicznej i energetycznej koniunkcji. Dnia zakończenia cyklu. Wreszcie dnia związanego z datą urodzin osoby wciąż dla mnie istotnej. Czy to nie cudowne, jak daty potrafią zbiegać się ze sobą, pokazując energetyczny - i duchowy zarazem - charakter czasu?     Jeden z kamieni, dotkniętych w określony sposób za radą przewodnika Jorge'a - dlaczego wybrałem właśnie ten? - milczał przez moment. Potem wybuchł ogniem, następnie mrokiem, wrzącym wieloma niezrozumiałymi głosami. Jorge powiedział, że otworzyłem portal. Przez oczywistość nie doradził ostrożności...    Wspomniana uprzednio ważna dla mnie osoba wiąże się ściśle z kolejnym Doświadczeniem. Dzisiejszym.    Saqsaywaman. Kolejna pozostałość wysiłku dusz, zamieszkujących tam i wtedy ciała, przynależne do społeczności, zwane Inkami. Kolejne mury i tarasy w kolejnym polu energii. Kolejny głaz, wybuchający wewnętrznym niepokojem i konfliktem oraz emocjonalnym rozedrganiem osoby dopiero co nadmienionej. Czy owo Doświadczenie nie świadczy dobitnie, że dla osobowej energii nie istnieją geograficzne granice? Że można nawiązać kontakt, poczuć fragment czyjegoś duchowego ja, będąc samemu tysiące kilometrów dalej, w innym kraju innego kontynentu?    Wreszcie kolejny kamień, i tu znów pytanie - dlaczego ten? Dlaczego odezwał się z zaproszeniem ów właśnie, podczas gdy trzy poprzednie powiedziały: "To nie ja, idź dalej"? Czyżby czekał ze swoją energią i ze swoim przekazem właśnie na mnie? Z trzema, tylko i aż, słowami: "Władza. Potęga. Pokora."?    Znów kolejne spełnione marzenie, możliwe do realizacji wskutek uprzedniego zbiegnięcia się życiowych okoliczności, dało mi do myślenia.    Zdaję sobie sprawę, że powyższy tekst, jako osobisty, jest trudny w odbiorze. Ale przecież wolno mi sparafrazować zdanie pewnego Mędrca słowami: "Kto ma oczy do czytania, niechaj czyta." Bo przecież z pełną świadomością "Com napisał, napisałem" - że powtórzę stwierdzenie kolejnej uwiecznionej w Historii osoby?       Cusco, 22. Września 2025       
    • @lena2_ Leno, tak pięknie to ujęłaś… Słońce w zenicie nie rzuca cienia, tak jak serce pełne światła nie daje miejsca ciemności. To obraz dobroci, która potrafi rozświetlić wszystko wokół. Twój wiersz jest jak promień, zabieram go pod poduszkę :)
    • @Florian Konrad To żebractwo poetyckie, które błaga o przyjęcie, dopomina się o miejsce w czyimś wnętrzu. Jednak jest w tym prośbieniu siła języka i humor, dzięki czemu to nie poniżenie, lecz autentyczna, godna prośba. To żebranie z honorem - pokazuje wrażliwość i odwagę ujawnienia się.   Twoje słowa przypominają, że można być nieodspajalnym  (ładny neologizm) prawdziwym i trwałym. Ta pokora nie umniejsza, lecz dodaje blasku.      
    • @UtratabezStraty Nie chcę tłumaczyć wiersza, bo wtedy zamykam drzwi do innych pokoi czy światów. Czasem czytelnik zobaczy więcej niż autor - i to też jest fascynujące, szczególnie w poezji.
    • Skoro tak twierdzisz...  Pozdrawiam
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...