Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Uśmiechnięty księżyc
Wyjrzał spoza chmury,
Spogląda na Ziemię
Po raz... Nie wiem który.

Noc ją otuliła
I wycisza nieco,
Jednak ciągle w niebo
Snopy świateł lecą.

To w nocnych ciemnościach
Skrzą się wsie i miasta,
Nikłym wśród nich blaskiem
Tli się nocna lampka.

Przy niej, w swym pokoju,
Chłopczyk śpi przy mamie,
Pod miękką kołderką
Wtula się w jej ramię.

Pracowity dzień miał,
Aż się zlewał potem,
Jeździł ciężarówką,
Latał samolotem,

Rowerem objeździł
Całe dwa pokoje,
Przetańcował cztery
Radiowe przeboje,

Schował się przed babcią
Pod kuchennym stołem,
Misiom wyśpiewywał
Piosenki wesołe,

Z klocków stawiał wieżę
Do samego nieba...
Aż znużony zasnął.
Budzić go nie trzeba,

Bo już księżyc świeci
I gwiazdy na niebie
Wesoło migoczą.
Po raz który? Nie wiem.

Opublikowano

Fajniutki, milutki. I znowu spojrzałeś do góry, ale te zerknięcia przynoszą sympatyczne wierszyki, więc patrz jak najczęście, niech trudy życia codziennego nie opuszczają Ci głowy w dół.
W trzeciej zwrotce, jest troszeczkę mniej płynności, nie wiem czy nie powoduje tego 3wers.
Pozdrawiam cieplutko:)

Opublikowano

Sylwku bardzo się cieszę z tego ,że nareszcie Ktoś-TY - piszesz dla dzieci , bo zawsze były próby stworzenia czegoś dla dzieci (chodzi o dział), ale wszystko kończyło się wielkim nic!
A teraz właśnie TY AUTORZE świetnie "otworzyłeś ten dział, bo jak znajdę wiersz - napisał Sylwester Lasota , to wiem ,że będzie do poczytania dla dzieci i robisz to wyśmienicie!

Idzie niebo ciemną nocą

Idzie niebo ciemną nocą,
ma w fartuszku pełno gwiazd.
Gwiazdy świeca i migocą,
aż wyjrzały ptaszki z gniazd.

Jak wyjrzały, zobaczyły
to nie chciały dłużej spać.

Kaprysiły, grymasiły,
żeby im po jednej dać.
Gwiazdki nie są do zabawy,
tożby nocka była zła.
Bo usłyszy kot kulawy,
cicho bądźcie! Aaa...

Ewa Szelburg Zarębina

Pozdrwiam serdecznie!
Zabieram!
Hania

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


e tam, to mały wierzchołek góry jaką napisałem :). dobrze, że Amerykanie wymyślili Internet (pośrednio dzięki bombie atomowej), dzięki temu mogę się tym czubkiem z Wami dzielić :))). czyli nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło :))).
równie serdeczne serdeczności :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


pamiętam, Jacek Suchowicz wyszedł z takim pomysłem. popierałem go wówczas, tak jak poparłbym dzisiaj. myślę, że trzeba by zebrać kilka osób chcących pisać dla dzieci i ponownie zapukać do angella :). może dałoby się to jakoś przeforsować :)
dziękuję za wiersz i pozdrawiam :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Mnie się podoba ten "raport". Moim zdaniem chodzi o to, że jeśli uważasz, że spotkało Cię jakieś chamstwo lub złamano prawo wobec Ciebie (albo wobec kogoś innego), to taki komentarz zgłaszasz Adminowi wraz z raportem o odnośnej sytuacji. To jest dobre, powinno służyć temu, żeby wreszcie zajęto się stroną moralno-prawną tego portalu.
Pozdrawiam. :-)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Mnie się podoba ten "raport". Moim zdaniem chodzi o to, że jeśli uważasz, że spotkało Cię jakieś chamstwo lub złamano prawo wobec Ciebie (albo wobec kogoś innego), to taki komentarz zgłaszasz Adminowi wraz z raportem o odnośnej sytuacji. To jest dobre, powinno służyć temu, żeby wreszcie zajęto się stroną moralno-prawną tego portalu.
Pozdrawiam. :-)
acha, rozumiem. dzięki za wyjaśnienie :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • milczenie  wplata się w myśli  chciałoby powiedzieć …   nikt nie słucha nie widzi  bólu cierpienia wojen  obok i nie tyłko    życie płynie wartkim nurtem  i na betonie  w szczelinach rosną kwiaty    świat dostrzega tylko siebie  swoje ja  i jeszcze  jeszcze poucza    a my  nam trudno znaleźć klucz  aby się wypowiedzieć    7.2025 andrew   
    • @Migrena zakończenie mega! tak
    • Witam - tak bywa w życiu - ale to mija -                                                                        Pzdr.serdecznie.
    • Mieli po dziewiętnaście lat i zero pytań. Ich ciała świeciły jak płonące ikony, nadzy prorocy w jeansowych kurtkach, wnukowie Dionizosa, którzy zapomnieli, że śmierć istnieje. Wyjechali – na wschód snu, na południe ciała, na zachód rozsądku, na północ wszystkiego, co można rozebrać z logiki. Motel był ich świątynią, moskitiera – niebem, które drżało pod ich oddechem. Miłość? Miłość była psem bez smyczy, kąsała ich za kostki, przewracała na trawie, śmiała się z ich jęków. Ale czasem nie była psem. Była kaskadą ognistych kruków wypuszczoną z klatki mostu mózgowego. Była zębami wbitymi w noc. Jej włosy – czarne wodorosty dryfujące w jego łonie. Na jego ramieniu – blizna, pamięć innej burzy. Jej uda pachniały mandragorą, jego plecy niosły ślady świętej wojny. Ich języki znały alfabet szaleństwa. Ich pot był ewangelią wypisaną na prześcieradłach. Ich genitalia były ambasadorami innej rzeczywistości, gdzie nie istnieją granice, gdzie Bóg trzyma się za głowę i mówi: ja tego nie stworzyłem. Ich dusze wyskakiwały przez okno jak ćmy wprost w ogień – i wracały. Zawsze wracały, rozświetlone. Każdy pocałunek – jak łyk z kielicha napełnionego LSD. Każda noc – jak przyjęcie u proroków, gdzie Jezus grał na basie, a Kali tańczyła na stole, i wszyscy krzyczeli: kochajcie się teraz, teraz, TERAZ! bo jutro to tylko fatamorgana dla głupców. Nie było ich. A potem cisza – tylko ich oddechy, jak fale na brzegu zapomnianego morza, gdzie świat na moment przestał istnieć. Nie było ich. Była tylko miłość, która miała skórę jak alabaster i zęby z pereł. Był tylko seks, który szarpał jak rockowa gitara w rękach anioła. Było tylko ciało, które płonęło i nie chciało gaśnięcia. Pili siebie jak wino bez dna. Palili siebie jak święte zioła Majów. Wciągali się nawzajem jak kreskę z lustra. Każdy orgazm był wejściem do świątyni, gdzie kapłani krzyczeli: Jeszcze! Jeszcze! To jest życie! A potem jeszcze raz – jak koniec kalendarza Majów. Byli młodzi, i to znaczyło: nieśmiertelni. Byli bezgłowymi końmi pędzącymi przez trumnę zachodu słońca. Byli gorączką. Ich dusze wyskakiwały przez okno jak ćmy wprost w ogień – i wracały. Zawsze wracały, rozświetlone. Lecz w każdym powrocie, cień drobny drżał, jakby szeptem jutra czas ich nękał. Kochali się tak, jakby świat miał się skończyć jutro, a może już się skończył, i oni byli ostatnimi, którzy jeszcze pamiętają smak miłości zrobionej z dymu i krwi. Ich serca były granatami. Ich dusze – tłukły się o siebie jak dwa kryształy w wódce. Za oknem liście drżały w bladym świetle, jakby chciały zapamiętać ich imiona, zanim wiatr poniesie je w niepamięć. Ich wspomnienia – nie do opowiedzenia nikomu, bo nie ma języka, który wytrzyma taką intensywność. Wakacje były snem, który przekroczył sny. Były jedynym miejscem, gdzie Bóg i Diabeł zgodzili się na toast. Oni – dzieci światła, dzieci nocy, dzieci, które pożarły czas i nie umarły od tego. Jeśli ktoś pyta, kim byli – byli ewangelią spisaną spermą i łzami. I gdy noc gasła, ich spojrzenia się spotkały, ciche, jak dwa ptaki na gałęzi, co wiedzą, że świt jest blisko, a lot daleki. I w ciszy nocy, gdy wiatr ustawał, słychać było tylko szelest traw, a świat na zewnątrz, daleki i obcy, czekał na powrót, którego nie chcieli. Byli ogniem w płucach. Byli czymś, co się zdarza tylko raz. I zostaje na zawsze. Jak tatuaż pod skórą duszy.          
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...